Reklama

Poezja z natury rzeczy jest krainą wolności

Niedziela podlaska 22/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Szkarpetowska: - Jeden z sonetów Pana autorstwa, pochodzący z publikacji „W serca odbiciu”, rozpoczyna się od słów: „Urodziłem się na wsi, gdzie przodkowie/Znakiem krzyża ocierali pot z czoła/I z kosą w rękach tracili zdrowie...”. Jaki obraz dzieciństwa zapisał się w Pana pamięci?

Stanisław Grądzki: - Przez pierwsze jedenaście lat życia wychowywałem się w Stoczku - wsi pięknego krajobrazu, obrzędów ludowych, dużej religijności i ciężkiej pracy na roli. Koń i ręce domowników musiały wyżywić rodzinę, a narzędzia, którymi się posługiwano, były z poprzedniej epoki: kosa, motyka, cepy... Dziadek z babcią pracowali od świtu do zmroku. Latem zabierali mnie ze sobą, jadąc furmanką na łąkę położoną nad Ugoszczą. Gdy oni kosili trawę, ja hasałem po nadbrzeżnych chaszczach i płytkich wodach strugi. Gdy podrosłem, zacząłem pomagać im na polu i w gumnie. Były to najwspanialsze lata w moim życiu. Ich wspomnienie noszę w sercu jak relikwię.

- Kiedy odkrył Pan w sobie zamiłowanie do poezji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Potrzebę pisania wierszy czułem od najmłodszych lat. W dzieciństwie były to okolicznościowe rymowanki i wpisy do pamiętników szkolnych. Dopiero, będąc uczniem Liceum Ogólnokształcącego w Łochowie, zacząłem pisać wiersze. Moje próby poetyckie spotkały się z zainteresowaniem pisarki Danuty Bieńkowskiej, którą poznałem na jednym ze spotkań literackich organizowanych przez liceum. To ona była moim pierwszym autorytetem, zwróciła mi uwagę na braki językowe i zmobilizowała do pracy nad sobą. Natomiast świadomą twórczość rozpocząłem w 2010 r., tj. po zakończeniu aktywności zawodowej, co zaowocowało moją pierwszą książką poetycką „A gdzie miłość...”.

- Co inspiruje Pana do pisania?

- Prawdę mówiąc - wszystko. Ale przede wszystkim krajobraz najbliższy oraz zwykłe codzienne sprawy mieszkańców naszego regionu. Ponadto cenię sobie tradycję i dlatego moja poezja często bazuje na wspomnieniach, czasie minionym mniej lub bardziej odległym.

- Ma Pan swoich mistrzów, jeśli chodzi o poezję?

- W moim poetyckim kalejdoskopie są obecni: Juliusz Słowacki, Cyprian Kamil Norwid i Jan Lechoń, a ze współczesnych poetów ks. Jan Twardowski i Zbigniew Herbert. Jest także widoczny Sergiusz Jesienin, jako patron moich wierszy o tematyce wiejskiej.

- Skąd myśl, by tomik poezji, który właśnie trafił do rąk czytelników, zatytułować „W serca odbiciu”?

- Tytuł trafnie oddaje klimat tego zbioru wierszy. Bo tylko w serca odbiciu mieszają się ze sobą dwa wymiary zbiorowości: tej widzialnej i tej niewidzialnej, oddziaływujących na każdego człowieka, na jego sposób postrzegania otaczającej go rzeczywistości. W lustra odbiciu widać tylko świat zewnętrzny, materialny. Obraz widziany w serca odbiciu uwzględnia dodatkowo życie wewnętrzne poety, jego uczucia, duszę.
Często nawiązuję do tego, czego nie sposób uchwycić wyłącznie racjonalnym myśleniem.

Reklama

- We wstępie do tomiku napisał Pan: „Każdy człowiek tworzy przez całe życie swój autoportret wszystkim, co czyni, wszystkim, co myśli, jeżeli swe myśli wyraża w mowie lub w piśmie. Tak się złożyło, że całe moje dotychczasowe życie wypełniała praca zawodowa. Stanowiska, na jakich przyszło mi pracować, wymagały ode mnie ogromnego wysiłku i zaangażowania, w tym również po godzinach pracy. Pisanie wierszy odkładałem na później (...)”. Na czym polegała ta praca?

- Pracę zawodową rozpocząłem w 1977 r., w jej trakcie ukończyłem zaoczne studia ekonomiczne. Przez 30 lat pracowałem na stanowiskach kierowniczych. Byłem m.in. zastępcą dyrektora FMB „Bumar-Proma w Ostrówku Węgrowskim, naczelnikiem i wójtem gminy Stoczek, kierownikiem Urzędu Rejonowego w Węgrowie, burmistrzem Węgrowa, prezesem FMB „Bumar-Proma” Sp. z o.o. w Łochowie, wiceprezesem holdingu „Bumar-Waryński” SA w Warszawie, zastępcą kierownika Inspektoratu ZUS w Węgrowie. Pełniłem też wiele funkcji społecznych, m.in.: prezesa Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łochowskiej, prezesa Podlaskiego Stowarzyszenia Samorządowego, członka Zespołu do Opracowania Koncepcji Zmian w Organizacji Terytorialnej Państwa, redaktora naczelnego „Głosu Łochowa” i „Gazety Lokalnej”. Od 1989 r. zacząłem wspierać piórem kiełkującą wówczas aktywność obywatelską. Napisałem łącznie ok. 100 artykułów prasowych. Jestem współautorem (razem z prof. Arkadiuszem Kołodziejczykiem) książki „Węgrów. Przeszłość i przyszłość miasta”.

- Co jest, zdaniem Pana, główną powinnością poety?

Reklama

- Wydaje mi się, że błędem jest wyznaczanie dzisiaj jakiejkolwiek roli poecie i poezji. Poezja z natury rzeczy jest krainą wolności, w którą uciekają zarówno poeta, jak i ten, kto go czyta. Oni mogą dowolnie ją ukształtować - poeta przez nadanie jej konkretnego oblicza, czytelnik zaś przez wybór poety, którego twórczość mu odpowiada. W tym wzajemnym stosunku nie ma żadnych powinności - ani poeta nie musi tworzyć określonego rodzaju poezji, ani czytelnik nie musi czytać tego, czego czytać nie chce. Współczesna poezja na pewno nie powinna być „sztuką dla sztuki”, nie posiada też misji dziejowej, jak poezja okresu romantyzmu. Dla mnie poezja jest po prostu wyrazem tego, co czuje jej twórca. Powinna być bliska ludziom i traktować o ich problemach, bo poeta jest dla ludzi, bez nich przestaje być poetą.

- W Pana poezji nie brakuje zachwytu nad małą ojczyzną. Za co kocha ją Pan najbardziej?

- Zawsze mam wrażenie, że w świecie małych ojczyzn jestem trochę jakby sierotą. Urodziłem się w Stoczku i tam spędziłem dzieciństwo, potem razem z moją rodziną wyjechałem z tej miejscowości i w ten sposób straciłem wieś rodzinną. Przez kilka lat mieszkałem w Miedznie, a od 40 lat jestem mieszkańcem Łochowa, który stał się dla mnie nową małą ojczyzną. W sumie bardzo dobrze się czuję w Łochowie, który jest miasteczkiem pod wieloma względami idealnym (dla mnie). Nie jest zbyt duży, ma piękne okolice, ale ma też miejsca tajemnicze w sensie ich historii i skojarzeń, jakie wywołują. Tu spotkałem życzliwych mi ludzi. Poznałem żonę, założyłem rodzinę...

- Życie, samo w sobie, jest prozą czy poezją?

- Czasem życie jest poezją, a czasem prozą. Czesław Miłosz napisał kiedyś, że walki, w których stawką jest życie, toczą się w prozie. Natomiast polska kultura jest chowana na poezji, romantyzmie. Moim zdaniem, życie z miłością jest poezją, a bez miłości - prozą.

- Jakie są Pana marzenia, literackie i pozaliterackie plany na najbliższą przyszłość?

- W przyszłym roku zamierzam wydać trzeci zbiór wierszy pt. „Czy pamiętasz”, stanowiący kontynuację poetyki po części zapoczątkowanej przez moje dwa pierwsze tomiki wierszy. O ile obie wydane publikacje są propozycjami dość eklektycznymi, o tyle nowy zbiór będzie, w moim odczuciu, zwartą i jednolitą ofertą poetycką.
Pisanie wierszy to jedno z zajęć, które w sensie ekonomicznym nie istnieje, praktycznie nie przynosi korzyści materialnych. Dlatego by wydać nowy tomik, muszę znaleźć wydawcę/sponsora. A prywatnie! Wybieram się w czerwcu na dwutygodniowy odpoczynek do Jantaru nad Bałtykiem. Morze bardzo mi służy. Tam szybko regeneruję siły.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wybrano administratora diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

2025-05-05 14:37

[ TEMATY ]

diecezja koszalińsko‑kołobrzeska

KEP

Nowy administrator będzie pełnił tę funkcję do czasu mianowania przez Stolicę Apostolską nowego biskupa koszalińsko-kołobrzeskiego. Administratorem diecezjalnym został wybrany bp Krzysztof Zadarko.

Zgodnie z obowiązującym prawem wybrało go 5 maja Kolegium Konsultorów. Kim jest administrator diecezjalny? Określają to m.in. kanony 426, 427 i 428 Kodeksu Prawa Kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

Święty Filip Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 3

pl.wikipedia.org

Filip Apostoł

Filip Apostoł
Audiencja generalna, 6 września 2006 r.
CZYTAJ DALEJ

80 lat od kapitulacji Festung Breslau

2025-05-06 17:11

ks. Łukasz Romańczuk

6 maja 2025 roku przypadła 80. rocznica kapitulacji Festung Breslau. W miejscu pamięci i wyzwolenia jeńców z obozu Burgweide, znajdującego się na wrocławskich Sołtysowicach, odbyły się uroczystości upamiętniające tamte wydarzenia. - Spotykamy się dziś, aby uczcić pamięć ofiar i ocalałych z obozu pracy Burgweide, które funkcjonowało w czasie jednej z najciemniejszych kart historii niemieckiej okupacji i II wojny światowej - mówił Martin Kremer, konsul generalny Niemiec we Wrocławiu.

W czasie przeznaczonym na przemówienia głos zabrał Kamil Dworaczek, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN. Rozpoczął on od zacytowania fragmentu z Księgi Powtórzonego Prawa: “Źle się z nami obchodzili, gnębili nas i nałożyli na nas ciężkie roboty przymusowe”. - Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że jest to fragment relacji jednego z robotników przymusowych przetrzymywanych tutaj w obozie Burgweide. Ale jest to fragment z Pisma Świętego, z Księgi Powtórzonego Prawa, który opowiada o losie Izraelitów w niewoli egipskiej. Później czytamy oczywiście o ucieczce, o zyskaniu wolności, w końcu w kolejnym pokoleniu dotarciu do ziemi obiecanej. I tych analogii między losem Izraelitów w niewoli egipskiej a losem Polaków i innych robotników przymusowych w III Rzeszy jest więcej. Jest też jedna istotna różnica. Polacy nie musieli podejmować ucieczki, tak jak starotestamentowi Izraelici, bo to do nich przyszła Polska. Nowa Polska i Polski Wrocław, które może nie do końca były ziszczeniem ich marzeń i snów, ale przestali być w końcu niewolnikami w Breslau - zaznaczył Kamil Dworaczek, dodając: - Sami mogli decydować o swoim losie, zakładać rodziny, w końcu zdecydować, czy to tutaj będą szukać swojej ziemi obiecanej. I ta ziemia obiecana w pewnym sensie zaczęła się dokładnie w tym miejscu, w którym dzisiaj się znajdujemy. Bo to tutaj zawisła 6 maja pierwsza polska flaga, pierwsza biało-czerwona w powojennym Wrocławiu. Stało się tak za sprawą pani Natalii Kujawińskiej, która w ukryciu, w konspiracji uszyła tę flagę kilka dni wcześniej. Pani Kujawińska była jedną z warszawianek, która została wypędzona przez Niemców po upadku Powstania Warszawskiego. Bardzo symboliczna historia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję