Z okazji tego czterdziestego wyjścia poprosiliśmy biskupa o zgodę na powrót do macierzy, czyli do Klenicy, i w tym roku wychodzimy z miejsca, z którego wyruszały pierwsze dwadzieścia cztery pielgrzymki, a nie z Otynia – mówi przewodnik pielgrzymki ks. Paweł Mydłowski. Jubileuszowe wyjście było poprzedzone wielkim świętowaniem. 1 lipca w klenickim kościele bp Tadeusz Lityński przewodniczył Mszy św., podczas której homilię wygłosił ks. Eugeniusz Jankiewicz, pierwszy przewodnik Pielgrzymki Klenickiej. Po Eucharystii w ogrodach przy świątyni zorganizowano rodzinny piknik połączony z występami zespołów śpiewaczych i prezentacją produktów regionalnych. Całość zwieńczył dziękczynny koncert zespołu niemaGOtu. Wspominano osoby, które przez lata tworzyły tę pielgrzymkę, m.in. nieżyjących już kapłanów: wieloletniego przewodnika ks. Tadeusza Dobruckiego oraz ojca duchownego ks. Zygmunta Lisieckiego.
Reklama
2 lipca pielgrzymi uczestniczyli w porannej Eucharystii pod przewodnictwem bp. Adriana Puta, który pobłogosławił pątników i wędrował z nimi na pierwszym odcinku. Wyjściu towarzyszyli również dawni pielgrzymi, a część osób zdecydowała się na jednodniową wędrówkę, by choć na chwilę znaleźć się na pielgrzymim szlaku. – Obecnie zdecydowana większość naszych pielgrzymów to osoby niezwiązane bezpośrednio z rolnictwem. Zdecydowanie mniej idzie teraz rolników, co ma różne przyczyny. Między innymi ponieważ klimat się zmienia, niektóre zbiory przesunęły się już na początek lipca, a to znaczy, że gospodarze nie mogą opuścić swoich pól na tak długi czas – wyjaśnia ks. Mydłowski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tegoroczne hasło „Nie daj się zwyciężyć złu, lecz zło dobrem zwyciężaj” jest identyczne jak to sprzed 40 lat. – I tak samo aktualne, dlatego właściwie nie było wątpliwości przy wybieraniu tego hasła spośród innych propozycji – mówi ksiądz przewodnik.
Od 2001 r. z Pielgrzymką Klenicką związana jest Milena Murawa z Bobrowic. – Mam do niej wielki sentyment i nie znam tak naprawdę innej pielgrzymki. Teraz wędrują ze mną mąż i troje dzieci, już drugi raz udaje nam się wyruszyć całą rodziną. Rodzinne pielgrzymowanie to dla każdego z nas nauka nowych rzeczy, cierpliwości, pokory. Na pewno bardzo nas to spaja ze sobą.
Czterdzieści lat temu pielgrzymka wyruszała w zupełnie innych warunkach. Pątnicy szli bez pozwolenia władz komunistycznych. Mimo trudności szczęśliwie dotarli przed Cudowny Obraz Matki Bożej. Tamten czas wspomina Marian Motyl z Biedrzychowic Dolnych: – Byłem uczestnikiem i współorganizatorem pierwszego wyjścia. Byłem wtedy szefem służby porządkowej i prowadziłem pielgrzymów przez całą drogę na Jasną Górę. Już po 5 km, przed Bojadłami, mieliśmy styczność z oddziałem ZOMO, uzbrojonym, z autem pancernym. Ale był z nami bp Paweł Socha, który swoim duchem i swoją osobą jakoś sprawił, że oddział usunął się z drogi i przeszliśmy szczęśliwie – opowiada. – Dziś przyjechaliśmy tu całą rodziną. Moja żona chodziła w tej pielgrzymce, nasza córka uczestniczyła w niej po raz pierwszy, gdy miała niecałe 2 lata. Jechała w wózku, który złożyłem z dwóch innych.