Reklama

Głos z Torunia

Pamiętam o was

O obozie śmierci w Działdowie oraz o świetle w ciemności z Andrzejem Ruteckim rozmawia ks. Paweł Borowski.

Niedziela toruńska 49/2023, str. IV

[ TEMATY ]

Działdowo

Ks. Paweł Borowski/Niedziela

Andrzej Rutecki - wiceprezes Stowarzyszenia Odnowy Chrześcijańskiej ww„Pamięć i Tożsamość”.

Andrzej Rutecki - wiceprezes Stowarzyszenia Odnowy Chrześcijańskiej ww„Pamięć i Tożsamość”.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Paweł Borowski: Jak się zaczęła Twoja przygoda z błogosławionymi z obozu w Działdowie?

Andrzej Rutecki: Należałem do liturgicznej służby ołtarza i w 2009 r., kiedy obchodziliśmy 10. rocznicę beatyfikacji Męczenników Działdowskich, razem z naszym opiekunem ks. kan. Zdzisławem Syldatkiem włączaliśmy się w organizację obchodów. Przygotowaliśmy przedstawienie o życiu biskupów, w którym grałem abp. Juliana Nowowiejskiego. Od tego czasu zacząłem się tym miejscem i jego historią interesować. Wcześniej nikt mi zbyt wiele o tym nie mówił.

W lesie komornickim, niedaleko Działdowa, znajduje się cmentarz z wymownym pomnikiem – ręką wzniesioną ku niebu.

Tak, to wymowny symbol dla każdego, kto to miejsce odwiedza. Tam pochowani są ci, którzy zginęli w niemieckim obozie w Działdowie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jedna z mieszkanek opowiadała mi historię, że kiedy chodzili wykopywać żyjących zauważyli, że z ziemi wystaje ręka skierowana ku niebu.

Trudno dziś rozstrzygać, ile w różnych opowiadaniach jest historii, a ile legendy, ale z pewnością jest to symbol, który przemawia. Pomimo cierpienia i szalejącej nienawiści oprawców niemieckich Bóg zapalił światło nadziei. Ręka wzniesiona w geście błagalnym ku Bogu przypomina, że On wysłuchuje modlitwy i choć musiało upłynąć wiele lat od tej zbrodni, to jednak dzięki wysiłkom wielu osób pamięć o tym miejscu, a przede wszystkim o tych, którzy tu oddali swoje życie, została ocalona.

Przez wiele lat obóz nazywany był koszarami, a miejsce pochówku zamordowanych „łapą”.

To niestety smutna prawda. Świętej pamięci ks. kan. Marian Ofiara, wielki orędownik pamięci o ofiarach obozu KL Soldau, zawsze podkreślał, że to miejsce jest przesiąknięte krwią i trzeba po nim stąpać z szacunkiem i mówić z szacunkiem. Dziś rzeczywiście to się zmieniło. Rzadko słyszy się określenie koszary, a w świadomości mieszkańców miejsce to znane jest jako obóz śmierci.

Reklama

Z czego wynikała ta historyczna amnezja?

W czasie wojny miasto Działdowo miało niewielką liczbę mieszkańców. Część z nich zginęła w działaniach wojennych, część została wysłana na roboty przymusowe, niektórzy wyemigrowali. Po wojnie mamy napływ nowych ludzi, którzy nie znali już tej tragicznej historii. Często chcieli już zapomnieć o tragizmie wojny, w spokoju żyć ze swoimi rodzinami i dlatego nie rozmawiali o tych wydarzeniach.

Myślę, że nowa niewola, w jakiej się znaleźliśmy po wojnie, też miała na to wpływ.

Tak. Rosjanie, pod których wpływy się dostaliśmy, chcieli przemilczeć fakt, że w tym samym miejscu zorganizowali obóz NKWD. Następnie w tych budynkach stacjonowało wojsko ludowe i tak w świadomości mieszkańców zaczęło funkcjonować określenie koszary.

Trzeba jednak pamiętać, że pierwsze upamiętnienie ofiar niemieckich zbrodni dokonało się w czasach PRL-u. Do Działdowa przyjeżdżali byli więźniowie, by spotkać się w celu upamiętnienia tych, którzy w nim stracili życie. Jednak nigdy nie było jakiegoś zrywu, by to miejsce ocalić od zniszczenia i całkowitego zapomnienia.

Przez działdowski obóz przeszła także mama biskupa seniora Andrzeja Suskiego.

Tak. Myślę, że właśnie pamięć o tym sprawiła, że bp Suski bardzo zaangażował się w dzieło ocalenia tego miejsca. Początkowo chciano stworzyć hospicjum, by w miejscu, w którym odbierano ludziom godność i życie, pomagać godnie odchodzić z tego świata. Niestety, koszty renowacji i odbudowy okazały się zbyt wysokie i nie udało się tego planu zrealizować. Dopiero po latach i po wielu staraniach, także dzięki zaangażowaniu Stowarzyszenia Odnowy Chrześcijańskiej „Pamięć i Tożsamość”, które tworzymy razem z Zenonem Gajewskim i Andrzejem Reszką, udało się zwrócić uwagę przedstawicieli polskiego rządu na to miejsce i ostatecznie pozyskać przez samorząd miasta Działdowa wsparcie finansowe na prace zmierzające do ocalenia budynków dawnego obozu i stworzenia miejsca pamięci.

Reklama

Jakie są plany zagospodarowania tego terenu i obiektu?

Ma powstać ogród pamięci, izba pamięci, kaplica, sala konferencyjna – takie są plany burmistrza Działdowa Grzegorza Mrowińskiego. Naszym marzeniem jest stworzenie muzeum pamięci narodowej o zasięgu krajowym. Mamy nadzieję, że uda się nie tylko to miejsce wyremontować, ale że będzie ono funkcjonowało, żyło, że będzie odwiedzane przez pielgrzymów. Dlatego ważne jest, by nagłaśniać to wszystko, co się tutaj dzieje, co w ramach stowarzyszenia czynimy. Już odzywają się do nas rodziny ofiar z prośbą o pomoc w odnalezieniu śladów swoich bliskich, jakiś pamiątek czy listów.

Jadąc na spotkanie z Tobą słuchałem w samochodzie nagrania rozmowy z jedną z osób, która przeżyła obóz.

Na szczęście udało nam się dotrzeć do wielu osób i są to bardzo cenne pamiątki i dokumenty. Dzięki temu powstał film dokumentalny „Soldau. Miasto na pograniczu śmierci” w reżyserii Marii Cegiełki.

Byłem na jego premierze. Wstrząsnął mną bardzo mocno.

Wspomnienia świadków rysują przed nami wielkie okrucieństwo, barbarzyństwo oprawców wobec dzieci i duchownych. Więźniowie opowiadali, że niektóre posiłki przygotowywano z ludzkiego mięsa, zwłaszcza z małych dzieci, które umarły z powodu złych warunków. Jedna z więźniarek, Halina Rogozińska z d. Rutkowska, wspomina, jak Niemcy dla zabawy utopili dziesięcioletniego chłopca w kloace. Zapamiętała to dobrze, bo miała wtedy 14 lat. Ich szatański śmiech prześladował ją przez całe życie. Zaczęła o tym mówić dopiero w 2017 r., gdy dotarli do niej pracownicy IPN-u. Wcześniej próbowała te wspomnienia wyprzeć z pamięci. Jej rodzina znała jej historię jako łączniczki podczas Powstania Warszawskiego, ale o jej obozowym życiu dowiedzieli się dopiero w ostatnich latach.

Reklama

W jednym z zeznań znajdujących się w aktach IPN-u czytamy, że pewnego dnia do obozu trafiła matka z małym dzieckiem. Wiedząc, co się tutaj dzieje, chciała popełnić samobójstwo, rzucając się z dzieckiem pod koła samochodu. Jej próba nie powidła się, ale za to Niemcy na jej oczach zakatowali to dziecko, a ją pozostawili przy życiu, by oszalała z rozpaczy. Takich świadectw jest mnóstwo. Często się o nich nie mówi, ponieważ są bardzo drastyczne.

Ks. kan. Marian Ofiara, kustosz sanktuarium, mawiał, że traktowanie więźniów i warunki w KL Soldau były o wiele gorsze niż w obozie w Dachau.

W dużych obozach, a takim był obóz w Dachau, panował regulamin. W Działdowie, małym obozie na uboczu, władzę absolutną miał komendant Krause, który robił, co chciał. W innych obozach księża mieli być doprowadzani do śmierci przez ciężką pracę. W KL Soldau znęcano się nad nimi, poniżano i katowano tylko dlatego, że byli księżmi.

Trudno znaleźć światło w tej mrocznej historii.

To prawda, jednak warto przypomnieć wizytę kard. Stefana Wyszyńskiego w Działdowie, która miała miejsce 12 czerwca 1967 r. Wówczas podczas Mszy św. w homilii prymas publicznie nazwał zamęczonych w działdowskim obozie błogosławionymi męczennikami działdowskimi, określając ich jako „jasne promienie w obozie męki”. Jego słowa spełniły się 32 lata później, kiedy podczas pielgrzymki do Ojczyzny w 1999 r. papież Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi m.in. męczenników z Działdowa: abp. Juliana Nowowiejskiego, bp. Leona Wetmańskiego i s. Marię Teresę Kowalską, a jako dzień ich liturgicznego wspomnienia wyznaczył właśnie 12 czerwca. Historia ich życia, niezłomność i postawa były znakiem obecności Boga w tym, wydawałoby się, zapomnianym przez Niego miejscu. Warto wspomnieć o cudzie, jaki dokonał się po śmierci bł. Marii Teresy Kowalskiej. Siostra ofiarowała swoje życie za ocalenie swoich towarzyszek niedoli. Po jej śmierci w cudowny sposób wszystkie siostry zostały zwolnione z obozu. To był promień światła rzucony na tę ziemię i zapewnienie Boga – pamiętam o Was! Ważne, byśmy także my o nich pamiętali.

Osoby zainteresowane nabyciem bezpłatnej książki Andrzeja Ruteckiego „Jasne promienie w obozie męki” mogą kontaktować się ze stowarzyszeniem „Pamięć i Tożsamość” pod numerami telefonów 513 024 691 oraz 509 972 975. Stowarzyszenie może pomóc w organizacji pielgrzymek do miejsca pamięci oraz prelekcji, spotkań, pokazów filmowych (także wyjazdowych) dotyczących historii obozu w Działdowie.
Więcej informacji o działalności stowarzyszenia i o obozie w Działdowie na stronie https://pamiectozsamosc.pl/

2023-11-28 12:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Mazurzy na swoim

Niedziela toruńska 25/2020, str. VI

[ TEMATY ]

grupa rekonstrukcyjna

Działdowo

Mazury

Karol Wrombel

W mieście co roku odbywają się rekonstrukcje historyczne

W mieście co roku odbywają się rekonstrukcje historyczne

Kiedy postanowicie wyruszyć na Mazury, koniecznie zajrzyjcie na zamek w Działdowie. Poznacie tam nie tylko średniowieczne dzieje grodu, ale i burzliwe czasy kolejnych stuleci na Działdowszczyźnie.

Czy wiecie, że Działdowo to jedyne mazurskie miasto, które wróciło do macierzy bez plebiscytu? Jak to się stało? Cofnijmy się o prawie 250 lat.

CZYTAJ DALEJ

Św. Joanna d´Arc

[ TEMATY ]

Joanna d'Arc

pl.wikipedia.org

Drodzy bracia i siostry,
Chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć o Joannie d´Arc, młodej świętej, żyjącej u schyłku Średniowiecza, która zmarła w wieku 19 lat w 1431 roku. Ta młoda francuska święta, cytowana wielokrotnie przez Katechizm Kościoła Katolickiego, jest szczególnie bliska św. Katarzynie ze Sieny, patronce Włoch i Europy, o której mówiłem w jednej z niedawnych katechez. Są to bowiem dwie młode kobiety pochodzące z ludu, świeckie i dziewice konsekrowane; dwie mistyczki zaangażowane nie w klasztorze, lecz pośród najbardziej dramatycznych wydarzeń Kościoła i świata swoich czasów. Są to być może najbardziej charakterystyczne postacie owych „kobiet mężnych”, które pod koniec średniowiecza niosły nieustraszenie wielkie światło Ewangelii w złożonych wydarzeniach dziejów. Moglibyśmy je porównać do świętych kobiet, które pozostały na Kalwarii, blisko ukrzyżowanego Jezusa i Maryi, Jego Matki, podczas gdy apostołowie uciekli, a sam Piotr trzykrotnie się Go zaparł. Kościół w owym czasie przeżywał głęboki, niemal 40-letni kryzys Wielkiej Schizmy Zachodniej. Kiedy w 1380 roku umierała Katarzyna ze Sieny, mamy papieża i jednego antypapieża. Natomiast kiedy w 1412 urodziła się Joanna, byli jeden papież i dwaj antypapieże. Obok tego rozdarcia w łonie Kościoła toczyły się też ciągłe bratobójcze wojny między chrześcijańskimi narodami Europy, z których najbardziej dramatyczną była niekończąca się Wojna Stulenia między Francją a Anglią.
Joanna d´Arc nie umiała czytań ani pisać. Można jednak poznać głębiej jej duszę dzięki dwóm źródłom o niezwykłej wartości historycznej: protokołom z dwóch dotyczących jej Procesów. Pierwszy zbiór „Proces potępiający” (PCon) zawiera opis długich i licznych przesłuchań Joanny z ostatnich miesięcy jej życia ( luty-marzec 1431) i przytacza słowa świętej. Drugi - Proces Unieważnienia Potępienia, czyli "rehabilitacji" (PNul) zawiera zeznania około 120 naocznych świadków wszystkich okresów jej życia (por. Procès de Condamnation de Jeanne d´Arc, 3 vol. i Procès en Nullité de la Condamnation de Jeanne d´Arc, 5 vol., wyd. Klincksieck, Paris l960-1989).
Joanna urodziła się w Domremy - małej wiosce na pograniczu Francji i Lotaryngii. Jej rodzice byli zamożnymi chłopami. Wszyscy znali ich jako wspaniałych chrześcijan. Otrzymała od nich dobre wychowanie religijne, z wyraźnym wpływem duchowości Imienia Jezus, nauczanej przez św. Bernardyna ze Sieny i szerzonej w Europie przez franciszkanów. Z Imieniem Jezus zawsze łączone jest Imię Maryi i w ten sposób na podłożu pobożności ludowej duchowość Joanny stała się głęboko chrystocentryczna i maryjna. Od dzieciństwa, w dramatycznym kontekście wojny okazuje ona wielką miłość i współczucie dla najuboższych, chorych i wszystkich cierpiących.
Z jej własnych słów dowiadujemy się, że życie religijne Joanny dojrzewa jako doświadczenie mistyczne, począwszy od 13. roku życia (PCon, I, p. 47-48). Dzięki "głosowi" św. Michała Archanioła Joanna czuje się wezwana przez Boga, by wzmóc swe życie chrześcijańskie i aby zaangażować się osobiście w wyzwolenie swojego ludu. Jej natychmiastową odpowiedzią, jej „tak” jest ślub dziewictwa wraz z nowym zaangażowaniem w życie sakramentalne i modlitwę: codzienny udział we Mszy św., częsta spowiedź i Komunia św., długie chwile cichej modlitwy prze Krucyfiksem lub obrazem Matki Bożej. Współczucie i zaangażowanie młodej francuskiej wieśniaczki w obliczu cierpienia jej ludu stały się jeszcze intensywniejsze ze względu na jej mistyczny związek z Bogiem. Jednym z najbardziej oryginalnych aspektów świętości tej młodej dziewczyny jest właśnie owa więź między doświadczeniem mistycznym a misją polityczną. Po latach życia ukrytego i dojrzewania wewnętrznego nastąpiły krótkie, lecz intensywne dwulecie jej życia publicznego: rok działania i rok męki.
Na początku roku 1429 Joanna rozpoczęła swoje dzieło wyzwolenia. Liczne świadectwa ukazują nam tę młodą, zaledwie 17-letnią kobietę jako osobę bardzo mocną i zdecydowaną, zdolną do przekonania ludzi niepewnych i zniechęconych. Przezwyciężywszy wszystkie przeszkody spotyka następcę tronu francuskiego, przyszłego króla Karola VII, który w Poitiers poddaje ją badaniom przeprowadzanym przez niektórych teologów Uniwersytetu. Ich ocena jest pozytywna: nie dostrzegają w niej nic złego, lecz jedynie dobrą chrześcijankę.
22 marca 1429 Joanna dyktuje ważny list do króla Anglii i jego ludzi, oblegających Orlean (tamże, s. 221-22). Proponuje w nim prawdziwy, sprawiedliwy pokój między dwoma narodami chrześcijańskimi, w świetle imion Jezusa i Maryi, ale jej propozycja zostaje odrzucona i Joanna musi angażować się w walkę o wyzwolenie miasta, co nastąpiło 8 maja. Innym kulminacyjnym momentem jej działań politycznych jest koronacja Karola VII w Reims 17 lipca 1429 r. Przez cały rok Joanna żyje między żołnierzami, pełniąc wśród nich prawdziwą misję ewangelizacyjną. Istnieje wiele ich świadectw o jej dobroci, męstwie i niezwykłej czystości. Wszyscy, łącznie z nią samą, mówią o niej „la pulzella” - czyli dziewica.

Męka Joanny zaczęła się 23 maja 1430, gdy jako jeniec wpada w ręce swych wrogów. 23 grudnia zostaje przewieziona pod strażą do miasta Rouen. To tam odbywa się długi i dramatyczny Proces Potępienia, rozpoczęty w lutym 1431 r. a zakończony 30 maja skazaniem na stos. Był to proces wielki i uroczysty, któremu przewodniczyli dwaj sędziowie kościelni: biskup Pierre Cauchon i inkwizytor Jean le Maistre. W rzeczywistości kierowała nim całkowicie duża grupa teologów słynnego Uniwersytetu w Paryżu, którzy uczestniczyli w nim jako asesorzy.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś w Boże Ciało: popatrz w swoje sumienie, ono musi być oczyszczone!

2024-05-30 16:38

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

- Chcesz klękać dziś przed Jezusem? Chcesz za Nim iść w tej pięknej procesji? To, mówi nam Pismo, popatrz w swoje sumienie. Ono musi być oczyszczone. Do oczyszczenia sumienia i spojrzenia w sumienie – do naszego wnętrza – wzywa nas Słowo w dniu, kiedy oddajemy najbardziej publiczną cześć Jezusowi. Kiedy wychodzimy na ulicę, kiedy chcemy Go pokazać całemu naszemu kochanemu miastu – mówił kard. Ryś.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję