Panowało również do niedawna przekonanie, że przy tych wyborach lepsze wyniki osiągają partie sprzyjające unijnemu mainstreamowi, a jednak pięć lat temu stało się inaczej i to Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 45,38% głosów, co jest jak dotąd rekordowym poparciem wyborczym w Polsce od 1989 roku. Takiego wyniku od czasu reglamentowanej rewolucji z 1989 roku nie zdobyło żadne ugrupowanie. Jakie były przyczyny takiego wyniku? Powodów było kilka, ale najistotniejszym była chęć pokazania Unii Europejskiej żółtej kartki. Ściślej rzecz biorąc nie UE, tylko politykom sprawującym władzę w unijnych instytucjach, co jest istotnym rozróżnieniem, bo bycie przeciwnikiem ich polityki nie jest równoznaczne z byciem przeciwko samej Wspólnocie, co od lat próbują sugerować niektórzy politycy w naszym kraju.
Inaczej mówiąc: tak jak każdy Europejczyk może kochając swój kraj krytykować rządzących nim, tak można kochać Europę, popierać ideę Unii Europejskiej i krytykować polityków, którzy kierują jej instytucjami. Szczególnie gdy ich polityka jest dla Europejczyków szkodliwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tu dochodzimy do sedna wyborów europejskich i oceny tego co się dzieje na naszym kontynencie. Tak się jakoś składa, że w ostatnich latach zwyczajem stało się, że do Parlamentu Europejskiego, czy Komisji Europejskiej trafiają politycy, którzy w swoim kraju już swoje „powojowali”, nie na wszystko sobie mogli pozwolić, bo jednak byli uzależnieni od woli większości, ale postawili sobie za cel, że jak trafią do Brukseli, to wtedy dopiero będą mogli w pełni realizować swoją ideologiczną „agendę”. I nie chodzi tutaj tylko o kwestie ideologiczne, czy walkę z religią, ale o całą sferę wolności, a raczej jej ograniczania (oczywiście w imię szczytnych idei), odrębności kulturowej, prawa unijnego (które ma być nadrzędne nad krajowym) oraz polityki klimatycznej (która sprowadza się do przykręcania śruby obywatelom i nakładania im ciężarów nie do uniesienia, których sami eko-politycy nawet jednym palcem nie dotykają).
Co ciekawe ten uśmiechnięty zamordyzm jest zauważany zarówno przez przeciwników, jak i zwolenników tej polityki. Gdy Polsce przykręcana była śruba, gdy blokowano środki w imię rzekomej obrony praworządności, która przestała być problemem, gdy zmieniła się władza na „swoich” – ci, co protestowali powoływali się na wartość, jaką jest suwerenność i prawo do samodzielnego stanowienia, a ci co kibicowali, cieszyli się, że politycy rządzący w Unii Europejskiej dociskają rząd, którego oni nie lubią. Samo dociskanie jednak było i jest zauważalne dla każdego. Czy zgadzamy się na takie podejście zarządców brukselskich do obywateli UE, niezależnie od tego kto akurat rządzi w instytucjach unijnych i krajowych w danym państwie? O tym są te wybory.