Anna Skopińska: - Pani Profesor, każdego roku przybywa małych pacjentów w Poradni Szczepień Ochronnych i Zaburzeń Odporności u Dzieci. Jaką rolę spełnia poradnia?
Prof. Maria Gołębiowska: - Ta jedyna w naszym regionie poradnia działa już ponad 10 lat. Z biegiem czasu okazuje się, że jest coraz bardziej potrzebna. Lekarze pierwszego kontaktu, lekarze rodzinni, ale także poradnie specjalistyczne przysyłają do nas dzieci z chorobami przewlekłymi. Dzieci, u których decyzja o szczepieniach jest bardzo odpowiedzialnym krokiem. My dobieramy odpowiednie szczepionki i staramy się tym małym pacjentom pomóc. Pełnimy także rolę konsultacyjną, istnieje bowiem ogromny postęp w szczepieniach ochronnych. Bardzo trudno jest nawet lekarzowi rodzinnemu opanować tę dziedzinę wiedzy. Do nas z prośbą o konsultację dzwonią telefony z całego regionu, mamy również pytania od lekarzy z oddziałów noworodkowych.
- Z jakimi chorobami zgłaszają się dzieci do poradni?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- To jest szeroka gama chorób. Obecnie rodzi się bardzo wiele wcześniaków, dzieci z różnymi wadami rozwojowymi i z nabytymi chorobami. Mamy dzieci z grupy neurologicznej, takie, którym wszczepiono implanty, bo nie słyszą, mają uszkodzony wzrok, jako wcześniaki są po różnych zabiegach operacyjnych, często po przebytym zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych, z wszczepionymi zastawkami odciążającymi ciśnienie płynu mózgowo-rdzeniowego. Kierowane są też dzieci z autyzmem. Nie każdy zdaje sobie sprawę z faktu, że szczepienie u tych dzieci to podjęcie bardzo trudnej i ważnej decyzji, którą poprzedza przejrzenie całej historii choroby. Czasem tych historii jest 4, 5, dziecko przebywa bowiem w różnych szpitalach. Przed zaszczepieniem odbywamy także szereg konsultacji z lekarzami różnych specjalizacji.
- Jakie znaczenie ma dla poradni to, że funkcjonuje w strukturach szpitala?
Reklama
- Początkowo poradnia mieściła się przy ul. Jaracza w Łodzi i działała w ramach ZOZ im. Korczaka. Uznałyśmy jednak, że poradnia musi funkcjonować w strukturach szpitala. Po długich bojach udało się tego dokonać pięć lat temu. Poradnia w tej chwili ma dobre warunki. Współpracujemy z neurologami, okulistami, potrzeba przecież wielu konsultacji. Są też sytuacje, gdy szczepienia dzieci przewlekle chorych muszą się odbywać przy zabezpieczeniu intensywnej opieki medycznej. Przedtem wykonywałyśmy te szczepienia na oddziale toksykologii, gdzie było doskonałe zabezpieczenie, ale jednego dnia naszą toksykologię, jedyną dla Łodzi i województwa, zlikwidowano.
Bardzo boleję nad tym, że poradnia mając wykwalifikowany personel, ma zbyt małą obsadę. Pacjenci muszą nieraz czekać na wizytę 2 miesiące. Staramy się jak możemy skracać czas oczekiwania na wizytę i np. malutkie, jeszcze nieszczepione dzieci dopisywać dodatkowo. Bardzo chciałabym wykształcić młodych ludzi, młodych lekarzy, którzy byliby zapleczem dla tej tak ważnej i potrzebnej poradni.
Mimo problemów, staramy się robić wszystko, by ta poradnia działała. Założyliśmy tu oddział łódzki Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, jedyny poza Warszawą. Prowadzimy szkolenia dla lekarzy, planujemy utworzenie kursów dla pielęgniarek. Należy sądzić, że dużo powikłań po szczepieniu związanych jest z nieprawidłowym ich wykonaniem.
- W świadomości społecznej funkcjonuje przekonanie, że szczepienie to prosty zabieg i jeśli dziecko jest zdrowe, nic nie stoi na przeszkodzie, by je wykonać. Czy faktycznie jest to wszystko tak proste?
- Dawniej do lekarza zgłaszało się zdrowe dziecko, ten przyłożył słuchawkę, zajrzał do gardła i koniec. W tej chwili tak nie jest. Lekarz odpowiada za szczepienie. Obowiązkiem każdego lekarza jest zbadać dokładnie dziecko z całkowitym rozebraniem, nawet z badaniem skóry i sprawdzeniem, czy nie ma na niej zmian.
W naszej poradni przyjmujemy także dzieci po przebytej białaczce, z niedoborami odporności immunologicznej. Dzieci z cukrzycą, z chorobami nerek, które na ogół słabo odpowiadają na szczepienia, bo bardzo źle produkują ciała odpornościowe. Lekarz musi mieć świadomość, jakich dzieci nie wolno szczepić. Są to głównie dzieci z zaburzeniami odporności. One nie powinny być szczepione szczepionkami żywymi, m.in. na odrę, świnkę, różyczkę.
- Poradnia szczepień jest jedyną w regionie, która szczepi przeciwko gruźlicy wcześniaki i starsze dzieci...
Reklama
- To bardzo ważne szczepienie. W Polsce mamy średnie wskaźniki zachorowalności na gruźlicę. Obecnie szczepi się tylko noworodki z masą ciała powyżej 2000 gram. Trafiają do nas wcześniaki, ale też dzieci nieszczepione do 15 roku życia. Po szczepionce przeciw gruźlicy (BCG) jest stosunkowo dużo powikłań. To jedno z najtrudniejszych szczepień, wymagających odpowiedniej techniki podania i dawki.
- Jakie jeszcze szczepienia, w innym miejscu niedostępne, realizuje przychodnia?
- Przydzielono nam po raz pierwszy szczepionki nowej generacji dla dzieci z grup wysokiego ryzyka. Mamy więc dla dzieci z chorobami neurologicznymi szczepionkę acelularną przeciw kokluszowi. Dla małych pacjentów z uszkodzonym układem oddechowym szczepionkę przeciwko pneumokokom - bakteriom niebezpiecznym, których nosicielstwo w Polsce jest bardzo duże.
Nie zdajemy sobie sprawy jak niebezpieczny jest wirus wiatrówki i półpaśca. Wirus pozostaje w ustroju w zwojach nerwowych. Wiatrówka szczególnie ciężko przebiega u ludzi dorosłych, którzy mogą mieć niebezpieczne powikłania. Dlatego ci, którzy nie chorowali, nawet dorośli, powinni się zaszczepić. Dzieci, które mają szansę wyleczyć się z białaczki, bardzo często umierają od wiatrówki. To jedyna okoliczność, gdy podaje się takim pacjentom, między cyklami chemii, żywą szczepionkę.
- A co z dziećmi zdrowymi? Także zaszczepić przeciwko wiatrówce?
- Szczepi się już dzieci powyżej roku. Jeśli lekarz rodzinny boi się, nie wie, jak wykonać to szczepienie, to wtedy pisze skierowanie do naszej poradni.
- Jakie jeszcze szczepienia poleciłaby Pani Profesor, np. dzieciom, które idą do żłobka lub przedszkola?
Reklama
- Jeśli dziecko idzie do żłobka lub przedszkola trzeba sprawdzić, jak wygląda jego kalendarz szczepień, czy nie ma w nim niedoborów. Bardzo ważną jest szczepionka przeciw kokluszowi, wcale nie tak rzadkiej chorobie, nawet u dorosłych. Dziecko powinno być także zabezpieczone przeciwko pneumokokom, które mogą m.in. wywoływać zapalenie ucha, płuc, a nawet posocznicę.
- Mimo że zorganizowała Pani klinikę Uniwersytetu Medycznego w szpitalu. im. Konopnickiej, jest Pani bardzo związana ze szpitalem im. J. Korczaka. Występuje Pani często w jego obronie.
- W tym szpitalu uczyłam się jako studentka pediatrii, tu stawiałam pierwsze kroki, tu pokochałam dzieci. Ten szpital miał bardzo dobre oddziały specjalistyczne. To był szpital przyjazny dziecku. I taki jest do tej pory, choć działają tu obecnie dwa oddziały.
Marzeniem mojego życia, mojej długiej pracy w pediatrii, jest, bym ujrzała, że ten szpital naprawdę zaczyna działać i rozwijać się. Podobny szpital, im. św. Ludwika, jest w Krakowie. To placówka prawie 10 lat starsza od szpitala Korczaka. I choć w Krakowie są wspaniałe szpitale kliniczne, szpital św. Ludwika doskonale działa, bo nikt mu nie przeszkadza. Nie zlikwidowano go, wyremontowano stare budynki. Mam tam swoich kolegów, nawet swoich uczniów...