Reklama

Wiadomości

Przedstawiciel wspólnoty AA: mało kto trafia tu z własnej woli, wielu zostaje na resztę życia

Anonimowi Alkoholicy to taka wspólnota, do której mało kto trafia z własnej woli; wiele osób zostaje w niej jednak na lata, dziesięciolecia, na resztę życia – powiedział PAP psycholog, terapeuta, powiernik klasy A wspólnoty Anonimowych Alkoholików Andrzej Bujkowski.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W sierpniu w Poznaniu odbędą się obchody 50-lecia istnienia w Polsce wspólnoty Anonimowych Alkoholików.

Głównym celem AA jest wspieranie osób, które cierpią z powodu alkoholizmu. Wspólnota powstała w 1935 r. w USA, a w Polsce pierwsza grupa AA „Eleusis” została powołana w 1974 r. w Poznaniu. AA jest otwarte dla każdego, kto chce przestać pić. Uczestnictwo we wspólnocie jest anonimowe, nierejestrowane i bezpłatne.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Andrzej Bujkowski, psycholog, terapeuta, a także rzecznik prasowy Zlotu 50-lecia AA w Polsce powiedział PAP, że mało kto trafia do Anonimowych Alkoholików z własnej woli.

„Można powiedzieć, że dla 99 osób na 100 przygoda ze wspólnotą zaczyna się pod jakimś przymusem. To ludzie, którzy doświadczają różnego rodzaju strat, konsekwencji związanych ze spożywaniem alkoholu, ale i tak twierdzą, że oni problemu nie mają. Za to bywa, że mąż słyszy od swojej żony: jak nie przestaniesz pić, to cię zostawię. Sąd informuje: jeśli pan nie przestanie pić, to dam panu wyższy wyrok. To jest ten przymus, który kieruje ludzi do AA” – powiedział.

Psycholog dodał, że dla wielu osób przygoda ze wspólnotą nie kończy się, gdy mija zagrożenie, które przywiodło ich do AA.

Reklama

„Są tu ludzie, którzy już dawno poradzili sobie z potrzebą picia alkoholu. Oni zostają w AA na lata, dziesiątki lat - na resztę życia. Po prostu dostrzegli, że wspólnota pomogła im to życie odzyskać. Członkowie AA stają się pogodzeni ze sobą, z otoczeniem. Są w stanie zaakceptować swoją chorobę. Dzięki AA alkoholicy mogą być ludźmi szczęśliwymi, spełnionymi życiowo” – zapewnił.

Działalność wspólnoty AA opiera się na programie 12 Kroków.

„To nie jest recepta na to, jak przestać pić - to program, który mówi, jak żyć na nowo. Tu nie chodzi tylko o odstawienie butelki – dla alkoholika to jest najmniejsza trudność. Dużo większym wyzwaniem jest nauczyć się funkcjonować w taki sposób, by wyzbyć się potrzeby sięgania po alkohol” – wyjaśnił.

Stworzony blisko wiek temu w USA program jest na tyle uniwersalny, że może stać się sposobem na życie także dla osób, które nie borykają się z uzależnieniami.

Na 12 Krokach AA bazuje wiele innych systemów samopomocowych np. dla osób po chorobie nowotworowej, ale także ludzi zmagających się np. z uzależnieniami od jedzenia, zakupów, seksu czy gier komputerowych.

Bujkowski podkreślił, że wspólnota AA nie stanowi konkurencji dla profesjonalnych form wsparcia osób uzależnionych. AA nie leczy, nie jest ani alternatywą, ani uzupełnieniem profesjonalnej terapii - jest odrębną formą wspierania osób uzależnionych.

„To jest wspólnota samopomocowa, która działa na zasadzie przekazywania doświadczeń na temat trzeźwienia, na wzajemnym wspieraniu się, pokazywaniu, że da się żyć z chorobą alkoholową. Niektórym osobom uzależnionym bardziej będą pasowały działania stricte terapeutyczne, a innym bardziej będzie pasował ruch AA. Wielu uzależnionych trafiło do AA, bo skierowali ich tam terapeuci” – powiedział.

Reklama

Andrzej Bujkowski dodał, że amerykańskie badania potwierdzają wysoką skuteczność oddziaływania ruchu Anonimowych Alkoholików. Według niego w niektórych przypadkach może ono przewyższać oddziaływania profesjonalnej terapii.

Powiernik wspólnoty powiedział, że wiele uzależnionych osób po raz pierwszy pojawia się na mityngu AA dzięki specjalistom zajmującym się pomaganiem takim osobom oraz bliskim: współmałżonkom, rodzicom, partnerom, rodzeństwu.

„Duża część spotkań wspólnoty to tzw. mityngi otwarte, w których może uczestniczyć każdy zainteresowany, niekoniecznie uzależniony. Osoba, która w rodzinie ma kogoś z problemem alkoholowym może przyjść i zobaczyć, jak to funkcjonuje. Potem może na mityng przyprowadzić uzależnionego bliskiego” - wyjaśnił.

Andrzej Bujkowski przyznał, że w Polsce stopniowo zmienia się podejście do osób zmagających się z uzależnieniami i szukających ratunku.

„Dostrzegamy taki pozytywny trend, że różnego rodzaju zaburzenia, choroby, w tym też zaburzenia psychiczne, przestają być tak mocno stygmatyzowane. Można nawet powiedzieć, że mamy pewien rodzaj mody na +bycie w terapii+. Coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawiają się wypowiedzi osób znanych, celebrytów, że korzystają z profesjonalnej pomocy. Mówią o pozytywnych działaniach, jakie podejmują Anonimowi Alkoholicy wobec osób uzależnionych. To też pomaga ruchowi AA w przyciąganiu osób borykających się z problemem alkoholizmu” – powiedział.

Reklama

Pytany o to, jak AA może reagować na alarmujące statystyki dotyczące spożycia alkoholu w Polsce czy na informacje o rosnącym problemie uzależnień wśród dzieci i młodzieży Bujkowski powiedział, że wspólnota nie zajmuje się profilaktyką.

„Jej zadaniem nie jest też krytyka przemysłu spirytusowego, wywieranie wpływu czy nacisku na osoby spożywające alkohol czy obrzydzanie komukolwiek picia. AA zajmuje się tylko pomocą samym uzależnionym” – podkreślił.

„Jednym z podstawowych założeń wspólnoty jest oddziaływanie na zewnątrz poprzez przyciąganie, a nie na reklamowanie. Właśnie dlatego namiotów promocyjnych i wolontariuszy AA próżno szukać latem np. w popularnych miejscowościach wypoczynkowych. Niemal w każdej z nich można za to uczestniczyć w spotkaniach wspólnoty AA. Na mityngi osoba z problemem alkoholowym może wejść z ulicy, bez zapowiedzi i bez żadnych formalności” – dodał.

AA tworzy różnego rodzaju materiały medialne; powstają filmy, spoty informujące o tym, jak funkcjonuje wspólnota. Plakaty AA spotkać można np. w komunikacji miejskiej, w urzędach, w szpitalach, ośrodkach pomocy społecznej.

„AA czeka na zainteresowanych, daje receptę na dobre życie, na radzenie sobie z uzależnieniem – reszta zależy od samego uzależnionego” – powiedział Bujkowski.

Choć działalność Anonimowych Alkoholików opiera się na zasadach i regułach wypracowanych niemal wiek temu, także do tej konserwatywnej w założeniach wspólnoty trafiła nowoczesność. W czasie pandemii i w obliczu powszechnej izolacji wiele grup AA rozpoczęło prowadzenie mityngów online.

Reklama

„Pandemia na chwilę zamroziła całą wspólnotę, nie można było organizować normalnych spotkań. Wkrótce jednak w wielu miejscach w kraju ruszyły mityngi w sieci. Grupy online działają do dziś, można w nich uczestniczyć z każdego miejsca na świecie” - powiedział.

Anonimowi Alkoholicy w Polsce są liderem jeżeli chodzi o pomaganie osobom uzależnionym w jednostkach potencjalnych - przed pandemią nie było w kraju zakładu karnego czy aresztu śledczego w którym by nie było co najmniej jednej grupy AA.

Ruch Anonimowych Alkoholików narodził się w 1935 r. w Akron w USA. Wszystko zaczęło się od spotkania dwóch mężczyzn: Billa Wilsona, maklera z Nowego Jorku i Boba Smitha, chirurga z Akron. Obaj byli alkoholikami. Mężczyźni odbyli ze sobą wiele rozmów i odkryli, że wymiana doświadczeń pomaga im zachować trzeźwość. Postanowili pomagać innym uzależnionym od alkoholu.

Zapoczątkowany w ten sposób ruch szybko zaczął się rozszerzać. Obecną nazwę zawdzięcza tytułowi książki "Anonimowi Alkoholicy", wyjaśniającej metody działania AA. Ruch działa w 180 krajach świata i skupia ponad 2 mln członków. W Polsce istnieje ok. 2,8 tys. grup AA – w ciągu tygodnia odbywa się ponad 3 tys. mityngów. (PAP)

rpo/ malk/

2024-07-21 07:51

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wśród nocnej i trzeźwej ciszy

Przez wiele lat przy nakrywaniu wigilijnego stołu pani Marianna myślała najczęściej o tym, czy mąż dotrwa bez kielicha do Pasterki. Święta kojarzyły się jej z nerwowym napięciem. Zamiast „Wśród nocnej ciszy”, często w Wigilię słuchała z dziećmi bełkotu pijanego męża. Najbardziej pragnęła, aby te święta jak najszybciej się skończyły; po nich mąż wracał do pracy i miej pił. Od trzech lat zasiadają do kolacji wspólnie, kilka kolęd śpiewają nawet na głosy.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Nieustannie nam towarzyszą

2025-09-30 22:20

Marcin Cyfert

Eucharystia w parafii św. Faustyny Kowalskiej z wprowadzeniem figury św. Michała Archanioła

Eucharystia w parafii św. Faustyny Kowalskiej z wprowadzeniem figury św. Michała Archanioła

Parafia św. Faustyny Kowalskiej we Wrocławiu przeżywała wyjątkowe wydarzenie. Podczas Mszy św., której przewodniczył proboszcz ks. Marek Dutkowski została uroczyście wprowadzona figura św. Michała Archanioła w wizerunku z Groty Objawień na Gargano.

Na początku Eucharystii ksiądz proboszcz nałożył koronę figurze św. Michała Archanioła.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję