Wakacje z Bogiem - to wielokrotnie powtarzane hasło w archidiecezji wrocławskiej zdecydowanie przekute zostało w czyn. Dzieci i młodzież z parafii, wspólnot, duszpasterstw ponownie wyjechała w różne miejsca kraju, by spędzić czas nie tylko na dobrej zabawie i wypoczynku, ale i na modlitwie. Właśnie trwają ostatnie w tym roku wakacyjne turnusy.
Tradycyjnie do wakacyjnej akcji w archidiecezji włączyła się lokalna Caritas, przygotowując w tym roku kolonie dla 250 dzieci z rodzin będących w trudnej sytuacji życiowej. Najmłodsi mieli szansę wyjechać na jeden z pięciu czternastodniowych turnusów nad morzem i w górach, realizowanych pod hasłem „Wartościowa kolonia z Caritas na fali/na szczycie”. Dwa turnusy odbyły się w Darłówku, gdzie wypoczywało blisko 120 dzieci. Pozostałe grupy wyjeżdżały do Pasterki w Górach Stołowych. Ostatni turnus z Caritas już się zakończył, a dzieci wróciły do domów, by przygotować się do zbliżającego się roku szkolnego. W prowadzenie kolonii z Caritas archidiecezji wrocławskiej zaangażowało się 32 wolontariuszy - kierownicy, wychowawcy i pielęgniarki. Pod ich opieką dzieci i młodzież wzięli udział w licznych wycieczkach, zwiedzali, oglądali, poznawali, uczestniczyli w warsztatach. Kolonijny dzień to bogactwo zajęć: gry, zabawy, zawody sportowe, konkursy, muzyka, śpiew i taniec, warsztaty plastyczne, nauka pierwszej pomocy, nakrywania do stołu itp. Podczas kolonii realizowany jest też autorski program formacyjny, w ramach którego dzieci w sposób atrakcyjny przybliżają ważne życiowe kwestie, jak przyjaźń, jedność, współpraca, szczęście.
Podobny program wakacyjny realizowany jest w archidiecezji nie tylko poprzez Caritas. Z wielu parafii i wspólnot organizowane są wyjazdy, które są szansą na formację, ale również często jedyną szansą wypoczynku dla dzieci z uboższych rodzin. Pod okiem swoich duszpasterzy, księży, sióstr zakonnych, animatorów, wolontariuszy być może po raz pierwszy wyjeżdżają poza rodzinne strony. Są również takie wspólnoty parafialne, które organizują dla dzieci i młodzieży półkolonie w mieście, zapewniając im opiekę, ale również szereg atrakcji. Tym samym ośrodki duszpasterskie stają się wakacyjnymi centrami, wokół których gromadzą się najmłodsi. Trudno o lepszy sposób dotarcia do młodego człowieka. Kolejna taka okazja już podczas ferii zimowych!
Każdemu należy się wypoczynek - także kapłanom. W wielu naszych parafiach słyszymy w wakacje, by nie zapominać o Bogu. To hasło dotyczy przede wszystkim obecności na Mszach św., ale także pewnego moralnego poluzowania, które można zaobserwować na rozmaitych turnusach wczasowych, kolonijnych, czy sanatoryjnych. Wszystkie te sprawy nie dotyczą jedynie świeckich, ale także kapłanów, którzy poza tym, że naznaczeni wyjątkowym sakramentem - są takimi samymi ludźmi jak świeccy...
Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.
Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
Paryski epizod z niedopowiedzianym uściskiem dłoni – ten, w którym Emmanuel Macron ostentacyjnie nie przywitał Donalda Tuska, a rządowa telewizja w likwidacji zrzuciła to na „kilkuminutowe spóźnienie” – był sceną symboliczną.
Nie chodzi o protokół. Chodzi o treść spotkania i komunikat, który z niego popłynął: tzw. „koalicja chętnych” ogłosiła, że „wkład, który mamy dzisiaj, jest wystarczający, aby móc powiedzieć Amerykanom, iż jesteśmy gotowi wziąć na siebie zobowiązania”. Minęły cztery tygodnie i ten sam Donald Tusk, od lat pierwszy w unijnym szeregu do szturchania Stanów Zjednoczonych, zaczął użalać się, że „USA przerzucają odpowiedzialność na Europę”. Gdybym chciał być złośliwy, powiedziałbym, że może przez tamtą „obsuwę” nie usłyszał, co uzgodniono. Nie będę. Przypomnę tylko jego własne deklaracje z początku roku o Europie „stającej na własnych nogach”. W polityce pamięć jest obowiązkiem – zwłaszcza gdy rachunki za wielkie słowa przychodzą szybciej, niż kończy się konferencja prasowa.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.