Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i, upadając na kolana, prosił Go:
Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić.
Zdjęty litością, Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego:
Chcę, bądź oczyszczony!
Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony
(por. Mk 1, 40)
W ubiegłym roku obchodziliśmy jubileuszowy 60. Światowy Dzień Trędowatych. Centralne obchody zostały zorganizowane na Wybrzeżu Kości Słoniowej, gdzie sługa Boży Raoul Follereau razem z s. Eugenią, przełożoną Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej od Apostołów, rozpoczął wielką batalię, której celem było nie tylko leczenie trędowatych, ale przywrócenie ich do normalnego życia rodzinnego i społecznego. Przez całe stulecia trędowaci cierpieli podwójnie: z powodu ran i okaleczeń spowodowanych trądem, ale też z powodu wykluczenia. Dlatego pierwsza wzorcowa wioska Adzopé, która powstała właśnie na Wybrzeżu Kości Słoniowej, 150 km od stolicy kraju Abidżanu, była miejscem, gdzie trędowaci byli leczeni, pielęgnowani i mieli możliwość społecznej rehabilitacji przez naukę i pracę.
Adzopé to nie tylko historia
Reklama
Kiedy w marcu 2013 r. odwiedziłem ten ośrodek, prowadzony wciąż przez siostry Matki Bożej od Apostołów, spodziewałem się sentymentalnej wizyty, która pozwoli na chwilę wrócić do „tamtych lat” heroicznych zmagań z najstraszniejszą chorobą ludzkości. Tymczasem w wiosce z centrum medycznym, które nosi dziś nazwę Instytutu Raoula Follereau, szybko zrozumiałem, że walka z trądem to nie tylko historia, ale poważne wyzwanie dnia dzisiejszego. Zarówno w części przeznaczonej dla mężczyzn, jak i dla kobiet zastałem wszystkie łóżka zajęte. Wśród chorych spotkałem poczciwych staruszków, ale też ludzi w sile wieku oraz dzieci. Niestety, znaczna część chorych trafiła tu za późno, tzn. w takim stanie zaawansowania choroby, że mimo wyleczenia z trądu, nigdy nie będą mogli samodzielnie egzystować. Wśród pacjentów Instytutu Follereau spotkałem kilku chorych na najbardziej agresywną postać trądu zwaną urcéle du Buruli. Ci pacjenci, po rutynowej terapii antybiotykowej, czekają na zabiegi radykalnej chirurgii, polegającej na amputacjach i przeszczepach skóry, które mogą uratować im życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiele zmieniło się w funkcjonowaniu ośrodka, w którym mieści się także szkoła dla dzieci i instytut naukowy kierowany przez prof. Bambę Vagamona. To, co się nie zmieniło, to atmosfera, którą tworzą siostry Matki Bożej od Apostołów. W samym sercu instytutu, pośrodku centralnego placu, przed kaplicą z niewielkim budynkiem klasztornym usytuowana jest figura Matki Bożej, obok niewielki pomnik Raoula Follereau. Teren całego ośrodka przypomina piękny ogród, w którym można spotkać egzotyczne drzewa, krzewy i kwiaty. Oprócz lekarzy, laborantów, pielęgniarek pracują tu wolontariusze. Czasem przyjeżdża ktoś z Francji, by poświęcić kilka miesięcy na rzecz trędowatych. Spotkałem też diakona Tomasza z Beninu, który, przygotowując się do święceń kapłańskich, postanowił przez rok służyć tutaj chorym.
Trąd na świecie
Reklama
To, co zastałem na Wybrzeżu Kości Słoniowej, które obok Beninu i Angoli jest w czołówce afrykańskich krajów wciąż zagrożonych rozprzestrzenianiem się trądu, obrazuje aktualną sytuację na świecie. Z jednej strony mamy satysfakcję z tego, co udało się osiągnąć w ciągu ostatnich dziesięcioleci, gdy liczba trędowatych spadła z kilkunastu milionów do poziomu poniżej pół miliona chorych. Jednak mimo wielkiego zaangażowania wielu instytucji współpracujących ze Światową Organizacją Zdrowia, ILEP czy Ruchem Follereau, do ostatecznego wyeliminowania tej choroby jest jeszcze daleko. Od kilku lat liczba trędowatych nie spada, a nawet tu i ówdzie mamy do czynienia z niewielkim wzrostem zachorowań. Dotyczy to zarówno Azji Południowo-Wschodniej (w tym Indii i Nepalu), gdzie trąd jest najbardziej rozprzestrzeniony, jak też Afryki, wysp Pacyfiku oraz krajów basenu Morza Śródziemnego. Niedawno opublikowano oświadczenie dyrektora generalnego departamentu zdrowia publicznego przy ministerstwie zdrowia Burundi dr. Liboire Ngirigi, który oznajmił, że w ostatnich latach trąd stał się na nowo poważnym problemem zdrowotnym. W 2007 r. w kraju, w którym pracują m.in. polscy karmelici, odnotowano 248 nowych zachorowań na trąd, kilka lat później było już ponad 500 takich przypadków.
Głos specjalistów
Wielu naukowców i lekarzy zajmujących się problemami zdrowotnymi najuboższych regionów świata zastanawia się nad przyczynami wciąż oddalającej się perspektywy całkowitego wyeliminowania trądu.
Trąd jest wciąż synonimem biedy i wykluczenia, a chorzy żyją najczęściej w miejscach niedostępnych dla służb medycznych gdyby chcieli sami zgłosić się na leczenie, musieliby pokonać odległość często przekraczającą sto kilometrów. Znany jest też opór pacjentów przed konsultacją. Trąd zaczyna się od niewielkiej plamki na ciele, która jest bardzo często ignorowana. Chorzy, mocno związani z tradycyjnymi przesądami, wolą wybrać się do znachora, czarownika niż do lekarza. Ale największy opór przed szukaniem pomocy medycznej związany jest z lękiem przed ujawnieniem zakażenia wstydliwą chorobą. Kolejne powody to brak wystarczającej liczby personelu medycznego wyszkolonego w przeprowadzaniu badań diagnostycznych w terenie i trudny dostęp do leków.
Reklama
W walce z trądem wśród priorytetów są: oświata, formacja kadr medycznych, rozwijanie struktur ochrony zdrowia, dostępność do leków i opieka nad trędowatymi i ich rodzinami, rehabilitacja fizyczna i społeczna. Od strony praktycznej najważniejszą potrzebą jest kontynuacja organizowania trudnych, czasem niebezpiecznych ruchomych misji medycznych, które pozwalają pomóc chorym niemającym możliwości dotarcia do jakiegokolwiek centrum medycznego. W tym kontekście wciąż nieoceniona jest praca misjonarzy Kościoła katolickiego, którzy docierają dalej niż niejedna oficjalna misja medyczna.
Z medycznego punktu widzenia ważnym zagadnieniem, które stanowi dziś przedmiot zainteresowania specjalistów, są nawroty choroby.
Trudny powrót do życia
Diagnostyka, terapia i rehabilitacja to tylko część programu pomocy ludziom dotkniętym chorobą trądu. Równie ważna jest ich społeczna rehabilitacja. Trąd nadal uznawany jest za chorobę wstydliwą, która wyklucza człowieka z jego środowiska. Prawdziwie dramatyczna jest sytuacja tych, którym trąd zrujnował zdrowie, okaleczył ich tak bardzo, że sami nie są zdolni do tego, by utrzymać siebie i rodzinę. Ci najczęściej pozostają w leprozoriach czy, jak dziś częściej mówimy: ośrodkach rehabilitacji do końca życia. Są też tacy, którzy mimo kalectwa organizują się i próbują samodzielnie zdobywać środki do życia. Przykładem jest założone przez dotkniętego i okaleczonego przez trąd naszego przyjaciela Abdela Kader Ahmedou Stowarzyszenie na rzecz Promocji Byłych Trędowatych. Mimo niepełnosprawności organizują oni dla siebie pracę, zakładając strzeżone parkingi lub fermy rolnicze. Kilka lat temu Fundacja Polska Raoula Follereau zakupiła dla nich wózki inwalidzkie. W ubiegłym roku sfinansowaliśmy budowę studni położonej na terenie przeznaczonym na fermę.
Rozwijaniem aktywności osób dotkniętych skutkami trądu zajmują się w swoich ośrodkach także polscy misjonarze, m.in. dr Helena Pyz z ośrodka Jeevodaya w Indiach, s. Józefa Franke ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Śląskich w Kamerunie, s. Noemi Świeboda ze Zgromadzenia Sióstr Józefitek w Kongo Brazzaville, s. Róża Gąsior ze Zgromadzenia Służebnic Ducha Świętego w Angoli. Obchodzony w każdą ostatnią niedzielę stycznia Światowy Dzień Trędowatych jest okazją do wsparcia ich pięknej posługi modlitwą i ofiarą.
* * *
Autor tekstu dr Kazimierz Szałata, z okazji 60. Światowego Dnia Trędowatych, w 2013 r. został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Republiki Wybrzeża Kości Słoniowej.