Strajki na Lubelszczyźnie w 1980 r. dały początek zrywom robotniczym w całej Polsce i stały się zaczątkiem NSZZ „Solidarność”. Z tej okazji w regionie odbywa się wiele uroczystości. 19 lipca świętowali kolejarze. Na terenie byłej lokomotywowni Lublin bp Adam Bab przewodniczył Mszy św. z udziałem kolejarzy i związkowców z różnych stron Polski, a także przedstawicieli władz państwowych i samorządowych, służb mundurowych i mieszkańców regionu. Jak podkreślił bp Bab, w 1980 r. wybuchły strajki, gdyż na ludzkie sumienia spłynęło światło Ducha Świętego, by odważnie zaprotestować przeciwko niesprawiedliwości i nieuczciwości. – Tak rodziła się ludzka solidarność. Trzymajmy się ścieżki wyznaczonej przez odważnych ludzi sumienia i prawdy, która jest dla nas darem i zobowiązaniem – zaapelował.
Stąd ruszyła lawina
Czesław Niezgoda, przed 40 laty przewodniczący komitetu strajkowego, tak wspominał tamte wydarzenia: – Kiedy dowiedzieliśmy się, że Świdnik przerwał pracę, rozpoczęliśmy przygotowania do strajku. 16 lipca po omówieniu gotowości i krótkiej modlitwie podjęliśmy decyzję, że o godz. 7.15 rozpoczynamy strajk. Pracownicy warsztatu starej lokomotywowni przybyli do hali napraw lokomotyw spalinowych i tam został powołany komitet strajkowy. Spisaliśmy postulaty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Trzymajmy się ścieżki wyznaczonej przez ludzi sumienia i prawdy.
Reklama
Do strajkujących dołączyły drużyny trakcyjne i pracownicy innych służb. W drugim dniu został zablokowany cały węzeł kolejowy przez wyłączenie prądu i ustawienie pociągów na rozjazdach oraz semaforów w pozycji „stop”. Do strajku przystąpiło ponad 3600 pracowników. Pierwszy strajk na kolei w PRL zakończył się porozumieniem podpisanym 19 lipca. – Byliśmy zjednoczeni, solidarni, zdyscyplinowani i odważni jak na wojnie. Zapragnęliśmy żyć w wolnej, katolickiej ojczyźnie, w której hasło: „Bóg, Honor, Ojczyzna” jest zawsze na pierwszym miejscu. Nasze strajki dały początek innym zrywom – podkreślił Czesław Niezgoda.
– W tym nazwisku zawarta jest niezgoda na zło. Dziękuję za determinację mimo wielu trudności, za konsekwentną i niezłomną postawę – powiedział Krzysztof Mamiński, prezes PKP. Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zwrócił uwagę, że protesty wymagały olbrzymiej odwagi, gdyż nie było pewne, czy ci, którzy idą na rozmowy, wrócą do swoich domów, czy ślad po nich nie zaginie.
– Lawina ruszyła z tego miejsca. Przed Sierpniem był Lipiec – zaznaczył.
Wszystko oparliśmy na Bogu
Jednym z bohaterów kolejarskiego protestu jest wspomniany Czesław Niezgoda. Przystępując do organizacji strajku, wiele ryzykował, także los rodziny, w tym trójki dzieci. – Drużyny trakcyjne i konduktorskie przywoziły nam z Wybrzeża różne biuletyny, które czytaliśmy i kolportowaliśmy wśród zaufanych kolejarzy. Bardzo często słuchaliśmy Radia Wolna Europa. Uczestniczyliśmy w uroczystościach patriotycznych w kościołach. Kazania uczyły nas prawdziwej historii i rozbudzały ducha patriotyzmu. Wybór papieża Polaka dodał nam skrzydeł. Uznaliśmy, że Bóg czuwa nad Polską i ma nas w swojej opiece – powiedział Niedzieli. Analiza poprzednich protestów doprowadziła organizatorów do wniosku, że nie wolno wychodzić na ulice, ale należy protestować w zakładach pracy.
– Tym zaskoczyliśmy przeciwnika. Ale najważniejsze, że była w nas wiara w zwycięstwo i w Opatrzność Bożą. Wszystko opieraliśmy na Bogu – podkreślił Czesław Niezgoda.
Więcej na: www.lublin.niedziela.pl .