Reklama

Sanktuaria

Sanktuarium w Zielenicach

„Łaski zaczęły się sypać...”

Zielenice to dzisiaj sanktuarium lokalne, ale z historycznie ugruntowanym i niegdyś ogólnopolskim, powszechnym kultem. XVI-wieczny wizerunek Matki Bożej Zielenickiej z Dzieciątkiem uznano za cudowny w 1654 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Matka Boża Zielenicka nazywana przez kard. Stefana Wyszyńskiego Salus Populi Polonici – Zbawienie Ludu Polskiego – została ukoronowana papieskimi koronami przez Ojca Świętego Jana Pawła II na Jasnej Górze 19 czerwca 1983 r. Setki sznurów bursztynów wokół ołtarza, niewysychający strumień pielgrzymów, którzy zaufali Zielenickiej Pani, są świadectwem żywotności kultu, którego początki sięgają XVII wieku.

Historyczne początki Zielenic

Sięgają lat 1326-1346. Pierwszym patronem zielenickiego, drewnianego kościoła (już nieistniejącego) był św. Mikołaj. Z historią sanktuarium i cudownego obrazu są złączeni m.in. jezuici, którzy w 1598 r. otrzymali je w spadku na uposażenie jezuickiego nowicjatu w Krakowie. A zapisali je jezuitom państwo Dobroszewscy, bezdzietni małżonkowie (jezuici posiadali Zielenice do 1773 r., do chwili kasaty zakonu). Kopia Matki Bożej Śnieżnej była czczona właśnie w kościele nowicjackim Jezuitów w Krakowie, skąd w 1613 r. została przewieziona do Zielenic. Dzierżawca Przemęczanek p. Świechowski ufundował ołtarz dla obrazu. „Łaski zaczęły się sypać, a cuda dziać...” – napisano wówczas w kronikach. Dla obrazu zbudowano w Zielenicach nowy drewniany kościół, wzniesiony w 1660 r. przez miejscowego proboszcza ks. Smuglewicza, a konsekrowany przez bp. Mikołaja Oborskiego. Napływ pielgrzymów był tak duży, że kościół okazał się zbyt mały.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Szembekowe wotum

Reklama

Kolejną świątynię dla Zielenic wybudował cudownie tam uzdrowiony Franciszek Szembek, wielki dobroczyńca parafii (zm. w 1693 r.) – burgrabia krakowski, pisarz ziemski i kasztelan krakowski, kasztelan kamieniecki, starosta biecki.

W 1661 r. Franciszek Szembek ciężko zachorował. Nie dawano mu żadnych szans na wyzdrowienie, polecił więc, aby go zawieźć przed obraz Matki Bożej Zielenickiej. Za Jej wstawiennictwem odzyskał zdrowie, a w dowód wdzięczności postanowił wznieść nowy kościół pw. Nawiedzenia NMP oraz sowicie go uposażyć, przyczyniając się tym samym do rozpowszechniania kultu Matki Bożej Zielenickiej. Do dziś o fundatorze kościoła przypomina obraz Jana Molgi w prezbiterium, przedstawiający moment uzdrowienia Jana Szembeka oraz płyta nagrobna, ufundowana przez jego synów. W 1676 r. sprawiono do obrazu srebrną sukienkę.

Kościół był konsekrowany 1 września 1691 r. przez bp. Jana Małachowskiego. Religijna, zamożna rodzina Szembeków wykazywała dużo troski o sanktuarium. W 1795 r. Pius VI nadał zielenickiemu kościołowi liczne odpusty. Ciężki dla Zielenic był czas rozbiorów, ale już w okresie międzywojennym promieniowały one kultem maryjnym na całą okolicę, a pielgrzymki przybywały z bardzo daleka. Pod koniec II wojny światowej kościół został zbombardowany.

Z Księgi Cudów i Łask

(pisownia oryginalna)

1692 r. „Katarzyna Sobkowa z Naramy zeznała, że córka jej imieniem Małgorzata bardzo ciężko chorowała, o której to mówiono, że była otruta, bo była bardzo opuchła, w której chorobie leżąc nic już nie mówiła (...). Skoro się tylko do Najświętszej Panny Zielenickiej ofiarowała, przyszła wkrótce do pierwszego zdrowia”.

Reklama

1731 r. „Łukasz Sikora z Wodzisławia ciężkie łamanie miał w ręku przez niedziel cztery, tak że ani władnąć nie mógł. Ofiarowawszy się tu do Matki Boskiej nadspodziewanie ozdrowiał”.

1909 r. „Michał Warzeń, mający lat 22, syn Stanisława i Jadwigi Wawrzeniów z Przemenczanek przez 6 miesięcy ciężko chorował na pomieszanie zmysłów, niezdolnym będąc do żadnej pracy. Biegał po polach i drogach, po nocach ludzi niepokoił, niedorzecznie mówił, do kościoła często przychodził, gdzie godzinami przesiadywał (...). 6 stycznia 1909 roku w dzień Trzech Króli podczas bardzo silnego mrozu przyszedł boso i obdarty na nieszpory do kościoła w Zielenicach, gdzie przez blisko dwie godziny bez ciepłego ubrania, w letniej tylko kurtce, bosemi nogami stał na marmurowej zimnej posadzce, po czem obszedł na klęczkach ołtarz Matki Boskiej. Po ukończonych nieszporach wróciwszy do domu i przespawszy się chwilę, uczuł się zupełnie zdrowym i zdolnym do pracy, przytomność zupełna wróciła, co wszystkich w podziw wprawiło” (zeznanie podpisał ks. Stanisław Regulski i naoczni świadkowie).

Obraz ukoronowany

Reklama

W ramach obchodu Tysiąclecia Chrztu Polski, przed odnowionym obrazem odbywały się liczne uroczystości maryjne. Pierwszy proboszcz ze Zgromadzenia Księży Orionistów (którzy od 1979 do 2007 r. byli gospodarzami parafii) – ks. Józef Józefiak, energicznie przystąpił tak do prac materialnych, jak i dzieł duchowych w parafii. Ogrom swej pracy i niespożytej energii włożył w odrestaurowanie kościoła i urzeczywistnienie największej idei – koronacji obrazu w 1983. Poprzedziły ją misje koronacyjne, nawiedzanie obrazu w parafii, dekanacie i diecezji kieleckiej, pielgrzymki do Częstochowy, a także monografia o obrazie przygotowana we Włoszech.

Obraz Matki Bożej Zielenickiej z końca XVI wieku – kopia Salus Populi Romani – był koronowany przez Jana Pawła II w Częstochowie 19 czerwca 1983 r. Intronizacja obrazu w Zielenicach odbyła się 14 sierpnia 1983 r. Uroczystej Sumie przewodniczyli wówczas kard. Franciszek Macharski i bp Stanisław Szymecki.

Kościół z obrazem w centrum

Obecny kościół z 2 poł. XVII wieku, murowany, posiada prostokątną nawę trójprzęsłową, z prawie kwadratowym prezbiterium.

Reklama

W głównym ołtarzu (barokowym) – znajduje się właśnie ów najważniejszy obraz – Matki Bożej Zielenickiej w otoczeniu wotów, szczególnie setek sznurów bursztynowych korali. Ołtarz jest z końca XVII wieku. Dzieje kultu przypominają obrazy autorstwa artysty malarza Jana Molgi przedstawiające m.in. uzdrowienie Franciszka Szembeka i Tadeusza Kościuszkę przed obrazem Matki Bożej Zielenickiej. Przy kościele dla duchowych potrzeb licznie przybywających tu pielgrzymów funkcjonuje terenowa droga krzyżowa, zbudowana na powierzchni 3,5 ha z 17 okazałymi figurami z brązu – to wyjątkowe miejsce na modlitwę, zadumę, w myśl zasady – przez Maryję do Jej Syna. Figury przy kolejnych stacjach są dziełem rzeźbiarza światowej klasy, prof. Czesława Dźwigaja. Kalwaria powstała w latach 2001-2003. Stanowiła realizację marzenia i ukoronowanie pracy poprzedniego proboszcza, orionisty ks. Stanisława Drajczyka. Poszczególne wioski parafii opiekują się stacjami drogi krzyżowej. Wato dodać, że już w 1785 r. w zielenickiej parafii została erygowana droga krzyżowa (także nieco później, bo w 1788 r. zostało przy kościele założone Bractwo Miłosierdzia, istniał już wówczas we wsi dom dla starców).

Dodatkowy współczesny wątek stanowi prowadzący tędy szlak Małopolskiej Drogi św. Jakuba. W związku z tym miało już miejsce kilka uroczystości „jakubowych” (ostatnia z nich to nawiedzenie sanktuarium w piątek przed Niedzielą Palmową 2014 r. podczas nocnej 25-kilometrowej drogi krzyżowej. Przed Zielenicką Madonną modliło się wówczas 500 osób).

Maryjne soboty i maryjne święta

Proboszcz parafii, ks. dr Krzysztof Kozioł wśród współczesnych przejawów kultu podkreśla napływ pielgrzymów w każdą drugą sobotę miesiąca, co staje się tłumnym, ożywczym wydarzeniem w tej niewielkiej, kilkusetosobowej parafii. Jest wówczas sprawowana Droga Krzyżowa o godz.20, następnie Msza św. z nauką stanową dla pielgrzymów, procesja lourdska oraz Różaniec za parafian i pątników. Jest to trzygodzinne nabożeństwo. Uczestniczą w nim wierni z m.in. Proszowic, Słomnik, Miechowa, Krakowa, ale i z dalszych terenów i oczywiście z okolic Kielc. Proboszczowi w podtrzymywaniu zwyczaju sobót pomagają ojcowie cystersi z Jędrzejowa – z życzliwym tej idei i zatroskanym o zielenickie sanktuarium ojcem opatem Edwardem Stradomskim i o. Łukaszem Borowieckim oraz kapelan proszowickiego szpitala – ks. Jacek Rembas. 26 kwietnia w Zielenicach gościł wicepremier Janusz Piechociński z małżonką – była wówczas sprawowana specjalna Msza św. z okazji kanonizacji św. Jana Pawła II i św. Jana XXIII.

Reklama

– Każde maryjne święto urasta tutaj do rangi wydarzenia – mówi ks. proboszcz Krzysztof Kozioł, przypominając, że 15 sierpnia do Zielenic przebywa 6-7 tys. osób. Odpust główny przypada 8 grudnia w święto Niepokalanego Poczęcia NMP, a odpusty dodatkowe to: zesłania Ducha Świętego oraz 8 września – Narodzenia NMP.

Wierni pamiętają, że nikt sprzed tego Wizerunku nie odchodzi bez duchowej opieki – stąd nadal bardzo dużo intencji o uzdrowienia ciała, ale i duszy: o uwolnienia z nałogów, z udręk duchowych, z obsesji, niepokojów... Takie intencje, jakie potrzeby dzisiejszego świata...

Różańce powędrowały do ludzi

Przy obrazie w formie wotów wisiały setki różańców, zawieszanych tutaj od XVII wieku. Omodlone, zniszczone, popękane, wyblakłe. Zrodził się pomysł, aby na powrót trafiły do rąk ludzi i znowu służyły żywej modlitwie. 280 takich różańców otrzymali już parafianie i pielgrzymi, zazwyczaj z okazji ważnych wydarzeń: ślubów, rocznic, składania przyrzeczeń. Gdy pomysł chwycił („Ludzie pokochali te stare różańce i gorliwie się na nich modlą; dziękują za nie, piszą o tym w listach” – opowiada Ksiądz Proboszcz), zaczęto rozdawać różańce przywożone z Medjugorie i potarte o Zielenicki Wizerunek. Ludzie wciąż wierzą i gorąco ufają Zielenickiej Pani, dlatego pragną mieć z Jej rąk różaniec.

Kult Matki Bożej Zielenickiej jest podtrzymywany także przez specjalne modlitwy. Jest to np. Nowenna do Matki Bożej Zielenickiej, podczas której należy przez 9 dni odmawiać „Zdrowaś Maryjo” oraz modlitwę: „Panie Jezu Chryste, któryś dał nam Rodzicielkę Twoją, której cudowny obraz w Zielenicach czcimy, za Matkę gotową zawsze w potrzebach naszych nam pomagać, spraw, proszę pokornie, abym wzywając macierzyńskiej Jej pomocy doznał łaski, której tak bardzo potrzebuję (tu należy wymienić prośbę). Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen”. Istnieje także Litania „Literacka” do Matki Bożej Zielenickiej (nazywająca Ją imionami, nawiązującymi do Jej lokalnych czcicieli, miejsc, problemów) oraz modlitwa „Ofiarowanie się Matce Bożej Zielenickiej”: „Bądź mi Matką Pocieszenia, Matką Dobrej Rady, Matką Nieustającej Pomocy...”.

Setki, tysiące ludzi, od Franciszka Szembeka po ówczesnych włościan i współczesnych pielgrzymów, wciąż powtarzają z wiarą te słowa. Nikt nie odchodzi bez pociechy.

2014-06-05 10:32

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szlak sanktuariów maryjnych na Ukrainie: Obraz Matki Bożej Latyczowskiej

[ TEMATY ]

sanktuarium

Ukraina

pl.wikipedia.org

Dzisiejszym celem naszej wędrówki po Ukrainie jest Latyczów, położony na Podolu na środkowej Ukrainie.

Jest stolicą rejonu w obwodzie chmielnickim. Właśnie Latyczów jest miejscem związanym z kultem obrazu Matki Bożej, któremu od nazwy miejsca nadano tytuł Latyczowska. Jest to obraz namalowany około połowy XVI wieku, według wzoru wizerunku Matki Bożej Śnieżnej Salus Populi Romani z bazyliki Santa Maria Maggiore w Rzymie, przywieziony z Rzymu między 1594 a 1597 rokiem.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Przyszłość dzieci w naszych rękach

2025-10-01 19:42

Marzena Cyfert

Pod takim hasłem w niedzielę 5 października przejdzie przez Wrocław Marsz dla Życia i Rodziny.

Jego uczestnicy dadzą świadectwo swojego przywiązania do wartości życia, rodziny i wspólnoty. Marsz został objęty patronatem honorowym abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję