Zaczęło się w 1917 roku
Początki obecności Księży Marianów na warszawskiej Pradze przy ul. Wileńskiej związane są z dziejami istniejącego tu od 1900 r. Domu Pracy dla Chłopców. Uratowano w nim od upadku moralnego i materialnego
setki ubogich młodzieńców, zwłaszcza sierot. Księża Marianie przybyli do ośrodka w 1917 r. i otoczyli opieką duszpasterską jego wychowanków, a także okolicznych mieszkańców. W zakładzie od początku czynna
była kaplica.
Księża Marianie już w 1933 r. chcieli wybudować okazałą świątynię, ale okazało się to wówczas niemożliwe. Dlatego w latach 1934-1935 wybudowali kaplicę, do której ówczesny duszpasterz ks. Włodzimierz
Jakowski sprowadził z Lourdes figurę Matki Bożej. Maryja w tym znaku otoczona jest od tego czasu powszechną czcią wiernych. Podczas okupacji ks. Władysław Łysik zorganizował przy kaplicy zakrojoną na
szeroką skalę akcję miłosierdzia. Zakonna kuchnia wydawała wówczas trzy tysiące posiłków dziennie.
Po wojnie w klasztorze przy Wileńskiej funkcjonował wydział teologii przeniesiony z Bielan. Już wtedy ks. Łysik wprowadził Dni Chorych. W 1951 r. abp Stefan Wyszyński erygował tu parafię.
Kaplica funkcjonowała przez pół wieku. W r. 1984 parafia otrzymała zgodę na budowę kościoła. Rozpoczął ją ks. Zdzisław Minota, a dokończył ks. Kazimierz Śliwiński. Świątynię konsekrował bp Kazimierz
Romaniuk 7 października 1992 r.
Kult Matki Bożej z Lourdes
Reklama
O łaskach wymodlonych przed łaskami słynącą figurą, znajdującą się w ołtarzu głównym kościoła można by mówić wiele. Jest wiele uzdrowień duchowych i fizycznych. W środy na wieczornych nabożeństwach maryjnych
ciągle są odczytywane podziękowania i prośby, nieraz podawane na 20, a nawet 30 kartkach. Są nawrócenia i spowiedzi po 15 latach...
Matka Boża jest tutaj szczególną Orędowniczką i Uzdrowicielką Chorych. Nie dziwi więc decyzja bp. Kazimierza Romaniuka z 15 grudnia 1999 r. o ustanowieniu na Szwedzkiej Diecezjalnego Sanktuarium Chorych.
Stało się już tradycją, że jedenastego dnia każdego miesiąca o godz. 11.00 odprawiana jest uroczysta Msza św. dla chorych. Często przychodzi na nią nawet 300 osób. Najbardziej uroczyście obchodzone jest
liturgiczne wspomnienie Matki Bożej z Lourdes, 11 lutego. Jest wtedy modlitwa różańcowa, Msza św., błogosławieństwo lourdzkie. Chorzy mają też możliwość przyjęcia sakramentu chorych.
W tej maryjnej parafii na starych podwórkach znajduje się wiele kapliczek maryjnych. Aż przy 27 z nich w maju odbywają się nabożeństwa z udziałem kapłanów.
80 osób w parafii należy do Żywego Różańca ofiarowując Bogu swoją modlitwę i cierpienie. W parafii działa wiele ruchów kościelnych, a wśród nich aktywny System Komórek Parafialnych. Jest to ruch przeniesiony
z Włoch. Jego członkowie ewangelizują siebie wzajemnie oraz najbliższe otoczenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Coraz więcej biedy
Radością Księdza Proboszcza jest fakt, że coraz więcej wiernych przystępuje do Komunii św. Nie ma problemu ze spowiednikami, gdyż spowiadają także kapłani z domu zakonnego Księży Marianów, którzy na co
dzień nie pracują przy parafii. Wiele osób przychodzi do spowiedzi spoza parafii.
Ks. Łada planuje zorganizowanie rekolekcji dla małżeństw ze stażem dziesięcioletnim i nieco dłuższym. Planuje też wstawienie w okna świątyni witraży, które przedstawiać będą cuda opisane w Ewangeliach
oraz znaki z Lourdes. Radością jego jest to, że ludzie na ulicy mijając kapłana pozdrawiają go tradycyjnym "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Nie jest to przecież dzisiaj tak częste.
W parafii widać bardzo dużo biedy. - Starsi mają choć rentę lub emeryturę, ale bezrobotni młodzi są często bez zasiłku - martwi się Ksiądz Proboszcz. Są w parafii rodziny, które mają dwoje dzieci,
a na utrzymanie 150 zł zasiłku miesięcznie - podkreśla.
Być do końca
W budynku dawnego zakładu opiekuńczo-wychowawczego dla chłopców znajduje się obecnie siedziba Hospicjum Domowego. Od czterech lat istnieje ono jako niepubliczny ZOZ, wcześniej działała nieformalna grupa
ludzi, którzy udzielali się społecznie. - Opiekujemy się ludźmi z chorobą nowotworową w stanie terminalnym - mówi Danuta Cerbst, naczelna pielęgniarka hospicjum. Staramy się towarzyszyć chorym do końca
łagodząc dokuczliwe objawy, starając się żeby pacjent nie cierpiał. Dbamy też o jego życie duchowe.
Hospicjum stara się udzielać wsparcia dla całej rodziny, tak aby czuła, że nie jest sama. Duży nacisk jest kładziony na opiekę nad rodzinami osieroconymi, zwłaszcza tam, gdzie zostają dzieci. W tej
chwili pod opieką hospicjum jest około stu dzieci osieroconych. Dwa razy do roku ks. Andrzej Dziedziul, dyrektor hospicjum, organizuje dla nich wyjazdy.
Hospicjum Domowe otacza opieką około 150 osób. Miesięcznie umiera nawet 35-40 chorych. Terenem działalności jest Praga. W hospicjum pracuje 17 lekarzy, 16 pielęgniarek i grupa wolontariuszy. Wolontariusze
pełnią posługę opiekuńczą. - Nie można człowieka zostawić na pastwę losu - podkreśla p. Cerbst. Jest niezwykle ważne, żeby chory czuł, że komuś na nim zależy. Staramy się dać wsparcie w modlitwie, w towarzyszeniu
rodzinie.
Część wolontariuszy to małżonkowie, którzy zostali po odejściu współmałżonków. Grupom wsparcia dla osób w żałobie przewodzi psycholog Maria Bogucka.
Ważna postawa serca
Parafialną grupą Caritas kieruje s. Joanna, eucharystka. Założone przez marianina bł. Jerzego Matulewicza eucharystki są obecne na Wileńskiej od 1945 r. Siostra ma pod swoją opieką około 400 osób, w tym
ok. 50 starszych, chorych i niepełnosprawnych, którym parafialna Caritas udziela pomocy w codziennych zakupach, przygotowaniu posiłku czy praniu. W r. 2002 ok. 500 osób skorzystało z używanej odzieży,
obuwia, sprzętu gospodarstwa domowego.
S. Joanna ma do pomocy 25 wolontariuszy. Dla dzieci i młodzieży zorganizowali bezpłatne korepetycje z matematyki i chemii. Co sobotę odbywają się spotkania dla osób niepełnosprawnych tworzących Wspólnotę
św. Bernardetty. Uczestniczą w nich także jako wolontariusze klerycy z diecezjalnego seminarium w Tarchominie. - W swojej posłudze odkryłam, jak ważne jest, by z ludźmi ubogimi po prostu być. By mieli
świadomość, że mogą przyjść, podzielić się swą trudną sytuacją, że nie są sami, że Pan ich nie opuścił. Zrozumiałam, że ważny jest rodzaj pomocy, jaką się proponuje, ale jeszcze większe znaczenie ma postawa
serca, z jaką się pomoc świadczy - mówi s. Joanna.
Widzą to ci, którzy korzystają z pomocy. - Otrzymuję od Caritas nie tylko najpotrzebniejsze produkty żywnościowe i odzież, ale przede wszystkim pomoc duchową. W trudnych chwilach mogę liczyć na dobre
słowo i pocieszenie. Uwierzyłam, że istnieje jeszcze dobro w świecie - mówi pani Katarzyna. A wychowująca samotnie dwójkę dzieci pani Magdalena stwierdza: - Gdyby nie wielka życzliwość i słowa otuchy,
trudno byłoby mi wykrzesać iskierkę nadziei. Przekonałam się, że na pomoc Caritas mogę zawsze liczyć i będę potraktowana życzliwie. Nie wyobrażam sobie, żeby takiej instytucji mogło zabraknąć na Pradze.
Czasami jest to ostatnie miejsce, gdzie można zwrócić się o wsparcie, w dodatku mając pewność, że nie zostanie się potraktowanym jak intruz.
- Do ludzi trzeba podchodzić z sercem i miłością - mówi mi ks. proboszcz Lucjan Łada. Widać, że słowa te w działalności, która jest podejmowana w parafii Matki Bożej z Lourdes, mają w pełni uzasadnienie.