Reklama

Nim przyjdzie ksiądz...

Po Bożym Narodzeniu księża rozpoczynają czas składania wizyt duszpasterskich w domach swoich parafian, tradycyjnie zwany kolędą. Jak się okazuje, co najlepiej widać na forach internetowych, budzą one zarówno tyle samo radości, jak i kontrowersji, na zasadzie, ilu ludzi, tyle opinii. Spróbujmy więc spojrzeć na nie z dwóch stron: księży i osób świeckich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dlaczego księża odwiedzają nasze domy zaraz po świętach? Jak się okazuje, nie jest to przypadek. Jest to czas, kiedy wspominamy przyjście Boga na ziemię, mamy okazję pogłębić nasze więzi z Bogiem, rodziną, ale i parafią, czemu szczególnie sprzyja właśnie okres bożonarodzeniowy. Nadto do takiej wizyty zobowiązuje naszych duszpasterzy Kodeks Prawa Kanonicznego. Czytamy tam, że proboszcz, „pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, powinien starać się poznawać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również - jeśli w czymś nie domagają - roztropnie ich korygując” (kan. 529 §1).

Po co ta kolęda i jak ją rozumieć?

Reklama

Kolęda to przede wszystkim czas dziękczynienia za łaski otrzymane w minionym roku i prośba o błogosławieństwo domu i jego mieszkańców w nowym roku - właśnie taką specjalną modlitwą rozpoczyna swą wizytę kapłan. Oprócz tego przyjęcie kapłana jest swoistym wyznaniem wiary i wyrazem przywiązania do Kościoła i jego duszpasterzy. Jest to też okazja do wzajemnego poznania się, uzupełnienia parafialnej kartoteki, wymiany poglądów, np. na temat bolączek rodziny i potrzeb parafii. W miarę możliwości w tym spotkaniu powinni uczestniczyć wszyscy domownicy. Niestety, o czym mówią księża, często zdarza się, że niektórzy z członków rodziny, szczególnie ci, którzy są na bakier z Boskim prawem, przebywają w tym czasie w innym pokoju (lub są w ogóle nieobecni), oglądając telewizję czy siedząc przy komputerze - i wcale nie są to, jakby się wydawało, rzadkie przypadki. Inny problem stanowią zwierzęta domowe, szczególnie psy, które nie akceptują nieznanego sobie gościa, głośnym szczekaniem wyrażając swe niezadowolenie. Warto więc na czas wizyty kolędowej zamknąć je w osobnym pomieszczeniu, by nie zakłócały jej odświętnego charakteru. Bo trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, że razem z kapłanem do naszych domów ze swoim błogosławieństwem przychodzi sam Jezus Chrystus, stąd tak ważne przygotowanie do kolędy, mające dwa wymiary: duchowy - modlitewny i zewnętrzny - stół nakryty białym obrusem, na nim ustawione krzyż, świece, położone Pismo Święte, naczynie z wodą święconą (jeżeli woda nie jest poświęcona, należy o tym księdzu powiedzieć) i kropidło, ewentualnie zeszyty do religii dzieci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Różne zdania na temat kolędy

Reklama

Ilu ludzi, tyle opinii o kolędzie. W jednych domach jest to czas radości i oczekiwania, w innych skrępowania i zażenowania, w jeszcze innych pokutuje niesprawiedliwa opinia, że to tylko zbiórka pieniędzy, a w domach osób samotnych i chorych, gdzie jest to długo wyczekiwana wizyta, okazja do rozmowy i tak ludzkiego wyżalenia się. I tak wizyta kolędowa to czas święta w tych domach, w których żyje się sprawami parafii, a ksiądz nie jest wpuszczany z poczucia obowiązku albo na zasadzie: wszyscy tak robią, nie będziemy się wychylać. Jak mówi jeden z proboszczów z 15-letnim stażem: „Ludzie często boją się wizyty duszpasterskiej, bo nie chcą pytań o związek niesakramentalny, o nieochrzczone dziecko, o zbyt rzadkie uczestnictwo we Mszy św. albo też nie potrafią włączyć się we wspólną modlitwę. Dzieci natomiast boją się pytań np. o mało starannie prowadzony zeszyt do religii czy odpytywania ze znajomości katechizmu”. Powodów jest wiele, ale największe chyba kontrowersje stanowi powszechne przekonanie, że za kolędę trzeba zapłacić. Choć składana przy tej okazji ofiara jest całkowicie dobrowolna, a więc niekonieczna, przysłowiowa koperta urosła już niemal do rangi mitu. Trzeba pamiętać, że zebrane pieniądze księża przeznaczają na cele parafialne i diecezjalne, np. działalność charytatywną, utrzymanie kościoła, niezbędne remonty czy budowę, a tylko niewielka część tej kwoty idzie na potrzeby danego księdza (zresztą każdy z parafian może określić, jaką kwotę przeznacza dla kapłana, a jaką na potrzeby własnej parafii).

Główny zarzut - za mało czasu

Główny zarzut stawiany księżom to ten, że za mało czasu poświęcają na kolędę, co szczególnie widać na forach internetowych: „Ledwo ksiądz wszedł, już pognał dalej, nie zapominając jednak wziąć ze sobą koperty” - pisze ironicznie ktoś o nicku „wierny25”. „Wpada zdyszany, zmęczony ksiądz. Rozmowa się nie klei, to już jego 25. odwiedziny z kolei” - to słowa forumowiczki podpisującej się „Karolcia”. Ale spróbujmy na sprawę spojrzeć z drugiej strony i postawić się na miejscu księży. „Skumulowanie odwiedzin wyłącznie do okresu po Bożym Narodzeniu powoduje pośpiech, płyciznę rozmów i galopadę - byle dalej, byle szybciej, bo już następni czekają w kolejce i się niecierpliwią - pisze młody 27-letni wikariusz ks. Piotr. - A z rana szkoła, sprawy parafii, pogrzeb i kolejny dzień kolędy. I znowu kac moralny, że nie poświęcam danej rodzinie tyle czasu, ile potrzebuje”. „Lubię i nie lubię chodzić na kolędę - to z kolei słowa 50-letniego proboszcza ks. Zbigniewa. - Na parafii jestem dopiero 5. miesiąc, więc jest to czas, kiedy mogę bliżej poznać moich parafian, a być może dla wielu z nich przestać być osobą anonimową. Widzę ich bolączki i radości, to, jak żyją i mieszkają - dzięki temu mam taki bardziej pełny obraz parafii, dlatego lubię. A nie lubię, bo z konieczności te wizyty są zbyt krótkie, trudno więc rozmawiać na bardziej poważne tematy, bo np. komuś właśnie zmarła bliska osoba, ktoś jest nieuleczalnie chory, a w jeszcze innej rodzinie występuje problem alkoholowy czy nastoletni syn przestał chodzić na religię i do kościoła” - dodaje.

Czy jest jakieś rozwiązanie?

Jest i wbrew pozorom nie jest nieosiągalne. Wystarczy zmienić… nastawienie i otworzyć się na siebie wzajemnie. Bo to, czy wizyta duszpasterska będzie udana, czy nie, w równej mierze zależy i od księdza, i od domowników. Trzeba pamiętać, że spotkanie z drugim człowiekiem, nawet krótkie, to czas radości i wzajemnego ubogacenia się. To nie wizyta kontrolna, a spotkanie modlitewne, umacniające na drodze życia chrześcijańskiego. A jeżeli potrzebujemy więcej czasu, by porozmawiać np. na temat parafii, problemów nas nurtujących czy wątpliwości lub po prostu chcemy ugościć naszego księdza - umówmy się w dogodnym dla obu stron terminie. Miejmy na uwadze, że przecież inne rodziny też czekają z niecierpliwością na to spotkanie.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan: zniszczono Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka

Podczas dwunastej kongregacji generalnej Kolegium Kardynalskiego, ostatniej przed rozpoczęciem konklawe, anulowano Pierścień Rybaka i pieczęcie pontyfikatu papieża Franciszka, umieszczając na nich krzyż - poinformował dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.

Podczas spotkania kardynałów odczytano również oświadczenie-apel o zawieszenie broni w strefach wojennych. Zapytany przez dziennikarzy o sprawę kenijskiego kardynała Johna Ndje, który w wywiadzie oświadczył, że nie jest chory, ale nie został wezwany na konklawe, Bruni przypomniał, że „kardynałowie elektorzy nie potrzebują wezwania, aby się stawić, ponieważ są dopuszczeni do konklawe z mocy prawa. W niektórych przypadkach to dziekan Kolegium Kardynałów sprawdza za pośrednictwem nuncjatury, czy kardynał może przybyć, czy też nie. W tym przypadku taka interwencja miała miejsce i odpowiedź była negatywna” - stwierdził rzecznik Watykanu.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Nabożeństwa majowe: modlitwa, która przetrwała wieki

2025-05-07 14:52

[ TEMATY ]

litania loretańska

Karol Porwich/Niedziela

Maj od wieków zajmuje wyjątkowe miejsce w duchowości katolickiej jako miesiąc szczególnie poświęcony Matce Bożej. Nabożeństwa majowe - tzw. „majówki” - wpisały się na stałe w religijny pejzaż Polski, odbywając się wieczorami w świątyniach, przy kapliczkach, grotach i przydrożnych figurach. Ich centralnym punktem pozostaje Litania Loretańska, której wezwania przez wieki pogłębiały maryjne przeżywanie wiary.

Choć źródła maryjnej pobożności sięgają V wieku na Wschodzie, dopiero na przełomie XIII i XIV wieku miesiąc maj zaczęto na Zachodzie poświęcać Maryi - głównie z inicjatywy króla Hiszpanii Alfonsa X, który zachęcał wiernych do wspólnej modlitwy przy figurach Matki Bożej. Tradycja ta szybko się rozprzestrzeniła, a swój rozwój zawdzięczała także postępowi technicznemu - drukowane modlitewniki, jak „Maj duchowy” z 1549 roku, popularyzowały majowe formy kultu jako odpowiedź na kryzys Reformacji.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję