Dzisiaj już raczej nie podważa się faktu śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu. Nie pozwala na to nauka. Trudniej natomiast jest jej zmierzyć się ze zmartwychwstaniem Jezusa. To wydarzenie wymyka się jej możliwościom poznawczym, wciąż pozostając tajemnicą. Jednakże jeśli coś jest tajemnicą, nie oznacza to, że jest fałszem. Albert Einstein stwierdził, że „najświetniejszą z rzeczy, których możemy doświadczyć, jest tajemnica. To uczucie jest fundamentem prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna, kto już nie umie się dziwić, nie odczuwa zdumienia, jest tyle wart, ile trup, ile zgaszona świeca”.
Spotkania
Nowy Testament nie utrwalił samego wydarzenia zmartwychwstania Jezusa. Nie wiemy dokładnie, jak i o której godzinie się to dokonało. Widzimy natomiast skutki tego wydarzenia, czyli spotkania żywego już Jezusa z żywymi jeszcze ludźmi. Ma On takie samo ciało jak wcześniej, ale nie jest to już to samo ciało. To ważna różnica.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Pierwszym znakiem zmartwychwstania Jezusa jest Jego pusty grób. Tak go zastały niewiasty, które wczesnym rankiem pierwszego dnia tygodnia (czyli w niedzielę) przyszły, aby namaścić ciało Jezusa. W komorze grobowej zamiast ciała Zmarłego spotkały aniołów, którzy stwierdzili, że Jezusa nie ma tutaj, gdyż się podniósł, zmartwychwstał (por. Mt 28, 1-8; Mk 16, 1-8; Łk 23, 56-24, 12; J 20, 1-13). One też pierwsze ujrzały żywego Jezusa. Pośród nich wyróżniona została Maria Magdalena, która mogła rozmawiać ze Zmartwychwstałym (por. Mt 28, 9-10; Mk 16, 9-11; Łk 24, 10-11; J 20, 14-18). Potem przychodzi czas na spotkania uczniów ze zmartwychwstałym Wędrowcem – podczas drogi do Emaus (por. Łk 24, 13-35), a następnie w zamkniętym Wieczerniku (por. Łk 24, 36-43; J 20, 19-23). Tam też swój test co do realności ciała zmartwychwstałego Jezusa mógł przeprowadzić Tomasz Apostoł, który ujrzawszy swojego Mistrza, wyznał: „Pan mój i Bóg mój” (por. J 20, 24-29).
Jednym z piękniejszych opisów ukazania się zmartwychwstałego Jezusa swoim uczniom jest ten znad jeziora Genezaret, gdzie po cudownym połowie ryb wspólnie spożyli śniadanie (por. J 21, 1-14). Apostołowie mieli możliwość ponownego spotkania swojego Mistrza na górze w Galilei. Tam też usłyszeli, że będzie On z nimi zawsze, aż do skończenia świata (por. Mt 28, 16-20). Listę osób, które mogły zaświadczyć o spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem, pozostawił nam św. Paweł Apostoł: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży” (1 Kor 15, 3-8).
Świadkowie
Reklama
Jest jeszcze jeden argument świadczący o zmartwychwstaniu Jezusa – dalsze życie i śmierć Jego Apostołów. Nie licząc Jana, żaden z nich nie miał odwagi stanąć przy krzyżu umierającego Jezusa. Po Jego śmierci zamknęli się z obawy przed Żydami w Wieczerniku. Tymczasem po spotkaniach ze Zmartwychwstałym, umocnieni łaską Ducha Świętego, wyruszali w ówczesny świat, aby świadczyć o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Wcześniej, ze strachu, nie byli w stanie wychylić się poza Wieczernik. Potem dotarli z tą prawdą aż na krańce ziemi. Zmartwychwstały Jezus nadał siłę i sens ich życiu, aż po męczeńską śmierć.
Na słowa zawsze można znaleźć słowa przeciwne (prawdziwe lub fałszywe), ale na świadectwo życia już nie.
Tęsknota
W moim kapłańskim życiu spotkałem dwoje prawdziwych ateistów. Raz był to mężczyzna, a raz kobieta. Byli w średnim wieku, po studiach. Nie obrazili się na Boga, nie dokonali apostazji, nie widzieli grzechu tylko w chrześcijanach, nie obrzydzali innym Kościoła. Po prostu nie wierzyli, że Bóg jest. Zauważywszy kapłana, sami do mnie podeszli, każde z nich w różnym kontekście czasu, miejsca i sytuacji. Zwracali się do mnie per „ksiądz” (co mnie nieco zaskoczyło). Mówili o swoim ateizmie, pytali o moją wiarę. Gdy kończyłem rozmowę z tą kobietą, ona jeszcze dodała: „Jednego wam, chrześcijanom, zazdroszczę – waszej wiary w zmartwychwstanie. Mnie, gdy złożą do grobu, powiedzą: «niech ci ziemia lekką będzie», ale czy 2 m ziemi, którą mnie przysypią, może być lekkie?”.