Co tu dużo mówić. Ten zawodnik to wieżowiec o metalowych płucach
Brukselska korespondencja
- Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się zupełnie, że Marcin wróci jeszcze na boisko, a tu taka niespodzianka. Jego comeback jest wielki - mówi brukselski taksówkarz. Kibice w Anderlechcie są pełni podziwu dla Marcina Wasilewskiego. 30 sierpnia 2009 r. podczas ligowego meczu przeciwko Standardowi Liège doznał otwartego złamania nogi. W 26. minucie Axel Witsel w starciu przy linii bocznej wyprostowaną nogą naskoczył na atakującego wślizgiem polskiego obrońcę. Były gracz Śląska Wrocław przeszedł trzy operacje. Czekała go długa rehabilitacja. Zdaniem lekarzy, miał się nie pojawić na boisku przez około rok. Tymczasem Wasilewski wrócił do treningów z drużyną popularnych Fiołków po 8 miesiącach. Natomiast po 9 miesiącach, w ostatniej kolejce sezonu 2009/2010 ligi belgijskiej 8 maja 2010 r., przy aplauzie fanów, wszedł na murawę na ostatnie 10 minut spotkania z Sint-Truiden, które jego drużyna wygrała 2:1. 12 grudnia 2010 r. strzelił swoją pierwszą bramkę po powrocie na boisko w meczu przeciwko SV Zulte Waregem. Nie tak dawno Wasilewski strzelił bramkę w 61. minucie z rzutu karnego. Był to mecz belgijskiej ekstraklasy z Lierse SK (6:0). - Jestem kibicem Anderlechtu, lecz nie chodzę na mecze, gdyż bilety są stanowczo za drogie - mówi starszy pan. Na pytanie, co sądzi o Wasilewskim, odpowiada: - To prawdziwy wojownik. Podziwiam go za wolę walki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu