Biskup Muskus przewodniczył w ramach tygodniowych uroczystości odpustowej Mszy św. dla chorych. - Bóg jest zatroskany o nasze dobro. Z każdym z nas umówił się na to samo - na życie wieczne. Dlaczego jedni się decydują wcześniej, inni później? Dlaczego jedni spotykają Go na progu życia, a inni pod koniec? - mówił, rozważając przypowieść o robotnikach zatrudnionych w winnicy.
To są tajemnice między Bogiem a człowiekiem, my ich nie znamy, nie mamy więc prawa oceniać, kto jest wart wejścia do Bożego domu. W oczach Boga czas nie ma różnicy, bo ostatecznie nie chodzi o to, czy będziemy pracowali na Jego miłość, ale o to, czy zdecydujemy się, by ją przyjąć. Ona jest darmowa, ale zmienia człowieka, który się na nią otworzy - podkreślał.
Krakowski biskup pomocniczy zaznaczył, że „cierpienie, osamotnienie w chorobie, codziennie znoszone uciążliwości” to nie jest „waluta potrzebna do zbawienia”. - Bóg nie jest okrutnikiem, który skazuje człowieka na ból. On wychodzi do każdego z cierpiących, tak jak gospodarz wychodził w poszukiwaniu pracowników winnicy, i ofiarowuje swoją miłość - dodał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jak podkreślał, można tę miłość przyjąć, nadać swojemu cierpieniu sens i znaczenie, a można też ją odrzucić, zamknąć się w swoim bólu, pochłonąć goryczy. Jego zdaniem, na pytanie, dlaczego cierpienie dotyka konkretnych osób, nie ma dobrej odpowiedzi.
Bóg nie karze nas cierpieniem, nie obarcza nas nim i nie uzależnia od niego naszych losów w wieczności. On chce je dźwigać razem z nami. Chce nadać mu sens. Wychodzi do was, szuka was, by zaprosić do swojego domu. Nie obiecuje, że cierpienie minie, ale daje wam swoją miłość - zapewniał.
Reklama
Kaznodzieja podkreślał, że Bóg nie patrzy na człowieka pod kątem użyteczności czy zasług, bo każdy jest dla Niego tak samo cenny, bez względu na to, jakie zadania wypełnia w życiu. - Bóg nie mierzy naszej wartości takimi kategoriami jak przydatność, bo wszyscy jesteśmy Mu potrzebni. Rzecz nie polega na tym, by licytować się na to, kto pełni ważniejsze i bardziej odpowiedzialne funkcje, kto i ile czasu temu poświęca. Rzecz polega na tym, by robić to z miłością i nie porównywać się z innymi, bo w domu Boga każdy z nas jest niezastąpiony - wyjaśniał.
Zwracając się bezpośrednio do zgromadzonych w świątyni osób chorych, cierpiących i w podeszłym wieku, mówił, że są oni niezastąpieni. - Jesteście niezastąpieni dla wspólnoty Kościoła, bo jesteście jej kruchą, ale najcenniejszą cząstką. Bez was, bez waszej modlitwy, bez waszego cierpienia ofiarowanego z hojnością w różnych intencjach, bez waszego zjednoczenia z Chrystusem wiele dzieł w Kościele byłoby niemożliwych do realizacji, wielu ludzi nie odnalazłoby drogi do Jezusa - wyliczał duchowny.
Jesteście niezastąpieni w oczach Boga, bo poznaliście ciężar krzyża, samotności i odrzucenia, z którym On sam się zmagał dwa tysiące lat temu i wciąż się zmaga w losach milionów ludzi na świecie - dodał.
Przywołując ewangeliczne zdanie „Ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”, bp Muskus mówił, że chorzy i cierpiący są „pierwsi w oczach Bożych, choć często niewidoczni dla świata”.
Jesteście pierwsi w Jego miłosierdziu, choć w chwilach buntu ktoś może pomyśleć, że On jest niesprawiedliwy, bo pozwala na choroby i ból. Jesteście pierwsi w Jego domu nawet jeśli odpowiedzieliście na Jego zaproszenie w ostatniej chwili, może pod wpływem ciężaru życia. Jesteście pierwsi, o ile kochacie - podsumował.
Krakowski biskup pomocniczy udzielił chorym błogosławieństwa lurdzkiego. Podczas Mszy św. przyjęli oni także sakrament namaszczenia.