Reklama

Stulatek młody duchem

To były urodziny z prawdziwego zdarzenia. Najpierw modlitwa, później zabawa, śpiewy, tańce, urodzinowe ciasto, grochówka oraz prezenty. Każdy chciał uczcić 100-lecie naszego kościoła - mówi Małgorzata Osuch z parafii św. Józefa w Konstancinie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W naszym życiu są uroczystości i jubileusze, które mają swój określony rytuał. Wiadomo, jak się zachować, co powiedzieć, komu dać kwiaty, a komu słodycze i zabawki. Ale w jaki sposób uczcić 100-lecie parafialnego kościoła?
To pytanie od kilkunastu miesięcy nurtowało wiernych i księży z parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Konstancinie-Jeziornie. - Choć nasz kościół jest już sędziwy wiekiem, to jednak duszę wciąż ma młodzieńca - żartuje proboszcz ks. kan. Bogdan Przegaliński. I pewnie dlatego oprócz uroczystej Mszy św. na 100-lecie parafianie zorganizowali wielki urodzinowy festyn.

Duchowe prezenty

Reklama

Dla wszystkich parafian to było wielkie wydarzenie. Do jubileuszu przygotowywali się bowiem od dawana. - Najważniejszy jest jednak wymiar duchowy - zaznacza ks. Przegaliński, który postawił na ożywienie kultu patrona parafii. Św. Józefowi zostały poświęcone rekolekcje, także w każdy pierwszy wtorek miesiąca była odprawiana nowenna ku jego czci. Ojcowie klaretyni z Wrocławia poprowadzili też misje.
Dla ludzi najważniejszym przeżyciem jednak jest peregrynacja do ich domów figury św. Józefa - wierna kopia tej, którą widzą podczas Mszy św. w głównej nawie kościoła. - Św. Józef był u nas przez całą dobę. Trochę się przed nim wypłakaliśmy, pożaliliśmy, ale mieliśmy też za co dziękować. Modliliśmy się do niego prawie non stop - wyznaje Małgorzata Osuch, sołtys należącej do parafii Opaczy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pomnik św. Józefa

Podczas jubileuszowych uroczystości stulatek otrzymał jeszcze jeden piękny prezent - pomnik św. Józefa z Dzieciątkiem, który stanął na placu przed wejściem do kościoła. - To dziękczynne wotum ufundowane przez parafian - podkreśla ks. Przegaliński. Autorem figury jest prof. Gustaw Zemła (jego sylwetkę zamieszczamy w tym numerze).
Setne urodziny były zarówno świetną okazją do modlitwy, jak i do zabawy podczas całodniowego festynu. Ksiądz proboszcz dla wszystkich ufundował pyszną grochówkę, a parafianie przygotowali domowe specjały. Dochód z ich sprzedaży został przeznaczony na wsparcie parafialnych inicjatyw.
Na festynie najbardziej zachwycone były dzieci, które cały dzień bawiły się na placu zabaw.

Jak przyfabryczny komin

Reklama

Historia konstancińskiej wspólnoty zaczęła się ponad sto lat temu, kiedy to z inicjatywy ks. Wincentego Tymienieckiego zawiązał się komitet budowy kościoła, który miał służyć okolicznym mieszkańcom oraz pracownikom pobliskiej papierni królewskiej. Świątynię udało się wznieść w godnym podziwu tempie, bo już w dwa lata od poświęcenia kamienia węgielnego wierni mogli korzystać z neogotyckiego kościoła.
Początkowo świątynia była jedynie kościołem rektorskim i dopiero pół wieku później Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński erygował w tym miejscu parafię. Obecnie mieszka tu ok. 4 tys. osób. Jednak wbrew obiegowym opiniom, nie są to rodziny bardzo bogate. - Nasza parafia znajduje się bowiem w nie najbogatszej, przyfabrycznej części Konstancina. Mamy tu zarówno rodziny mieszkające w blokach, w podwarszawskich willach, jak i piękne nadwiślańskie wioski o bogatej tradycji - mówi wikariusz ks. Janusz Stańczuk, który jest autorem wielu książek dla dzieci. Na jego Mszach św. co tydzień można spotkać tłumy dzieciaków.

Żywy Kościół

Okres przygotowania do jubileuszu i ożywiona aktywność spowodowała, że więcej ludzi zaczęło się bardziej utożsamiać i odnajdywać we wspólnocie parafialnej. - A przecież zaangażowani parafianie to największy kapitał i skarb każdego proboszcza - podkreśla ks. Przegaliński.
Na ten duchowo-ludzki aspekt jubileuszu uwagę zwrócił także metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz, który przewodniczył konstancińskim uroczystościom. - Widzę tu żywy Kościół. Życzę, byście wznosili go także w nowym stuleciu - mówił abp Nycz.

Ks. kan. Bogdan Przegaliński
proboszcz i nowy dziekan dekanatu konstancińskiego
Jubileusz stulecia kościoła bardzo nas wszystkich zmobilizował. Teraz przyszedł czas, by zebrać duchowe owoce naszej modlitwy i wspólnotowego zaangażowania. Jednak nie ustajemy w modlitwie do św. Józefa, by wspierał nas w budowaniu żywego Kościoła, w którym będą wzrastać w wierze przyszłe pokolenia.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pójść za Chrystusem

2025-09-02 08:23

Niedziela Ogólnopolska 36/2025, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Doskonale znany tekst dzisiejszej Ewangelii zachęca nas do konfrontacji z naszym podążaniem za Chrystusem. Zastanawiamy się nieraz nad naszą relacją do Boga, wiele możemy już o tym powiedzieć, ale życie nieustannie to weryfikuje i niejako wymusza na nas stanięcie w prawdzie wyrażonej nie tylko słowem, ale nade wszystko czynem. Już nieraz uświadamialiśmy sobie, że wiara i pójście za Chrystusem nie jest życiem usłanym różami, a dziś Jezus mówi nam wprost o drodze, na której trzeba dźwigać codzienny krzyż. I stoi przed nami wiele, na pozór sprzecznych, zachowań, jak choćby nienawiść do ojca, matki, żony, dzieci. Czy może nas ów tekst gorszyć? Myślę, że żadną miarą. Trzeba jednak należycie uporządkować hierarchię wartości w naszym życiu, by wiedzieć, co z czego wynika. Oczywiście, na pierwszym miejscu musi być Bóg. Potem – Jego wola względem naszego życia. To tak jakby z nieco innej strony modlitwa Ojcze nasz..., która przypomina wpierw o uświęceniu Boga, o Jego należytym miejscu w naszym życiu, o naszej otwartości na Jego wolę, a następnie dopiero wyraża prośbę o chleb powszedni, który jest symbolem doczesności. Wszystko musi być budowane na fundamencie, którym jest Bóg. Jeśli chcesz pójść za Chrystusem, musisz to uczynić bezkompromisowo. Stanąć przed nim sam na sam. Bez niczyjego wsparcia, zaplecza i zabezpieczeń. Tylko On i ja. Moje „ja” – ja sam przed Nim jestem nikim, bo wszystko, czym jestem, wynika z mojej relacji do Niego. Tym jest moja „nienawiść” do siebie samego: wyraża się w oddaniu wszystkiego Bogu – tak jak oddanie żony, dzieci, braci czy sióstr. Wszystko zaczyna się od mojej relacji do Niego. Od wzięcia tego wszystkiego jakby od nowa – w postaci krzyża obrazującego wszystko, z czym przychodzi mi żyć na co dzień. Jeśli nie przyjmę tego w duchu wiary, nie jestem uczniem Chrystusa. Cała rzeczywistość mojego ziemskiego pielgrzymowania musi być interpretowana w duchu wiary. Wszystko dzieje się po coś. Wszystko w Bożym planie ma swój sens i ma czemuś służyć. To fundament, o którym pisze dalej ewangelista Łukasz. Twoje życie musi być zaplanowane na współpracę z Bogiem. Zaczynasz budować. A jeśli już, to od początku do końca – mówiąc nieco prostym językiem: na dobre i na złe. Jestem z Nim wtedy, gdy moje życie „układa się”, ale i wtedy, gdy przychodzi moment próby. To jest nie tylko trwałe budowanie fundamentu, ale i zdolność wykończenia budowy. Jeśli w chwili próby porzucam Jezusa, to jestem człowiekiem godnym politowania albo obiektem drwin. Czym jest moja wiara tylko w chwili powodzenia, albo czym jest moja miłość tylko w dobrej, a nie złej doli? Życie nasze pozostaje ciągłym zmaganiem, walką – wygrana pozostaje tylko z Chrystusem.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Z perspektywy wieży

2025-09-02 09:26

[ TEMATY ]

rozważania

Ks. Mariusz Rosik

Adobe Stock

Krzywa Wieża w Pizie

Krzywa Wieża w Pizie

Jeśli na wydziałach architektury ktoś dziś jeszcze mówi o budowaniu wież, ogranicza się raczej do zagadnień konstrukcyjnych. To zresztą zrozumiałe. Źle skonstruowana lub postawiona na grząskim gruncie wieża może budzić odczucia romantyczne, których nie brakuje turystom odwiedzającym Pizę, jednak wcale nie zapewnia im bezpieczeństwa.

Jezus, choć był obeznany przynajmniej z podstawami architektury (zobacz przypowieść o budowaniu na skale), twierdzi, że warto zwrócić także uwagę na aspekt ekonomiczny: „Któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: Patrzcie, ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć!”(Łk 14,28-29).
CZYTAJ DALEJ

Maryja wskazuje i prowadzi do Jezusa

2025-09-07 17:42

Łukasz Romańczuk

Ołtarz kościoła w Borowie

Ołtarz kościoła w Borowie

Borów: Kościół wspominając narodziny Maryi przypomina, że Jej życie jest zapowiedzią i przygotowaniem miejsca dla przyjścia Chrystusa - mówił ks. Łukasz Romańczuk, podczas odpustu w dniu liturgicznego Narodzenia NMP.

Kościół w Borowie ma dwóch patronów. Jednym z nich jest Maryja, a drugim św. Wolfgang, którego w liturgii wspominamy pod koniec października. Podczas sumy odpustowej homilia wygłoszona przez ks. Łukasza Romańczuka wskazywała na Maryję, jako tę, która prowadzi do Jezusa. - Maryja, prosta dziewczyna z Nazaretu została wybrana na Matkę Jezusa. Jej przykład pokazuje, że małość nie jest przeszkodą dla Boga, ale szansą, aby moc Boża objawiła się w pełni - wskazał kaznodzieja, podając także za przykład św. Carlo Acutisa. - Ten młody chłopak z Włoch pokazuje każdemu z nas, że świętość jest dla każdego. Bóg uczynił go narzędziem, dzięki któremu jego życie i przeżywanie wiary staje się wzorem do naśladowania nie tylko dla ludzi młodych - wskazał ks. Romańczuk, dodając: - Mówił, że Eucharystia jest jego autostradą do nieba i w momencie, kiedy został kanonizowany, możemy śmiało powiedzieć, że jego pragnienie i nadzieje zostały spełnione.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję