Będzie tam drugim papieżem, po Janie Pawle II, który odwiedził ten kraj dwukrotnie: 7-10 maja 1984 (Port Moresby i Mount Hagen) i 16-18 stycznia 1995 (Port Moresby). Franciszek zamierzał pojechać tam już w 2020 roku, jednak pandemia COVID-19 pokrzyżowała jego plany.
Ostatni spis powszechny przeprowadzony w 2011 roku wykazał, że ponad 95 proc. mieszkańców Papui-Nowej Gwinei uważa siebie za chrześcijan. Jedna czwarta jedenastomilionowej ludności jest katolikami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obecnie trwa tam dyskusja nad lansowaną przez wspólnoty ewangelikalne propozycją określenia Papui-Nowej Gwinei w Konstytucji mianem państwa chrześcijańskiego. Katoliccy biskupi podchodzą do tego z ostrożnością, podkreślając, że ustawa zasadnicza w swej preambule odnosi się już do Boga, a dookreślenia konfesyjne nie są konieczne, gdyż „jesteśmy państwem świeckim, w którym wyraźnie panuje wolność religijna”.
Kościół żywy
Kościół w Papui-Nowej Gwinei jest młody, gdyż nie ma jeszcze 150 lat. Przewodniczący Komisji Misyjnej Konferencji Episkopatu Polski bp Jerzy Mazur zauważa, że choć chrześcijaństwo zakorzeniło się stosunkowo niedawno na papuaskiej ziemi, to jest bardzo dynamiczne. Budzi nadzieję entuzjazm, z jakim przyjmowana jest tam Ewangelia.
Reklama
Pierwszy papuaski kardynał (od 2016 roku) John Ribat wskazuje, że Kościół w Papui-Nowej Gwinei wyróżnia się przede wszystkim czynnym udziałem katolików w życiu Kościoła. „Wszyscy chcą czuć, że są jego częścią, chcą uczestniczyć w nabożeństwach. Kościół jest bardzo żywy” - podkreśla arcybiskup stołecznego Port Moresby.
W jego opinii Kościół w Papui-Nowej Gwinei jest „wciąż misyjny, a jednocześnie już lokalny”. „Kościół jest dobrze zakorzeniony. Ale wciąż potrzebujemy misjonarzy, z powodu braku lokalnych duchownych. W Port Moresby nadal bardziej opieram się na misjonarzach niż na lokalnych księżach. Ale np. na Nowej Brytanii i na wyspie Bougainville wszyscy duchowni są miejscowi. Tam więc Kościół jest już w pełni zaszczepiony. Inne diecezje zmierzają w tym kierunku. Tylko Port Moresby jest w innej sytuacji. Musimy naprawdę skupić się na wspieraniu powołań” - wskazuje hierarcha.
Chrześcijaństwo spoiwem narodu
Reklama
Mieszkańcy Papui-Nowej Gwinei są bardzo różnorodni pod względem języka, narodowości, religii plemiennych. „Mamy 800 języków i związanych z nimi 800 różnych kultur. Oczywiście, istnieją między nimi podobieństwa. Stanowi to jednak prawdziwe wyzwanie dla Kościoła. Tradycyjne religie plemienne istniały niegdyś tylko w konkretnym plemieniu. Były inne nawet dla każdego klanu w ramach plemienia. Tak było również tam, skąd pochodzę, w Rabaul. Religia była tajemnicą klanu. Inni jej nie znali. Kiedy więc przybyli pierwsi misjonarze i głosili Ewangelię - a byli to anglikańscy duchowni z Londyńskiego Towarzystwa Misyjnego - ludzie opowiedzieli się za chrześcijaństwem, ponieważ było otwarte dla wszystkich, nie było w nim sekretów. Za to były w nim: zrozumienie, miłosierdzie, uzdrowienie, przebaczenie. Dla każdego. Tego nie doświadczaliśmy w religiach tradycyjnych” - przypomina kard. Ribat.
Pytany, czy ta różnorodność języków i kultur nie utrudnia głoszenia Ewangelii, odpowiada, że nie, bo chrześcijaństwo łączy wszystkich mieszkańców Papui, „pochodzących z tych różnych kultur”. „Te różnice trzymały nas z dala od siebie. Nic nas nie łączyło. A Ewangelia zjednoczyła nas wszystkich i do dzisiaj jednoczy cały naród. Różnice między nami, oczywiście, istnieją. Ale kiedy mamy problem, mówimy o pokoju, o miłości, o przebaczeniu, które przypisujemy Bogu, bo On właśnie tego chce. Jest to naszą siłą, nawet jeśli istnieją różne wyznania chrześcijańskie” - stwierdza hierarcha.
Zresztą, jak zauważa, relacje ekumeniczne są „bardzo dobre”. „Z anglikanami, luteranami i Kościołem Zjednoczonym (skupiającym chrześcijan tradycji reformowanej i metodystów) prowadzimy dialog, w który próbujemy wciągnąć także zielonoświątkowców - oni także głoszą Ewangelię, ale nie zawsze w sposób, który jednoczy, co powoduje problemy. Relacje ekumeniczne pomagają nam wzajemnie się rozumieć, doceniać i współpracować ze sobą. Jednoczą nas. Siedem głównych wyznań tworzy Radę Kościołów Papui-Nowej Gwinei (z udziałem baptystów i Armii Zbawienia). Z innymi wyznaniami i religiami - a jest ich w sumie 19 - łączy nas walka z HIV/AIDS, rozpowszechnionym w naszym społeczeństwie” - mówi metropolita Port Moresby.
Polscy misjonarze
Reklama
Obok misjonarzy filipińskich, australijskich, czy indyjskich, ważne miejsce zajmuje ponad 60 misjonarzy i misjonarek z Polski. W większości są to członkowie Zgromadzenia Słowa Bożego i misjonarze Świętej Rodziny. „Polacy wnoszą istotny wkład w rozwój młodego Kościoła papuaskiego oraz życie społeczne, zwłaszcza w dziedzinie ochrony zdrowia, pomocy charytatywnej oraz szkolnictwa. Polscy misjonarze przyczyniają się do utrwalenia języka i kultury rodzimych mieszkańców wyspy. Dzięki nim funkcjonują uniwersytety, szkoły językowe, powstają słowniki oraz publikacje w językach lokalnych” - zaznacza o. Kazimierz Szymczycha SVD, sekretarz Komisji Misyjnej Konferencji Episkopatu Polski.
Miejscowi biskupi zgodnie dziękują za pracę polskich misjonarek i misjonarzy, podkreślają ich wkład w ewangelizację wyspy oraz proszą, by Kościół w Polsce nadal posyłał misjonarzy.
Biskupami są tam trzej polscy misjonarze: bp Józef Roszyński SVD w diecezji Wewak, bp Dariusz Kałuża MSF w diecezji Bougainville oraz bp Walenty Gryk SVD w diecezji Goroka. Znaną i cenioną postacią był zmarły w 2023 roku abp Wilhelm Kurtz SVD, kolejno: biskup Kundiawy i metropolita Madangu, który w Papui spędził 56 lat.
Kardynał Ribat jest zdania, że „polscy misjonarze naprawdę dobrze zaadaptowali się do lokalnych kultur”. „Starają się je zrozumieć. Oczywiście, stanowią one dla nich także wyzwanie. Polscy misjonarze dostrzegają to, co jest w tych kulturach dobre, ale także zauważają rzeczy, które nie wspierają wiary i wtedy próbują je «schrystianizować». Nie tylko pomagają ludziom, ale są również dla nich przewodnikami” - zaznacza arcybiskup Port Moresby.
Wyzwanie: czary
Wyzwaniem dla ewangelizacji wśród Papuasów są utrzymujące się przesądy, a zwłaszcza lęk przed czarami. „Ludzie odbierają życie innym z tego powodu. Kiedy ktoś umiera, obwinia się za to czary przez kogoś rzucone. To wciąż bardzo mocno tkwi w mentalności ludzi i w kulturze. Próbujemy to zwalczać wspólnie z rządem i liderami wspólnot, bo ma to niszczące konsekwencje w życiu ludzi” - wskazuje hierarcha.
Reklama
Misjonarze osiągają na tym polu pewne sukcesy. Kardynał daje przykład kultury Tolai z okolic Rabaul. „Jednym z jej elementów, związanych z rytami inicjacyjnymi, przygotowującymi chłopca do bycia mężczyzną, było wykonywanie rozkazów reprezentanta ducha Duk-Duk, czego nikt nie mógł odmówić, nawet jeśli miałoby to być niszczenie i zabijanie. Gdy przyszli misjonarze, zupełnie wykorzenili tę animistyczną tradycję, zastępując ją zasadami chrześcijańskimi. Rozkazy zabijania się skończyły, zostało tylko związane z tym święto. Ale gdy tam dorastałem, praktyka ta była jeszcze żywa” - opowiada stołeczny metropolita.
Zmiany klimatyczne
Wielkim problemem Oceanii są zmiany klimatyczne. A jest to naprawdę realny problem, gdyż chodzi o uchronienie niektórych wysp przed zniknięciem pod wodami oceanu. W Papui-Nowej Gwinei jedna wyspa już przestała istnieć. W jaki sposób jednak Kościół może przyczynić się do ochrony środowiska naturalnego? „Kościół może, na przykład poprzez różnego rodzaju warsztaty, próbować sprawić, by ludzie mieli świadomość i rozumieli wagę problemu. W Port Moresby sadzimy drzewa namorzynowe, które mogą powstrzymać morze przed wdzieraniem się na ląd i niszczeniem go. W tym samym celu budowane są falochrony. (…) Przestrzegamy też ludzi przed paleniem traw i buszu. A robią to na przykład po to, by łowić dzikie zwierzęta. Tylko że w ten sposób niszczą środowisko. Podobnie jest ze ścinaniem drzew, by na nich rozpalić ognisko. Do niszczenia środowiska przyczynia się również rozwój miast - domy budowane są coraz wyżej na wzgórzach” - wylicza kard. Ribat.
Reklama
Ujawnia, że sam mówi o tym podczas podróży do Stanów Zjednoczonych i do Europy. „Tłumaczę, że skutki globalnego ocieplenia zagrażają wyspom Oceanii, bo podnosi się poziom mórz, jest coraz więcej burz, cyklonów, tsunami. Mieszkańcy Wysp Marshalla i Kiribati naprawdę niepokoją się o swoją przyszłość. Podobnie jest w niektórych krajach Azji, takich jak Bangladesz czy Filipiny. Musimy być głosem ludzi, których dotykają zmiany klimatyczne, wywierając presję na polityków, którzy mogą spowodować obniżenie emisji gazów cieplarnianych. Byłaby to wielka pomoc dla całego regionu Oceanii, ale także dla całego świata, bo zmiany klimatyczne są problemem całej planety, choć w różnych miejscach doświadczamy ich w różny sposób. My, w Oceanii, żyjemy na małych wyspach, a nie na wielkich kontynentach, dlatego od razu dostrzegamy zmiany klimatyczne i nie czujemy się bezpiecznie, bo stanowią one dla nas wielkie niebezpieczeństwo” - tłumaczy hierarcha.
Przypomina, że „naukowcy przewidują, iż do 2050 roku większość wysp Oceanii zniknie pod wodami oceanu. Już teraz do uchodźców z powodu wojny i politycznych prześladowań, dochodzi nowa kategoria - uchodźcy z powodu zmian klimatycznych. Ich domy zabiera morze. Nie mają już swej ziemi”.
Kwestie społeczne
Metropolita Port Moresby odważnie zabiera głos także w innych ważnych kwestiach społecznych, przekonany, że Kościół i państwo powinny współpracować na rzecz dobra wspólnego. W 2013 roku w przemówieniu do premiera Petera O’Neilla wskazał najważniejsze wyzwania, przed którymi stoi rząd. Zdaniem hierarchy trzeba zwalczyć wszechobecną korupcję, znieść karę śmierci oraz wzmocnić współpracę Kościoła i państwa w zakresie edukacji i polityki rodzinnej. Wyraził też zaniepokojenie sytuacją najbiedniejszych i słabym stanem infrastruktury w rejonach oddalonych od stolicy. Zapytał też, czy obecna polityka ekologiczna, polegająca m.in. na szeroko zakrojonym wylesianiu, rzeczywiście zapewnia zrównoważony rozwój.
Gdy dwa lata wcześniej kraj przeżywał impas polityczny, metropolita Port Moresby nawoływał do stworzenia wielkiej koalicji, która obejmowałaby przedstawicieli konkurencyjnych sił politycznych. Przypominał, że Papua jest jednym z najuboższych krajów świata. Jej problemem jest także plaga AIDS. Konieczny jest więc dobry rząd i odpowiednie zarządzanie krajem.
Edukacja, służba zdrowia, dzieci ulicy
Reklama
Kościół katolicki odgrywa kluczową rolę w dziedzinie edukacji i służby zdrowia. „Pracujemy nie tylko dla katolików, ale dla całej ludności. Nie mamy wsparcia i często nie otrzymujemy żadnych funduszy” - mówi o. Sylvester Warwakai, przełożony prowincji Misjonarzy Najświętszego Serca Jezusowego w Papui-Nowej Gwinei.
We współpracy z rządowymi departamentami edukacji i zdrowia działa Katolicka Agencja Edukacji i Usług Zdrowotnych. Praca Kościoła jest szczególnie ważna na obszarach wiejskich, które są trudno dostępne i często pozbawione pomocy rządowej. Misjonarze prowadzą szkoły, zarówno podstawowe, jak i średnie, oraz ośrodki zdrowia. Niestety, w ciągu ostatnich dwóch dekad „służba zdrowia i system edukacji zawiodły pod wieloma względami, ponieważ istnieje bardzo niewielkie wsparcie ze strony rządu dla instytucji prowadzonych przez Kościół”. Bywa więc, że szkoły są zamykane, a „ludzie umierają na uleczalne choroby”. Często placówki te są zmuszone do ograniczenia swojej działalności i zajmują się tylko kilkoma zagrażającymi życiu przypadkami, poświęcając szczególną uwagę matkom oczekującym dzieci lub osobom umierającym na malarię.
W czasie swej podróży Franciszek spotka się z dziećmi ulicy. Zajmuje się nimi pochodząca z Indii siostra Angela Periyanayagam ze Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusowego. Wraz z innymi siostrami i kilkoma nauczycielami prowadzi dla nich różnego rodzaju lekcje czytania, pisania i liczenia, „aby z czasem dzieci te mogły wejść do normalnego systemu edukacji”. Stara się też „zapewnić im podstawowe umiejętności, które umożliwią im utrzymanie w przyszłości”. Inicjatorem tego rodzaju duszpasterstwa był kard. Ribat.
Doświadczyć bliskości papieża
Reklama
Logo papieskiej wizyty w Papui-Nowej Gwinei charakteryzuje się trzema elementami: przedstawiony w centrum krzyż w kolorach przypominających wschody i zachody słońca, który przedstawia wyjątkową Ofiarę, która otwiera bramy Nieba. Na krzyżu narysowany jest rajski ptak, będący symbolem Papui-Nowej Gwinei, z kolorami flagi narodowej na grzbiecie. Po lewej stronie pionowego ramienia krzyża znajduje się hasło podróży apostolskiej: „Módlcie się”, zainspirowane prośbą uczniów skierowaną do Jezusa: „Panie, naucz nas modlić się” (Łk 11, 1), poprzez które papuascy chrześcijanie czynią się reprezentantami wszystkich ludzi, wyrażając swoje pragnienie nauczenia się modlitwy pod przewodnictwem papieża.
Wrześniowa „wizyta papieża jest postrzegana jako wydarzenie łaski dla wszystkich społeczności w naszym zróżnicowanym kraju”, mówi indyjski misjonarz o. Victor Roche. Ogłoszenie przyjazdu Franciszka wywołało wielką radość. „Wszystkie parafie i wspólnoty modlą się, aby Pan zachował papieża w zdrowiu i pozwolił mu podróżować. Organizowane są również spotkania i seminaria, aby pomóc ludziom zrozumieć rolę i misję papieża” - powiedział zakonnik.
Z kolei o. Warwakai zaznacza, że obecność Ojca Świętego „da poczucie przynależności, nadziei i optymizmu” misjonarzom, którzy prowadzą swoją posługę w papuaskich społecznościach, a także w innych diecezjach i instytucjach poza stolicą. Wyjaśnia, że wierni w parafiach w archidiecezji Port Moresby przygotowują się do spotkania z papieżem poprzez rekolekcje duchowe i modlitewne. „Jesteśmy dumni, jesteśmy naprawdę szczęśliwi”, podkreśla. Zauważa, że dzięki podróży Franciszka, młodsze pokolenie będzie miało okazję doświadczyć bliskości Ojca Świętego.
Paweł Bieliński (KAI)