Reklama

Wyprawki, nadgodziny i kary za spóźnienia

Trudna jesień polskich rodziców

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ile kosztuje posłanie dziecka do szkoły? - Za dużo - mówi Elwira Małysiak, mama pierwszoklasistki Ewy. - Wiedzieliśmy, że start w edukację kosztuje, ale to płacenie nie ma końca. Do tej pory wydałam ok. 700 zł i nie mam jeszcze wszystkiego.
Chyba nikt już nie mówi, że szkolnictwo w Polsce jest bezpłatne. Pani Maria, matka samotnie wychowująca dzieci, z zawodu salowa, by odpowiednio przygotować i posłać dzieci do szkoły, korzysta z pomocy społecznej, Caritas i każdego, kto zechce jej ulżyć. - A pomagają, i tu należą się podziękowania, nawet nauczyciele. Chodzi o książki, o różne przybory - opowiada. - Mam jedno dziecko w podstawówce i drugie w gimnazjum. Do gimnazjum córka musi mieć wszystko nowe. Jak zobaczyłam, ile tego jest, to nogi się pode mną ugięły.
Caritas Polska co roku organizuje wielką akcję „Tornister pełen uśmiechów” - w tym roku dzięki ludzkiej hojności udało się zapełnić 10 tys. plecaków szkolnych. Inny, znany już i przynoszący efekty program Caritas „Skrzydła”, który niweluje różnice między uczniami, to jedynie fragmentaryczne łatanie dziury, której załataniem powinno zajmować się państwo.
- W moich czasach były giełdy używanych książek. Zeszyt ćwiczeń wypełniało się ołówkiem, bo potem można było go sprzedać za kilka złotych. Podręczniki szkolne dziedziczyło rodzeństwo - młodsze od starszego. Na elementarzu Falskiego uczyło się kilka pokoleń. Teraz co nauczyciel, to inny podręcznik. Dla rodzin niezamożnych początek roku szkolnego to prawdziwy horror - mówi pani Maria.
Nasza redakcyjna koleżanka, której córka jest w gimnazjum, tak ocenia koszt edukacji dziecka: - Same książki kosztują ponad 400 zł, wszystkie muszą być nowe, bo zmieniła się podstawa programowa. Tych z ubiegłego roku córka nie mogła sprzedać, bo wszystko się zmieniło. Oprócz tego buty szkolne, na w-f, plecak i wszystkie przybory - to ok. 700 zł. A jak ktoś musi kupić strój szkolny, to jeszcze więcej.
W liceum jest gorzej - jeśli rodzic poważnie myśli o edukacji potomka. - Koszty wyprawki licealisty są różne. Nie da się ich tak podsumować, jak w przypadku młodszych dzieci. Mój syn nie kupuje już podręczników, ale skrypty. Za to na korepetycje muszę odłożyć ok. 5 tys. zł w roku szkolnym, żeby chłopak miał jakiś sensowny start - wylicza mama licealisty Przemka.
Księgarnia podręczników szkolnych jest najlepszym źródłem informacji i miejscem, gdzie rodzice wylewają swoje żale.
- Wydawnictwa zdzierają kasę właściwie za nic. Często te słynne „różnice programowe” to kosmetyczne zmiany, np. okładki czy kolejności rozdziałów. Nauczyciele mają wszystko w nosie. Książki dostarcza im wydawnictwo, oczywiście, dużo taniej, i to od nich często trzeba kupować. To system podobny do układu lekarzy z firmami farmaceutycznymi. I nie ma jak wbić klina, bo wszystko jest zgodne z literą prawa. A że jakoś nieuczciwe? A kto by się tym przejmował... - komentuje ojciec trójki dzieci.

Reklama

Wyprawka to nie koniec wydatków

Na pierwszej wywiadówce rodzice otrzymują informację o kosztach dodatkowych. Obowiązkowe lub fakultatywne opłaty to: komitet rodzicielski, ubezpieczenie, składka na ksero, opłata za świetlicę i wyjazd na wycieczki, wyjazdy integracyjne (lub zieloną szkołę) - w sumie nawet kilkaset złotych rozłożonych, na szczęście, na raty.
Rodzice nie mają złudzeń. Wspomniany już ojciec jest rozczarowany stosunkiem państwowych instytucji do instytucji rodziny. - System w Polsce jest zdecydowanie antyrodzinny. Likwidują niewielkie szkoły, do których dzieci miały blisko, niektóre zamyka się tuż po remoncie - jedynym argumentem są względy ekonomiczne. Zawsze one. Dobro dziecka, rodziny staje się nieistotne. Potem, co roku, ogłaszane są nowe pomysły edukacyjne. Pomysły, które rodzą zamieszanie i psują rodzicom nerwy. Jak ten z 5-latkami posyłanymi do szkoły. I to rodzic ma wybrać opcję. A ja nie wiem, co mam zrobić! Nie chcę skracać dziecku czasu beztroskiego dzieciństwa, a z drugiej strony - mam wyrzuty sumienia, że może powinienem posłać je wcześniej, to się dzieciak lepiej w szkole zaaklimatyzuje. Psycholog, która badała zdolności dzieci w naszym przedszkolu, sama wygląda jak nastolatka. Ma papiery, ale czy ma doświadczenie? No właśnie... A potem te książki - co roku inne... Różnice programowe, autorskie programy nauczania, licho wie, co jeszcze. Większość polskich rodzin radzi sobie z trudem, ledwo utrzymując się na powierzchni. Jest coraz drożej, w każdej dziedzinie. Podobno inflacji nie ma, więc jakim cudem płacimy za wszystko więcej i więcej... Za jedzenie, za przybory szkolne, a teraz za przedszkole dla młodszego dziecka...

Przedszkole - dlaczego tak drogo?

Temat za drogich przedszkoli stał się na moment tematem numer jeden kampanii wyborczej. Krytykowana przez niemal całą scenę polityczną ustawa, oddająca gminom swobodę w ustalaniu przedszkolnych stawek, co byłoby zabawne, gdyby nie straszne - nabrała mocy prawnej za zgodną wolą całego Sejmu. Od prawicy - do lewicy. Polityczne przepychanki jednak swoją drogą, a życie, a zwłaszcza rodzinne budżety - swoją. I to wyboistą. Nim tę kołomyję z opłatami jakoś się zatrzyma i usprawni, minie sporo czasu. SLD skarży ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, minister edukacji radzi rodzicom, by skarżyli się na gminy w urzędach wojewódzkich, premier obiecuje, że osobiście poszuka nieścisłości, a gminy mówią, że nie da się ustalić opłat na niższym poziomie za godzinę pobytu dziecka w przedszkolu - bo to właśnie owe przepisy prawne powodują, że prowadzenie tych placówek jest horrendalnie drogie. Kółko się zamyka.
W przedszkolach zasada jest taka: pięć godzin pobytu dziecka jest ustawowo za darmo, rodzic płaci jedynie za wyżywienie. Jednak każda godzina powyżej tych pięciu jest już płatna - cenę za nią ustala gmina - i robi to, jak chce. Może to być 0,95 zł i 6,95 zł.
W radiowej „Jedynce” poseł Elżbieta Witek (PiS) mówiła, że państwo nie powinno pozbywać się odpowiedzialności za losy oświaty, w tym oświaty przedszkolnej. - Tam, gdzie samorządom daje się zbyt dużą swobodę, dochodzi właśnie do takich sytuacji, że w jednym mieście przedszkole jest tańsze, w innym - dużo droższe - tłumaczyła. W efekcie już na poziomie przedszkola zaczynają się różnice w poziomie edukacji, które potem multiplikują się. Zdaniem pani poseł, kwota dopłat powinna być wszędzie jednakowa, czyli tak jak było przed nowelizacją.
Rodzice dzieci przedszkolnych płacą za przedszkole często 100 proc. drożej. Na dodatek straszy się ich karami za spóźnienia i stresuje dodatkową opłatą, gdy przyprowadzą dziecko wcześniej. Okazuje się, że coraz częściej przedszkole prywatne jest tańsze od państwowego, np. za miejsce w przedszkolu prowadzonym przez zakonnice opłata miesięczna wynosi 120 zł (w tym są zajęcia dodatkowe), a w publicznym od 170 zł w górę...
Problem z przedszkolami polega jeszcze na czymś innym - nie tylko są drogie, ale jest ich stanowczo za mało... No i gdzie tu troska o rodzinę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bolesna Królowa Polski. 174. rocznica objawień Matki Bożej Licheńskiej

2024-04-30 20:50

[ TEMATY ]

Licheń

Sanktuarium M.B. w Licheniu

Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Temu właśnie człowiekowi objawiła się trzykrotnie Matka Boża ze znanego mu grąblińskiego wizerunku.

MARYJA I PASTERZ MIKOŁAJ

<...> Mijały niespokojne lata. Nadszedł rok 1850. W pobliżu obrazu zawieszonego na sośnie zwykł wypasać powierzone sobie stado pasterz Mikołaj Sikatka. Znający go osobiście literat Julian Wieniawski tak pisał o nim: „Był to człowiek wielkiej zacności i dziwnej u chłopów słodyczy. Bieluchny jak gołąb, pamiętał dawne przedrewolucyjne czasy. Pamiętał parę generacji dziedziców i rodowody niemal wszystkich chłopskich rodzin we wsi. Żył pobożnie i przykładnie, od karczmy stronił, w plotki się nie bawił, przeciwnie – siał dookoła siebie zgodę, spokój i miłość bliźniego”.

CZYTAJ DALEJ

10 lat Rycerzy Kolumba w Miliczu

2024-05-01 15:08

ks. Łukasz Romańczuk

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

Od lewej: Robert Zasieczny i Krzysztof Zub

W dniu odpustu w kaplicy św. Józefa Robotnika w Godnowej swoje dziesięciolecie założenia świętowali Rycerze Kolumba z rady lokalnej nr 15947. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Zbigniew Słobodecki, proboszcz parafii św. Andrzeja Boboli w Miliczu i kapelan milickich Rycerzy Kolumba.

10-lecie założenia Rady Lokalnej był okazją do dziękczynienia i modlitwy za tych, co odeszli już do wieczności. W wygłoszonej homilii ks. Marcin Wachowiak, wikariusz parafii św. Michała Archanioła zwrócił uwagę na fakt, że Bóg potrafi zaskakiwać, zachęcając do zastanowienia się do swojej reakcji na takie zaskoczenia Pana Boga. Rozwijając ten temat ks. Marcin ukazał dwie perspektywy. - Pierwsza dotyczy mieszkańców Nazaretu, którzy znali Jezusa. Orientowali się kim On jest, skąd pochodzi, gdzie mieszka. Wiedzieli wszystko o Nim. Na pewno słyszeli o tym, co Jezus zdziałał poprzez nauczanie, czynienie cudów. A gdy Jezus do nich przyszedł, zaczęli w Niego powątpiewać. Zatem to jest ta pierwsza reakcja na działanie Jezusa - powątpiewanie - zaznaczył ks. Wachowiak, wskazując na drugą perspektywę poprzez postawę św. Józefa. - Był to człowiek pracowity, posłuszny, pokornym, przyjmował wolę Bożą. Święty Józef to człowiek, który realizował plan zbawienia w swoim życiu - mówił kapłan, zachęcając wiernych do refleksji nad realizowaną przez nich perspektywą poznania Jezusa. Czy jest to perspektywa mieszkańców Nazaretu czy św. Józefa.

CZYTAJ DALEJ

O. Giertych przy grobie Jana Pawła II: przykazania potrzebne, ale zbawia Chrystus

2024-05-02 10:25

[ TEMATY ]

grób JPII

Giertych

Monika Książek

Przykazania są potrzebne. One są mądrymi zasadami. One podprowadzają do Chrystusa, ale zbawieni jesteśmy przez Chrystusa - powiedział teolog Domu Papieskiego o. Wojciech Giertych OP, podczas Mszy Świętej sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. W koncelebrze był także jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

W homilii o. Wojciech Giertych nawiązał do czytania dnia z Dziejów Apostolskich, które opowiada o pierwszym soborze jerozolimskim. „Powstało pytanie, jaka jest relacja przykazań i prawa żydowskiego i żydowskich obyczajów do łaski. Było to ważne w kontekście ludzi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a odkrywali wiarę Chrystusa i te relacje pomiędzy tymi, którzy byli pochodzenia pogańskiego, a tymi, którzy byli pochodzenia żydowskiego, były niejasne i sobór musiał na to odpowiedzieć” - podkreślił teolog Domu Papieskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję