Reklama

Za złoty jubileusz kapłaństwa przed tron Matki Bożej Pięknej Miłości

W grupie tegorocznych złotych jubilatów kapłaństwa na polu żniwnym zostali już nieliczni i najżywotniejsi z licznego rocznika święceń 1958. Wymieniała ich niedawno nasza „Niedziela Przemyska” w artykule Zdzisława Wójcika „Trwać mocno przy Chrystusie”

Niedziela przemyska 35/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wśród wymienionych nie ma już ks. Wiktora Obrockiego, proboszcza z Polańczyka, któremu do radości czasu jubileuszowych życzeń i gratulacji zabrakło kilku miesięcy życia. Na probostwo do Polańczyka - na miejsce ks. Franciszka Stopy - przyszedł jesienią 1970 r., po wikariuszostwie w Głogowie Młp., Rzeszowie-Farze, Jarosławiu, Grodzisku Dolnym i Kamieniu.
Polańczyk tamtych lat to tylko ok. 40 domów, ale zarazem rozległa parafia, obejmująca jeszcze wsie: Berezkę, Myczków, Solinę, Wolę Matiaszową i Zabrodzie. Resztka z tego, co zaledwie rok wcześniej pokryły wody największego w Polsce sztucznego Jeziora Solińskiego. Był to ciężki czas konfrontacji lokalnego Kościoła z władzą ludową, szczególnie wobec zalania świątyń unickich i brutalnego zniszczenia kościoła w Wołkowyi. Ks. Obrocki, choć w Polańczyku został życzliwie przyjęty przez miejscową ludność, bardzo dotkliwie odczuwał realia nowej sytuacji duszpasterskiej. Brakowało dróg, środków transportu, środków materialnych...
Do Kościoła w Zabrodziu, oddalonego od Polańczyka ponad 10 km, chodził pieszo ze względu na zakaz władz, urządzających po swojemu okolice nowej zapory wodnej, a do pozostałych wsi na ogół dojeżdżał motocyklem. Świątynie w Polańczyku, Woli Matiaszowej i Zabrodziu wymagały koniecznych remontów. Za ich podejmowanie oraz za otwarcie byłej cerkwi unickiej w Myczkowie był, razem z kolejnymi księżmi wikariuszami, ciągle nękany przez UB, przesłuchiwany i karany wysokimi grzywnami.
Bardzo uzdolniony i pracowity, dzielnie stawiał czoło bieżącym trudnościom, integrował na Bożym poziomie zróżnicowaną kulturowo i religijnie miejscową ludność. Na co dzień sam ciężko pracował, podejmując m.in. prace stolarskie, a nawet wyrabiając np. z korzeni drzew rozmaite przedmioty i pamiątki, które potem rozdawał życzliwym ludziom jako rewanż za pomoc dla kościoła. Równocześnie ten duchowy Kościół stale budował. Parafianie i kuracjusze zjeżdżający się z całej Polski do nowo powstającego sanatorium zwracali uwagę na jego głębokie i przemyślane kazania, piękny śpiew liturgiczny, ofiarność i oddanie w każdej posłudze oraz niezwykłą osobowość. To właśnie tu, w Polańczyku, zostawił wszystkie siły najbardziej aktywnych lat kapłańskich, całe swoje serce i zdolności.
Kto bliżej znał życie Księdza Wiktora, może z całą pewnością powiedzieć, że swoje powołanie bycia uczniem Chrystusa w kapłaństwie realizował w duchu wszystkich ośmiu błogosławieństw, jako człowiek niezwykle skromny, pokorny, bardzo otwarty i życzliwy. Odwiedzających witał zawsze autentycznym, szerokim uśmiechem i charakterystycznym „kłaniam się”, zapraszając do stołu i chętnie nawiązując do zasadniczych i bieżących tematów, wcześniej już osobiście „obczytanych” i przemyślanych. Czasem zaskakiwał tematem - bardzo eklezjalnie uniwersalnym, jak np. o Mszach św. w rycie trydenckim, ciesząc się z decyzji Papieża Benedykta XVI i przyznając, że „w określonych środowiskach i sytuacjach to może być wspaniała sprawa”.
Czasem odwiedzający go księża - koledzy rocznikowi i inni, z większych parafii - pytali go, kiedyś typowanego nawet na dalsze studia, co go tu, w tych Bieszczadach, trzyma? Odpowiadał najczęściej, że obraz i krajobraz. Oczywiście obraz Matki Bożej Łopieńskiej, przywieziony tu wcześniej przez ks. Franciszka Stopę ze zniszczonego sanktuarium z tej, już nieistniejącej miejscowości u podnóża Korbani i Łopienka, dla którego w Polańczyku stworzył nowe, godne środowisko, doprowadzając ostatecznie do koronacji przez abp. Józefa Michalika w 1999 r. i podniesienia kościoła do rangi sanktuarium.
Przez siedem ostatnich lat cierpliwie znosił konsekwencje wylewu, paraliżu i innych dolegliwości. Gdy po przekazaniu parafii zamieszkał w bloku, a potem w prywatnym domu, nie załamał się, wciąż cierpliwie ćwicząc i podejmując rehabilitację, z myślą o dalszej przydatności dla Bożej sprawy. Coraz bardziej szlachetniała jego duchowość, ciągle szukał prawdy o istocie rzeczy i spraw. Był autentycznie zatroskany o losy Kościoła i Ojczyzny, na bieżąco dużo czytał, słuchał Radia Maryja, przez Telewizję Trwam łączył się z obecnymi w codziennym Apelu z Jasnej Góry. Kazał sobie przynosić „Nasz Dziennik” i inną wartościową lekturę, wynotowując co celniejsze sentencje. Wciąż chciał poznawać autentyczną i trudną historię regionu. - Muszę jeszcze napisać tu i tam - mówił. - Sprawdzić u rzetelnych historyków, jak to naprawdę było, bo to, co oficjalnie piszą, to nie jest to.
Utrzymał do końca niezwykły potencjał sił intelektualnych i duchowych. Chciał je dalej wprzęgać w służbę Kościołowi, być bardziej przydatnym, mimo postępującej choroby. Czasem żartobliwie mówił: - O mnie tam, w dyrektoriach, już piszą jako „inni” i nie wiem, czy taki ktoś jak ja jest jeszcze komuś do czegoś potrzebny. Przypuszczam, że raczej nie. Mimo to starał się być wciąż potrzebny, chętnie spiesząc z pomocą kapłańską, zwłaszcza w konfesjonale, a przez obecność na spotkaniach dekanalnych, dając wszystkim wzór godnego życia.
Odszedł niespodziewanie w listopadowy, kapłański dzień św. Cecylii - patronki śpiewu kościelnego, o który za życia szczególnie dbał. Dzień wcześniej, w święto Ofiarowania Matki Bożej, w kolejnej Mszy św. gregoriańskiej polecał jeszcze Panu Bogu duszę śp. ks. Wincentego Krasa z Markowej, przy obrazie Tej, której ofiarował wcześniej całe życie i którą w Polańczyku przez 37 lat wyjątkowo czcił i rozsławiał.
Jako pierwszy proboszcz po wojnie spoczął na miejscowym cmentarzu, wspierając z nieba aktualną rozbudowę kościoła (prowadzoną przez swego następcę dziekana ks. Wojciecha Szlachtę), bieżące potrzeby parafii i regionu. - Polecam Tobie, Maryjo - pisał w ułożonej przez siebie modlitwie - wszystkie nasze rodziny, naszych przyjaciół i nieprzyjaciół. Bądź z nami teraz i w każdym momencie życia, a szczególnie w godzinie naszej śmierci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kardynał Parolin: gdyby ze strony Chin była gotowość, papież nawet natychmiast by tam pojechał

2024-06-21 07:05

[ TEMATY ]

papież Franciszek

kard. Pietro Parolin

Grzegorz Gałązka

Gdyby ze strony Chin była „gotowość”, papież Franciszek „nawet natychmiast by tam pojechał”- powiedział watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin. Podkreślił, że podróż do Chin jest pragnieniem papieża.

Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej podczas czwartkowej wizyty na rzymskim Uniwersytecie Urbaniana oświadczył, że papież ma „ogromne uznanie” dla Chin i „przy wielu okazjach wyraża je dla narodu chińskiego i państwa chińskiego”.

CZYTAJ DALEJ

Ulicami Warszawy przeszedł XIX Marsz dla Życia i Rodziny

2024-06-16 16:40

[ TEMATY ]

marsz dla życia i rodziny

Artur Stelmasiak

"Mąż i żona - rodzina zjednoczona", "Czas na rodzinę", "Zjednoczeni dla życia, rodziny i ojczyzny" - takie hasła nieśli uczestnicy XIX Marszu dla Życia i Rodziny, który przeszedł w niedzielę popołudniu z Placu Trzech Krzyży przez ulicę Wiejską do Belwederu. Jego uczestnicy manifestowali obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci oraz przywiązanie do rodziny oraz małżeństwa kobiety i mężczyzny, domagali się też m.in. odrzucenia ustaw proaborcyjnych i przywrócenia krzyży w warszawskich urzędach.

Organizatorzy marszu - Centrum Życia i Rodziny - podkreśla, że obrona wartości: życia, rodziny, wolności i suwerenności jest możliwa tylko we wspólnym i zjednoczonym działaniu wszystkich, którym te wartości są drogie, tak w wymiarze lokalnym, jak i ogólnopolskim. Dlatego tego dnia, podobnie jak tydzień temu, marsze dla życia i rodziny przeszły w wielu polskich miastach, a od kwietnia do października przejdą one łącznie w ponad 50 polskich miastach.

CZYTAJ DALEJ

USA nałożyły sankcje na kierownictwo Kaspersky Lab za współpracę z rosyjskimi służbami

2024-06-21 17:48

[ TEMATY ]

sankcje

Kaspersky Lab

szpiegostwo

kite_rin/fotolia.com

Amerykański resort finansów ogłosił w piątek sankcje wobec członków zarządu i innych osób z kierownictwa firmy Kaspersky Lab, producenta znanego programu antywirusowego, w związku ze współpracą tego przedsiębiorstwa z rosyjskim wojskiem i służbami.

Na listę sankcyjną trafiło 12 osób, w tym dyrektorzy, członkowie zarządu i inne osoby pełniące kierownicze funkcje w rosyjskiej spółce i jej brytyjskiej filii.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję