Reklama

Świadek świętości Papieża Polaka

Niedziela Ogólnopolska 19/2011, str. 9

Ks. Mariusz Frukacz

Papieski fotograf Arturo Mari z ks. Markiem Łuczakiem

Papieski fotograf Arturo Mari z ks. Markiem Łuczakiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Jako fotograf dokumentował Pan pontyfikat Jana Pawła II, teraz można powiedzieć, że także jego świętość…

Reklama

- Najpierw chciałbym podziękować Bogu za jego dobro, że mogłem być blisko tego człowieka - od pierwszego dnia pontyfikatu aż do ostatniego dnia życia. Mogę zagwarantować, że był on człowiekiem świętym za życia. Tej świętości nie dało się jednak przenieść na moje zdjęcia. Jan Paweł II był nie tylko papieżem, ale przede wszystkim był człowiekiem, kapłanem. Papieżem był, kiedy miał ważne spotkania z głowami państw, z ważnymi osobistościami świata. Zawsze kierował do nich jako papież słowa: „Mówię w imieniu tych wszystkich, którzy nie mają głosu”. To było „credo” jego życia - występować w imieniu tych, którzy nie mają głosu. Szanował każdego człowieka, jego pracę, rodzinę. Tę postawę można było dotknąć ręką. To było namacalne podczas wszystkich podróży, kiedy spotykał się z osobami, które chciały z nim rozmawiać. Często czynił to poza protokołem, przekraczał nieraz strefę bezpieczeństwa. Najważniejszy dla niego był zawsze człowiek. Dlatego mogę zaświadczyć, że to, co dokumentowałem dla świata, pokazuje prawdę o świętości Jana Pawła II. Był człowiekiem Bożym. Nie mogę nigdy zapomnieć jego spotkań z głowami państw, szczególnie tam, gdzie panował jakiś reżym, czerwony czy czarny, gdzie nie szanowano ludzkiej godności. Wielokrotnie w takich sytuacjach uczestniczyłem, choć nie było to do końca zgodne z protokołem. Stałem z dala, a Papież zawsze zadawał rozmówcom to samo pytanie: „Jesteście odpowiedzialni za ludzi, reprezentujecie swój lud, co zatem czynicie, by mu pomóc? Ludzie umierają z powodu biedy, co czynicie, by im ulżyć?”. To była bardzo często twarda mowa. Na przykład w Chartum, w Afryce, człowiekowi odpowiedzialnemu za miliony zabitych w konflikcie między północną a południową częścią Sudanu Papież powiedział znamienne słowa: „Uzbrajasz rękę twojego ludu. Oni się zabijają, jesteś za to odpowiedzialny. Co najlepszego czynisz?”. Trudno też zapomnieć twarz Papieża, kiedy zwrócił się do mafii w Agrigento na Sycylii. Powiedział, że pewnego dnia Bóg im zapłaci, a na jego twarzy nie było lęku.

- Na fotografiach z Janem Pawłem II są często też inne postacie. Na ile zauważał Pan tych, którzy byli obok Papieża - z ich dramatami i cierpieniem?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Kiedy robiłem zdjęcia z osobami dotkniętymi cierpieniem, odczuwałem smutek. Pamiętam spotkanie w Korei, kiedy Ojciec Święty miał się spotkać z trędowatymi, pobłogosławić ich, krótko przemówić, a potem - zgodnie z planem - równie szybko opuścić to miejsce, bo program był bardzo napięty. Kiedy weszliśmy na spotkanie, natychmiast zakryłem dłonią oczy z przerażenia i odszedłem na bok. Na twarzy Ojca Świętego pojawił się smutek, ukląkł przed tymi ludźmi i modlił się przez osiem minut. Potem wstał i - nie zważając na protokół - podszedł do nich. Jeden z kardynałów chwycił Papieża za rękę, by się nie zbliżał, ale on w zdecydowanym geście odsunął rękę zatroskanego kardynała. Trędowatych było ośmiuset, a Jan Paweł II podchodził do każdego z nich, indywidualnie głaskał i błogosławił, całował, przytulał. To pokazywało ogromną pokorę tego człowieka, był Bożym człowiekiem. Najpierw kapłanem, a potem papieżem.
W dalszych latach pontyfikatu Ojca Świętego zaczęło dotykać cierpienie. Dosięgło najpierw nóg, potem nie mógł mówić. Ten człowiek, który okrążył świat, podróżował, powoli był ograniczany. Nie wstydził się swoich chorób, pokazywał przez to ogromną pokorę. W czasie cierpienia zachował tę samą aktywność, co wcześniej. Nigdy nie zrezygnował z wychodzenia ku ludziom, nigdy się nie cofnął. Zbliżał się do dzieci, młodzieży. Pamiętamy Światowy Dzień Młodzieży w Rzymie, kiedy był już cierpiący, widzieliśmy, jak śpiewał, żartował, czynił życzliwe gesty. Zapadło nam w pamięci słynne jego powiedzenie, że stał się młody z młodymi.
Chcę zwrócić uwagę na to, że Papież napisał wiele encyklik, które są owocem jego własnego doświadczenia. Zawarte są w nich treści, które przeżył osobiście. Podobnie, jeśli chodzi o inne dokumenty - skierowane do kobiet, dzieci itp. Te dokumenty były bardzo silnym punktem pontyfikatu. Ale istnieje też wyjątkowa encyklika - nienapisana słowami, a wyczytana przeze mnie osobiście, przez Arturo Mariego. Jest to encyklika napisana jego życiem. Tam jest zawarte całe nauczanie dla wszystkich. Nazywam ją Encykliką Wielkiego Cierpienia Jana Pawła II. Co osobiście Papież uczynił w moim życiu? Mogę zrozumieć cierpienie i znosić je. On ofiarował to cierpienie za nas. Tę encyklikę przekazał mi osobiście.

- Ile zdjęć zrobiono Papieżowi?

- Nie tylko ja robiłem zdjęcia, ale w sumie około 6 milionów.

- Pracował Pan z różnymi papieżami. Jak ocenić różnicę w stylu pracy z Janem Pawłem II i poprzednikami?

- Jako fotograf pracowałem od czasów Piusa XII. Był on papieżem nieco zamkniętym. Dopiero Jan XXIII otwarł Kościół, wyszedł na zewnątrz, i zmienił się przez to styl pracy papieskiego fotografa. Każdy papież ma swój charyzmat. Jan Paweł II całkowicie otwarł Kościół, a fotografowanie stało się formą dokumentowania pontyfikatu. Widziałem Papieża w różnych sytuacjach. W czasach młodości potrafił wchodzić na stół, na drabinę, byle spotkać się z ludźmi. Zwracał się do młodych, chciał ich mieć blisko siebie i zwracał się do kapłanów: „Macie być ich przewodnikami. Jeśli oni odejdą, to będzie wasza wina”. Był wybrany, mając 58 lat, a Benedykt XVI w wieku 78 lat. Nie będzie więc obecny Papież chodził po stołach, bo ma już osiemdziesiątkę. Ale jest papieżem wielkiej pracy. Przedtem przynosił dokumenty Janowi Pawłowi II, który podejmował decyzje, dzisiaj on sam stoi przed tą wielką odpowiedzialnością.

- Jakie znaczenie ma beatyfikacja Jana Pawła II dla Pana osobiście?

- Z punktu widzenia formalnego żadne. Przez dwadzieścia siedem lat byłem przy człowieku, który realizował świętość na co dzień. Z mojego punktu widzenia dzień beatyfikacji to dzień potwierdzenia jego świętości. Dla mnie był już święty za życia. Znałem dobrze Jana Pawła II. Przypominam sobie jego częste powiedzenie: „Nie zasługuję na to”. Kiedy ktoś napisał coś szczególnego o jego osobowości czy działaniach, komplementował to, zawsze powtarzał, że na to nie zasługuje. To była jego wielkość. Myślę, że kiedy w niebie zakomunikowano mu, że będzie błogosławiony, na jego twarzy pojawił się charakterystyczny grymas, a na ustach słowa: „Nie zasługuję na to”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najpobożniejsza dziewczyna w parafii - bł. Karolina Kózkówna

2025-04-14 21:04

[ TEMATY ]

bł. Karolina Kózkówna

Mat.prasowy

Bł. Karolina Kózkówna

Bł. Karolina Kózkówna

Zgłębiając publikowane teksty kaznodziejskie o bł. Karolinie Kózce, można dojść do stwierdzenia, że niejednokrotnie głosiciele starali się w swoich kazaniach znaleźć klucz albo klucze w postaci słów, określeń, wyrażeń, które stawały się zwornikami w przybliżaniu postaci błogosławionej, jej życia i drogi do świętości. Niewątpliwie takimi słowami, wyrażeniami-kluczami opisującymi bł. Karolinę Kózkę są wielorakie tytuły, jakie ją charakteryzują.

Co znamienne, wiele z nich funkcjonowało już za życia bł. Karoliny w świadomości jej współczesnych. Tytuły te bardziej odżyły w świadomości wiernych i zostały przekazane do współczesnych czasów jako „świadkowie” osobowości i świętości bł. Karoliny Kózki. W publikowanych kazaniach bardzo często pojawiają się odniesienia do świadków życia bł. Karoliny Kózki, którzy niejako na co dzień mieli możliwość obserwacji jej dążenia do świętości. Na tej kanwie pojawiły się bardzo szybko określenia – wyrażenia, jak: „Gwiazda ludu”, „prawdziwy anioł”, „najpobożniejsza dziewczyna w parafii”, „pierwsza dusza do nieba”, które były odzwierciedleniem jej dobroci, pobożności, uczynności, dobrego serca i otwartości na innych. To przekonanie o świętości bł. Karoliny Kózki wyrażone tytułami z czasów jej współczesnych także znajduje wyraz w przepowiadaniu kaznodziejskim.
CZYTAJ DALEJ

Tatrzański PN idzie w zaparte i podtrzymuje mandaty za rozświetlenie krzyża na Giewoncie

2025-04-12 20:01

[ TEMATY ]

Giewont

mandaty

Agata Kowalska

Po nałożeniu mandatów na dwie osoby, które w 20. rocznicę śmierci Jana Pawła II rozświetliły krzyż na Giewoncie, na Tatrzański Park Narodowy spadła fala internetowego oburzenia i krytyki. Dyrektor TPN Szymon Ziobrowski podkreśla jednak, że ochrona przyrody musi pozostać priorytetem i zapowiada wzmocnienie nocnych patroli na szlakach.

"Nie planujemy zmian w regulaminie w odpowiedzi na presję medialną czy emocjonalne komentarze. Przepisy, które obowiązują na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego (TPN), służą ochronie przyrody i zapewnieniu bezpieczeństwa osób przebywających w górach. Przeciwnie – planujemy zwiększenie nocnego nadzoru, zwłaszcza w okresach, w których dochodziło w przeszłości do łamania przepisów. Zdajemy sobie sprawę z emocji, jakie towarzyszą sprawie, jednak naszym obowiązkiem jest konsekwentne przestrzeganie zasad, które chronią Tatry – miejsce ukochane także przez Jana Pawła II" - powiedział PAP dyrektor Ziobrowski.
CZYTAJ DALEJ

Rewolucyjny dokument Watykanu? Pokazujemy prawdę

2025-04-14 16:13

[ TEMATY ]

Msza św.

Karol Porwich/Niedziela

W Niedzielę Palmową media obiegła wiadomość o rzekomo „rewolucyjnym dokumencie Watykanu”, biły po oczach „klikbajtowe” tytułu o tym, że papież czegoś zakazał, że postanowił, zdecydował, nakazał itd. A jak to jest naprawdę? Zobaczmy zatem!

W wielu miejscach przyjął się zwyczaj celebracji tzw. Mszy świętych zbiorowych, czyli takich, gdzie podczas jednej celebracji jeden kapłan sprawuje ją w kilku różnych intencjach przyjętych od ofiarodawców. Trzeba tu odróżnić ją od Mszy koncelebrowanej, gdy dwóch lub więcej kapłanów celebruje wspólnie, każdy w swojej indywidualnej intencji. Stolica Apostolska zleca, by w ramach prowincji (czyli metropolii) ustalić zasady dotyczące ewentualnej częstszej celebracji takich właśnie zbiorowych Mszy świętych. Zasady ustalone w roku 1991 na mocy dekretu Kongregacji ds. Duchowieństwa o intencjach mszalnych i mszach zbiorowych Mos iugiter przewidywały, że taka celebracja może odbywać się najwyżej dwa razy w tygodniu. Tymczasem biskupi mogą zdecydować, by można było takie zbiorowe Msze święte sprawować częściej, gdy brakuje kapłanów a liczba przyjmowanych intencji jest znaczna. Oczywiście ofiarodawca musi wyrazić wprost zgodę, by jego intencja została połączona z innymi w jednej celebracji. Celebrans może zaś pozostawić dla siebie jedynie jedno stypendium mszalne (czyli ofiarę za jedną intencję). Wszystkie te zasady – oprócz uprawnienia dla biskupów prowincji do ustalenia innych reguł – już dawno obowiązywały, zatem… rewolucji nie ma.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję