Reklama

Historia

Jak Polacy Moskali upokorzyli

Żółkiewski nie czekał, aż jego wojska wypoczną. Jeszcze tego samego dnia wrócił pod Carowe Zajmiszcze i przyjął kapitulację obleganych Rosjan. Droga na Moskwę była otwarta.

Niedziela Ogólnopolska 27/2020, str. 62-63

wikipedia.org

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nad ranem 4 lipca 1610 r. na polach pod wioską Kłuszyn, 150 km na zachód od Moskwy, rozpoczęła się bitwa, która okryła chwałą polską husarię i jej wodza hetmana Stanisława Żółkiewskiego. W okresie PRL pamięć o niej starano się wymazać ze świadomości historycznej Polaków i w dużej mierze się to udało. Tymczasem bitwa ta i jej konsekwencje na wiele wieków wpłynęły na historię stosunków polsko-rosyjskich.

Wielka Smuta

Szalony car Iwan Groźny pozostawił po sobie złupiony kraj w katastrofalnej sytuacji gospodarczej. Rządy jego następców: syna Fiodora – ostatniego cara z dynastii Rurykowiczów, a później Borysa Godunowa i kolejnego Fiodora nie przyniosły jednak poprawy. W latach 1601-03 nastał wielki głód. Mróz nie ustępował nawet w miesiącach letnich, śnieg padał już we wrześniu. Wygłodniali chłopi wszczynali powstania, a bojarzy i szlachta nieustannie walczyli ze sobą o władzę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Jak wybawienie przyjęto wtedy wiadomość, że w Rzeczypospolitej odnalazł się Dymitr – cudownie ocalały młodszy syn Iwana Groźnego. Troskliwie zajął się nim wojewoda sandomierski Jerzy Mniszech i zorganizował mu prywatną wyprawę na Moskwę, gromadząc przy tym pokaźną liczbę awanturników, chcących się wzbogacić na wojnie. Dymitr, zwany Samozwańcem, bez większych problemów objął w 1605 r. tron carów, jednak już po roku zamordowano go, ciało spalono, a prochy wystrzelono z armaty w kierunku Rzeczypospolitej. Nowym carem został Wasyl Szujski, ale zaroiło się też od kolejnych samozwańców. Jednego z nich znów poparli Polacy. Zachęcał ich zresztą do tego nieoficjalnie sam król Zygmunt III Waza, pisząc: „Krainy nasze ledwie znieść mogą rojów wrzącej i niespokojnej młodzieży, gdzież lepsze pole do rycerskiej zabawy?”.

W sytuacji kompletnego chaosu Szujski zwrócił się o pomoc do Szwedów. Król polski uznał ten sojusz za osobistą zniewagę. Zdecydował się na oficjalną wojnę z Moskwą i w 1609 r. rozpoczął oblężenie Smoleńska. Kilka miesięcy później car wyprawił z odsieczą sprzymierzone wojska szwedzkie oraz ogromną rzeszę wojsk rosyjskich pod wodzą swojego brata Dymitra.

„Siodłaj portki, dawaj konia”

Polski król wysłał naprzeciw nim hetmana Stanisława Żółkiewskiego – doświadczonego dowódcę i zwycięzcę w wielu bitwach. Ten otoczył 8-tysięczny oddział Rosjan pod Carowym Zajmiszczem, ale główne siły nieprzyjaciela rozbiły obóz 18 km dalej, pod wioską Kłuszyn. Hetman zdecydował się na fortel. Na miejscu zostawił tabory i niewielką część swoich żołnierzy, którzy mieli pozorować przed oblężonymi większą armię, a sam z pozostałymi w absolutnej ciszy wyruszył 3 lipca 1610 r. po zmroku na wschód. Prowadził ze sobą ok. 7 tys. jazdy, w tym ponad 5 tys. husarzy, a także 200 żołnierzy piechoty z dwoma lekkimi działami. Pod Kłuszynem stacjonowało ok. 30 tys. Rosjan i 5 tys. żołnierzy najemnych: Niemców, Szwedów, Finów, Anglików, Irlandczyków, Francuzów i Szkotów.

Reklama

Podczas nocnej przeprawy wojsk Żółkiewskiego leśnymi ścieżkami w błocie utknęły działa i piechota. Kiedy nad ranem pierwsze oddziały wyszły z lasu, nieprzyjaciel był tak zszokowany widokiem wojsk polsko-litewskich, że – według pamiętników polskiego uczestnika bitwy – w atmosferze paniki i zamieszania wołano do sług: „Siodłaj portki, dawaj konia”. Elementu zaskoczenia nie udało się jednak wykorzystać, bo wojsko rozciągnięte na kilka kilometrów przez godzinę ściągało na pole bitwy.

Mieli przed sobą polanę z niewielką wioską Preczistoje pośrodku, poprzecinaną solidnymi dębowymi płotami. Stanowiły one duże utrudnienie dla konnicy, dlatego bitwę rozpoczęto od spalenia wioski i zrobienia wyłomów w płotach. Były one jednak zbyt wąskie, żeby skutecznie rozwinąć atak. Poza tym nieprzyjaciół było tak wielu, że ponawiane raz za razem szarże grzęzły w wojskach rosyjskich i otaczani husarze musieli się przebijać z powrotem, żeby ponowić atak. W dodatku po pierwszej szarży husarze nie mieli już kopii, walczyli za pomocą rapierów i szabel. Po 5 godzinach takich zmagań nastąpił przełom na skutek błędu najemnej rajtarii, która zaatakowana w odpowiednim momencie przez Polaków wpadła na oddziały rosyjskie, a te zaczęły uciekać w popłochu. Widząc to, cudzoziemcy dogadali się z wysłannikami polskiego hetmana i przeszli na jego stronę. Bitwa była wygrana. Na pobojowisku pozostało 400 ciał żołnierzy polskich i litewskich, w tym ok. 100 husarzy, i ok. 15 tys. Rosjan oraz 2 tys. żołnierzy najemnych.

Żółkiewski nie czekał, aż jego wojska wypoczną. Jeszcze tego samego dnia wrócił pod Carowe Zajmiszcze i przyjął kapitulację obleganych Rosjan, którzy zobaczywszy jeńców i olbrzymią liczbę przejętych taborów, stracili nadzieję na pomoc. Droga na Moskwę była otwarta. Car Wasyl Szujski nie miał już żadnego wojska do obrony.

Trzy plagi

Reklama

Bojarzy rosyjscy szybko zdetronizowali Wasyla i na nowego cara zaproponowali Władysława Wazę, 16-letniego syna polskiego króla Zygmunta. Po przybyciu hetmana Żółkiewskiego pod Moskwę mieszkańcy stolicy nawet uroczyście zaprzysięgli wierność nowemu carowi, a polsko-litewska załoga w październiku 1610 r., na prośbę Rosjan, zajęła Kreml.

Zygmunt III nie chciał się jednak zgodzić na taki układ. Zaproponował, że sam zostanie carem. Poza tym jako ojciec bał się o los syna. Jeden z mówców sejmowych w czasie debaty na ten temat powiedział o tym wprost: „Nie wolno oddać im królewicza, dlatego że, jak słychać, najpierw otruli swojego cara Iwana Wasiliewicza, później zadźgali Dymitra, następnie zabili Fiodora, chociaż mu krzyż na wierność całowali, potem Wasyla, któremu także przysięgali, zdradzili, a jeszcze przedtem Dymitra, którego obwołali królem i przysięgali mu, także zdradzili. Czyż można oddać królewicza narodowi, który tak często łamie przysięgi?”.

Przyjaźń mieszkańców Moskwy z Polakami skończyła się dość szybko. Wymuszenia, gwałty i swawole żołnierzy doprowadziły do rozruchów. W odwecie spalono miasto – pożar i walki uliczne pochłonęły wiele ofiar. Wówczas przeciwko Polakom, w ogólnonarodowym powstaniu, zjednoczyli się Rosjanie ze wszystkich stanów. 7 listopada 1612 r. usunęli Polaków z Kremla i wybrali nowego cara – 17-letniego Michała z dynastii Romanowów, która sprawowała władzę w Rosji przez 300 lat.

Wydarzenia te były przełomem w historii Rosji, która nigdy już nie doznała takiego upokorzenia. Symbolem naszego w nich udziału jest natomiast tablica wotywna w Ławrze Troicko-Siergijewskiej pod Moskwą, jednym z najświętszych miejsc rosyjskiego prawosławia: „Boże, chroń nas przed trzema plagami: tyfusem, Tatarami i Polakami”. A w rosyjskiej polityce pojawiła się stała, niewzruszona zasada: trzeba dążyć do tego, żeby Polska była słaba. I Rosjanie trzymają się jej do dzisiaj.

2020-06-30 10:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Niewątpliwie fenomen uroku tego świętego przeżywa w dzisiejszych czasach swój renesans. Jego cześć nieznana we wczesnym średniowieczu, nabrała popularności w czasach najnowszych. To za sprawą mass mediów, które donoszą nam o rozlicznych cudach za jego wstawiennictwem. Oficjalnie św. Ekspedyt męczennik, którego wspomnienie obchodzimy 19 kwietnia jest patronem żeglarzy, handlowców, spraw pilnych, studentów i egzaminatorów. Pamięć o postaci świętego jest żywa w krajach romańskich, a od połowy XIX w., ogarnęła Niemcy i dotarła do Polski. Dziś wiemy już nie tylko o jego niezwykłej popularności wśród studentów, ale także wśród prawników, adwokatów i czekających na pilne rozwiązanie trudnych spraw. Pierwsi złożyli swe świadectwo Włosi, którzy w rozlicznych publikacjach i na łamach internetu polecają go całemu światu. Choć doznaje szczególnej czci w Rzymie, to jednak i polska historia wskazuje na fakty zawierzania św. Ekspedytowi prócz tych najbardziej osobistych, także spraw społecznych całego kraju. Nazywano go w Polsce także św. Wierzynem, jakby chciano zaznaczyć, iż jest patronem niezwykle wiarygodnym. W dobie dzisiejszych trudności bytowych, przypomnienie o nim, wydaje się być jednym z zadań apostolskich.
CZYTAJ DALEJ

Wielki Piątek zostawia nas nagle samych na środku drogi... Zapada cisza

Agnieszka Bugała

Te godziny, które dzieliły świat od śmierci do zmartwychwstania musiały być czasem niepojętego napięcia...

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy. Wielki Piątek, po straszliwej Męce Pana, zostawia nas nagle samych na środku drogi. Zapada cisza, która gęstnieje. Mrok, w którym nie ma Światła. Wielka Sobota – serce nabrzmiewa od strachu, oczekiwanie zadaje ból fizyczny. Wróci? Przyjdzie? Czy dobrze to wszystko zrozumieliśmy? Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.
CZYTAJ DALEJ

Ksiądz z osiedla: warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejsza w Wielkanocy

2025-04-19 07:54

[ TEMATY ]

Wielkanoc

archiwum prywatne

ks. Rafał Główczyński

ks. Rafał Główczyński

Warto kultywować tradycję, ale święconka nie jest najważniejszym elementem Wielkanocy. Od święcenia pokarmów ważniejsze jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym, szczera spowiedź i przyjęcie Jezusa w Eucharystii - powiedział PAP ks. Rafał Główczyński, prowadzący na YouTube kanał Ksiądz z osiedla.

W Wielką Sobotę w Kościele katolickim przez cały dzień trwa święcenie pokarmów i adoracja Chrystusa złożonego do grobu. Tego dnia wierni przychodzą do kościołów ze święconkami w koszykach.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję