Historię walki 79-letniej Carmen Alfonso o życie córki opisał dziennik "ABC". Sprawą zajęła się organizacja Prawników Chrześcijańskich.
Matka nie otworzyła drzwi pracownikom służby zdrowia, którzy w ubiegły czwartek punktualnie przybyli do domu obu kobiet, aby zawieźć nieuleczalnie chorą do szpitala na zabieg eutanazji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Córka w zaawansowanym stanie stwardnienia rozsianego zwróciła się o śmierć wspomaganą zgodnie z ustawą o eutanazji, która weszła w życie w Hiszpanii w czerwcu 2021 r. W maju ubiegłego roku zespół medyczny szpitala klinicznego w Santiago de Compostela przychylił się do prośby pacjentki.
Belen cierpi na nieuleczalną postępującą chorobę układu nerwowego od 20. roku życia, kiedy otrzymała diagnozę po utracie widzenia w jednym oku. Później pojawił się niedowład nogi i zaczęły się problemy z chodzeniem, ale wciąż pracowała jako nauczycielka języka angielskiego w szkole średniej.
W 2015 roku, ze względu na stan zdrowia, przeszła na wcześniejszą emeryturę. Odtąd trzy godziny dziennie poświęcała na rehabilitację. Jednak w 2020 r. zaraziła się Covidem, była hospitalizowana, a po wyjściu ze szpitala straciła władzę w obu nogach i została skazana na wózek inwalidzki - na zawsze. Sporadycznie cierpi silne nerwobóle, które mogą pojawić się w każdej chwili. "To nie jest życie, to wegetacja" - twierdzi.
Reklama
Jednak matka nie chce pozwolić córce na odejście. Podważa raporty medyczne, na podstawie których Belen otrzymała zgodę na śmierć wspomaganą. "Córka nie jest przykuta do łóżka, nie odczuwa ciągłego bólu, nie bierze leków przeciwbólowych, nie ma problemów z jedzeniem i piciem" - uzasadnia. Utrzymuje, że raport medyczny jest "pełny kłamstw", a żaden z pracowników służby zdrowia, którzy go podpisali, nie miał kontaktu z córką, oprócz lekarza rodzinnego.
Kobieta nie wyklucza możliwości eutanazji w przyszłości, "ale jeszcze nie teraz". Lekarza, który poinformował córkę o zgodzie na śmierć wspomaganą, nazywa "mordercą". Jednak Belen nie zgadza się z opinią matki. "Ja chcę odejść" - powtarza.
Carmen Alonso zwróciła się o pomoc do organizacji Prawników Chrześcijańskich, która wniosła do sądu o wstrzymanie procedury. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura.
Przewodnicząca Prawników Chrześcijańskich Polonia Castellanos wskazuje, że "eutanazja otwiera drogę do takich przypadków, gdzie linia między śmiercią wspomaganą i zabójstwem jest bardzo cienka". "Każdego z nas to może spotkać - powiedziała na portalu organizacji. - Z zalegalizowaną eutanazją wszyscy jesteśmy w sytuacji ryzyka. Możesz chcieć walczyć o życie kogoś bliskiego, ale decyzja lekarska skończy z nim bez twojej zgody". Podkreśliła, że "eutanazja jest o wiele tańsza od zapewnienia pacjentom opieki paliatywnej".
Zgodnie z zatwierdzoną przez lewicowy rząd w 2021 r. ustawą o eutanazji, jeżeli istnieją przeszkody w egzekwowaniu prawa do śmierci wspomaganej, sąd może wszcząć postępowanie nakazowe.
Reklama
Z prawa do eutanazji mogą korzystać w Hiszpanii osoby pełnoletnie, nieuleczalnie, przewlekle i ciężko chore, cierpiące fizycznie lub psychicznie „w sposób nie do zniesienia”, niepełnosprawne lub zagrożone poważnym kalectwem. Pacjenci powinni mieć pełną zdolność do podjęcia samodzielnej decyzji o eutanazji „w sposób niezależny i świadomy”, bez presji zewnętrznych.
Zgodnie z przepisami, w celu uzyskania zgody na eutanazję pacjent musi przejść kilkuetapową, trwającą maksymalnie 41 dni procedurę, obejmującą szereg konsultacji medycznych oraz dwukrotnie potwierdzić swoją wolę na piśmie.
Według ostatnich danych oficjalnych, dwa lata po zalegalizowaniu eutanazji w Hiszpanii z możliwości tej skorzystało około 370 osób.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
opi/ zm/ mal/