Kiedy byli raz w gospodzie,
Jezus patrzył, jak w zagrodzie
Owce cicho pobekują
I pasterza oczekują.
- Z czegoś wam się bracia zwierzę:
Ja jestem... dobrym pasterzem.
Taki pasterz za swe owce,
By nie poszły na manowce,
Bez namysłu odda życie!
Wy ich nawet nie zliczycie.
Ja znam każdą, bez wyjątku,
Tę na końcu, na początku,
A i one też mnie znają.
Chociaż czasem uciekają,
Zawsze wiedzą, że ich szukam
I do każdych drzwi zastukam,
Aby chronić je przed wilkiem.
Zaś najemnik tylko chwilkę
Będzie szefem owiec stada.
Bo gdy wilk już je napada,
Nie polegnie w ich obronie.
Tylko stanie gdzieś na stronie,
Kalkulując, że najprościej
Będzie uciec gdzie pieprz rośnie!
Także inne są owczarnie,
Które kiedyś też przygarnę.
Będą słuchać mego głosu.
Mimo okrutnego losu
Ojciec mój tak mnie miłuje,
Że z powrotem podaruje
Życie, które wkrótce stracę.
Ale to wam wytłumaczę
W innym czasie i terminie,
W mej ostatniej już... godzinie.
Teraz prośbę mam malutką:
Wyjaśnijcie mi cichutko,
Tę opowieść o pasterzu
I o wilku, dzikim zwierzu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu