Katarzyna Krawcewicz: – Nadzwyczajny szafarz Komunii św. to posługa, którą pełnią przede wszystkim mężczyźni. Jak to jest trzymać w dłoniach samego Chrystusa?
Czesław Szczepanik: – Jest to cudowna posługa. Mnie ona daje niezwykłą ilość pokory. Spotykam się z ludźmi, którzy niekiedy zostali już sami, którzy często od strony materialnej są po prostu biedni. Ci ludzie bardzo czekają na Pana Jezusa. Cierpią fizycznie i nie tylko, a od samego rana już czekają. Do nich idę z Komunią św., ale też z ludzkim ciepłem i sercem. Opowiadam, jak wyglądała Msza św., że był chrzest Agatki czy Maćka, że jakiś ołtarz wrócił z renowacji. Dzięki temu chorzy, chociaż nie wychodzą z domu, mogą się faktycznie nadal czuć częścią wspólnoty. Zawsze mówię, że jestem tylko tym osiołkiem, na którym Pan Jezus przyjechał. I to On jest tutaj ważny.
– Jak wyglądało to Boże zaproszenie?
Reklama
– Mój syn ciężko chorował od 3. do 10. roku życia. Podczas wizyty kolędowej powiedziałem księdzu, że potrzebuję cudu, bo są małe szanse, że syn przeżyje. A nie byłem wtedy specjalnie wierzący. Polecił mi rekolekcje z o. Jamesem Manjackalem. Jeszcze zanim wziąłem w nich udział, po raz pierwszy modliłem się razem z żoną i dzieckiem. Następnego dnia byliśmy w klinice we Wrocławiu i okazało się, że stał się cud. Powiedziałem wtedy, że pojadę na te rekolekcje, żeby Panu Bogu podziękować. Ostatecznie poprowadził je Damian Stayne – i widziałem tam wiele uzdrowień, wiele uwolnień, wiele cudów. Wróciłem i modliłem się: Panie Boże, pozwól mi nieść Ciebie innym. I wtedy podeszła do mnie siostra zakonna i zaprosiła do zakrystii, i tam padło pytanie, czy nie chciałbym zostać szafarzem.
– Czyli Pan Bóg odpowiedział bardzo konkretnie.
– Rozmawiałem o tym z żoną. Tu dodam tylko, że żony szafarzy są bardzo ważne, ponieważ bez ich zgody nie można podjąć tej posługi. I żona powiedziała, że widocznie w tym wszystkim Pan Bóg miał jakiś plan. I że może to mi pomóc trwać w moim nawróceniu. Dziś wiem, że miała rację.
Pomóż w rozwoju naszego portalu