Reklama

Wiara

drogi do świętości

Oddycham Bogiem

„…i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską” – takie słowa wypowiadają do siebie narzeczeni podczas składania przysięgi małżeńskiej. Pewnego rodzaju analogiczną przysięgę wierności, ale Bogu, złożyli w moim imieniu rodzice, którzy przynieśli mnie do chrztu, a potem sama – już bardziej świadomie – podtrzymałam ją podczas Komunii św. oraz bierzmowania. Co jednak właściwie oznacza bycie wiernym Bogu i jak tę wierność można okazywać w codzienności? Czy jest to trudne wyzwanie i czemu tak wielu ludzi decyduje się je podejmować?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze, co przychodzi na myśl, jeśli chodzi o wierność Bogu na co dzień, to mocna relacja z Nim, oparta na modlitwie, czytaniu i rozważaniu Słowa Bożego oraz przyjmowaniu sakramentów.

Dla niektórych – jak dla mojej przyjaciółki Ani, studentki stomatologii – może to oznaczać codzienne uczestniczenie w Eucharystii. Ania tłumaczy mi swój wybór następująco: „Choć ten sakrament kryje dla mnie jeszcze wiele tajemnic, to daje mi siłę, by mierzyć się z małymi i większymi przeciwnościami, które spotykam na swej drodze. Jest to siła, która nie odsuwa głazów, tylko pozwala mi się na nie wspiąć. Czuję, że Pan jest blisko mnie, a to jest moją radością”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Nie zostawiaj Boga zamkniętego w kościele

Reklama

Nie każdy ma możliwość codziennego uczestniczenia we Mszy św. Istnieją jednak setki, tysiące sposobów na bycie nie tylko „niedzielnym katolikiem”. Wystarczy wpuścić Boga do wszelkich podejmowanych przez siebie działań, od pobudki, do modlitwy przed zaśnięciem – poprzez powierzanie Mu tych czynności i wykonywanie ich w zgodzie z przykazaniami. Modlitwa przed posiłkiem, wezwanie pomocy Boga przed podróżą, przed rozpoczęciem nauki lub pracy, ale też chociażby pomoc rodzicom („Czcij ojca swego i matkę swoją”), samodzielne pisanie sprawdzianów na studiach („Nie kradnij”), ostrożna jazda samochodem („Nie zabijaj”) czy podejmowanie pracy pozostającej w zgodzie z sumieniem (klauzula sumienia) – to jedne z bardziej oczywistych przykładów zachowań świadczących o wierności Bogu w codzienności. Krystian, z którym wspólnie działamy w krakowskiej wspólnocie „Chrystus w Starym Mieście”, zwraca uwagę, że do tych zachowań należy także jak najlepsze wykonywanie swoich zwykłych, czasem monotonnych obowiązków. W Ewangelii wg św. Łukasza czytamy przecież: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny” (Łk 16, 10).

Miałam okazję zaobserwować ciekawą inicjatywę podjętą przez Weronikę, wolontariuszkę Służby Medycznej MALTA. Gdy słyszy przejeżdżającą karetkę, stara się przerwać na moment rozmowę i w ciszy odmawia krótką modlitwę. „Wiem, co tam się może dziać” – tłumaczy mi. W ciągu dnia pojawia się mnóstwo innych powodów, dla których wezwiemy pomocy „z góry”, niektóre tak prozaiczne, jak chęć zdążenia na odjeżdżający autobus. Zapytany przeze mnie o sens takich wezwań o. Andrzej Lisiak uspokaja: „Myślę, że nie ma błahych spraw dla Boga, skoro On ma policzone wszystkie włosy na naszej głowie”. Przypomina również, że w praktyce Kościoła od dawna były takie modlitwy jak akty strzeliste (krótkie zwroty do Boga, np. z prośbą: „Panie, ratuj!”), ważne jest, żeby były to słowa wypowiadane świadomie, a nie bezmyślnie.

Trzeba dać świadectwo

Dobrym przykładem bycia wiernym Bogu w codzienności jest umiejętność dawania świadectwa swojej wiary. Od zwykłego zrobienia znaku krzyża w czasie przechodzenia koło kościoła, do publicznego przyznawania się do tego, w co wierzymy.

Reklama

Od niedawna na jednym z portali społecznościowych krąży łańcuszek wdzięczności, polegający na wypisywaniu przez tydzień codziennie trzech rzeczy, za które chce się podziękować Bogu, i włączaniu kolejnych osób do tego zadania – wymagającego przecież jakiejś odwagi. Takie świadectwo daje już wielu moich znajomych, m.in. Kasia, koordynatorka sekcji wolontariatu Komitetu Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. „Słowa wypowiedziane głośno, publicznie, mają większą moc – mogą dać do myślenia, być natchnieniem dla innych, mogą przemieniać nasze serca” – argumentuje spytana o powód podjęcia decyzji włączenia się do publicznego pisania o wdzięczności Bogu.

…a bliźniego swego jak siebie samego

Ważnym krokiem w kierunku codziennej wierności Bogu jest dostrzeżenie Go w drugim człowieku. Przecież „Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Katechizm Kościoła Katolickiego wymienia po siedem uczynków miłosierdzia względem duszy i względem ciała – staram się, żeby były dla mnie pewnego rodzaju drogowskazem w relacjach z innymi, szczególnie wzięłam sobie do serca „strapionych pocieszać”. Ważne jest również to, żeby osoby, które spotykamy, widziały, że bycie oddanym Bogu na co dzień nie jest przykrym obowiązkiem, ale świadomym wyborem, który daje wiele radości.

Trudne?

Reklama

Zadanie, które stoi przed kimś, kto chce być codziennie wierny Bogu, nie wydaje się łatwe. Często tę wierność przychodzi okazywać w środowisku, które żyje z dala od Kościoła. Alicja, pracująca w korporacji, opowiadała mi o sytuacji, w której jako jedna z nielicznych nie poszła na imprezę firmową, dlatego że była organizowana w Wielkim Poście. Słyszałam też o przypadkach, że ktoś był znużony codzienną modlitwą. Niekiedy trzeba mocno walczyć z pojawiającymi się pokusami. Gdy się kogoś kocha, chce się opowiadać o codziennych wydarzeniach, dzielić się smutkami i radościami – tak samo powinno być w relacji z Bogiem, tu jednak utrudnieniem bywa to, że od człowieka, któremu opowiem o swoim problemie, usłyszę radę, odczuję pocieszający uścisk, a odpowiedź Boga nie jest tak oczywista. Ciężko nam również czasem godzić się z tym, jak życie nas doświadcza – przyjęcie postawy Hioba bywa dużym wyzwaniem.

Łatwiejsze niż się wydaje!

Paradoksalnie to, co może się wydawać trudne, staje się dla mnie o wiele łatwiejsze, gdy przyjmę właściwą perspektywę. Trzeba głosić Boga w nieprzyjaznym środowisku? Ale przecież do „walki” nie staje się osamotnionym – ma się najmocniejsze wsparcie („Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” Rz 8, 31). Zmęczenie modlitwą może wynikać z traktowania jej jak obowiązku zamiast jak rozmowy z najlepszym Przyjacielem. Boża odpowiedź na moje żale może nie być tak oczywista i namacalna jak przytulenie, ale to On jest przy mnie zawsze – nawet wtedy, kiedy wszyscy się odwracają. Przyjmowanie tego, co Bóg dla mnie przeznaczył, wiąże się z bezgranicznym zaufaniem Mu, które ostatecznie prowadzi do postawy nieodczuwania strachu przed przyszłością, wynikającej z poczucia życia pod skrzydłami Najwyższego.

„Gdy człowiek uwolni się od grzechów ciężkich i żyje od spowiedzi do spowiedzi, popełniając grzechy lekkie, to na takim etapie życia bycie wiernym Bogu w codzienności jest już stosunkowo łatwe. Zatem częsta modlitwa, spowiedź, karmienie się Słowem Bożym i Ciałem Pana Jezusa – to dobrze nam znane środki do tego, by codzienna wierność Panu Bogu była łatwa” – taką receptę przypomina ks. Rafał Buzała spytany przeze mnie o to, co może ułatwić postawę, o jakiej piszę.

Wasza nagroda wielka jest w niebie

Na początku tekstu wysnułam analogię między wiernością małżonków i codzienną wiernością człowieka wobec Boga. Ks. Buzała zwraca uwagę, że „pytanie o to, czy warto być wiernym Bogu w codzienności, można porównać do pytania o to, czy warto codziennie być wiernym żonie/mężowi, dziewczynie/chłopakowi”. Dla chrześcijanina taka postawa powinna być oczywista, a życie z Bogiem – naturalne jak oddychanie. Okazywanie wierności Bogu w dziesiątkach codziennych spraw, nawet jeśli czasem wydaje się to trudne, krok po kroku prowadzi do zbawienia. I to nie tylko mojego, ale też tych wszystkich osób, które moim zachowaniem uda mi się przybliżyć do Pana Boga, a to wielka nagroda.

* * *

Marianna Gurba
polonistka, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, należy do wspólnoty Chrystus w Starym Mieście

2014-10-14 15:51

Oceń: 0 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Katolicka prawda w historii

Jedną z charakterystycznych cech prawdy jest być katolicką - zauważył wielki poeta, dramaturg i myśliciel francuski Paul Claudel. Jak przemówiła w Meksyku Matka Boża z Guadalupe w 1531 r.? Tak, by Aztekowie uchwycili istotę rzeczy. Natychmiast i nieodwołalnie. Widząc Jej wizerunek na płaszczu Indianina Juana Diego, mogli ujrzeć całą prawdę o Zbawicielu i Jego Matce. Ta prawda podbiła ich serca, przeniknęła do ich umysłów. Zawładnęła nimi. Lud, który składał bogu Słońcu ofiary z ludzi, stał się w jednej chwili gotowy, by przyjąć chrzest. Ci, dla których wcześniej współczucie i miłosierdzie było czymś niezrozumiałym, stali się ludem chrześcijańskim. Matka Boża poprzez swój wizerunek, namalowany przez Boga na płachcie z włókien agawy, w czytelnej dla wychowanków kultury azteckiej symbolice powiedziała o Panu Jezusie - Dziecku, które nosi pod Sercem, o Bogu Ojcu, a także o swojej chwale wszystko, co było niezbędne, by wstrząsnąć ich religijną świadomością. I niejako przenicować ją na drugą stronę, bo tkwili dotąd w ciemności i rozpaczy. Orędzie złożone nie ze słów, lecz ze znaków, dotarło do ich sprawnych, posługujących się logiką umysłów. Aztekowie byli ludem niezwykle inteligentnym, ich domeną była matematyka i sztuka. Rozpoznali na obrazie Matkę Boga, Królową Nieba i Ziemi oraz swoją Matkę. Zachwycili się Nią, pokochali Ją. Sami stali się zdolni do miłości. Nawrócenie okazało się radykalne. W Meksyku powstał nowy naród, na wskroś maryjny. Począwszy od cudu objawienia się doskonałej i nienaruszonej Świętej Dziewicy Maryi, Matki jedynego, prawdziwego i świętego Boga, jak sama Matka Boża przedstawiła się Juanowi Diego, nie było na tej ziemi śladu antagonizmów na tle etnicznym czy rasowym. Hiszpańscy konkwistadorzy zmieszali się z „dzikimi”. Na ogromnym terytorium naznaczonym krwią niewinnych ofiar wybuchła miłość pozbawiona uprzedzeń. Niegdyś kraj dyszał nienawiścią, cywilizacyjnie dominujący Aztekowie prześladowali sąsiednie plemiona. Chrześcijaństwo zawsze likwiduje sztuczne bariery między narodami. Tak było z Polakami i Litwinami po chrzcie Litwy - aż do czasu, gdy wmieszała się „ideologia narodowa”, która jest wykwitem mentalności sekciarskiej. Zauważmy, że w tym opisie historycznego wydarzenia selekcja, ton i proporcja są katolickie. Nie trzeba wcale przywoływać wszystkich faktów, by ukazać istotę rzeczy, czyli poprowadzić do prawdy. Paul Claudel precyzuje, że prawda katolicka to nie tyle szczegółowy opis, co spojrzenie z wysoka, by można było ujrzeć cały obraz. Przedstawiać prawdę katolicką to przedstawiać racje „wystarczające nie tylko dla pewnego rzędu faktów, lecz dla ich całości”. Ogromne szczęście, jakie spotkało Azteków, to możliwość ujrzenia nie oderwanych fragmentów, lecz od razu wspaniałej pełni prawdy o Niepokalanym Poczęciu, Wcieleniu, Narodzeniu i Odkupieniu. W naszym podążaniu za prawdą nie możemy zatrzymywać się przy szczegółach, wyrywać czegokolwiek z kontekstu, zastępować całości częścią. By przeciwstawić się antykatolickiej atmosferze, która nas otacza, i antykatolickiej historii, musimy pamiętać o tym, że Kościół katolicki nie głosi jednej z wielu opinii, lecz prawdę. Jego duchowieństwo - przypomina Hilaire Belloc - nie jest częścią duchowieństwa wszystkich wyznań, lecz kapłanami Boga z mocą sakramentalną. Aztekowie pojęli to w jednej chwili, prosząc o chrzest hiszpańskich misjonarzy (w ciągu dziesięciu lat ochrzciło się dziewięć milionów Indian). Juan Diego jest dziś świętym Kościoła. Także my dziś musimy odrzucić radykalnie neopogaństwo - w kulturze, nauce, edukacji. Bowiem to, co Kościół głosi definitywnie w jakiejkolwiek sprawie, nie jest prawdą subiektywną, lecz obiektywną. Nie jest przedstawieniem czegoś, co jest w umyśle, lecz tego, co nadal będzie istniało, choćby nawet wszystkie ludzkie umysły zostały zniszczone. Prawda wspiera prawdę, tak jak nieprawda nieprawdę - katolicka prawda jest częścią uniwersalnej prawdy (H. Belloc). O katolickie książki dotyczące historii jest dziś trudno. Tak zresztą było zawsze. To, co cenne, nie leży na ulicy. Ale zdobycie tych książek nie jest rzeczą niemożliwą. I to powinno stać się dla nas punktem wyjścia.
CZYTAJ DALEJ

Ks. prałat Henryk Jagodziński nuncjuszem apostolskim w Ghanie

[ TEMATY ]

nominacja

dyplomacja

diecezja kielecka

kolegium.opoka.org

Ks. prałat dr Henryk Jagodziński – prezbiter diecezji kieleckiej, pochodzący z parafii w Małogoszczu, został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka, nuncjuszem apostolskim w Ghanie i arcybiskupem tytularnym Limosano. Komunikat Stolicy Apostolskiej ogłoszono 3 maja 2020 r.

Ks. Henryk Mieczysław Jagodziński urodził się 1 stycznia 1969 roku w Małogoszczu k. Kielc. Święcenia prezbiteratu przyjął 3 czerwca 1995 roku z rąk bp. Kazimierza Ryczana. Po dwuletniej pracy jako wikariusz w Busku – Zdroju, od 1997 r. przebywał w Rzymie, gdzie studiował prawo kanoniczne na uniwersytecie Santa Croce, zakończone doktoratem oraz w Szkole Dyplomacji Watykańskiej. Jest doktorem prawa kanonicznego.
CZYTAJ DALEJ

NEWS! Polska gospodarzem Taizé 2026/2027!

2025-12-30 20:00

[ TEMATY ]

Taize

Łukasz Krzysztofka

Dzisiaj podczas wieczornej modlitwy w czasie 48. Europejskiego Spotkania Młodych w Paryżu brat Matthew, przeor ekumenicznej wspólnoty z Taizé, ogłosił, że kolejne ESM odbędzie się w dniach 28 grudnia 2026 r. – 1 stycznia 2027 r. w Łodzi.

Pierwsze spotkanie w Polsce (Wrocław, 1989–1990) zbiegło się z upadkiem żelaznej kurtyny. To nadchodzące Europejskie Spotkanie, szóste w Polsce, jest zaproszeniem do dalszego budowania pokoju w sobie samych i na całym świecie. Jak sugeruje brat Matthew w swoim liście na rok 2026: „poprzez innych możemy być zaskoczeni odkryciem czegoś, czego nie znaleźlibyśmy sami”.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję