Reklama

Wiadomości

Kto symetrysta, ten największy wróg

Obserwuję politykę od dwudziestu lat i ani nikt mnie nie przekona, że jest to tylko przedstawienie, ani też, że jest to tylko agresja, nienawiść i wrogość. Faktem jest, że politycy mają między sobą różne relacje – od tych bardzo bliskich, przyjacielskich, a czasem nawet coś więcej, do obojętnych lub wrogich.

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jako przedstawiciele narodu, są nie tylko odbiciem nas samych w zwierciadle, ale też są powołani do służby wobec obywateli i bycia dla nich dobrym przykładem. Jak mogą politycy załamywać ręce nad tym, że Polacy potrafią pokłócić się o politykę nawet przy świątecznym stole, gdy sami nie są w stanie zachować się na poziomie gdy debatują w swoim miejscu pracy lub mediach?

Ostatnio wyraz swoim niezdrowym emocjom dał poseł Prawa i Sprawiedliwości, Edward Siarka, który w czasie wypowiedzi Zbigniewa Ziobry, że „Donald Tusk będzie siedzieć” - wykrzyknął „kula w łeb”.

Podziel się cytatem

Podniosło się larum i słuszne oburzenie na takie słowa, a nawet (co jest już w mojej ocenie co najmniej przesadą biorąc pod uwagę natychmiastowe przeprosiny posła) wnioski do prokuratury o ukaranie go z artykułu 190 par. 1 kodeksu karnego, który mówi o kierowaniu gróźb karalnych. Takie zawiadomienie złożył europoseł Platformy Obywatelskiej, Krzysztof Brejza, mimo iż jest to przestępstwo ścigane na wniosek, czyli istnieje konieczność przesłuchania i odebrania wniosku o ściganie od samego potencjalnie pokrzywdzonego. Z partii Donalda Tuska przed szereg wyszedł również sam minister sprawiedliwości, prokurator generalny, który najpierw publicznie poinstruował podwładnych śledczych jak mają podchodzić do sprawy („są granice, których przekroczenie jest niedopuszczalne i musi powodować sprzeciw społeczny oraz zdecydowaną reakcję państwa”), a następnie podbił oczekiwania ogłaszając, że sam też dołącza własny wniosek i jednocześnie informując, że „jutro [w sobotę – przyp. SP] prokuratura podejmie decyzje procesowe”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W tej sytuacji śledczy nie mają za bardzo wyboru, chyba, że łaskawie sam Donald Tusk uzna, że wniosku składać nie chce i nie czuje zagrożenia wynikającego z rzuconych przez posła PiS słów. Ciężko mu zresztą byłoby argumentować inaczej, skoro sam nieco ponad 3 lata temu na politycznym wiecu groził polskiemu prezydentowi słowami z wiersza Czesława Miłosza: „Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta”. Słowa te zostały przyjęte jednoznacznie nie tylko przez prawicę. Stojąca obok Donalda Tuska tego dnia posłanka Lewicy, Anna Maria Żukowska powiedziała wprost: „To było celowe zaognianie i polaryzacja. Nie czułam się za zręcznie, stojąc wtedy obok”.

Fikołki

Powszechne wulgaryzmu („jeb***”, „wypierd***”) wylewające się od lat z obozu tworzącego dziś koalicję 13 grudnia, podgrzewane każdego dnia złe emocje, agresja, czy groźby w żaden sposób nie przeszkadzają tym samym politykom dziś drzeć szaty z oburzenia. Podobnie lewicowo-liberalne media, których kalizm w podejściu do tematu gróźb najlepiej symbolizują dwa tytuły artykułów Onetu z 19 grudnia 2021 r. („Tusk zadedykował Dudzie wiersz Miłosza.”) i z czwartku („Oburzenie po skandalicznych słowach posła PiS”), bo jak wiadomo gdy „kula w łeb” krzyczy poseł PiS, to grozi, a gdy Donald Tusk krzyczy o „sznurze i gałęzi pod ciężarem ściętej”, to on tylko „dedykuje”.

W rzeczywistości jedne i drugie słowa są niedopuszczalne z ust polityka, przedstawiciela narodu i im wyżej taki polityk jest postawiony, tym więcej się od niego powinno wymagać. Różnicę w tych dwóch sytuacjach pokazuje również reakcja.

Podziel się cytatem

Poseł Siarka natychmiast, bo chwilę po tych słowach wycofał się z tej wypowiedzi i przeprosił. Z kolei szeroko rozumiany polityczno-medialny obóz konserwatywny nie bronił tych słów, nie relatywizował, ani nie chwalił „śmielej, śmielej”.

To o tyle znacząca różnica, że ludzie są różni, sytuacji w polityce i mediach od groma, ale to jak do konkretnych słów i działań podchodzimy określamy jakimi kierujemy się normami.

Konsekwencje

Reklama

Polityczna hipokryzja w środowisku tak chętnie szafującym hasłami o „uśmiechniętej Polsce”, tolerancji i szacunku do drugiego obywatela osiągnęła już taki poziom absurdu, że już totalnie nie liczy się już treść i sens słów, a jedynie to, kto je wypowiada. Wyborca jest wręcz „hodowany” do takiego nastawienia, uczony, że kalizm nie tylko jest normalny, ale wskazany, bo kto „symetrysta” ten najgorszy wróg. To konieczne, żeby nie ryzykować dysonansu poznawczego, który mógłby skończyć się polityczną porażką hodujących. Na przykład obietnice nie należy traktować poważnie, gdy się deklaruje 100 konkretów na 100 dni, to nawet i po 450 dniach nie trzeba się z nich rozliczać, bo w domyśle od początku było, że liczy się tylko jeden – nieopisany konkret, czyli rządzimy my, a nie oni, a władzę bierzemy dla samej władzy, by żyło się lepiej nam i naszym kolegom. Gdyby nie było to tak żałosne, byłoby wręcz komiczne. W tym spektaklu nie chodzi o zasady, kulturę debaty czy elementarną przyzwoitość, tylko o to, by swoich bronić za wszelką cenę, a przeciwników niszczyć każdym dostępnym środkiem.

Taki stan rzeczy może mieć poważne konsekwencje zarówno dla demokracji, jak i dla obywateli. Kiedy obietnice wyborcze przestają mieć znaczenie, a polityka sprowadza się jedynie do walki o władzę, ludzie tracą zaufanie do instytucji państwowych. W efekcie stają się bierni lub radykalizują swoje poglądy. Społeczeństwo coraz bardziej się dzieli, a zamiast wspólnoty demokratycznej powstają dwa wrogie obozy, które nie szukają porozumienia, lecz wzajemnie się zwalczają. Debata publiczna traci sens, ponieważ liczy się jedynie lojalność wobec własnej strony, a nie argumenty i wartości. Zamiast rzeczowej dyskusji mamy niekończącą się polityczną wojnę, w której kompromis staje się oznaką słabości. W ten sposób demokracja zaczyna przypominać fasadę – rządzący nie odpowiadają przed obywatelami, lecz dbają o interes własnego zaplecza politycznego. Kiedy hipokryzja i podwójne standardy stają się normą, ludzie przestają wymagać uczciwości od polityków. Władza, która nie czuje żadnej kontroli, pozwala sobie na coraz więcej, a obywatele stopniowo przyzwyczajają się do tego, że nie liczą się zasady, lecz interesy konkretnej grupy.

W takiej rzeczywistości demokracja staje się pustym rytuałem, w którym władza jest celem samym w sobie, a ograniczanie wolności może zostać usprawiedliwione, jeśli tylko służy „naszym”.

2025-02-22 07:07

Oceń: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najmroczniejsze scenariusze

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Polacy są odporni. Gdy przejmowano bezprawnie media publiczne, skupili się na dyskusji o tym, czy były dobre, czy złe, przyjmując do wiadomości sam fakt, bo to przecież naturalne, że gdy zmienia się władza w kraju, to zmienia się i w mediach publicznych. A to, że się wszystko odbyło wbrew prawu, ustawom medialnym i orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego? Nieważne. Jako doświadczony dziennikarz TVP wiem, że to, kto nią rządzi nie spędza snu z powiek obywatelom.

Podobnie rzecz się miała przy przejęciu prokuratury. Nowa władza, niczym gangus napadający na czyjś dom, najpierw wyłączyła monitoring, zatkała usta domownikom, a dopiero w następnym kroku wzięła się za plądrowanie. Podobnie stało się i w naszym kraju. Prokuratura Krajowa została bezprawnie przejęta, a miejsce szefa obsadzone człowiekiem uległym władzy, który tam – z racji braku wymaganej w ustawie zgody – jest nielegalnie. To jednak nie wzbudziło wielkiego poruszenia. Zatrzymanie dwóch posłów opozycji tak, tysiące ludzi w ubiegłą zimę wyszło na ulicę i to zrobiło wrażenie. Jak się okazuje był to jednorazowy zryw i tu nie mam żalu do ludzi, jak już do największej partii opozycyjnej, że od tamtej pory nie zaplanowała kolejnej takiej demonstracji.
CZYTAJ DALEJ

Giuseppe Moscati – lekarz, który leczył miłością

[ TEMATY ]

św. Józef Moscati

Archiwum

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

Św. Józef Moscati. Kadr z filmu

W odległym 1927 roku był to Wtorek Wielkiego Tygodnia. 12 kwietnia w wieku 47 lat, zmarł Giuseppe Moscati, lekarz ubogich… W Kościele katolickim wspomnienie świętego przypada 27 kwietnia.

Święty doktor
CZYTAJ DALEJ

Bp Kleszcz: kiedy masz problem, zaufaj Bogu!

2025-04-27 14:21

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Nie musisz na nowo zarzucać wędki, by co jakiś czas wyciągać te same zanieczyszczenia. Gdy oddajesz Bogu swoje grzechy, upadki, to ufaj, że On już to wszystko wziął! - mówił bp Piotr Kleszcz w Niedzielę Miłosierdzia Bożego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję