Reklama

Rumunia, czyli coś więcej niż tylko Dracula

Rumunia jest piękna, egzotyczna i bardzo biedna. Jej historia stanowi skomplikowany splot zależności od innych krajów, narodów i kultur. Zrozumieć to można dopiero wtedy, gdy się wie, że dumny naród Daków, rdzennych mieszkańców, nigdy nie był do końca suwerenny.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Rumunii 26 grudnia 1989 r. zgasło Jedyne Słońce Karpat - wieloletni dyktator Nicolae Ceauşescu. Największe telewizje świata pokazały kontrowersyjną relację na żywo z egzekucji. Zaczęła się rewolucja. Wolność i demokracja - te dwa słowa Rumuni odmieniali przez wszystkie przypadki.
Zaczynamy wędrówkę po kraju, w którym ludzie dopiero od 17 lat uczą się żyć w państwie prawa.
Nasza wysłużona, 15-letnia łada idealnie wkomponowuje się w ubogi krajobraz motoryzacyjny. Na szczęście - również doskonale sprawdza się na rumuńskich bezdrożach. Wszędzie widać, że ciężki walec historii, jaki przetoczył się przez ten kraj, zostawił ślady w wyglądzie i architekturze miast. Już niebawem przekonamy się, że w mentalności ludzi i ich religijności - też.
Wjeżdżamy do Bukowiny, czyli do północnej części kraju, blisko granicy z Ukrainą. Do tego regionu rościli sobie pretensje Celtowie, Słowianie, Mołdawianie, Austriacy, Niemcy i wreszcie Rosjanie. Nazwa „Bukowina” została nadana przez Austriaków, którzy chcieli podkreślić, że te ziemie są ich własnością. Skąd my to znamy? Z Polski. Przecież nasza poczciwa nazwa „Galicja” została także nadana przez austriackie władze zaborcze.

Pierwsze zdumienie

Zatrzymujemy się w Soloneu Nou - Nowym Sołońcu. Widzę pewną kobietę. Jest upał. Jak by ją tu zapytać, gdzie można kupić coś do picia? Po polsku, po angielsku, a może na migi? Nikt z nas nie zna rumuńskiego, chociaż to jedyny język o pochodzeniu romańskim, mający słowiańskie wpływy. Podchodzę do niej. Kobieta jest stara, spracowana, jej twarz pokryta siecią zmarszczek, ale oczy ma żywe. Wita mnie uśmiechem i słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Mój problem rozwiązał się sam! Zamieniam z nią kilka zdań. Oczywiście, zna język polski, bo przecież tutaj mieszkają tylko Polacy. „Macie księdza?” - pytam. „Tak. Jest tu z nami przez cały czas, to ks. Julian”. „Dobry jest dla was?” - podtrzymuję rozmowę. „Dobry. Jest też z nami Matka Boska, mamy w domach obrazy z Częstochowy”.
Polaków w Rumunii żyje kilka tysięcy, najwięcej tutaj, na Bukowinie. Zaczęli się osiedlać po I rozbiorze Polski - w 1772 r., byli to górnicy z Bochni i Wieliczki, których przyciągnęły bogate złoża soli kamiennej. Dzisiaj na rumuńskiej Bukowinie Polacy mieszkają przede wszystkim w Nowym Sołońcu, Pojanie Mikuli, Kaczycach oraz w Pleszy.
Mijamy Sirę. Franciszkanie, nazywani zgodnie z tutejszą tradycją minorytami, już w XIII wieku na tych ziemiach prowadzili ewangelizację. Byliśmy w doborowym towarzystwie: oprócz nas misjonarzami byli dominikanie i Krzyżacy. Po powrocie do Polski dowiaduję się, że była to pierwsza stolica Mołdawii. W 1370 r. została tu założona diecezja, pierwszym biskupem był franciszkanin z Krakowa - Andrzej herbu Jastrząb, a drugim - dominikanin Jan Sartorius, zwany Janem z Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

4 tysiące mniszek

Cały czas opadamy i wznosimy się. Łada dzielnie pnie się po serpentynach. Krajobraz Bukowiny podobny jest do naszych Beskidów. Wjeżdżamy do Sapanty. Mieszkają tu górale, ludzie ciężkiej pracy i mocnej wiary. Warto było przyjechać do Rumunii, choćby po to, by zobaczyć niezwykły cmentarz. Wielobarwne krzyże na grobach przypominają bardziej wiejski odpust z kolorowymi kramami niż miejsce spoczywania zmarłych. Czy jest to intuicja wiary prostych górali, którzy tak właśnie wyobrażają sobie radość paschalną? Jedziemy dalej. Przed nami tablica z napisem: Cacica, „po naszemu” Kaczyce, tutaj znajduje się centrum Polonii rumuńskiej. Odwiedzamy sanktuarium Matki Bożej.
Fasada monastyru żeńskiego w Voronet robi wrażenie na wszystkich. Patrzymy i podziwiamy. Nasze polskie klasztory prezentują się bardzo skromnie przy tym domu mniszek prawosławnych. Niektórzy robią wielkie oczy, oglądając wspaniałe polichromie, inni - z powodu stałej taksy, jaką wprowadziły tu siostry: za zrobienie każdego zdjęcia trzeba płacić! W tych okolicach znajduje się nawet tzw. dolina monasterów i wciąż powstają nowe, zwłaszcza w rejonie Neamt. W Rumunii żyje ponad 2 tys. mnichów i 4 tys. mniszek prawosławnych.
85 proc. ludzi w tym kraju to prawosławni, mieszkający tu Romowie w większości są tego wyznania. Katolików i grekokatolików jest ok. 7 proc., protestantów - ok. 5 proc. Kościół prawosławny kilka lat temu sprowadził z Grecji relikwie św. Andrzeja, brata św. Piotra. Według tradycji, to on głosił Ewangelię na terenie Rumunii. Było to wielkie święto całego kraju.

Miasto gniewu

Bardzo chcieliśmy być w Sigetu Marmatei. I byliśmy, bo to ciekawe miasto, choć otoczone ponurą sławą. Zwiedzamy muzeum ofiar komunizmu, urządzone w dawnym więzieniu. Tutaj zginęło wielu duchownych różnych wyznań. Chodzimy po korytarzach, gdzie torturowano i zabijano także naszych współbraci. Po II wojnie światowej władze komunistyczne skasowały zakony, stwierdzając: Poza prawosławnymi nie ma u nas miejsca dla innych wierzących. Szczególnie prześladowani byli grekokatolicy, m.in. za wierność i przywiązanie do „rzymskiego papieża”. Po 40 latach krwawych prześladowań - w 1989 r. także Kościół odzyskał wolność.
Delta Dunaju robi niezapomniane wrażenie. Z podziwem patrzymy również na ładę. Przejechała już prawie 2 tys. km i dobrze znosi trudy letniej podróży. My jesteśmy już trochę zmęczeni nieustannym przemieszczaniem się. Jednak to jeszcze nie koniec lekcji pt. „Rumunia, jakiej nie znamy”. W Galati odwiedzamy klasztor Franciszkanów. „Skąd jesteście?” - pyta nas po angielsku miejscowy gwardian. Kiedy usłyszał odpowiedź, że z Polski, od razu uśmiechnął się szeroko i krzyknął: „Och, father Maurycy!”. Okazało się, że o. Maurycy Wszołek, który umarł w 2003 r., jest dobrze znany franciszkanom w Rumunii. Tym razem pomógł nam zza grobu. O. Maurycy dojeżdżał do Rumunii z Włoch. Prowadził na uczelniach wykłady z teologii, studenci lubili jego otwartość i poczucie humoru. Na koniec - pamiątkowe zdjęcie przy figurze św. Antoniego, później pyszne lody, braterski uścisk dłoni i - w drogę!
Jedziemy na południe. W Konstancji przeżywamy coś zupełnie nowego. Obok świątyń chrześcijańskich zbudowano tu meczet z wielkim minaretem. W południe muezin melodyjnym, rzewnym głosem wyśpiewuje z niego strofy Koranu. Widać tu wpływy Turcji oraz kulturę islamu. W krótkim czasie przeżyliśmy wiele przygód. Wystarczy. Przez Węgry wracamy do Polski. W jakiej części Rumunii nie byliśmy? Oczywiście - w Transylwanii. To kraina zamków karpackich, w kilku z nich mieszkał osławiony hrabia Vlad Dracula. Zwiedzanie tej części Rumunii jeszcze przed nami.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Florczyk będzie towarzyszył polskim olimpijczykom podczas Igrzysk Olimpijskich w Paryżu

2024-06-26 08:29

[ TEMATY ]

sport

Bp Marian Florczyk

Igrzyska w Paryżu 2024

Igrzyska Olimpijskie

EpiskopatNews/ flickr.com

Nie ma szlachetnego człowieka. Nie ma człowieka wysokiej jakości duchowej, który żyje wartościami. Jeżeli nie narzuca sobie dyscypliny wewnętrznej, zmaga się z samym sobą - podkreślił pomocniczy biskup kielecki bp Marian Florczyk, delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Sportowców, wskazując na związki sportu i wiary. Duchowny będzie towarzyszył polskim olimpijczykom podczas rozpoczynających się 26 lipca Igrzysk Olimpijskich w Paryżu.

Bp Florczyk przypomniał, że św. Paweł w swoich listach, mówiąc o wierze, stosuje porównania zaczerpnięte ze świata sportu. „Jeżeli weźmiemy pod uwagę chrześcijaństwo, to jest to jakaś dyscyplina wewnętrzna, to jest zmaganie się z sobą samym, ku lepszemu, ku wartościom, ku sprawnościom duchowym, ku sprawności dobra w sobie, ku miłości” - zaznaczył biskup. Dodał, że „wiara to zachęta do zmagania się z sobą, to jest bój. Ten kto ma na uwadze życie duchowe, musi czasem stoczyć wielki bój, niesamowicie zacisnąć zęby, aby przezwyciężyć pokusy i słabości”.

CZYTAJ DALEJ

Gdańsk: Wymazywanie historii w Muzeum II Wojny Światowej. Zniknęli rtm. Pilecki, o. Kolbe i Ulmowie

2024-06-26 13:52

[ TEMATY ]

Muzeum II Wojny Światowej.

Karol Porwich/Niedziela

Nocą z 24 na 25 czerwca z ponad 5 tys. metrów kwadratowych wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zostali usunięci polscy bohaterowie. Nie zobaczymy tam już rtm. Witolda Pileckiego, św. o. Maksymiliana Kolbe oraz bł. rodziny Ulmów. O skandalicznym działaniu dyrekcji placówki poinformował dr Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej.

Dr Karol Nawrocki zwiedzał dziś Muzeum wraz z dr. Markiem Szymaniakiem i dr. Tomaszem Szturą. Przyznał, że to, co zobaczyli na wystawie głównej – jest szokujące.

CZYTAJ DALEJ

O wyzwaniach rozmowy ekologicznej w perspektywie stworzenia

2024-06-26 15:41

[ TEMATY ]

CCEE

Laudato si

Monachium

ks. Zbigniew Kucharski

Archiwum Marka Kuczyńskiego

O Laudato Si w Monachium rozmawiali delegaci Kościoła z całej Europy. Był też ks. dr Zbigniew Kucharski, sekretarz zespołu Laudato Si' przy Radzie ds. Społecznych KEP, a zarazem kapłan naszej diecezji, a także dr Marek Kuczyński z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

W czerwcu odbyła się w Monachium konferencja przedstawicieli Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE), która była poświęcona wdrażaniu w życie Kościoła papieskiej encykliki Laudato Si. Reprezentowanych było 16 Konferencji Biskupów i Kościołów lokalnych. Konferencję Episkopatu Polski reprezentował ks. dr Zbigniew Kucharski, sekretarz zespołu Laudato Si' przy Radzie ds. Społecznych KEP, dyrektor Ekologicznej Agencji Informacyjnej "ekomaika", a diecezję zielonogórsko-gorzowską dr Marek Kuczyński z Uniwersytetu Zielonogórskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję