Gdy umierają ludzie nam bliscy często dopiero po ich stracie uświadamiamy sobie w pełni ich wartość. Myślę, że tak jest i w przypadku ks. Jana Mikosza. Jego śmierć wielu napełniła smutkiem i jest okazją do głębszej refleksji o Nim.
Ks. prał. Jan Mikosz jako proboszcz przybył do naszej parafii w 1962 r. Pracą duszpasterską objął dość dużą społeczność wiejską, bo oprócz Beska były to miejscowości: Milcza, Mymoń i Poręby. Dzięki staraniom ks. Jana został odnowiony drewniany, zabytkowy kościółek z XVII w. Mimo trudnego czasu, w którym zdobywanie materiałów budowlanych było wręcz niemożliwe, cała wspólnota parafialna wraz z Księdzem Proboszczem na czele wybudowała salki katechetyczne, nową plebanię i nowoczesny duży kościół. Wybudowano też kościół w Milczy, a także na Porębach i w Mymoniu.
Parafia to nie tylko kościół materialny, dlatego trzeba zwrócić uwagę na budowanie przez Księdza Proboszcza Kościoła duchowego. Ta sprawa była dla Niego niezwykle istotna. Przejawiało się to w Jego modlitwie, codziennym długim przebywaniu w konfesjonale, skupieniu i duchu modlitwy w czasie odprawiania Mszy św.
Ksiądz Prałat był tym, który włączył mnie do Kościoła przez sakrament chrztu św. Wzrastałam przy Nim przez cały okres Jego pracy duszpasterskiej w naszej parafii. Katechizował mnie i przygotowywał do przyjęcia I Komunii św. Był wymagającym katechetą, ale jednocześnie pełnym miłości dla nas, dzieci. Od moich najmłodszych lat był dla mnie wzorem jako kapłan. Gdy w naszej parafii udało się wprowadzić do kościoła zwyczaj gry na gitarze, było to dla nas, młodych, wielkim wydarzeniem. Ksiądz Proboszcz był bardzo powściągliwy we wprowadzaniu jakichś zmian czy nowości i wydawało się to wręcz niemożliwe. Od tego czasu jednak młodzież przy akompaniamencie gitary mogła w jeden dzień w tygodniu śpiewać w czasie Mszy św. Angażowałam się w tę inicjatywę, dlatego też miałam częsty kontakt z Księdzem Proboszczem. Przed każdą Mszą św., gdy mieliśmy grać i śpiewać, trzeba było uzgodnić z Księdzem co i kiedy śpiewamy. Te wymagania były dla nas często zbyt wielkie. Dopiero z czasem uświadomiłam sobie, dlaczego tak było. Z jakim szacunkiem ks. prał. Jan Mikosz traktował Mszę św. i jak zależało Mu na tym, aby odpowiednie pieśni były śpiewane w czasie Eucharystii. W ten sposób i nas chciał tego nauczyć.
Wymagał od nas, ale przede wszystkim od siebie, co było widoczne w Jego postawie. Czuł się odpowiedzialny za swoich parafian, a tylko wymagając można innych czegoś nauczyć. Jego słowo, które padało z ambony wskazywało, co czynić, aby iść drogą prostą. Zawsze przygotowany, mówiący bardzo czytelnie i prosto, często trudne prawdy Boże wyrażał prostym językiem. Niejednokrotnie musiał mówić w porę i nie w porę, czynił to zawsze zdecydowanie, bez oglądania się na osoby.
Gdy odchodził na emeryturę nie wyobrażałam sobie, jak sobie z tym poradzi. Czuł się jeszcze zdrowotnie w miarę dobrze. Do tej pory On wszystkim zarządzał, o wszystkim decydował, a tu przychodzi ktoś inny. I tu objawiła się cała wielkość naszego Księdza Prałata. Pozostał na plebanii, ale w sprawach dotyczących parafii usunął się całkowicie w cień. Pomagał w czym mógł w kościele i omadlał parafię chodząc na spacery z laseczką i różańcem w ręku. Cierpienie jednak coraz bardziej oplatało naszego Księdza Seniora. Ostatnie miesiące życia były dla Niego wielkim pasmem bólu. Odszedł do Pana po ponad 30 latach proboszczowania w naszej parafii i 61 latach kapłaństwa.
Wyrazem wdzięczności za posługę proboszcza w Besku była duża liczba parafian (ok. 3 tys.), którzy szczelnie wypełnili świątynię podczas Mszy św. pogrzebowej 5 stycznia 2005 r. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył bp Adam Szal, byli też: ks. inf. St. Zygarowicz i ks. inf. J. Pudło a także 50 kapłanów. We Mszy św. uczestniczyły poczty sztandarowe Ochotniczych Straży Pożarnych z Beska, Mymonia i Poręb. Liturgię ubogaciła swoją grą orkiestra OSP z Beska, a śpiewem schola z Beska. Homilię wygłosił ks. inf. Julian Pudło. Podkreślał w niej zasługi Księdza Prałata, który był wzorem cnót dla swoich braci w kapłaństwie, przykładem ascety i pasterza zatroskanego o swoją owczarnię. Na cmentarz odprowadziliśmy naszego Księdza Proboszcza przy dźwiękach orkiestry dętej.
Ks. prał. Jan Mikosz pozostanie w pamięci wielu parafian jako Ten, który prowadził nas i wskazywał prostą drogę do Pana nie tylko słowem, ale i swoim życiem. Pozostawił też po swoim duszpasterzowaniu w naszej parafii pamiątki materialne w postaci wybudowanych kościołów.
Jego grób znajduje się niedaleko bramy wejściowej na cmentarz parafialny. Każdy idący na grób swoich bliskich nie ominie obojętnie grobu Kapłana, który połowę swojego kapłańskiego życia spędził w naszej parafii, dla dobra wspólnoty parafialnej w Besku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu