Reklama

Kajakiem z Krakowa do Bałtyku

Wyprawa z nurtem Wisły pomogła dwóm śmiałkom w sutannach poznać prawdziwe oblicze królowej polskich rzek i odkryć, że oglądane z tej perspektywy znane miejsca wyglądają zupełnie inaczej niż z perspektywy drogi. Patronem wyprawy był Jan Paweł II, a stałą lekturą - jego książka „Pamięć i tożsamość”

Niedziela Ogólnopolska 31/2009, str. 36

Mielizny wiślane tworzą się prawie na całej długości rzeki. Nieraz zdarzało się nam wysiadać z kajaków niemal na środku Wisły
Ks. Andrzej Caputa

Mielizny wiślane tworzą się prawie na całej długości rzeki. Nieraz zdarzało się nam wysiadać z kajaków niemal na środku Wisły<br>Ks. Andrzej Caputa

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dzień 9

- Oto nowy poranek. Kwadrans po szóstej. Wychodzę ze śpiwora jak śnięty. Właściwie śpię na stojąco. Powoli dochodzę do siebie. Mniej więcej 15 km za nami stolica Polski. O tym, że jest to wielka aglomeracja, przypomina nam nieustanny szum płynący z dróg dochodzących do Warszawy. Między innymi z tej zwanej Trasą Nadwiślańską, która prowadzi w kierunku Płocka, gdzie mamy zamiar płynąć.
Mszę św. przygotowujemy i odprawiamy na górze piaskowej. Ta sytuacja kojarzy nam się z faktem, że niemal każde ważniejsze spotkanie Boga z ludźmi w Starym Testamencie odbywało się na górze. Była góra Moria, Horeb, Synaj. Chrystus również złożył swoją ofiarę na górze - Kalwarii, czyli Golgocie.
Odpływamy z miejsca postoju kwadrans po dziesiątej. Liczymy na to, że może za 10 dni - włącznie z dzisiejszym - dopłyniemy do Bałtyku.
Trzy kwadranse po południu jesteśmy na wysokości mostu wiodącego do Nowego Dworu Mazowieckiego. Nieco dalej mijamy ciągle piękną - chociaż obecnie to już zwyczajna ruina - wzniesioną z czerwonej cegły, w widłach Wisły i Narwi, twierdzę Modlin.
Na Wiśle, tuż przed Czerwińskiem, wyczuwamy kilkakrotnie obniżenie nurtu. Zaraz za nim wpadamy w duże wiry. Sam Czerwińsk to miasteczko stare, z ponaddziewięćsetletnią historią, które praktycznie popada w ruinę. Kiedyś był to pewnie ważny punkt na trakcie i szlaku wiślanym. Dziś wszystko wygląda tak, jakby czas się tu zatrzymał. Rynek całkiem sympatyczny został zeszpecony jedną niepotrzebną plombą przy ul. Królowej Jadwigi, czyli dwupiętrowym blokiem o charakterystycznej szarej elewacji z okresu PRL-u. Robimy zakupy, a o 19.30 decydujemy się na dalszy spływ w kierunku Wyszogrodu. Jakże inny jest ten dzisiejszy wieczór. Taki ciepły i spokojny. Mięśnie pracują bez szwanku. Nie odczuwam najmniejszego bólu. Mijamy most w Wyszogrodzie. Widoczny dobrze kościół znajduje się na skarpie. Za mostem natomiast - również na wzniesieniu - stoi duży krzyż, być może milenijny.
Nocujemy na małej wysepce. Wieczór upływa nam na rozmowie na temat możliwości spływu innymi rzekami Europy, Azji i świata.
Jeśli chodzi o moją lekturę, to przypominam sobie, iż kolejny rozdział dotyczył wpływu kultury Europy zachodniej na cały Kościół i kulturę świata. Ojciec Święty zwracał uwagę na wielkie dzieła, jakie powstały w Europie Zachodniej. I tu nasuwa się pytanie: A co Polska dała Europie? Przede wszystkim dała papieża, który w tak trudnym czasie dla Kościoła końca XX wieku stał się jego wyśmienitym pasterzem - Papieżem Wielkim. A po drugie intuicyjnie wyczułem, że Jan Paweł II będzie wspominał o dziele Miłosierdzia Bożego, którego iskra wyszła z Polski, z Krakowa. I nie myliłem się. Albowiem następny rozdział traktuje właśnie o Miłosierdziu Boga.

Dzień 10

O dziewiątej czterdzieści wsiadamy do kajaków, ciesząc się, że w pakowaniu dochodzimy już do granicy 50 min. Znów prawdopodobnie będzie ciepło i znów nie będzie nurtu. Z mapy wynika, że woda przesuwa się 0,1 m/s. Wirów jednak nie brakuje. Rzeka wydaje się być w tych okolicach krainą tysiąca jezior.
Ciągle towarzyszy mi norwidowska myśl przytoczona w książce Jana Pawła II: „Piękno zachwyca do pracy”. Ja w tym momencie parafrazuję te słowa, myśląc, że piękno zachwyca do dzielenia się nim. I dlatego właśnie tak wytrwale zapisuję swoje spostrzeżenia. Z kolei mój druh czyni „notatki wizualne” - fotografuje co piękniejsze fragmenty wiślanego szlaku.
Przepływamy przez liczne rezerwaty. Towarzyszą nam setki, a nawet tysiące ptaków. Ich gatunki są najróżniejsze. Choć nie jestem ornitologiem, rozpoznaję: czarne gęsi, mewy, łabędzie, dzikie kaczki.
O godzinie piętnastej zrywa się nagle wichura. Tworzą się bardzo wysokie fale. Najpierw wydaje się nam, że zdołamy jakoś płynąć dalej. Lecz po chwili, zdążywszy jeszcze założyć kapoki, decydujemy się na bezwarunkową ewakuację. Fale zaczynają pokazywać białe grzywy. Załamują się w sposób nieregularny. Mój kajak raz po raz jest zalewany dużą ilością wody. Ponieważ nie zdążyłem założyć fartucha kajakarskiego, boję się całkowitego zalania i błyskawicznie, czyniąc zwrot przez prawe wiosło, zmierzam w kierunku najbliższego brzegu. Trzeba odczekać. Czyżby Wisła chciała nam dać do zrozumienia, kto tu naprawdę rządzi. I po drugie, że wcale tak łatwo do Bałtyku nas nie dopuści.
Przed godziną osiemnastą mijamy dwa mosty w Płocku. Pierwszy jest linowy. Przed drugim, starym, zauważamy obronne zabudowania, a za nimi nadbrzeże miejskie z wieżami katedry. Mosty te stanowią niejako umowną granicę pomiędzy Wisłą a Jeziorem Włocławskim, zwanym najczęściej zalewem. Pojawiają się pierwsze żaglówki. Dostrzegamy port. Jest i miejska plaża.
Choć już sama walka z falami była nie lada przygodą, atrakcje w tym dniu jeszcze się nie zakończyły. Okazuje się, że dopadła nas burza. I to zaraz za Płockiem. Tym razem nasza decyzja jest natychmiastowa: Na brzeg. Wodoodporne kurtki. Zabezpieczenie kajaków folią. Leje jak z cebra. Ale zaraz po ulewie otrzymujemy sowitą nagrodę niebios - pojawia się tęcza. Podwójna. Przepiękna. Natomiast tafla jeziora robi się idealna jak stół. Tylko temperatura spadła do około 20oC. To w takich okolicznościach normalne.
Wypływamy. Od napotkanych, trwających na swych posterunkach bez względu na pogodę, rybaków dowiadujemy się, że podobna ekipa płynęła tu niegdyś z Sanoka. Wnioskujemy, że najpierw musieli do Wisły dopłynąć Sanem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jutro Narodowy Marsz Życia w Warszawie

2025-04-26 10:10

[ TEMATY ]

Warszawa

Narodowy Marsz Życia

Paweł Wysoki

Radosna manifestacja połączyła pokolenia

Radosna manifestacja połączyła pokolenia

Narodowy Marsz Życia to wyjątkowa okazja, by zrealizować swoisty testament papieża Franciszka, a także św. Jana Pawła II i Benedykta XVI. To moment, by „wstać z kanapy”, zrobić raban i pokazać, że Polska nie zgadza się na cywilizację śmierci - powiedziała w rozmowie z KAI Lidia Sankowska-Grabczuk, rzeczniczka prasowa inicjatywy. W niedzielę, 27 kwietnia w Warszawie odbędzie się Narodowy Marsz Życia - coroczna manifestacja na rzecz ochrony życia i rodziny.

Marsz rozpocznie się o godz. 12.30 na Placu Zamkowym. Poprzedzi go udział w Mszach św. odprawianych o godz. 11.00 w Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela oraz w Bazylice Katedralnej św. Floriana Męczennika i św. Michała Archanioła. Trasa marszu będzie wiodła przez centrum miasta aż do Parku Marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, w sąsiedztwie Placu Trzech Krzyży.
CZYTAJ DALEJ

Czechy: Marsz dla Życia w Pradze został zablokowany przez zwolenników aborcji

2025-04-26 22:11

[ TEMATY ]

Czechy

aborcja

Adobe Stock

Marsz dla Życia, wspierający rodziny i kobiety w ciąży oraz wyrażający sprzeciw wobec aborcji, został w sobotę zablokowany w Pradze przez zwolenników przerywania ciąży. Marsz został rozwiązany przez organizatorów, gdy przeciwnicy usiedli na ziemi i nie pozwalali na kontynuowanie manifestacji.

Marsz dla Życia wyruszył z Placu Zamkowego w Pradze po porannej mszy w katedrze św. Wita, odprawionej w intencji nienarodzonych dzieci. Uczestnicy marszu mieli dojść na Plac Wacława po drugiej stronie Wełtawy. Według organizatorów celem było okazanie wsparcia dla ciężarnych kobiet oraz pomoc dla nich w przypadku niespodziewanej ciąży.
CZYTAJ DALEJ

Modlitewna inauguracja sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

2025-04-27 20:36

[ TEMATY ]

Jasna Góra

motocykliści

BP Jasnej Góry

Tysiące motocyklistów z całej Polski zgromadziło się na błoniach Jasnej Góry podczas 22. Motocyklowego Zlotu Gwiaździstego im. ks. Ułana Zdzisława Peszkowskiego. Motocykliści tradycyjnie przybyli, by prosić o Boże błogosławieństwo na rozpoczynający się nowy sezon motocyklowy.

Na Zlot dotarli członkowie różnych klubów, organizacji, a także osoby niezrzeszone, które identyfikują się z dewizą „Bóg, Honor, Ojczyzna” - przypomniał prezes Stowarzyszenia Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński, Bronisław Biel.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję