Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Przebaczył zabójcy brata

Przebaczenie oczyszcza, nienawiść jest zaraźliwa i zabija – mówi Robert Janoszek.

2024-08-27 14:29

Niedziela Ogólnopolska 35/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

przebaczenie

archiwum prywatne

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mąż jednej żony, ojciec trójki wspaniałych dzieci. Na rekolekcjach doświadczył spotkania z Jezusem, który odmienił jego życie do tego stopnia, że zdecydował się przebaczyć zabójcy swojego brata.

– Bóg wybrał dość niestandardową drogę, aby się ze mną spotkać – mówi Robert. Nie było spektakularnego nawrócenia, znaku ani cudów. Mężczyzna był świadkiem opętania, co skłoniło go do spowiedzi. Do tej pory traktował Boga jako „skrzynkę na prośby”, do której wrzuca się co jakiś czas życzenie do zrealizowania. – Przerażony uklęknąłem przy kratkach konfesjonału. Opowiedziałem kapłanowi o tym, co się wydarzyło. On odpowiedział: „Dopiero po takim czymś musiałeś tutaj przyjść” – wspomina Janoszek.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Bóg przez tego księdza stanowczo oznajmił mi, abym się wreszcie ogarnął – podkreśla. Zaczął więc szukać Pana w codzienności. Zrozumiał też, że alkohol, imprezy i złudne poczucie wolności prowadzą donikąd.

Nawrócenie

Reklama

Za namową żony pojechał na rekolekcje. Obserwował ludzi, wykonywane przez nich gesty podczas Mszy św. i nie rozumiał ich znaczenia. Wtedy jego życie zaczęło się wywracać do góry nogami. Stracił pracę, oczekiwał narodzin pierwszego dziecka. Dodatkowo nosił w sobie żal do kolegi, który go skrzywdził. Coraz częściej jednak zastanawiał się nad sensem istnienia. Zaczął czytać Pismo Święte, rozwijał relację z Bogiem i dopiero po ośmiu latach zdecydował się na spotkanie z człowiekiem, do którego czuł niechęć.

– Zadzwoniłem do niego i umówiłem się na spotkanie. Obawiał się, czy nic mu nie zrobię. Stanąłem naprzeciwko niego. Spojrzałem mu w oczy i powiedziałem, że mu wybaczam i proszę o wybaczenie. Na jego twarzy zobaczyłem łzy – przyznaje Janoszek.

Robert jeszcze nie wiedział, że przebaczenie będzie miało tak istotny wpływ na jego przyszłość.

– Teraz ty komuś wybacz, żeby szło to dalej – podkreśla.

Wypadek

Kilka lat później mężczyzna wraz z żoną Justyną uczestniczyli w spotkaniu wspólnoty. Po zakończeniu zjazdu do Roberta zadzwonił brat. Zapytał, czy miał kontakt z drugim bratem, Wacławem. Był niedostępny i cała rodzina martwiła się o niego, o jego narzeczoną i ich powrót do Wrocławia. Kilkadziesiąt minut niepewności. O wypadku samochodowym dowiedzieli się z internetu. Kierowca auta zginął na miejscu. Kobieta, z którą podróżował, w wyniku poważnych obrażeń ciała została przewieziona do szpitala.

– Mój brat nie żył. Jechałem na miejsce zdarzenia z nastawieniem, że być może to nie jest prawda – relacjonuje Robert.

Rozmowy z policją i prokuratorem to był czas dużego wysiłku psychicznego i fizycznego. Najgorsza wiadomość, niestety, się potwierdziła. Robertowi ciężko było wysłuchać relacji mundurowych z ostatnich minut życia ukochanego brata. Dowiedział się, że służby ratunkowe próbowały mu pomóc.

Reklama

Zakrwawiona koszulka, pasek od spodni – tylko te rzeczy pozostały po bliskiej sercu osobie. W takich chwilach trudno powstrzymać łzy i ciężko zapanować nad emocjami. Robert postanowił spotkać się z człowiekiem, który spowodował śmiertelny w skutkach wypadek. Nawet policjanci byli zdziwieni takim obrotem sprawy. Poinformowali, że konfrontacja będzie możliwa, ale ostrzegli Roberta, aby nic nie kombinował.

– Usiedliśmy obok siebie na krzesłach. Dzieliło nas ok. 50 cm. Chciałem go wysłuchać – opowiada.

Spotkanie z zabójcą brata

Kierowcy tira skończyło się zwolnienie lekarskie. Do tego jego dziecko się rozchorowało, a on musiał niebawem jechać w trasę. Przed wyjazdem dokładnie sprawdził pojazd. W pewnej chwili medalik z wizerunkiem św. Mikołaja zawieszony na jego szyi zerwał się. Mężczyzna uznał to za zły znak. Wewnętrznie czuł, że powinien pozostać w domu.

– Po tej opowieści nie potrafiłem wypowiedzieć żadnego słowa – mówi Robert. „Ojcze nasz, który jesteś w niebie (...) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” – usłyszał w sercu. Po kilku sekundach wstał i przebaczył temu mężczyźnie. Przytulili się do siebie. Wielka ulga.

Robert tłumaczy, że to było jedno z najpiękniejszych uczuć, jakiego doświadczył.

„Bóg zna miejsce i czas” – pomyślał. Nie miał pretensji do Pana Boga, nie towarzyszyło mu pytanie: „dlaczego?”. Odczuwał spokój, jakby się spodziewał, że po tej tragedii wydarzy się jeszcze kilka innych rzeczy.

Działy się cuda

Reklama

Śmierć Wacława spowodowała, że po wielu latach ich tata poszedł do spowiedzi. Wtedy nie brał pod uwagę remisji choroby nowotworowej. Po jakimś czasie jego stan się pogarszał. Puchły mu nogi, a lekarze podejrzewali problemy z krążeniem. Senior trafił na SOR. Rak rozprzestrzenił się na prawie każdą część ciała. Medycy prosili, by przygotować się na najgorsze. Po rozmowie z lekarką, już po wyjściu ze szpitala, Robert rozpłakał się. Obecny przy nim syn, Gabriel, spojrzał na niego i powiedział: „Tato, musisz być silny!”. Obiecał, że się postara. Po powrocie opowiedział o wszystkim rodzinie.

Mężczyzna trafił do szpitala. Robert rozmawiał z nim o pojednaniu się z Bogiem, ale bezskutecznie. Po dwóch tygodniach pobytu w szpitalu wypisał się na własne życzenie.

– Pewnego dnia, gdy byłem w pracy, zadzwoniła do mnie mama. Wyjaśniła, że tata jest w stanie agonalnym i umiera. Rozłączyłem się i od razu wybrałem numer do księdza. To był ten sam duchowny, którego tata przyjął na kolędzie. Kapłan udzielił mu sakramentu namaszczenia chorych. Wiedziałem, że odtąd jest już gotowy na spotkanie z Bogiem. Podczas odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia, cicho odszedł – wyznaje Janoszek.

Dziś przekonuje, że Pan jest wielki nawet w tych rzeczach, które po ludzku uznajemy za tragiczne. – Uwierzcie w Słowa Pana Boga – dodaje Robert.

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak przebaczyć „niewybaczalne”?

Niedziela Ogólnopolska 35/2019, str. 28-29

[ TEMATY ]

przebaczenie

Stefan Wolny - stock.adobe.com

Przebaczenie nigdy nie jest łatwe. Jest hojnością, a czasem wręcz heroizmem. Zwłaszcza wtedy, gdy krzywdy są tak ogromne, że wydają się niewybaczalne. Czy jednak jest inna droga do pokoju?

Czym jest przebaczenie? Czy zawsze jest możliwe? Czy przebaczyć oznacza zapomnieć? Jak się ma przebaczenie do sprawiedliwości? I pytanie najważniejsze: Czy przebaczenie jest możliwe bez Boga?
CZYTAJ DALEJ

Bystrzyca Kłodzka. Duchowni niosą nadzieję powodzianom

2024-09-17 15:39

[ TEMATY ]

diecezja świdnicka

Bystrzyca Kłodzka

powódź w Polsce (2024)

Aleksander Jovičić

Bystrzyca Kłodzka w czasie powodzi

Bystrzyca Kłodzka w czasie powodzi

Powódź, która przeszła przez Bystrzycę Kłodzką i okoliczne wioski, zostawiła za sobą zniszczenia, z którymi mieszkańcy będą się zmagać jeszcze długo.

Parafia św. Michała Archanioła kierowana przez proboszcza ks. kan. Andrzeja Ćwika, której wikariuszami są ks. Adam Makiel i ks. Adrian Pliszka pomimo, że nie ucierpiała bezpośrednio, jest aktywnie zaangażowana w niesienie pomocy poszkodowanym.
CZYTAJ DALEJ

Potrzeba mądrej i długofalowej pomocy!

2024-09-18 12:32

[ TEMATY ]

powódź w Polsce (2024)

Caritas Archidiecezji Wrocławskiej

– Będziemy pomagać powodzianom nie przez miesiąc, dwa, ale tak naprawdę cały czas, bo na tym polega nasza misja – mówi Paweł Trawka, rzecznik Caritas Archidiecezji Wrocławskiej.

Caritas Archidiecezji Wrocławskiej apeluje o mądrą i długofalową pomoc. – Mamy kilka etapów związanych z powodziową i one rozkładają się w czasie. Jest etap przygotowania, kiedy ludzie sypią worki z piaskiem, umacniają wały, zabezpieczają domy, obserwują rzeki i są w stanie gotowości i mobilizacji. Czasami niestety na ten etap – tak jak obserwowaliśmy w Stroniu Śląskim czy Kłodzku – po prostu nie ma czasu, bo woda przychodzi zbyt gwałtownie. W takich miastach jak Wrocław, Oława, Brzeg mogliśmy się już wcześniej przygotowywać i przygotowania rzeczywiście w tych ostatnich dniach trwały i w wielu miejscach trwają nadal – mówi Paweł Trawka. Podkreśla, że wolontariusze Caritas wspierają tych, którzy są na wałach: – Widzimy profesjonalizm służb zabezpieczających, które na siebie wzięły najcięższą pracę i dużą odpowiedzialność. Ale jest potrzeba wsparcia w postaci gorącej zupy, kanapek, ciepłej herbaty czy kawy także podczas dyżuru nocnego dla żołnierzy, strażaków czy wolontariuszy, którzy zgłaszają się do umocnienia wałów. I tak działają np. wolontariusze z parafii. św. Jadwigi Śląskiej we Wrocławiu-Leśnicy.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję