Polskę reprezentowało prawie 7 tys. osób, w tym ponad 40-osobowa grupa ze Szczecina, złożona zarówno z młodzieży zamieszkującej stolicę Pomorza Zachodniego oraz inne zakątki naszego regionu. Grupę szczecińską prowadził ks. Marcin Dziliński TChr. Ideą spotkań wspólnoty Taizé, która została założona 75 lat temu w francuskiej wiosce Taizé w Burgundii przez brata Rogera Schütza, jest krzewienie braterstwa wśród chrześcijan różnych wyznań, ale również otwieranie się na przedstawicieli innych religii, jak i osoby niewierzące, ale poszukujące prawdy w swoim życiu.
Przybywający na coroczne, odbywające się na przełomie roku spotkania Taizé w różnych miastach Europy, zamieszkują u rodzin, w parafiach lub innych miejscach, jak np. szkoły. Chodzi przede wszystkim o wprowadzanie i rozwijanie ogólnoludzkiej solidarności, m.in. poprzez wzajemne poznawanie się.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Każdy dzień spotkania w Pradze rozpoczynał się od wspólnej modlitwy w parafii przyjęcia, po czym następowało poznawanie lokalnej wspólnoty oraz dyskusja w małych międzynarodowych grupach. Młodzi ludzie poruszali m.in. zagadnienia dotyczące pokoju na świecie, jakie kroki powinniśmy podejmować, by go wprowadzać, bądź, co rozumiemy pod słowami Jezusa: „Jesteście solą ziemi”. Rozmowy te stanowiły prawdziwą burzę mózgów, która może przynieść dobre owoce w przyszłości. Młodzież uczestniczyła również w licznych spotkaniach tematycznych, tzw. workshop’ach na terenie całej Pragi. Tematami przewodnimi spotkań były: duchowość, Kościół, solidarność, społeczeństwo, a także sztuka i wiara. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszyły się m.in. wykłady ks. Tomasa Halika, czeskiego teologa, psychologa i filozofa, zaangażowanego także w dialog międzyreligijny i z niewierzącymi. Mówi Johannes Heuschkel z Heidelbergu, reprezentujący Kościół starokatolicki: – Taizé to jedno z najlepszych wydarzeń, w jakich miałem okazję uczestniczyć. Jest to bardzo ważna idea. Wspaniale jest spotykać tylu nowych, ciekawych ludzi i doświadczać panującej tu atmosfery otwartości i przyjaźni. Uczestniczę w spotkaniu po raz pierwszy, ale wcześniej byłem pięć razy we wiosce Taizé we Francji.
W duchu jedności i braterstwa
Głównym miejscem spotkań wszystkich uczestników była praska dzielnica Letnany, gdzie znajdują się ogromne hale Expo. Tam codziennie o godz. 17.30 rozdawany był posiłek, a godzinę później rozpoczynała się wspólna modlitwa, medytacja oraz śpiewanie pieśni z braćmi z Taizé.
– Spotkanie w Pradze było dla mnie niesamowitym doświadczeniem, mimo że istnieje wiele odłamów chrześcijaństwa, można dopatrzyć się wielu wspólnych elementów. Chociaż celebrujemy w różny sposób, potrafimy wspólnie się modlić, czego najlepszym przykładem były wieczorne czuwania. Muzyka Taizé działa na mnie bardzo uspokajająco i pomaga w skupieniu na modlitwie – powiedziała Magdalena Solak, przybyła do Pragi ze Szczecina.
Dla Polaków spotkanie w Czechach posiadało również pewien aspekt symboliczny, wszak chrześcijaństwo na nasze ziemie przybyło właśnie od narodu czeskiego, poprzez małżeństwo księżnej Dobrawy z polskim władcą Mieszkiem I w 965 r. Przyjęcie chrztu nastąpiło w roku następnym – 966.
Reklama
– Pierwszy raz uczestniczyłem w ESM Taizé. – mówi Radosław Ogielski ze Szczecina – Pojechałem na nie z kilku przyczyn. Przede wszystkim chciałem podziękować Panu Bogu za dobro, jakie otrzymałem i życzliwych ludzi, których spotkałem na swojej drodze, zwłaszcza ostatnio; przeprosić za to, co było złe i poprosić Boga o pomoc w sprawach powierzonych mi przez przyjaciół. Najbardziej przeżyłem na spotkaniu adorację krzyża, do której przystąpiłem drugiego dnia. Wtedy wszystko puściło, to był dla mnie bardzo wzruszający moment. Atmosfera na spotkaniu była fantastyczna. Młodzi ludzie z innych państw i religii okazali się bardzo otwarci i serdeczni. Nie spodziewałem się czegoś takiego. Ta kilkudniowa unifikacja chrześcijan była i jest nadal bardzo potrzebna. Po spotkaniu Taizé trzeba się modlić o dobre jego owoce w naszych sercach i w naszym życiu.
Reklama
Punktem kulminacyjnym spotkań Taizé jest noc sylwestrowa, określana Świętem Narodów. W jej trakcie każda grupa narodowa w danym miejscu przyjęcia proszona jest o przedstawienie jakiegoś elementu własnej kultury. Młodzież ze Szczecina zaprezentowała polski taniec narodowy polonez do muzyki W. Kilara z filmu „Pan Tadeusz” A. Wajdy. Natomiast 1 stycznia po południu rodziny przyjmujące młodych pielgrzymów spożywają z nimi wspólny posiłek. Jedną z rodzin, która przyjęła młodzież ze Szczecina, byli Marie i Zdeněk Vavřín oraz ich dzieci – Jan, Barbora, Marie i Markéta. Mówi Zdeněk Vavřín: – Mam bardzo miłe doświadczenia z 1990 r., kiedy spotkanie Taizé odbyło się po raz pierwszy w Pradze. W tamtym czasie nie chodziłem jeszcze do Kościoła. Moi rodzice nauczyli mnie szacunku dla chrześcijaństwa, ale sami też nie praktykowali, być może było to spowodowane wpływem komunizmu w naszym kraju. Uznawałem co prawda chrześcijaństwo, ale w pewnym sensie nie byłem w stanie go pojąć. Trudno było mi sobie wyobrazić, że przyczyną istnienia stworzenia jest Bóg. Bardziej skupiałem się na namacalnych, poznawalnych empirycznie konkretach. Tak więc spotkanie w 1990 r. było jednym z kroków, które przybliżyły mnie do chrześcijaństwa. Zacząłem otwierać się na to, co duchowe. Taizé pomogło mi odkryć Boga w moim życiu. Spore oddziaływanie w tym względzie miała także moja żona, Marie, która była zaangażowana w życie lokalnych grup działających wokół Kościoła katolickiego, a także uczestniczyła w Taizé w Budapeszcie w 1991 r. Chciała wychowywać nasze dzieci w wierze. Uważam, że tego rodzaju spotkania są ważne, gdyż chrześcijaństwo nie jest zbyt popularne w naszym kraju. Taizé pokazuje, że młodzi chrześcijanie istnieją i że są bardzo rozsądnymi i kulturalnymi ludźmi. To bardzo miłe, gdy widzimy, że przedstawiciele tylu narodów spotykają się i rozumieją.
– W czasie tych spotkań jest wiele silnych momentów – dodaje żona pana Zdenka, Marie. – Daje się odczuć, że moc modlitwy jest o wiele większa, jeśli tylu ludzi modli się w jednym miejscu.
Rodzina pana Zdenka jest zaangażowana w życie lokalnej wspólnoty, natomiast on sam, na co dzień nauczyciel matematyki w jednej ze szkół średnich, śpiewa w kościelnym chórze.
Hiszpania czeka!
W momencie, gdy przeor wspólnoty Taizé, brat Alois, ogłosił, że miejscem następnego spotkania będzie hiszpańska Valencia, wszyscy zgromadzeni w letnanskich halach Hiszpanie wprost wybuchli ze szczęścia. „See you in Valencia! Do zobaczenia w Walencji!”, rozlegały się tu i ówdzie entuzjastyczne głosy młodych pielgrzymów różnych narodowości.