Reklama

W drodze

W drodze

Poddany czy obywatel?

Niedziela Ogólnopolska 43/2014, str. 41

[ TEMATY ]

polityka

społeczeństwo

Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gołym okiem widać, że w naszym kraju coraz częściej jesteśmy stawiani w pozycji poddanego, a nie obywatela. Musimy ubiegać się o rozmaite zezwolenia, zabiegać o to, żeby coś uzyskać. Prawo jest często sformułowane w taki sposób, żeby urzędnicy mogli je dowolnie interpretować. Szczególnie jaskrawo widać to w postępowaniu instytucji finansowych, głównie w sprawach podatków i opłat. Drobni przedsiębiorcy, ludzie prowadzący działalność tzw. jednoosobową stawiani są wielokrotnie przed faktami dokonanymi. Urzędy skarbowe potrafią naliczać należne im opłaty według nowych interpretacji przepisów z ważnością parę lat wstecz. Oznacza to de facto niespodziewany haracz, a nieraz wręcz plajtę.

Ale dzieje się tak nie tylko w tym obszarze. Bywa, że instytucje państwowe lub publiczne lekceważą zwykłych ludzi. Ile to rodzice muszą się nawojować, żeby szkoła respektowała wartości katolickie, bo komuś z polityków to przeszkadza. I żeby szkoła miała sensowny kształt organizacyjny (6-latki!) i merytoryczny (zubożone programy historii!). Niestety, te batalie nie zawsze kończą się sukcesem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obywatel powinien być podmiotem działań państwowych, publicznych. Dlaczego zatem media publiczne, ale i prywatne, schlebiają tanim gustom, omijają sprawy najważniejsze dla Polski, chodzą na pasku władzy – zamiast wypełniać swoją misję? Bo prywatne też mają misję, gdyż taki powinien być charakter mediów.

Reklama

A dlaczego lokalne samorządy są często sitwą kolesi, którzy dzielą między siebie fundusze europejskie i inne pieniądze, a za nic mają dobro wspólnoty?

Takich pytań można postawić więcej. Odpowiedź na nie kryje się w czymś, co socjologowie nazwali systemem klientystycznym. Określenie niezbyt ładne, ale kryje w sobie treść jeszcze bardziej nieprzyjemną. Otóż system władzy obowiązujący w III RP nie opiera się na obywatelach. Opiera się na klientach władzy. To oni, opłacający urzędników, ale i sami przekupywani na rozmaite sposoby – koncesjami, zezwoleniami, ulgami, płatnymi ogłoszeniami (media!), przywilejami, nadaniami – stanowią podporę obecnie panujących. Władzy nie zależy na obywatelach – zależy na jak najszerszym klientyzmie. A klientom nie zależy na jakości państwa, na racji stanu, na interesie narodowym. Zależy na bieżących korzyściach dla własnej kieszeni.

I tak to się kręci.

2014-10-21 15:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sieroty ekonomiczne

Termin „eurosieroty”, używany na określenie sieroctwa społecznego, wszedł na stałe do polskiej terminologii po wejściu naszego kraju do Unii Europejskiej.
Oznacza dłuższy brak w wychowaniu dziecka jednego lub dwojga rodziców.
Jakie skutki społeczne i psychiczne wywołuje takie sieroctwo?

Wyjazdy na saksy do krajów Zachodu zawsze były popularne w Polsce. Standardy życia u nas i w rozwiniętych krajach Europy oraz Stanów Zjednoczonych różniły się zasadniczo. Furtką do lepszego życia był wyjazd z Polski i praca umożliwiająca godziwe zarobki, które były skrupulatnie odkładane na inne życie w Polsce. Wyjazdy te były jednak obwarowywane murem przepisów często niemożliwych do pokonania. Dla wielu paszport do raju ekonomicznego pozostawał w strefie marzeń. Sytuacja zmieniła się z chwilą wstąpienia Polski do Unii Europejskiej i otwarcia granic. Rozpoczęła się masowa emigracja Polaków za chlebem. Ponad 2 mln rodaków znalazło się na obczyźnie. Niektóre emigracje są tymczasowe, ale wielu Polaków zbudowało swój nowy dom poza granicami ojczyzny. Prof. Krystyna Iglicka-Okólska, rektor Uczelni Łazarskiego, przewiduje, że w ciągu pięciu lat z kraju wyjedzie kolejne 500-800 tys. osób. Gus-owskie dane wykazują, że ponad rok przebywa za granicą ok.1,6 mln Polaków. Jesteśmy w czołówce euroimigrantów. Coraz częściej mamy do czynienia z eurosieroctwem. MEN zdefiniował to zjawisko jako dekonstrukcję głównych zadań rodziny, a składa się na to: przekazywanie wartości kulturowych, wspieranie emocjonalne, nauka życia w społeczeństwie. Za kluczowy okres budowania pierwotnej więzi z rodzicami uważa się pierwsze trzy lata życia dziecka. To wówczas powstaje bezpieczeństwo emocjonalne oparte na miłości i bliskości rodzica. A jest to podstawa prawidłowych więzi społecznych w przyszłych latach życia dziecka, a później – dorosłego człowieka.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Powiedzieć Bogu „tak”

2024-04-29 09:09

[ TEMATY ]

modlitwa o powołania

Rokitno sanktuarium

Paradyż sanktuarium

piesza pielgrzymka powołaniowa

Katarzyna Krawcewicz

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

27 kwietnia z Paradyża wyruszyła kolejna piesza pielgrzymka powołaniowa do Rokitna – w tym roku pod hasłem „Powołanie – łaska i misja”. Szlakiem wędrowało ponad 200 osób.

Pielgrzymi przybyli do Paradyża w sobotni poranek z kilku punktów diecezji. Na drogę pobłogosławił ich bp Tadeusz Lityński, który przez kilka godzin towarzyszył pątnikom w wędrówce. – Chcemy dziś Panu Bogu podziękować za wszelki dar, za każde powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Ale także chcemy prosić. Papież Franciszek 21 stycznia po zakończeniu modlitwy Anioł Pański ogłosił Rok Modlitwy, prosząc, aby modlitwa została zintensyfikowana, zarówno ta prywatna, osobista, jak też i wspólnotowa, w świecie. Aby bardziej stanąć w obecności Boga, bardziej stanąć w obecności naszego Pana – mówił pasterz diecezji. - Myślę, że pielgrzymka jest takim czasem naszej bardzo intensywnej modlitwy. Chciałbym, żebyśmy oprócz tych wszystkich walorów poznawczych, turystycznych, które są wpisane w pielgrzymowanie, mieli również na uwadze życie modlitwy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję