ADRIANNA SIEROCIŃSKA: – Jaki jest dla Ciebie tegoroczny Wielki Post, jak go przeżywasz?
ARTUR SKOWRON: – Okres Wielkiego Postu zawsze jest dla mnie trudny, ponieważ nastawiam się, że będzie to czas przemiany, a ona stanowi wyzwanie.
– Jak wygląda Wielki Post w waszej rodzinie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Czas Wielkiego Postu jest wpisany w cały rok naszej formacji, podobnie też jak Adwent oraz post, który podejmujemy w sierpniu. W tych trzech okresach staramy się w szczególny sposób zbliżyć do Pana Boga.
– Wielki Post to m.in. modlitwa. Jak się wtedy modlicie?
– Modlimy się indywidualnie. Od grudnia postanowiłem sobie, że chcę się modlić przed pracą. Wstaję więc o 5.15 lub 5.30 i modlę się do 7.00.
– Hardcore…
– (śmiech) Hardcore nie hardcore, lubię się modlić, kiedy jestem wypoczęty, a nie kiedy jestem zmęczony, bo wtedy zasypiam. Rano jestem sam, robię sobie herbatę i spokojnie, w ciszy otwieram Pismo Święte i się modlę.
– To postanowienie na czas Wielkiego Postu czy w ogóle na życie?
– To pomysł na życie, natomiast w okresie Wielkiego Postu staram się to bardziej przeżywać, koncertuję się na rozważaniach Paschy.
– A czy modlicie się też wspólnie?
Reklama
– Oczywiście, modlimy się także razem. Moja żona nie wstaje o 5 rano, ale modli się po pracy. Nie chciałbym, żeby czytelnicy pomyśleli sobie: „Boże, jak dużo!” (śmiech). To po prostu taka praktyka, od wielu lat staramy się tak żyć.
– Czyli trzeba się tego nauczyć i mieć chyba dużo samodyscypliny. Nie potrafię sobie wyobrazić, że można wstać tak wcześnie i tak dużo czasu poświęcić na modlitwę. Bo to naprawdę sporo! (śmiech)
– Tak ludzie mówią. Wynika to z pragnienia i gotowości bycia z Bogiem i chęci załatwienia różnych spraw. Wierzę, że w modlitwie układa się nasze życie za sprawą wsłuchania się w Słowo Boże. Dostrzegam po latach, że życie modlitwą przekłada się na życie codzienne i wiem, że to procentuje.
– Czas na wielkopostne postanowienia. Małżeńskie czy indywidualne?
– Małżeńskie. W Wielkim Poście rezygnujemy z jedzenia mięsa. Praktykujemy to od kilkunastu lat i lubimy to robić. Widzimy, że oprócz takiego bodźca, który daje nam poczucie zbliżania się do Boga, przekłada się to też na zdrowie. Mamy więc skutek uboczny: lepszą kondycję fizyczną.
– Na koniec jałmużna. Praktykujecie?
– Praktykujemy. W najprostszej formie można dać komuś pieniądze. Ale są jeszcze inne aspekty, jak pomoc drugiemu człowiekowi. Robimy więc taką przestrzeń w życiu, która jest przeznaczona dla innych, w której nie odmawiamy pomocy. I rzeczywiście mamy wtedy dużo pracy. Płacimy ofiarę z czasu, z bycia z sobą jako małżonkowie, z odpoczynku czy oglądania telewizji.
– Możesz podać konkretny przykład?
– W związku z tym, że staramy się żyć z głoszenia Słowa Bożego, zazwyczaj są to prośby o rekolekcje, o spotkania formacyjne czy trwające nawet kilka godzin modlitwy wstawiennicze.