Reklama

Wiadomości

Prof. Grygiel: Społeczeństwa marnieją w neomarksistowskiej walce klas i płci

„Społeczeństwa marnieją w neomarksistowskiej walce klas i płci. Odchodzą z domu ojca i matki w ‘daleką krainę’ najemników wymyślających ciągle nowe i zawsze konfliktowe sposoby współżycia ze sobą” – mówił prof. Stanisław Grygiel podczas uroczystości przyznania mu doktoratu honoris causa Uniwersytetu Kard. Stefana Wyszyńskiego, 30 czerwca br. w Warszawie.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poniżej prezentujemy obszerne fragmenty wystąpienia laureata podczas uroczystości:

Podziel się cytatem

Nowożytność mówi dużo o nowym człowieku, ale nie pyta o to, kim on jest i kim ma być, aby mógł być sobą. Zostawia ugorem jego człowieczeństwo, a troszczy się o coś, co sama wymyśla i co nazywa człowiekiem. Na ugorach nieuprawianych, a więc pozbawionych kultury (słowo „kultura”, cultura, pochodzi do czasownika colo, -ere, cultum, uprawiać ziemię), można robić wszystko, co się komu podoba. Na ugorach pleni się produktura (słowo „produktura”, productura, utworzyłem od czasownika produco, -ere, productum, wytwarzam, produkuję). Pleni się według logiki właściwej operacjom kalkulującego rozumu, ratio (słowo to pochodzi od czasownika reor, reri, ratum, kalkulować, i znaczy rachunek).

W produkturze nie ma miejsca na dar. W konsekwencji nie toleruje ona tych różnic, które dar wprowadza w życie społeczne. Dlatego człowiek nie staje się w niej większym od siebie. Produktura sprowadza wszystkie różnice do różnic ilościowych, skalkulowanych przez ratio. Ujednolicenie osób dokonane przez rozum kalkulujący, nazywane równością i braterstwem, niszczy społeczeństwo, które żyje obecnością Ojca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cywilizacja produkcji neguje akt stworzenia. W konsekwencji neguje dwie fundamentalne różnice, w przestrzeni których objawia się prawda człowieka, a mianowicie różnicę ontologiczną, łączącą stworzonego człowieka ze Stwórcą, oraz różnicę seksualną, która łączy mężczyznę z kobietą w „jedno ciało” (Rdz 2,24). Negacja tych różnic umieszcza ludzi „poza dobrem i złem”, gdzie parodiowanie Boga idzie w parze z parodiowaniem kobiety przez mężczyznę, a mężczyzny przez kobietę. Negacja ta zastępuje doświadczenie moralne osoby ludzkiej, w którym rodzi się adekwatne pytanie o człowieka. W świecie tworzonym „poza dobrem i złem” parodiowanie Początku i Końca „wszechświata oraz historii” miłości, jaką jest człowiek (por. Redemptor hominis, 1), stanowi wypadkową interesów i władzy. Interesy i kalkulujący rozum władzy zniekształcają myślenie człowieka, poddając je praxis, która nie liczy się z jego osobą oraz z życiem społecznym, jakie poczyna się w jej miłości. (…)

Reklama

Czas nowożytnego budowania domostwa dla człowieka z uschniętych gałęzi jest czasem nędznym. Nędzne w nim są początki i końce, wskutek czego nic w nim nie jest ani do poznania, ani do umiłowania. Wszystko w nim jest do zrobienia. W czasie nędznej samotności, w której nic nie jest symbolem Inności, żadna praxis nie ma ani sensu, ani wartości, a szczęście wynajdywane codziennie na nowo nikogo nie uszczęśliwia. Nieobecność symbolicznego myślenia w czasie nędznym czyni życie człowieka prozaicznym, niepoetyckim bytowaniem na ziemi. Banał i nuda prozy życia stępiają wrażliwość człowieka na wydarzanie się świata z nicości, tak że zaciera się w nim pamięć o paschalnym charakterze ludzkiego bytowania na ziemi. Tak otępiałego człowieka nic nie wprawia w trwałe zdziwienie. Z przemijania robi on parodię Paschy, bełkocząc o przechodzeniu z absurdu nicości Początku do absurdu nicości Końca i szukając szczęścia w absurdach dziejących się pomiędzy nimi.

Negacja aktu stworzenia obecna w negacji różnicy ontologicznej, wytyczającej granicę pomiędzy Stwórcą i stworzeniem, i otwierającej przestrzeń dla ich spotkania, obecna także w negacji różnicy seksualnej, będącej pierwotnym paradygmatem wszystkich innych spotkań i miłości, odbiera życiu człowieka treść. Nie można nawet mówić o niej, jeżeli nie ma Boga, który ją stwórczo pisze na „wszechświecie i historii”. Odczytać tę treść można tylko z pomocą drugiej osoby, bo tak został stworzony człowiek – „mężczyzną i kobietą”. Aby poznać siebie, człowiek musi wyjść ze swojej immanencji i w przejściu (pascha) do drugiej osoby spojrzeć na nią i na siebie. Piękno prawdy i dobra, bez których życie nie ma ani sensu, ani wartości, wydarza się pomiędzy osobami, w ich zawierzeniu się sobie nawzajem, które nazywamy spotkaniem, a nie w posiadaniu rzeczy niebędących dla człowieka zadaniem (munus), z którym mógłby tworzyć ocalającą go wspólnotę (cum munere, a stąd com-munio). Poznaje prawdę człowieka nie ten, kto trzyma coś w rękach, lecz ten, kto opuszcza siebie i idzie do innej osoby. (…)

Reklama

Czytamy w „Medytacji o bezinteresownym darze” [papieża Jana Pawła II]: „Warto zwrócić na to uwagę, że słowa, które ustanawiają małżeństwo, nie są pierwszymi słowami Stwórcy, jakie skierowuje do mężczyzny i kobiety. Mówią o zjednoczeniu cielesnym mężczyzny i kobiety w małżeństwie jakby o perspektywie ich przyszłego wyboru: człowiek ma opuszczać swego ojca i matkę i łączyć się z żoną, stawać się z nią «jednym ciałem», dając początek nowemu życiu (por. Rdz 2,24). Perspektywa trwania rodzaju ludzkiego jest od początku związana z tym stwórczym ustanowieniem Boga. Jednakże sama ta perspektywa już zakłada miłość upodobania. Muszą znaleźć w sobie wzajemne upodobanie, muszą odkryć piękno bycia człowiekiem, wówczas w ich sercu zrodzi się potrzeba obdarzania człowieczeństwem innych istot, którymi w swoim czasie Bóg ich obdarzy”.

Ludzie łączą się ze sobą nie tylko dlatego, że zachwycają się pięknem swojego jestestwa, ale także dlatego, że „to Pan Bóg ich sobie wzajemnie daje”, aby współdziałali z Jego stwórczym zamysłem w stosunku do wszechświata i człowieka. Właśnie dlatego człowiek jest piękny. Piękno zaskakuje go, bo ono nie jest z tego świata. Ono unosi go wzwyż. Broni jego wolności, pomagając mu być bardziej sobą. Piękno nikomu nie pozwala zbliżać się do człowieka jak do przedmiotu, bo samo nim nie jest. Piękna nie można posiadać. (…)

Nie ma przesady w słowach siostry Łucji z Fatimy napisanych do kardynała Carla Cafarry, że ostateczna bitwa złego z prawdą i dobrem toczyć się będzie w małżeństwie i w rodzinie. Dzisiaj zły, uderzając w małżeństwo ustanowione w akcie stwarzania człowieka mężczyzną i kobietą, burzy prasakramentalną szkołę miłości i wolności. On wie, że, jeżeli udałoby mu się zniszczyć małżeństwo, a w konsekwencji także społeczeństwo, pokonałby Słowo Boga żywego. Dlatego zastępuje Słowo Boga swoim słowem. Oferuje człowiekowi przeróżne „ośrodki wszechświata i historii”, mimo że wie, iż żaden z nich nie jest ani Początkiem, ani Końcem miłości, jaką jest osoba ludzka. Na pytanie Fausta: „Cóż, nieboraku, z rąk twoich mnie czeka? Czyż w swym dążeniu szczytny duch człowieka Mógł się pomieścić w świadomości twojej? Masz pokarm, co nie syci, co nie poi”, Mefstofeles odpowiada mu obietnicą, że „tu”, na ziemi, on będzie robił wszystko, co mu Faust rozkaże, ale pod warunkiem, że „tam” to Faust będzie robił to, co mu rozkaże Mefstofeles. Zły, który wszystko neguje, aby przemijanie było ostatnim słowem stworzenia, usiłuje skierować człowieka tam, gdzie żyje się w zapomnieniu o Bogu. Pomaga człowiekowi być pachołkiem walczącym z innymi pachołkami o lepsze kęsy przy ognisku, aby tak upodlony już nie był w stanie nawet pomyśleć o Bogu.

Reklama

Bóg jednak nie zostawia człowieka sam na sam z pachołkami. Ciągle pyta go głosem sumienia: „Gdzie jest brat twój, Abel?”. Odpowiedź: „Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4,9), nigdy nie uwolni Kaina od moralnego doświadczenia bycia kimś posłanym do drugiej osoby, aby jej strzec. Głos wiernego Boga będzie budził sumienie Kaina: „Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!” (Rdz 4,10). Kain będzie należał do Abla, a Abel do Kaina, tak długo, jak długo obaj będą należeli do Stwórcy, który od Początku do Końca daje treść historii miłości zadanej im do pracy. (…)

Nowożytna marksistowska mentalność przekształciła miłość i wolność najpierw w walkę klas, a następnie w walkę płci, od której ma nas uwolnić negacja dwóch fundamentalnych różnic (ontologicznej i seksualnej) i uzasadnione tą negacją prawo do wyboru płci dla siebie według modnych opinii. Nie zdziwiłbym się, gdyby znalazł się jakiś teolog, który, uwiedziony przez tego rodzaju opinie, tłumaczyłby trynitarne życie w Bogu walką klas i płci. Dorzucę w nawiasie, że polscy górale już dawno wytłumaczyli grzmoty burzowe tupaniem nogami przez Ojca przeciwko Synowi, a błyskawice działaniem Ducha Świętego, który chce Ich oświecić i przywrócić do porządku.

Reklama

Społeczeństwa marnieją w neomarksistowskiej walce klas i płci. Odchodzą z domu ojca i matki w „daleką krainę” najemników wymyślających ciągle nowe i zawsze konfliktowe sposoby współżycia ze sobą. Wymyślili ich już więcej niż pięćdziesiąt (LGBT+), a będą je wymyślali w nieskończoność, bo tego domaga się produktura.

Wszystko okazuje się zrozumiałe i cenne w świetle daru, jakim jest Słowo, w którym Stwórca mówi wszystko raz na zawsze (semel dixit). Kontemplując odblask Jego Miłości na miłości jednoczącej mężczyznę i kobietę w „jedno ciało”, Biskup Krakowski odnalazł drogę dla teologicznego myślenia o człowieku skierowanym do Boga i do osób ludzkich. Drogę tę nazwał „teologią ciała”. Mówi ona nie tylko o Początku człowieka, ale także o jego Końcu. „Medytacja o bezinteresownym darze” kończy się znamiennym cytatem z „Fortepianu Szopena” Norwida: „Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie Nie docieczonego wątku / – Pełne, jak Mit,/ Blade, jak świt… /– Gdy życia koniec szepce do początku: / ‘Nie stargam Cię ja – nie! – Ja, u-wydatnię!’… ”.

Autor słów „Miłość mi wszystko wyjaśniła” wiedział, że dar Miłości, prawda i dobro, wydarzają się w miłości, w której rodzą się osobowe wspólnoty. Wiedział, że politycy, którzy uznają tylko wytwory swojej praxis za prawdę i dobro, będą starali się podporządkować państwu, jeżeli mogę tak powiedzieć, sumienia małżeństw i rodzin. Ich niesumienna polityka uczyni życie ludzkie tak nieznośnym, że czasem, jak mówi Hegel, potrzeba będzie wojennego kataklizmu, aby ludzie zobaczyli swojego pana, jakim jest śmierć; ona pomoże im odrodzić się moralnie. Jan Paweł II napisał na kopercie, w którą włożył własnoręcznie dopisane dwa ostatnie akapity „Medytacji o bezinteresownym darze”: „Po rekolekcjach”. To rekolekcyjna świadomość śmierci otwiera człowieka na pytanie o dar prawdy i o dobra, których źródło bije na Początku, a ich pełnia objawia się na Końcu. Jakich rekolekcji potrzebuje nowożytny człowiek, aby mógł na nowo dojrzeć siebie i czytać to, co Bóg pisze w nim Swoim palcem?

[w wyborze pominięto wszystkie przypisy].

2021-07-01 15:46

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawa: abp Celestino Migliore doktorem honoris causa UKSW

[ TEMATY ]

doktor honoris causa

BOŻENA SZTAJNER

"Bardziej uważni i przenikliwi obserwatorzy sceny światowej zgodnie stwierdzają, że kryzys współczesnego świata jest kryzysem ludzkości uzależnionej prawie wyłącznie od technologii" - powiedział dziś w Warszawie abp Celestino Migliore. Były nuncjusz apostolski w Polsce, a obecnie papieski przedstawiciel w Federacji Rosyjskiej odebrał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Rektor UKSW ks. prof. Stanisław Dziekoński przywitał zebranych gości oraz zaprezentował aktualną sytuację i perspektywy rozwoju uczelni, zwracając szczególną uwagę na otwarcie wydziału medycznego.

CZYTAJ DALEJ

Tajemnica Wielkiego Czwartku wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Karol Porwich/Niedziela

Święte Triduum – dni, których nie można przegapić. Dni, które trzeba nasączyć modlitwą i trwaniem przy Jezusie.

Święte Triduum to dni wielkiej Obecności i... Nieobecności Jezusa. Tajemnica Wielkiego Czwartku – z ustanowieniem Eucharystii i kapłaństwa – wciąga nas w przepastną ciszę Ciemnicy.

CZYTAJ DALEJ

Inauguracja Kongresu Eucharystycznego w Archidiecezji Krakowskiej

2024-03-28 15:27

[ TEMATY ]

archidiecezja krakowska

kongres eucharystyczny

Msza Krzyżma

Archidiecezja Krakowska

Mszą Świętą Krzyżma w sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach został dziś zainaugurowany Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej, którego zwieńczeniem będzie beatyfikacja ks. Michała Rapacza 15 czerwca 2024 r.

- Bardzo pragnąłem sprawować tę dzisiejszą Mszę Świętą Krzyżma razem z wami. Poprzez nią bowiem rozpoczynamy Kongres Eucharystyczny Archidiecezji Krakowskiej - mówił na początku homilii abp Marek Jędraszewski nawiązując do słów Jezusa wypowiedzianych do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy. Metropolita krakowski zwrócił uwagę, że wyjątkowy charakter tej Mszy św. podkreśliło poświęcenie kapłańskich stuł z symbolami kongresu. - Przez jednakowy kształt tych stuł pragniemy wyrazić naszą jedność - jedność prezbiterium Świętego Kościoła Krakowskiego - dodał arcybiskup, zaznaczając, że nie chodzi przede wszystkim o zewnętrzny i estetyczny, ale eklezjalny wymiar jedności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję