Reklama

Niedziela Małopolska

Warto inwestować!

Najpierw zobaczyłam szopkę wykonaną ze szkła i aluminium, pięknie pomalowaną i kształtem nawiązującą do kaplicy w Olszowicach. To było rok temu, gdy uczestniczyłam w finale Konkursu Szopek Bożonarodzeniowych Tradycyjnych i Krakowskich organizowanym w Sieprawiu

Niedziela małopolska 50/2012, str. 6-7

[ TEMATY ]

rodzina

szopka

Maria Fortuna-Sudor

Rodzina w komplecie

Rodzina w komplecie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zachwyciłam się wówczas dziełem rodziny Ochońskich. Wtedy też usłyszałam, że tworzenie szopek to ich pomysł na wspólnie spędzany czas adwentowy. Państwa Jolantę i Sławomira Ochońskich i ich dzieci: Angelikę i Justynę (uczennice Gimnazjum w Świątnikach) oraz uczęszczających do SP w Olszowicach czwartoklasistę Kacpra i Wiktora z zerówki, poznałam będąc gościem w ich domu. W domu zadbanym i pełnym niewymuszonej radości. - Małżeństwem jesteśmy od 15 lat, mamy tradycyjny podział obowiązków - mówi pani Jolanta. - Ja opiekuję się dziećmi, wykonuję prace stąd wynikające, a mąż dba o rodzinę od strony finansowej - prowadzi firmę (Firma Produkcyjno-Handlowo-Usługowa „Sław-Bruk” - przyp. red.). Słuchające wypowiedzi mamy dziewczyny szybko uzupełniają, że głowa rodziny nie stroni od domowych obowiązków. - Niedzielny obiad jest najsmaczniejszy, bo gotuje go tata - przekonuje Angelika. - Muszę sobie przynajmniej raz w tygodniu coś ugotować (śmiech) - chwalony komentuje wypowiedź córki.

Skąd ta tradycja?

Z opowieści wynika, że Sławomir Ochoński ma wiele talentów. Wśród nich jest duża kreatywność, staranność i konsekwencja w wykonywaniu szopek. - Pan Andrzej Bujas, nauczyciel z tutejszej szkoły podstawowej od lat zachęca swych uczniów do wykonywania szopek na lekcjach techniki - mówi pani Jola, wprowadzając w temat. - Nauczyciel namawia również rodziców do pomagania dzieciom w tej pracy. Główni organizatorzy konkursu, na czele z proboszczem parafii, ks. prał. Piotrem Kluską, kontynuują tradycję. Mama czwórki dzieci dodaje, że stąd się wziął w ich rodzinie zwyczaj wykonywania szopek. Dodatkowym impulsem do powstania pierwszej było… złamanie nogi przez pana Sławomira, który wspomina: - Najpierw była szopka krakowska. Wykonałem ją, bo chorując miałem dużo czasu. Ta pierwsza, po zdobyciu nagrody, pojechała do Francji. Dwa lata później znów przygotowaliśmy szopkę krakowską, tylko że dużo większą.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Angelika dodaje, że szopki robi się u nich co roku, ale te, w których wykonanie angażuje się tata, są zawsze najpiękniejsze i zdobywają najwyższe lokaty. - Lubię coś zrobić perfekcyjnie - wyjaśnia pan Sławomir. - Oczywiście, nie sam. Mogę wykonać te najtrudniejsze elementy, a wykańczanie to praca żony i dziewczyn, a w ostatnich latach również naszych chłopców. Pani Jola dodaje, że szopki robi się rodzinnie: - Trzeba mieć dużo cierpliwości, żeby dokładnie poszczególne elementy wykonać. Jak się siądzie wspólnie, to każdy wykona inne zadanie i praca postępuje, co wszystkich cieszy.

Czy warto?

Z archiwalnych zdjęć wynika, że rodzina Ochońskich ma niewyczerpany bank pomysłów. Obok tych krakowskich, czy zeszłorocznej ze szkła i aluminium była też szopka: z… makaronów, z korzenia i mchu czy poliuretanu wyklejonego i przyozdobionego węglem.

Oprócz czasu wszystkich członków rodziny w takie cudo trzeba również zainwestować konkretną kwotę. - To jest ok. 2 tys. zł. - mówi pan Sławek i przekonuje: - Warto, chociaż to nie biznes i inwestor raczej nie doczeka się zwrotu tej sumy. Jednak pieniądze to nie wszystko i w tym wypadku nie da się tego przeliczyć.

W tym roku pan Sławomir pauzuje, ale szopka musi być, więc powstaje konstrukcja wykonana …szydełkiem. - Wzór podglądnęłyśmy w Internecie - mówi pomysłodawczyni. - Wszystkie elementy zostaną wykonane z nici kordonkowych. Córki szydełkować nie umieją, ale to jest okazja, żeby się nauczyły. Gdy zobaczyłam taką szopkę, to od razu pomyślałam, że to coś dla Ochońskich (śmiech). Pani Jola informuje, że szopka już się robi. Na razie powstają poszczególne części, które trzeba będzie wyprać, nakrochmalić i nadać im odpowiedni kształt. Justyna dodaje: - Te najbardziej delikatne elementy, takie drobiazgi, będziemy wykonywać z Angeliką. Zaplanowałyśmy z mamą, że nasza tegoroczna szopka zostanie ozdobiona sztucznymi perełkami i to też my zrobimy.

Reklama

Co dają pasje?

Gimnazjalistki przyznają, że lubią się angażować w wykonywanie szopek, bo to przynosi konkretne korzyści. - W zeszłym roku nauczyłam się malować na szkle - chwali się Justyna, a Andżelika z dumą dodaje: - A ja - lutowania. Tej rodzinnej pasji zaczynają się z zainteresowaniem przyglądać najmłodsi członkowie rodziny.

Adwent to w rodzinie Ochońskich czas przygotowania szopek na konkurs. Pani Jola zapewnia, że dzieci lubią też chodzić na roraty i jeśli to tylko możliwe, starają się uczestniczyć w tej Mszy św. codziennie. - Ja też bardzo lubię roraty - wyznaje mama Kacpra i Wiktora. - One mają niepowtarzalną atmosferę, a w naszym kościele księża bardzo dbają, aby był szczególny nastrój. Przed rozpoczęciem gasną wszystkie światła, dzieciaki z zapalonymi lampionami idą w procesji. Na zakończenie odbywa się losowanie dzieci, które zabierają figurkę Matki Bożej, lampiony i aniołki do domu.

Rodzinę łączy wiele innych pasji. Na przykład bardzo lubią wspólnie wyjeżdżać. I jeśli nawet nie mogą sobie pozwolić na długi, letni wypoczynek, to pan Sławomir, zapalony wędkarz, zabiera rodzinę na wspólne weekendowe wyprawy, w czasie których każdy robi to, co lubi; głowa rodziny wędkuje, pani Jola czyta gazety i książki, dziewczyny pływają i się opalają, a chłopcy biorą przykład z taty i też próbują łowić. Potrafią też, poinstruowani przez rodziców, przyrządzić rybę na ognisku. - To bardzo tani sposób wypoczynku - przekonuje wędkarz. - Czasem jedziemy sami, a innym razem w większym, rodzinnym gronie. To są niezapomniane chwile, zwłaszcza wieczorem, przy ognisku, gdy jest czas na niekończące się rozmowy. Pani Jola dodaje: - I nie ma tam telewizora ani komputera.

Co jest ważne?

Rodzice czwórki dzieci przyznają, że starają się ograniczać dzieciom dostęp do komputera. Wymagają, żeby się uczyły i jeśli jest taka potrzeba, to chętnie im pomagają. Z dumą opowiadają o sukcesach córek, o ich świadectwach z paskiem, o otrzymanych listach gratulacyjnych. - Wymagam od naszych dzieci, żeby rozwijały swoje zdolności - przyznaje pan Sławomir. - Wierzę, że zdobędą wykształcenie i być może znajdą lepszą pracę i nie będą musiały tak ciężko fizycznie pracować.

Reklama

Pani Jola podkreśla, że w ich rodzinie wszyscy pracują, oczywiście, na miarę swoich możliwości. Wiele zadań wykonują wspólnie, na przykład przygotowując się do świąt Bożego Narodzenia. Lubią również grać w różne gry, żartować i rozmawiać. - To, czego bardzo nie lubię i co na szczęście rzadko się u nas zdarza, to zostawianie nauki na niedzielę - przyznaje pan Sławomir. - Uważam, że lekcje powinny być odrobione już w piątek. Sobota i niedziela, to są dni przeznaczone na wspólne spędzanie czasu. Pod tym względem jestem bardzo wymagający i konsekwentny. Myślę, że to ważne, żeby odpocząć. Jeśli jest niedziela, dzień święty, kiedy powinniśmy być ze sobą, to dlaczego to zmieniać?

Jak sobie radzą?

Niezwykłą cechą rodziny Ochońskich jest ich sposób mówienia o innych. Nie słyszałam u nich krytyki bliższej i dalszej rodziny, nauczycieli, szkoły, parafii. Za to co chwilę padały pozytywne uwagi na poruszane tematy. Nawet wtedy, gdy zapytałam, czy nasze państwo rzeczywiście pomaga rodzinom wielodzietnym, pierwszą informacja, jaką uzyskałam, było stwierdzenie Justyny: - Mamy bezpłatne bilety na przejazdy komunikacją miejską.

Pan Sławomir, wywołany do odpowiedzi, przyznaje: - Duża rodzina jest dobra, tylko nie pod względem ekonomicznym. Bo gdy przychodzi wrzesień, to wydatki rosną. Elementem polityki antyrodzinnej są na przykład częste zmiany podręczników. To sprawia, że młodsze dzieci nie mogą korzystać z tych samych książek, co ich starsze rodzeństwo. Na pewno musimy bardzo starannie planować wydatki, żeby na wszystko starczyło.

Mój rozmówca dodaje jednak, że taka sytuacja ma swoje plusy, bo dzieci uczą się mądrego i rozważnego wydawania pieniędzy. Mają świadomość, że nie wszystko od razu dostaną, a gdy już coś otrzymają, to potrafią się z tego naprawdę cieszyć. Pani Jola zwraca uwagę na inne aspekty dużej rodziny: - Jest weselej. Dzieci uczą się właściwych zachowań, łatwiej nawiązują kontakty z rówieśnikami. Są nauczone bycia w grupie, w tym dzielenia się z innymi.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ostatnie prace przy bożonarodzeniowej szopce na Jasnej Górze

[ TEMATY ]

Jasna Góra

szopka

szopka

Twitter/Jasna Góra

Tegoroczna szopka na Jasnej Górze tak jak w ubiegłych latach będzie dwuczęściowa. Przed bazyliką stoi już góralska chata ze św. Rodziną, a na fosach wciąż trwają prace przy ruchomej betlejemce, w której będzie aż 400 figurek przedstawiających sceny z życia w Betlejem. Nie zabraknie żywych zwierząt, w tym oślicy Amelki.

Przesłaniem głównej sceny Bożego Narodzenia w chacie góralskiej ustawionej przed wejściem do bazyliki są słowa roku duszpasterskiego w Polsce „W mocy Ducha Bożego”. W scenografii nawiązuje ona również do 40.rocznicy wyboru kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową i więzi łączącej Sanktuarium z Watykanem.

CZYTAJ DALEJ

Watykan: papież będzie przewodniczył procesji Bożego Ciała na tradycyjnej trasie

2024-05-04 12:54

[ TEMATY ]

Watykan

Grzegorz Gałązka

2 czerwca b.r. w niedzielą po uroczystości Bożego Ciała Ojciec Święty będzie o godzinie 17.00 przewodniczył Mszy św. w bazylice św. Jana na Lateranie, a następnie procesja przejdzie do bazyliki Santa Maria Maggiore, zaś Ojciec Święty udzieli tam błogosławieństwa eucharystycznego - poinformowało Biuro Papieskich Ceremonii Liturgicznych.

O ile wcześniej papieże przewodniczyli procesjom Bożego Ciała na placu św. Piotra, to Paweł VI przewodniczył im w poszczególnych parafiach Rzymu. Natomiast św. Jan Paweł II wprowadził zwyczaj ich odbywania w czwartek Bożego Ciała na trasie między bazylikami św. Jana na Lateranie i Matki Bożej Większej.

CZYTAJ DALEJ

Turniej WTA w Madrycie - Świątek wygrała w finale z Sabalenką

2024-05-04 22:18

[ TEMATY ]

sport

PAP/EPA/JUANJO MARTIN

Iga Świątek pokonała Białorusinkę Arynę Sabalenkę 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) w finale turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Madrycie. To 20. w karierze impreza wygrana przez polską tenisistkę. Spotkanie trwało trzy godziny i 11 minut.

Świątek zrewanżowała się Sabalence za ubiegłoroczną porażkę w finale w Madrycie. To było ich 10. spotkanie i siódma wygrana Polki.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję