Reklama

65.rocznica Powstania Warszawskiego

Linia frontu czyli warszawskie kapliczki

Roztaczały opiekę nad domownikami, służąc także jako miejsce wspólnych modlitw, gdy podczas godziny policyjnej bądź z uwagi na niebezpieczeństwa czyhające codziennie na ulicach miasta dotarcie do kościoła mogło stanowić zagrożenie życia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Warszawskie kapliczki powstawały od początku okupacji, ale najwięcej ich pojawiło się od lata 1943 r. aż do wybuchu Powstania Warszawskiego. Trwający terror, wieści o zbrodni w Katyniu i śmierci gen. Sikorskiego, brak sukcesów aliantów w walce z hitlerowcami, zagłada getta - wszystko to powodowało, że modlitwa stawała się szczególnie ważna. Stanowiła często jedyne źródło oparcia, przynosiła ulgę i dodawała otuchy. To właśnie wówczas zaczęły powstawać ołtarzyki zwłaszcza z obrazami i figurami otoczonej w Warszawie szczególnym kultem Matki Bożej - patronki AK, ale także z wizerunkami Jezusa i św. Barbary - opiekunki Walczącego Podziemia.
Kapliczkę przy Kruczej 13 zbudowano zaraz po tym, gdy zaczęło się powstanie. Inicjatorem był Witold, starszy brat wieloletniej mieszkanki kamienicy Emilii Kopiczyńskiej. W kamienicy stacjonowali wówczas powstańcy Batalionu „Ruczaj”. Spod małej PAST-y przynosili na podwórko trupy.
- Modliliśmy się przy kapliczce, z kościoła św. Aleksandra przychodził ksiądz, spowiadał, udzielał Komunii, odbył się nawet ślub. Widziałam ich: chłopca i dziewczynę, ubrani zwyczajnie, w mundury - opowiada Emilia Kopiczyńska. Pamięta ten nastrój. Tak przyjemnie było, a jednocześnie tak smutno… Bo potem szli i ginęli.
Młodszy brat pani Emilii, Józef, podporucznik AK, ps. Katoda, też zginął, 13 września. Miała wtedy złe przeczucie. Szła ulicą Kruczą do szpitala powstańczego przy Mokotowskiej, gdzie pracowała. Było południe, trwało bombardowanie placu Trzech Krzyży. Pomyślała: Oj, Józef zabity! Po południu przyszedł szwagier. - Tak, zabity - mówi. - Pochowano go w pięknej trumnie, a innych po prostu w piasku.

Twierdza z kamienicy

Reklama

Gdy wybuchło powstanie, Jacek Bukowski miał sześć lat. Kapliczka przy Noakowskiego 16 już stała, modlono się przy niej, przychodził ksiądz. W czasie okupacji w ogóle w kamienicy się działo. W jednym z mieszkań ukrywali się Żydzi, w innym fałszowano dokumenty. A w mieszkaniu Bukowskich przechowywano pieniądze Komendy Głównej AK.
Gdy podczas powstania Niemcy zajęli Politechnikę, Noakowskiego stała się linią frontu. Dlatego tuż obok kapliczki wykopano duży dół, a wydobytą z niego ziemią zasypano prześwit bramy. Ziemię wsypano też do worków i zastawiono nimi okna od ulicy. Kamienicę zamieniono w twierdzę.
Mama i trzy ciotki Jacka Bukowskiego prowadziły kuchnię polową. W garach do gotowania bielizny szykowały jedzenie dla powstańców. Z sąsiedniego browaru ktoś przyniósł worki ze zbożem. Robiło się z niego zupę. Gdy powstańcy odbili olejarnię, mieli olej. Była też wielka bryła masła, umazana ziemią.
Kiedyś do mieszkania wpadł pocisk z „krowy”. Przebił ścianę, ale nie wybuchł. Gdyby wybuchł, nie byłoby połowy kamienicy. Kiedy wiosną 1945 r. Bukowscy wrócili na Noakowskiego, okazało się, że dom - choć ogołocony z mebli, pełen gruzu - ocalał i nie został spalony. Kapliczka też ocalała.
Kapliczka przy Brackiej 23 stanęła później niż inne, w końcu 1945 r. lub na początku 1946 r. Ufundował ją Władysław Wrześniewski, prezes Warszawskiego Towarzystwa Handlu Herbatą. Matka Boża była potrzebna, ponieważ w czasie Powstania Warszawskiego podwórka tej kamienicy zamieniły się w cmentarze. Chowano tu wydobytych spod gruzów i tych, którzy zginęli, przekraczając Aleje Jerozolimskie. To było strategiczne przejście między północną i południową częścią miasta. Pochłonęło wiele ofiar, zwłaszcza w pierwszych dniach powstania.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obok kapliczki

O tym, co działo się przy Nowogrodzkiej 19 w czasie powstania, Zofii Rachubie, mieszkającej tutaj od 1950 r., opowiedziała dawna właścicielka kamienicy Celina Sawicka. To ona kazała zrobić tu kapliczkę. Walczył tu Batalion „Zośka”. Na klombie wokół kapliczki zakopano kilkanaście ciał, w tym męża sąsiadki, który zginął przy pobliskiej barykadzie. Ekshumację zorganizowano zaraz po wojnie. Sąsiadka pokazała wtedy Rachubie wydobyte dokumenty męża.
Wykonaniem przejść w piwnicach wzdłuż całej ulicy Nowogrodzkiej kierowała matka tutejszego mieszkańca Tomasza Leżańskiego. Piwnicami można było dojść aż na Żurawią, gdzie działał szpital powstańczy. Malutka kapliczka z obrazem Matki Bożej wisiała w bramie na Nowogrodzkiej 10 od zawsze. W czasie powstania wieczorami lokatorzy modlili się tutaj.
Dzisiejsza figurka z kapliczki przy Noakowskiego 10 wygląda tak samo, jak w sierpniu 1944 r., choć to tylko jej replika. W czasie powstania została rozbita. Naprawił ją Bolesław Wróbel, właściciel tutejszej cukierni (działa do dziś, prowadzi ją Błażej Wróbel, wnuk Bolesława).
Świadków wydarzeń sprzed 65 lat już prawie nie ma. Pozostały po nich opowieści, które ich dzieciom i wnukom coraz bardziej się zacierają. Pamiętają, że podczas okupacji i powstania wieczorami ludzie schodzili się na Noakowskiego na Różaniec.

Strefa swobodnego ruchu

Pewnego dnia na podwórku kamienicy przy Marszałkowskiej 62 pojawili się murarze i wybudowali kapliczkę. Figura Matki Bożej była prosta, chyba niedokończona. Ale ludziom to wystarczało. Podczas powstania wszyscy przenieśli się na parter i do piwnic. Koczowali poupychani w przejściach, korytarzach. Mieszkańcy zorganizowali kuchnię podwórkową, działał też lazaret.
Podwórko z kapliczką stało się wówczas jedyną strefą swobodnego ruchu, w której nie groził bezpośredni ostrzał. Bo chociaż ta część Śródmieścia: Krucza do Alei Niepodległości, Poznańska i Lwowska, do końca należała do powstańców, jednak po ulicach lepiej było nie chodzić. Na podwórku zbierały się oddziały schodzące z bezpośredniej walki. Przed kapliczką śpiewano, szukano otuchy.
Pod koniec powstania „krowa” zmiotła półtora piętra oficyny. Gruz spadający na podwórko utracił Maryi głowę (po wojnie w czasie odbudowy kamienicy wyremontowano także kapliczkę).
- Niemcy wypędzili nas 6 października. Później miotaczami ognia podpalili część kamienicy na drugim podwórku. Stropy były drewniane, więc ogień strawił w środku wszystko, przetrwały tylko zewnętrzne ściany - wspomina Witold Thumenas, architekt, mieszkaniec kamienicy. Religijność w czasach terroru i okupacji, jak podkreślają historycy tamtego czasu, była niezwykle silna. Że wiara jest w społeczeństwie jednym z najważniejszych czynników podtrzymujących nastroje, rozumiały władze powstańcze.
11 sierpnia 1944 r., w drugim tygodniu powstania, płk Antoni Chruściel „Monter” wydał instrukcję dotyczącą porannych i wieczornych modlitw. Zalecił też swoim żołnierzom częste uczestniczenie we Mszach św., przystępowanie w miarę możliwości do spowiedzi i przyjmowanie Komunii.
W jednym z pamiętników uczestnik powstania wspominał, że wzdłuż całej ulicy Marszałkowskiej ustawiano ołtarze polowe, a księża, nie bacząc na ostrzał, odprawiali Msze św. Z czasem przenosiły się one do kapliczek, na podwórko.
Do dziś ocalała tylko niewielka część z warszawskich kapliczek. Żadna z nich nie jest identyczna, każda jest inna. Po wojnie pielęgnowali je ci, którzy wrócili do swoich mieszkań.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wiara Maryi sprawiła, że Słowo Boga stało się Ciałem

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Łk 1, 39-45.

Sobota, 21 grudnia. Adwent
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Świętej Rodziny

[ TEMATY ]

nowenna

Święta Rodzina

Agata Kowalska

Nowenna przed świętem Świętej Rodziny do odmawiania w grudniu lub w dowolnym terminie.

W liście Episkopatu Polski do wiernych z 23.10.1968 r. czytamy: „Dziś ma miejsce święto przedziwne; nie święto Pańskie ani Matki Najświętszej, ani jednego ze świętych, ale święto Rodziny. O niej teraz usłyszymy w tekstach Mszy świętej, o niej dziś mówi cała liturgia Kościoła. Jest to święto Najświętszej Rodziny – ale jednocześnie święto każdej rodziny. Bo słowo «rodzina» jest imieniem wspólnym Najświętszej Rodziny z Nazaretu i każdej rodziny. Każda też rodzina, podobnie jak Rodzina Nazaretańska, jest pomysłem Ojca niebieskiego i do każdej zaprosił się na stałe Syn Boży. Każda rodzina pochodzi od Boga i do Boga prowadzi”.
CZYTAJ DALEJ

Seminaryjna wigilia

2024-12-21 11:23

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

W Wyższym Seminarium Duchownym w Sandomierzu odbyło się tradycyjne spotkanie opłatkowe, które zgromadziło wspólnotę seminaryjną oraz wykładowców.

Uroczystość rozpoczęły nieszpory w kaplicy seminaryjnej, którym przewodniczył rektor uczelni ks. Michał Powęska.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję