Od 16 lat w turzańskim lesie k. Sokołowa Małopolskiego są organizowane uroczystości dla uczczenia żołnierzy Lwowskiego AK, zamordowanych przez NKWD w sierpniu, wrześniu i październiku 1944 r. W tym roku władze samorządowe Sokołowa Małopolskiego zorganizowały je 18 września. Uczestniczyli w nich parlamentarzyści i eurodeputowani, oddziały strzeleckie i Wojsko Polskie z orkiestrą z Rzeszowa. Koncelebrowanej Mszy św. przewodniczył bp Kazimierz Górny, ordynariusz rzeszowski. Odbył się Apel Pamięci przygotowany przez żołnierzy garnizonu rzeszowskiego, zakończony salwą honorową.
Podczas uroczystości przypomniano, że w dniach 22-27 lipca 1944 r. oddziały AK wspólnie z wojskami radzieckimi walczyły o Lwów, ale już 31 lipca Sowieci aresztowali dużą część oficerów, a w nocy z 2 na 3 sierpnia także gen. Władysława Filipkowskiego, komendanta Okręgu. Było to możliwe, bo na mocy porozumienia między PKWN a rządem ZSRR z 26 lipca 1944 r. jurysdykcję na nowo zdobytych terenach przejął naczelny wódz wojsk radzieckich Józef Stalin. Na tyłach frontowych administrację i sądownictwo objęły jednostki sowieckie, a główną rolę odgrywały oddziały „Smersza” i NKWD. Żołnierze Armii Krajowej jako przeciwnicy nowej władzy trafiali do więzień i obozów. Jeden z takich obozów był zlokalizowany we wsi Trzebuska nieopodal Sokołowa Małopolskiego. Według relacji świadka, żołnierze AK zbierali się w lesie turzańskim, ponieważ chcieli iść na pomoc walczącej Warszawie. Zostali otoczeni przez NKWD, uwięzieni i wysłani do łagrów w ZSRR. W Trzebusce urządzono obóz karny, obok w lesie w Turzy - miejsce straceń. Przeznaczenie tych miejsc było okryte tajemnicą. Więźniowie trzymani byli w ziemiankach, przesłuchiwani w zamknięciu, zabijani pod osłoną nocy, z zakneblowanymi ustami, zarzynani nożami, żeby nie było słychać strzału. Mogiły maskowano i sadzono na nich drzewa. Obecnie las turzański znany jest jako „Rzeszowski” albo „Mały Katyń”. Nie można o nim zapomnieć.
Medalion Franciszka w Bazylice św. Pawła za Murami od dnia jego śmierci nie jest już oświetlony
Rankiem 21 kwietnia w Bazylice św. Pawła za Murami zgaszono światło oświetlające medalion z podobizną Franciszka. Wewnątrz Bazyliki, wzdłuż naw biegnie ciąg medalionów z portretami wszystkich papieży, od św. Piotra do Papieża Bergoglio. Oświetlana jest tylko podobizna urzędującego Biskupa Rzymu, która wyróżnia go spośród wszystkich pozostałych, które pozostają w cieniu.
Bazylika św. Piotra została wzniesiona na grobie Apostoła, na stoku wzgórza Watykańskiego, natomiast bazylika ku czci św. Pawła znajduje się niedaleko miejsca zwanego Tre Fontane, gdzie ścięto Apostoła Narodów. Ciało św. Piotra kazała pogrzebać przy drodze prowadzącej do Ostii św. Lucyna, a Papież Anaklet postawił na nim kaplicę. Za cesarza Konstantyna rozpoczęto budowę bazyliki, która stanie się drugą, po św. Piotrze, najważniejszą świątynią Rzymu. Bazylika spłonęła w dużej części w 1823 r. Odbudowano ją w rekordowym czasie, również dzięki pomocy, która płynęła z całego świata. I to w odbudowanej świątyni zaczęła się tradycja mozaikowych medalionów z podobiznami papieży na złotym tle. Wcześniej, w starożytnej bazylice znajdowała się także galeria obrazów Biskupów Rzymu, ale w formie malowanej.
Autorstwa Peżot - Praca własna/commons.wikimedia.org
Parafia Miłosierdzia Bożego w Kaliszu
To prawdziwy unikat. Nie ma żadnych filarów i podpór. Przykrywa go jednorodna powłoka, betonowa łupina, która w najcieńszym miejscu ma zaledwie 6 cm grubości. Budowlę zaprojektowali bardzo młodzi architekci: błyskotliwy matematyk i student, a zbudowali własnymi rękami parafianie. Kościół Miłosierdzia Bożego w Kaliszu uznawany jest za ewenement na skalę światową.
W niedzielę po Wielkanocy obchodzimy święto Miłosierdzia Bożego. To dobra okazja, aby pokazać unikatową świątynię wybudowaną w Kaliszu w latach 70. Dzisiaj Sanktuarium Miłosierdzia Bożego z Kaplicą Wieczystej Adoracji przyciąga wiernych nie tylko z Kalisza. Przybywają tutaj ludzie z całej Polski, aby podziwiać niezwykłą budowlę kościoła. Z inicjatywy obecnego proboszcza ks. prał. Pawła Kostrzewy w kościele przeprowadzono badania.
Osobisty sekretarz papieża Jana Pawła II, kardynał Stanisław Dziwisz, widzi podobieństwo między końcem życia Franciszka i papieża z Polski. „Cierpienie Franciszka było niemal naśladowaniem tego, co Jan Paweł II cierpiał pod koniec swojego życia” - powiedział kard. Dziwisz włoskiej gazecie „Il fatto quotidiono”. Stwierdził, że „Jesteśmy pewni, że papież Franciszek jest już w rękach Pana, że jest święty”.
„Obaj papieże z pewnością byli naznaczeni cierpieniem pod koniec swojego życia”, powiedział kard. Dziwisz. Dali tym samym „wspaniały przykład dla nas wszystkich: jak znosić pewne momenty cierpienia i trudności w życiu”. Były arcybiskup krakowski, a następnie sekretarz Jana Pawła II (1978-2005) skończył w niedzielę 86 lat.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.