Religijni liderzy zasypanej śniegiem Nowej Anglii w USA borykają się z poważnymi problemami wywołanymi przez srogą zimę. Podstawowy to taki, jak utrzymać kościoły i inne miejsca kultu. Zima spowodowała, że mniej wiernych uczestniczy w nabożeństwach, a to z kolei przekłada się na mniejsze wpływy ze składek. Frekwencja na nabożeństwach spadła – w granicach od 15 do nawet 50 proc. Wydatki natomiast (odśnieżanie, ogrzewanie i inne) rosną. Problem dotyczy wszystkich – i chrześcijan, i muzułmanów, i żydów.
Proboszcz rzymskokatolickiej parafii Najświętszego Zbawiciela w Bostonie – ks. Thomas Domurat, przyparty do muru, planuje podczas najbliższych Mszy św. zbierać dwa razy tacę, co pozwoli mu pokryć większe wydatki związane z atakiem zimy. Prezbiterianie z kolei, którym grozi zamknięcie 60 kongregacji, chcą się zwrócić do swojej centrali o pomoc w wysokości 300 tys. USD z powodu klęski żywiołowej, która nawiedziła region. Mazen Duwaji, dyrektor Rady Islamskiej Nowej Anglii, zapowiada, że muzułmanie będą starali się pokryć nieprzewidziane koszty walki z zimą ze środków zebranych podczas dorocznej marcowej kampanii pozyskiwania pieniędzy. Liczą na zrozumienie i większe wpływy. Niektóre wspólnoty próbują pozyskać fundusze od swoich członków za pomocą Internetu, co też przynosi niezłe skutki.
Klęska żywiołowa ma też swoje plusy. Jednym z nich jest poszukiwanie nowych sposobów duszpasterstwa w sytuacji, gdy wierni są uwięzieni przez zimę w domach. Najczęściej więzi wspólnotowe są podtrzymywane przez strony internetowe i media społecznościowe. Poważnym wyzwaniem jest też pomoc charytatywna dla osób starszych uwięzionych w swoich domach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu