27 maja regularne wojska polskie przejęły Halicz i Stanisławów, co doprowadziło do utworzenia odcinka wspólnej granicy z Rumunią. Wojska ukraińskie zepchnięto do południowo-wschodniej części Tarnopolszczyzny. Ze względu na wyczerpanie żołnierzy i coraz bardziej stanowcze naciski koalicji 29 maja Wódz Naczelny wydał rozkaz o wstrzymaniu ofensywy w Małopolsce Wschodniej i rozpoczęciu rokowań ze stroną ukraińską. Dywizje gen. Józefa Hallera zostały przerzucone na granicę śląską, a on sam – zastąpiony na stanowisku przez gen. Wacława Iwaszkiewicza. Mimo tych zmian walki trwały, choć w znacznie wolniejszym tempie. 1 czerwca, z udziałem miejscowej ludności cywilnej, zajęto Tarnopol.
Na zachodnich rubieżach kraju sytuacja była bardzo napięta. 29 maja delegacja niemiecka przedłożyła konferencji pokojowej memoriał odrzucający warunki pokoju. Francja rozpoczęła przygotowania do ewentualnego wznowienia działań wojennych. Niemcy skoncentrowali na Śląsku, Pomorzu, w Prusach Wschodnich, a nawet na Litwie kilka silnych grup uderzeniowych, planując atak skierowany w stronę Warszawy. Celem operacji pod kryptonimem „Frühlingssonne” („Wiosenne Słońce”) była likwidacja państwa polskiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Gdańsk, który miał być odłączony od Niemiec, został zamieniony w obóz warowny – władze zarządziły regularne ćwiczenia wojskowe z udziałem lotnictwa, artylerii oraz grup gazowych i ogniowych. Miejscowy Grenzschutz liczył ok. 30 tys. wyszkolonych żołnierzy. Na czele tak zorganizowanego „ruchu obrony praw narodu niemieckiego” stał komendant garnizonu gdańskiego. Panujące w mieście nastroje groziły rozruchami – ludność miasta wyrażała swój sprzeciw wobec postanowień traktatu pokojowego w licznych manifestacjach ulicznych.
Do obrony zachodnich rubieży polskie dowództwo mogło użyć zaledwie 17 dywizji piechoty i 5 brygad jazdy, w większości przerzuconych ze wschodu. Utworzono z nich 5 antyniemieckich frontów pod rozkazami wybitnych dowódców polskich, a także francuskich służących w Błękitnej Armii. Dowództwo nad całością sił powierzono gen. Paulowi Henrysowi, szefowi Francuskiej Misji Wojskowej w Polsce. Podjęto również prace fortyfikacyjne, mimo że dramatycznie brakowało odpowiedniej liczby brygad artylerii.
Na konferencji pokojowej w Paryżu narastała niechęć części koalicjantów wobec Polaków. Członek delegacji brytyjskiej Jan Smuts w liście do premiera Davida Lloyda George’a napisał: „Jestem przekonany, że powiększając niesłusznie Polskę, nie tylko obalamy wyrok historii, ale popełniamy kardynalny błąd, który jeszcze zemści się w toku dziejów... Nawet teraz, kiedy Konferencja obraduje, Polacy stawiają opór Wielkim Mocarstwom, a co dopiero pokaże się w przyszłości, jeśli nastąpi rozłam wśród mocarstw albo jeśli wezmą się one za łby?”.