Reklama

Niedziela w Warszawie

Niewygodny świadek historii

Cały swój pisarski talent oddał temu, by potomni mieli świadectwo o latach, gdy historia zerwała się z łańcucha. Tym kierował się zmarły niedawno Janusz Krasiński - autor wybitny i niewygodny, ocenzurowywany w PRL-u i przemilczany w III RP

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

25 października na Starych Powązkach odbył się pogrzeb. Osoby przygodne mogły łatwo zauważyć, że jest to pożegnanie kogoś zasłużonego. Przed trumną wszak szli żołnierze z kompanii reprezentacyjnej. W kondukcie można zaś było zobaczyć polityków i ludzi kultury. Podczas pogrzebowych uroczystości zabrakło tylko przemówień przedstawicieli władz oraz dziennikarzy z największych mediów. A przecież kiedy wcześniej żegnano innych, ważnych twórców gazety informowały o tym na pierwszych stronach. Telewizje natomiast zmieniały swoje ramówki, przypominały archiwalne wywiady, filmy biograficzne, itd.

Tego dnia było jednak inaczej. Żegnano zasłużonego przedstawiciela Związku Literatów Polskich, Polskiego PEN Clubu, Polskiego Ośrodka Międzynarodowego Instytutu Teatralnego, Stowarzyszenia Pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. A także honorowego prezesa Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz laureata wielu nagród pisarskich, m.in.: Mackiewicza, Reymonta czy Pietrzaka. A mimo to w mediach trwała niewspółmierna do skali straty cisza. I była ona poniekąd symboliczna dla całej życiowej drogi 84-letniego pisarza.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Debiut na chlebowej tabliczce

W pełni zasłużone laury, jakie otrzymał Janusz Krasiński, nie wpłynęły bowiem na jego popularność. Pisarz był znany tylko niewielkiemu kręgowi czytelników. Komunistyczni luminarze mieli do jego twórczości stosunek instrumentalny. Cenzorzy akceptowali te z jego utworów, w których opowiadał o niemieckich obozach koncentracyjnych. Ale kiedy czytali dzieła nawiązujące do więzień PRL-owskich, sytuacja diametralnie się zmieniała.

A Krasiński po obozach w KL Auschwitz, Flosenburg i Dachau, został uwięziony w PRL. Z piętnastu lat zasądzonych w sfingowanym procesie odsiedział 9 lat na Mokotowie, w Rawiczu i Wronkach. W komunistycznym więzieniu zadebiutował. Nie jako pisarz, lecz jako poeta krótkich wierszy pisanych zaostrzoną zapałką na chlebowej tabliczce posmarowanej proszkiem do zębów. Pisał: Tu Workuta, tu Workuta! Płyną głosy po kolczastych drutach. Tu Kołyma, tu Kołyma! Tłumi głos śnieżna zadyma… Po latach powie: - Pisałem, uważając z kim siedzę, czytałem to kolegom w celi. Nikt nie doniósł, bo inaczej, byśmy dzisiaj nie rozmawiali.

Reklama

Twórczość Krasińskiego jest aktem niebywałej odwagi osobistej, lecz on nie godził się z taką oceną. Za każdym razem podkreślał, że przez całe życie bał się. A pisał tylko dlatego, by dać świadectwo. Wyrzucał z siebie swoje przeżycia, by najmłodsze pokolenie Polaków wiedziało, że może spotkać ich inny los.

Oficjalnie zadebiutował w 1956 r. Pismo październikowej odwilży „Po prostu” opublikowało jego wiersz („Karuzela”), opowiadający o szaleństwie na więziennym spacerniaku. Dopiero co amnestionowany debiutant poszedł za ciosem i przyniósł do PIW więzienne opowiadania. Ale w wydawnictwie powiedziano mu, że „odwilż skończyła się w listopadzie”. - Zdesperowany robię coś, czego może nie powinienem. Wydaję je jako opowieści z frankistowskiej Hiszpanii - wspominał. Cenzor jednak nie dał się nabrać, ale w literacie i tak pozostał niesmak. - Nigdy więcej - przyrzekł sobie.

Zaczął pisać reportaże o ludziach i ich codziennym życiu w PRL. Z kolei w utworach literackich Krasiński postanowił zdać się na inteligencję odbiorców. I nie zawiódł się. W „Śniadaniu u Desdemony” mąż wracający z więzienia oskarża żonę, bo w mieszkaniu jest inny mężczyzna. Ale oskarżenie jest poprowadzone w taki sposób, że widzowie nie widzą w tym kłótni rodzinnej, lecz proces. Stalinowski proces.

Życia Szymona Bolesty

Kiedy w połowie lat 60. został reporterem i redaktorem w Redakcji Słuchowisk Teatru Polskiego Radia dokonuje m.in. dwóch adaptacji literackich. Jego wybór pada np. na „Wesele raz jeszcze” Nowakowskiego. Dzięki temu po raz pierwszy w historii PRL-owskiego teatru pojawia się zwyczajny kapłan, a nie obłudnik i cynik, jak przewiduje komunistyczny wzorzec.

Reklama

Następne miejsca pracy Krasińskiego to tygodniki „Kultura” oraz od 1975 r. miesięcznik „Dialog”. W latach 80. zaczyna pisać dzieło życia. Bohaterem czterotomowego dzieła jest Szymon Bolesta. W kolejnych tomach - „Na stracenie”, „Twarzą do ściany”, „Niemoc” i „Przed agonią” - alter ego pisarza przechodzi przez wszystkie etapy gehenny urodzonych w dwudziestoleciu międzywojennym. - „Utajniając” swoją biografię, maskując jej najbardziej tragiczne fragmenty, Krasiński mógł poszukiwać nie tylko pewnego wobec niej dystansu, ale i próbować wydobyć z niej sensy ogólniejsze - napisze w laudacji na 80-lecie urodzin pisarza, prof. Maciej Urbanowski.

Książki o Boleście wychodzą już po odzyskaniu niepodległości. Krasiński czuje, że to jego czas. Ale nadzieja szybko mija. Pisarza nie zaprasza się do programów kulturalnych, największe media nie recenzują jego książek. W księgarni żonie Krasińskiego tłumaczą, że takich książek, jak jej męża nie wystawia się w widocznych miejscach. A kiedy w latach 90. zgłosiła się do niego zagraniczne oficyna z propozycją wydania „Przed agonią”, to „przyjaciele” z Polski zasugerowali wydawcy, że w książce jest „nieprzyjemny aspekt polityczny”. A jaki miał być - można spytać retorycznie - skoro powieść kończy się bestialskim mordem na ks. Popiełuszko.

Zachować „okruchy duszy”

Krasiński wie, jakie są wymagania salonu III RP. Wie, co musiałby napisać, aby mu odpuszczono, lecz na taki kompromis nie idzie. - Jestem wolnym poszukiwaczem prawdy - deklaruje - rzecznikiem narodowego porozumienia. Ale też odwrotu od relatywizmu, zdecydowanego powrotu do odrzucanych wartości: silne, niezależne państwo, solidarność, rodzina, współczucie dla pokrzywdzonych, wreszcie prawda, ta codzienna i ta historyczna. (...) To są kanony, od których nie mogę odstąpić.

I tym zasadom był wierny do końca. To one pozwalają „zachować okruchy duszy”, chociaż nie przysparzają popularności, ani nie opłacają się materialnie.

Reklama

Na Starych Powązkach Janusza Krasińskiego żegnał Marek Nowakowski. - Był wybitnym pisarzem i dobrym człowiekiem - powiedział mistrz małych form.

Jakim człowiekiem był Janusz Krasiński już nie zweryfikujemy. Nie zobaczymy też, jak spaceruje z Markiem Nowakowski po uliczkach Ochoty. Jednak nadal możemy dowiedzieć się, jakim był pisarzem. Tylko pamiętajmy, że książek Krasińsiego nie znajdziemy na głównych półkach w księgarni. Postawiono je pewnie gdzieś na uboczu. Tak jak i na uboczu żył ich autor, bo postanowił przejść przez życie wyprostowany.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wspomnienie o Stanisławie Miłaszewskim (1886 - 1944)

[ TEMATY ]

sylwetka

pisarz

wikipedia.pl

Stanisław Miłaszewski

Stanisław Miłaszewski

W czasie okupacji niemieckiej w Warszawie w dniu 9 października 1942 roku Stanisław Miłaszewski dokonał zapisu dokumentów, dotyczących rodziny Miłaszewskich, na rzecz swojego kuzyna Rafała, urodzonego w lipcu 1942 roku, syna Bohdana i Alicji Marii z Luchtów. Stanisław Miłaszewski z żoną Wandą zginęli w dniu 10 sierpnia 1944 roku w Powstaniu Warszawskim a wraz z Nimi uległy zniszczeniu wspomniane dokumenty i inne pamiątki rodzinne. Natomiast zapis ocalał, przechowany przez moich Rodziców. Traktuję go jako testament duchowy Stanisława Miłaszewskiego i staram się ocalić od zapomnienia Jego twórczość i działalność na polu kultury.

Stanisław Miłaszewski urodził się w dniu 28 kwietnia 1886 roku w Warszawie. Wychowanek szkół zaboru rosyjskiego podjął w roku akademickim 1905/1906 studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, a następnie w 1906 roku przeniósł się do Lwowa, gdzie studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Lwowskiego. Działał tam w środowisku czasopisma „Nasz Kraj”, w którym w 1907 roku zadebiutował wierszem Sonet.

CZYTAJ DALEJ

Hiobowe wieści dla katechetów

2024-05-14 08:36

[ TEMATY ]

szkoła

katecheza

oświata

korepetycje z oświaty

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Nie mogli być wychowawcami, ale będą musieli uczyć w klasach mających nawet po 30 uczniów z różnych roczników. MEN przygotowuje nowe "elastyczne" zasady organizowania lekcji religii w szkołach i placówkach oświatowych. Konsultacje publiczne i uzgodnienia międzyresortowe projektu rozporządzenia potrwają do 29 maja a nowelizacja ma wejść w życie już od 1 września br. To krok do likwidacji religii.

Jak zakłada projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach łączone lekcje religii lub etyki będzie można organizować również w tych klasach, w których dotychczas były one prowadzone osobno.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 16.): Śpij, Jasieńku, śpij

2024-05-15 20:50

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

Materiał prasowy

Czy da się zacumować okręt na środku morza? Czy Bóg mówi przez sny? I czy Boże Ciało przypadające w maju to jedyny związek Eucharystii z Maryją? Zapraszamy na szesnasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o roli Matki Bożej według św. Jana Bosko.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję