Reklama

Po ścianie życiowych trudności

9 lat temu jego życie wywróciło się do góry nogami. Jednak nie poddał się. Wziął życie za rogi. Od tamtej pory zdobył Biegun Północy i Południowy, szczyty Kilimandżaro oraz Elbrusa, pobiegł w nowojorskim maratonie i założył fundację Poza Horyzonty, a wszystko to mając amputowaną prawą rękę i lewą nogę. Każdego dnia udowadnia sobie i innym, że wszelkie ograniczenia funkcjonują tylko w głowie, a niepełnosprawność to stan ducha

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Janek Mela, choć ma dopiero 23 lata, swoimi doświadczeniami mógłby obdzielić wielu dorosłych. Podróżuje więc po całej Polsce dodając wiary tym, którzy nie wierzą we własne siły. Dlaczego się nie poddał? Skąd czerpie siłę do życia i co go inspiruje do podejmowania kolejnych wyzwań? Opowiadał o tym mieszkańcom Jaworzna. Janek dokonał tylu niesamowitych rzeczy, że wydaje się być bohaterem. Z drugiej jednak strony to zwyczajny, wrażliwy chłopak, który ma swoje radości i problemy. Jedno jest pewne - pozytywną energią obdarzył także naszych diecezjan, uczestników spotkania, które zorganizowała Wspólnota „Betlejem”.

Dramat 13-latka

Jaś nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Doświadczył wielu dramatycznych wydarzeń. Kiedy miał zaledwie kilka lat, doszczętnie spłonął jego rodzinny dom. Kilka miesięcy później na jego oczach utopił się młodszy brat Piotruś. W 2002 r., gdy miał 13 lat, sam uległ tragicznemu wypadkowi By przeczekać deszcz, wraz z kolegą wszedł do niezabezpieczonej stacji transformatorowej. Tam poraził go prąd o napięciu 15 tys. V. Powinien tego nie przeżyć, jednak stało się inaczej. Dlaczego? Odpowiedzią jest całe jego późniejsze życie. „Kulejąc, doszedłem do domu o własnych siłach, byłem w tak wielkim szoku, że nie czułem bólu” - wspomina. Został niezwłocznie przewieziony do szpitala w Gdańsku, gdzie po trzech miesiącach leczenia zdecydowano o amputacji kończyn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Życiowy skarb

„Miałem mnóstwo szczęścia w nieszczęściu, bo po wypadku spotkałem Marka Kamińskiego, który pokazał mi, jak wierzyć w marzenia i do nich dążyć. Był moim nauczycielem, który zamiast dać mi od razu rybę, dał wędkę i pokazał, jak łowić. Nauczył mnie nie tylko tej średnio użytecznej życiowo zdolności zdobywania biegunów, ale i wyznaczania sobie kolejnych celów, a to już mogę i staram się wykorzystywać w codziennym życiu” - wyznaje Janek.
Z kolei Marek Kamiński w jednym z wywiadów przyznał kiedyś, że nie do końca wierzył we wspólne dotarcie na biegun. Ale chciał, by Jasiek zaczął ćwiczyć, by miał w życiu cel. A dla Jaśka spotkanie z nim było jak wstrząs. Pomogło uwierzyć w siebie.
Czy zastanawiał się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby nie pojawił się w nim Marek Kamiński? Albo gdyby nie zdarzył się wypadek? Czy porywałby się na zdobywanie biegunów i górskich szczytów, będąc w pełni sprawnym, „zwyczajnym” młodym człowiekiem? „Gdybanie, jak wyglądałoby moje życie bez wypadku, nie ma sensu. Wierzę jednak, że każde wydarzenie, nawet tragiczne, ma swój sens. Gdyby nie wypadek, nie poznałbym tych wszystkich ludzi. Otwierając się na innych, dzielimy się cząstką siebie, ale i taką cząstkę dostajemy. Te cząstki to mój największy życiowy skarb” - mówi.

Reklama

Zabarwić życie

Janek nie ukrywa, że ma poczucie zaciągniętego długu, który należy spłacić. „Uważam, że nasze życie ma największy sens wtedy, gdy dzielimy się swoimi doświadczeniami z innymi” - podkreśla. Dlatego też spotyka się ze zdrowymi młodymi ludźmi, przestrzegając ich przed niebezpieczeństwami, skutkami braku rozsądku i nieostrożności. Chętnie dzieli się sobą i swymi doświadczeniami z tymi, których los poddaje ciężkim próbom. Odwiedza ich załamanych, bez chęci nie tylko do rehabilitacji, lecz i bez wiary w sens dalszego życia. Co mówi takim osobom? „Staram się opowiadać o swoim życiu, przede wszystkim o momentach załamania. Pokazuję im, że sam byłem w podobnej sytuacji i choć na początku nie wierzyłem w to, że coś się może zmienić, że moje życie jeszcze kiedyś zabarwi inny kolor niż szary, to spotkałem cudownych ludzi, którzy odegnali te szare chmury. Próbuję udowodnić im, że życie nigdy się nie kończy, zawsze jest droga dalej, nawet, gdy jej nie widać. Staram się zarażać ich uśmiechem” - opowiada Janek.
Poprzez dokonanie niezwykłego wyczynu, kiedy to 2 lata po wypadku zdobył dwa bieguny, stał się najmłodszym polarnikiem na świecie, pierwszym niepełnosprawnym człowiekiem w historii, który stanął na tym niezwykłym miejscu. Wówczas cały świat obiegły zdjęcia ze szczęśliwą twarzą chłopca, wywiady, ogromne zainteresowanie mediów. Jednym słowem pospolite ruszenie. A co na to wszystko Bohater? „Nie chcę być «naj», jakimś tam w historii, bo to nic nie znaczy. Chcę po prostu pokazywać, że nie ma takiej bariery, której nie dałoby się pokonać. Słowo «niemożliwe» jest tylko w naszej głowie. Ja po prostu staram się żyć pełnią życia. Warto dzielić się sobą i czuć się częścią czegoś większego”.

Codzienność to taka wspinaczka

Dla Jaśka wyprawa ta stała się jedną z najważniejszych lekcji w życiu, lekcją, która na zawsze je odmieniła. Po niej chłopak nabiera wiary w siebie, realizuje marzenia, chce pomagać innym. Przed swoimi 20 urodzinami zakłada Fundację Poza Horyzonty. Dzięki niej udało się pomóc już wielu osobom, m.in. załatwić pieniądze na zakup protezy, zorganizować charytatywną imprezę sportową i integracyjną wyprawą na Elbrus. W 2009 r. Janek wraz niewidomym od urodzenia Łukaszem Żelechowskim i Piotrem Pogonem, który od 20 lat walczy z chorobą nowotworową i przeszedł resekcję płuca, zdobył najwyższy szczyt Kaukazu. Rok wcześniej zdobył Kilimandżaro, najwyższy szczyt Afryki, a w 2010 r. uczestniczył w wyprawie wspinaczkowej na liczący ponad 1000 m n.p.m. szczyt El Capitan w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. W wyprawie tej wziął udział Andrzej Szczęsny, paraolimpijczyk i narciarz zjazdowy, który przeszedł amputację nogi. „Nie wchodziliśmy tam po to, by coś zdobyć, bo gór się nie zdobywa, ich się doświadcza. Szliśmy po to, by pokazać, że nawet nie mając płuca, nie widząc, czy nie mając nogi i ręki, można robić wszystko. Nie trzeba jednak jechać na koniec świata, by zdobywać swoje szczyty. Dla niektórych codzienność jest jak taka wspinaczka. Ważne, by się nie poddawać i wspinać się po ścianie życiowych trudności” - twierdzi Jasiek. Kolejny plan Janka - podróżnika to przemierzyć konno Mongolię.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę. Bł. Rajmund z Kapui napisał we wstępie do życiorysu Katarzyny: „Bo czyż serce może nie zamilknąć wobec tylu i tak przedziwnych darów Najwyższego, kiedy patrzy się na tę dziewczynę, tak kruchą, niedojrzałą wiekiem, plebejskiego pochodzenia...”.

Rezolutność i wdzięk małej Benincasy od początku budziły zachwyt wśród tych, z którymi się stykała. Matka z trudnością potrafiła utrzymać ją w domu. „Każdy z sąsiadów i krewnych chciał ją mieć u siebie, by słuchać jej rozumnych szczebiotów i cieszyć się jej dziecięcą wesołością”

CZYTAJ DALEJ

Czy stać mnie na stratę ze względu na miłość do Boga?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 14, 27-31a.

Wtorek, 30 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Truskawki to ulubione owoce Polaków

2024-04-30 11:45

[ TEMATY ]

Truskawki

Adobe Stock

Rusza sezon na truskawki, najbardziej wyczekiwany gatunek w Polsce. Truskawki to ulubiony owoc Polaków. Ostatnie lata to wielki wzrost ich popularności. Dowiedz się dlaczego pierwsze owoce nie są droższe niż w ubiegłym roku? Dlaczego truskawki to polskie superowoce? I dlaczego owoce krajowe są zawsze smaczniejsze i zdrowsze od swoich importowanych odpowiedników?

Przed nami wyjątkowo truskawkowy maj. W sieciach dostępne są owoce ze szklarni. Przed majówką pojawiły się truskawki z upraw tunelowych. W tym roku już w maju dostępne będą już owoce zbierane na polach. Na Dzień Matki truskawki będą w każdym najmniejszym nawet sklepie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję