W książce mamy przesłania Madonny, świadectwa owoców uzdrowienia, które miały swoje źródło w tym miejscu, oraz głosów wielu osób – w tym wizjonerów – które Caniato spotykał od 2001 r. do dziś. Książka ukazuje się niecały rok po deklaracji „nihil obstat” („nic nie stoi na przeszkodzie”) Dykasterii Nauki Wiary (wrzesień 2024 r.), która, choć nie uznawała nadprzyrodzonego charakteru wydarzeń, podkreśla, że w trakcie doświadczenia duchowego w tym miejscu zaobserwowano wiele pozytywnych owoców, wskazując na budujący charakter przesłań przekazywanych przez wizjonerów, upoważniając wiernych do „przyjęcia w roztropny sposób” tego wydarzenia duchowego.
Z Riccardo Caniato rozmawiałem o Medjugorje i jego nowej książce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Zajmuje się pan od wielu lat objawieniami maryjnymi. Dlaczego po raz kolejny wraca pan do sprawy objawień w Medjugorju?
Reklama
- Bo Medjugorje ma szczególne miejsce w moim sercu. W książce tej opisuję historię objawień, publikuję liczne świadectwa zebrane w ciągu prawie 25 lat pracy dziennikarskiej, ale piszę także o historii mojego odkrycia macierzyńskiej postaci Maryi w codziennym życiu mojej rodziny. Soborowe teksty Lumen Gentium mówią, że Maryja jest Matką, schronieniem i bezpieczną przewodniczką dla ludzi, którzy wciąż pielgrzymują po ziemi. I oto te stwierdzenia wcielają się w Medjugorju, w objawieniach Gospy. Jeśli Maryja się objawia, żyje, to również Jezus żyje i moja wiara jest prawdziwa. Jeśli dojdziesz do tego wniosku, twoje życie musi się zmienić. Dlatego teraz, w mroku nienawiści i wojny, Medjugorje jest dla nas wielką łaską.
- W książce mamy świadectwa ludzi, którzy doznali niespodziewanego uzdrowienia cielesnego lub duchowego. Mógłby pan coś o tym opowiedzieć?
- Książka daje głos licznym chorym uzdrowionym w Medzjugorju, ale znacznie więcej jest stron zarezerwowanych dla tych, którzy twierdzą, że doznali uzdrowienia duchowego. W rzeczywistości są to najbardziej imponujące owoce Medzjugorja, którymi raduje się Jezus, doktor Ewangelii, który dba o zdrowie duszy, które otwiera drogę do Domu Ojca. Gospa z Medjugorja wygłosiła wiele orędzi, ale ich wspólnym mianownikiem jest powszechne powołanie do świętości, dążenie do Nieba, pamięć o naszym przeznaczeniu jako ludzi stworzonych na obraz i podobieństwo Boga, oczekiwanych przez Niego we wspólnocie Nieba.
Jeżeli chodzi o konkretne przypadek, chciałbym wspomnieć Dianę Basile. W 2001 r. spotkałem i przeprowadziłem wywiad z Basile, pierwszą znaną osobą, która doznała cudu w Medjugorju, uzdrowioną z bardzo agresywnej postaci stwardnienia rozsianego. Byłem bardzo poruszony tą starszą, ale silną i miłą kobietą, ponieważ w tym, co mówiła i co robiła, dawała świadectwo bycia sercem w sercu Boga, jedności życia. Bardziej niż łaska uzdrowienia na ciele, uderzyła mnie jej piękna dusza.
- Spotkał pan również widzących. Czy jakieś z tych spotkań miało szczególnie znaczenie dla pana?
- Kiedy pierwszy raz spotkałem widzącą Mirjanę, byłem głęboko poruszony myślą, że Matka Boża przyjdzie ją odwiedzić tam, gdzie ja byłem, w jej domu. W sercu myślałem, że cieszy się wielkim przywilejem, ale nie czułem zazdrości, tylko podziw. Zanim się pożegnaliśmy, spytałem ją w serdecznym tonie, czy może się wstawić o zdrowie bardzo chorego dziecka. Uśmiechnęła się, ale odpowiedziała mi poważnie: «Riccardo, oczywiście, ale zrobię to razem z tobą, ponieważ moja modlitwa jest tak samo dobra jak twoja». I wyjaśniła: „Dobra matka nie rozróżnia swoich dzieci, a Matka Boża jest bardzo dobrą Matką!” To zachęcenie było decydujące dla mojego życia wiary. Od tamtej pory, kiedy się modlę, mam wewnętrzne przeczucie, że Maryja i Jezus są również obecni w moim domu.
