W ciągu pięciu dni pielgrzymi mieli zapewnioną pełną opiekę medyczną. Nad ich zdrowiem czuwał sztab lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy. Przygotowania do pielgrzymki trwały dwa lata. Uczestniczył w nich sztab medyków, wolontariuszy, księża i pracownicy biura turystycznego. Obecni na pielgrzymce lekarze robili to w ramach własnego urlopu. Podobnie wolontariusze, którzy działali z potrzeby serca poświęcając swój czas.
Reklama
W pielgrzymce obok chorych, liderów, lekarzy i pielęgniarek, wolontariuszy i kapłanów uczestniczyło także czternaście wdów górniczych wraz z dziećmi. Do Lourdes przyjechały dzięki Stowarzyszeniu Wdów i Sierot Górniczych. Znalazła się wśród nich Anna wraz córką. Kiedy w 2022 roku zadzwonił do niej dyrektor kopalni poczuła dreszcz niepokoju. Taki telefon na Śląsku nie należy do rzadkości. Żony górników obawę o życie swoich mężów przyjmują wraz z przysięgą małżeńską składaną przed Bogiem. Nie wiedzą tylko, czy słowa: "nie opuszczę Cię aż do śmierci", będą oznaczały świętowanie złotych godów razem ze swoimi ukochanymi mężami, czy też będą kradły każdą chwilę, bo żywioł zabierze życie ich mężów znacznie wcześniej. Akcja ratunkowa trwała cztery dni, a ciało męża Anny zostało wydobyte jako jedno z ostatnich. To była najgorsza wiadomość w jej życiu. Po powrocie do domu musiała przekazać ją dzieciom. - Jak one to zrozumieją? - pytała. Po dwóch latach miotania się pomiędzy modlitwą, a bólem pojechała do Lourdes. - Mam nadzieję, że tutaj znajdę nowe siły, że odzyskam spokój, że z wiarą i modlitwą, jakość będziemy szli przez to życie - mówiłą. Podczas pielgrzymki prosiła o nadzieję, dla siebie i swoich dzieci, o siły, by to wszystko udźwignąć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Do Lourdes pielgrzymowała także Renata. Ponad 20 lat temu przyjęła do swego domu Angelikę, która wówczas miała osiem miesięcy. W szpitalu, pod namową bliskich i personelu, pozostawiła ją biologiczna matka, która bała się, że choroba dziewczynki - wodogłowie i niedowidzenie - będą dla niej zbyt dużym ciężarem. Renata wraz z mężem, jeszcze przed przyjęciem Angeliki, zdecydowali o poprowadzeniu pogotowia opiekuńczego. Przez ich dom przewinęło się ponad 80 dzieci. Podejmując tę decyzję mieli już czwórkę biologicznych dzieci. Przychodziły, pomieszkały i odchodziły do rodzin adopcyjnych. Tylko Angelika ciągle była, nikt jakoś bardzo się nie kwapił by przytulić w swojej rodzinie to niepełnosprawne dziecko. W końcu sami zdecydowali się adoptować dziewczynkę, która od lat zamieszkiwała z nimi i stała się częścią rodziny, by po śmierci była zabezpieczona finansowo. Podczas spotkania podsumowującego V Archidiecezjalną Pielgrzymkę Chorych i ich rodzin do Lourdes Angelika spontanicznie wyszła przed wszystkich i zaśpiewała znaną piosenkę: “Bóg kocha mnie…” Wzruszeni uczestnicy wstali i spontanicznie włączyli się w pieśń uwielbienia dziewczynki.
W poniedziałek, do pielgrzymów dołączył abp Adrian Galbas. Podczas Mszy św. w ostatnim dniu pielgrzymki, wraz z innymi kapłanami, udzielił sakramentu namaszczenia chorych. W homilii zwrócił uwagę m.in. na jego znaczenie. Podkreślił, że w formule sakramentalnej znajdują się słowa o nawiedzeniu, umocnieniu i podźwignięciu. - One wszystkie mówią o wielkiej pomocy Pana Boga, o Jego wielkim miłosierdziu. Przyjmując ten sakrament, a także będąc Jego apostołem, także dajemy świadectwo tego, co jest dla nas ważne, tego Kto jest dla nas ważny - mówił. Zaznaczył, że jest to sakrament “wielkiej przyjaźni Chrystusa z nami”, a nie ostatniego namaszczenia. Zachęcił też chorych do częstego oddawania się w opiekę Maryi. Przywołał słowa modlitwy Pod Twoją obronę. Zauważył, że przyzywanie wstawiennictwa Matki Bożej pomaga wygrać największe zmaganie toczone przez chrzescijanina - walkę o własną wiarę.
V Archidiecezjalna Pielgrzymka Chorych i Niepełnosprawnych do Lourdes trwała pięć dni. Uczestniczyło w niej 184 osób. Obok chorych i niepełnosprawnych znaleźli się także: liderzy, wolontariusze, lekarze, pielęgniarki, wdowy górnicze wraz z dziećmi oraz kapłani.