Wtedy to Lech Wałęsa, chcąc utemperować jednego ze swoich przeciwników politycznych, rzucił pamiętny bon mot: „Stłucz pan termometr, nie będziesz pan miał gorączki!” Jak na owe czasy było to wezwanie śmiałe i odkrywcze. W kraju panował względny spokój, a relacje z Moskwą i Berlinem zadziwiająco wzorowe. Czy ktoś mógł na serio podejrzewać, że nowy kształt ustrojowy Europy Wschodniej został zaprojektowany przez prymusów komunistycznych służb specjalnych?
Minęły lata i odeszliśmy bardzo daleko od pionierskiej stylistyki Wałęsy. Dziś właściwsza byłaby sugestia: „Stłucz pan lustro, nie będziesz pan miał wyrzutów sumienia!” Zaiste, trudno nie zauważyć, że przez minione dekady połowa rodaków (no, prawie) swoje lustra potłukła i już nie troszczy się zbytnio o sumienie. W ten sposób usunięto ważny czynnik, kształtujący rzeczywistość na gruncie moralności i solidarności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ostatnio np. niespodziewane zamieszanie wywołała sprawa grantów. Miały być rekompensatą za straty, spowodowane epidemią covidu w latach 2020-21, ale – dziwnym trafem – dostały je firmy nieźle dziś prosperujące. Wprawdzie w Piśmie Świętym napisano, że kto ma dużo, temu będzie jeszcze dodane, ale nie jestem pewien, czy akurat chodziło tu o finanse.
Reklama
Pamiętam zasady, wedle których Łódzki Oddział Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy otrzymywał, w latach 2007–2014, środki na cykl Konferencji „Dziennikarz między Prawdą a kłamstwem”. Kwota, jaką można było wtedy „wyrwać od państwa”, oscylowała w granicach 20. tys. zł. i zależała od spełnienia surowych warunków: Należało mieć środki własne od sponsorów zewnętrznych (ok. 15% kosztów). Imprezy musiały być szeroko (i nieodpłatnie) dostępne publiczności, a ich zawartość udokumentowana na stronie www beneficjenta (nagrania) i np. w formie książkowej. Podobnie rzecz miała się z grantami na spektakle edukacyjne, które – z inną grupą – realizowaliśmy nieco później dla młodzieży w Łodzi i kilku miastach kraju. Graliśmy je w wielu szkołach lub transmitowane były na żywo (streaming) i rozsyłane w formie nagrań DVD.
Trzeba było spełnić naprawdę sporo warunków, by otrzymać grant. Najważniejszy był cel społeczny (zasięg zadania i długofalowy pożytek). Końcowa ewaluacja musiała być skrupulatna, a wydatkowane środki rozliczone co do złotówki. Nikt nie oczekiwał niczego „po znajomości”. Wiele stowarzyszeń (w tym nasze) aplikowało o granty do obydwu stron sceny politycznej i często je otrzymywało. Te idylliczne czasy wspominam z rozrzewnieniem. Szkoda że już minęły. To se ne vrati! Zniweczyła je nasilająca się – aż do stanów ekstremalnych – polaryzacja polityczna. Teraz rodacy przybrali różne „formy przetrwalnikowe”: każdy „trzyma swoje karty przy orderach” oraz – na wszelki wypadek – nie śmieje się za często i za szczerze (chlubny wyjątek stanowią tu prezenterzy porannych programów w TV Republika).
Czy ktoś dzisiaj jest w stanie przewidzieć, jak długo zdołamy utrzymać nasz kruchy pokój, zwłaszcza że blisko nas trwa wojenna zawierucha? Gen. Jarosław Gromadziński – do którego można mieć zaufanie, jako że (po utracie zaufania) opuścił rządowe ławy i zajął się analityką międzynarodową – stwierdził (dwa tygodnie temu), że zanim Rosja odbuduje swoje moce wojenne, mamy kilka lat na przygotowanie się (minus te dwa tygodnie). A ostatnio znana analityczka i publicystka z USA, Whitney Webb stwierdziła, że globaliści potrzebują kataklizmu „na miarę II wojny światowej”, aby zaprowadzić nowy system finansowy świata oparty na cyfrowej walucie. Niezłe perspektywy! – nie ma co gadać.
Zatem, żeby być całkiem serio, osobiście pokładałbym nadzieję raczej w Narodowej Nowennie Pompejańskiej, do której odmawiania wezwało, w rocznicę Cudu nad Wisłą, Sanktuarium Św. Jana Pawła II w Radzyminie. Jeśli będzie na dużo, przyniesie lepszy skutek, niż aplikowanie o różne łaskawe granty, zwłaszcza gdy prośby te pisze się i wysyła „na Berdyczów”.
