Reklama

Głos z Torunia

Rocznica niemieckiej zbrodni na Barbarce

Niedziela toruńska 46/2015, str. 1, 6

[ TEMATY ]

rocznica

Krzysztof Kosiarski

W miejscu kaźni stoi pomnik autorstwa prof. Mariana Molendy

W miejscu kaźni stoi pomnik autorstwa prof. Mariana Molendy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dnia 28 października na toruńskiej Barbarce odbyła się uroczystość ku czci polskich patriotów pomordowanych w tym miejscu przez Niemców w okresie od końca października do grudnia 1939 r. Wybór daty był nieprzypadkowy, gdyż dokładnie tego dnia przypadła rocznica pierwszej egzekucji. Przepiękna jesienna, leśna sceneria, zapadający zmierzch rozświetlany przez pochodnie, a przede wszystkim pełna skupienia i powagi modlitwa oraz zaduma nad tym, co w tym miejscu wydarzyło się 76 lat temu, złożyły się na wyjątkowy nastrój tego spotkania. Spotęgowała go okolicznościowa wystawa przygotowana przez oddział Instytutu Pamięci Narodowej, opisująca i ukazująca na licznych fotografiach sprawców zbrodni.

Mszy św. sprawowanej w intencji ofiar przewodniczył ks. prał. Józef Nowakowski, proboszcz parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Toruniu, a homilię wygłosił ks. kan. Wojciech Miszewski, proboszcz parafii pw. św. Antoniego na toruńskich Wrzosach. Podkreślił on, że zbrodni dokonali przedstawiciele narodu, który wydał tylu wybitnych myślicieli, uczonych i artystów, a jednak nie ustrzegł się przed dokonaniem jednej z największych zbrodni w historii świata. Dodał, że wbrew intencjom sprawców męczeństwo pomordowanych polskich patriotów nie poszło w zapomnienie. Zbrodni nie udało się ukryć, wymazać z pamięci.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W uroczystości wzięli udział przedstawiciele samorządu wojewódzkiego oraz władze miejskie, parlamentarzyści, rodziny ofiar, kombatanci i wielu mieszkańców Torunia, w tym młodzież. Nie zabrakło też duchowieństwa innych wyznań, obecny był ks. Jerzy Molin, przedstawiciel wspólnoty ewangelicko-augsburskiej oraz ks. mitrat Mikołaj Hajduczenia, proboszcz parafii prawosławnej.

Ku czci pomordowanych

Po Eucharystii miał miejsce przejmujący apel poległych, w którego trakcie kompania reprezentacyjna toruńskiego garnizonu wielokrotnie powtórzyła słowa: „Zginęli śmiercią męczeńską!”. Potem, dokładnie 76 lat po salwach plutonu egzekucyjnego, w tym samym miejscu rozległa się salwa honorowa ku czci pomordowanych. W okolicznościowym przemówieniu prezydent Torunia Michał Zaleski wskazał z jednej strony na konieczność przebaczenia sprawcom zbrodni, z drugiej podkreślił, jak ważne jest, aby te tragiczne wydarzenia nie przedawniły się w naszej pamięci, aby na zawsze pozostały przestrogą, do czego może doprowadzić ślepa nienawiść. Zachęcił też do modlitwy w intencji ofiar.

O tym trzeba pamiętać

Reklama

W dniach 17-21 października 1939 r. okupacyjne władze niemieckie aresztowały ok. 1000-1200 osób, mieszkańców Torunia i okolic. Nie były to aresztowania przypadkowe. Dotknęły osób, które według Niemców należały do polskiej warstwy przywódczej: nauczycieli, duchowieństwa, lekarzy, urzędników, działaczy społecznych i politycznych, przedsiębiorców, rzemieślników, harcerzy, robotników i rolników. Większość z nich trafiła najpierw do Fortu VII, czyli XIX-wiecznej pruskiej fortecy położonej na obrzeżach miasta. O ich losie zdecydowała komisja złożona z przedstawicieli gestapo, Służby Bezpieczeństwa oraz Selbstschutzu. Część skazano na rozstrzelanie, część na wywiezienie do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, nielicznych zwolniono.

Wyroki śmierci zostały wykonane na Barbarce. Przed wywiezieniem z Fortu VII Niemcy ograbiali więźniów z pieniędzy, biżuterii i odzieży wierzchniej. Następnie przewożono ich krytymi ciężarówkami na Barbarkę i tam rozstrzeliwano. Ciała spychano do wykopanych wcześniej dołów. Pierwsza egzekucja odbyła się 28 października 1939 r. Łącznie w ciągu niespełna 2 miesięcy Niemcy zamordowali w ten sposób prawdopodobnie ok. 500-600 osób.

Na miejscu zbrodni

W 1944 r., w obliczu klęski, Niemcy spalili zwłoki z masowych mogił, aby w ten sposób zatrzeć ślady zbrodni. Po wojnie, w 1945 r., Polacy przeprowadzili poszukiwania masowych mogił. Okazały się one puste oprócz jednej, w której znaleziono zwłoki 87 ofiar (pochowano je na cmentarzu przy ul. Grudziądzkiej). Udało się natomiast ustalić miejsce, w którym Niemcy spalili ciała pozostałych zamordowanych.

Na miejscu zbrodni stanął granitowy pomnik autorstwa prof. Mariana Molendy, przedstawiający pochyloną postać ze złożonymi z tyłu, związanymi rękami i przestrzeloną na wylot piersią. Na cokole pomnika umieszczono nazwiska 298 zamordowanych – tych, których personalia udało się bezspornie ustalić. Ich listę opracowali historycy z UMK, a przyczyniły się do tego poproszone o pomoc rodziny ofiar. W pobliżu stanęła też tablica informacyjna, zawierająca nazwiska pomordowanych, datę i miejsce ich urodzenia oraz wykonywany zawód.

2015-11-10 12:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

70 rocznica wyzwolenia Loreto i Ankony

[ TEMATY ]

historia

rocznica

Piotr Kłeczek

Mszą św. na Polskim Cmentarzu w Loreto 19 lipca uczczono pamięć żołnierzy 2. Korpusu Polskiego poległych w walkach o Loreto, Ankonę i inne miejscowości regionu Marche. Eucharystii przewodniczył bp Józef Guzdek, Biskup Polowy Wojska Polskiego. W homilii zaapelował o nie zakłamywanie historii w imię poprawności politycznej. - Wspólny europejski dom i światowy pokój trzeba budować na mocnym fundamencie prawdy historycznej i sprawiedliwości - powiedział.

Po Mszy św. rozpoczął się apel pamięci, który zakończyła ceremonia złożenia wieńców. Ofensywa na Loreto i Ankonę była jedyną operacją przeprowadzoną samodzielnie przez żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych u boku aliantów podczas kampanii włoskiej. Zajęcie portu zaopatrzeniowego ułatwiło aliantom przełamanie kolejnego systemu niemieckich umocnień tzw. Linii Gotów i według historyków otworzyło drogę do Niemiec.
CZYTAJ DALEJ

Błogosławione w Braniewie – bolesne męczennice komunizmu

2025-05-30 19:30

[ TEMATY ]

Braniewo

siostry katarzynki

beatyfikacjia

Red

Miały od 26 do 64 lat. Ginęły po kolei – w ciągu kilku miesięcy 1945 roku. Dlatego, że do końca pozostały z dziećmi - sierotami, z pacjentami w szpitalu, z osobami starszymi, które nie miały rodzin ani opieki. Z tymi wszystkimi, którzy nie byli w stanie się bronić ani uciekać przed Armią Czerwoną, która brutalnie wkroczyła wtedy na Ziemię Warmińską. Czy można zrozumieć postępowanie sióstr katarzynek?

Pracowały na całej Warmii, w różnych domach zakonnych i w różnych miejscach: domach dziecka, szpitalach, ośrodkach opieki. Gdy żołnierze sowieccy zaczęli zajmować te ziemie, ludzie zaczęli się masowo ewakuować. Nie mogło być na tych ziemiach dzieci, które nie miały rodziców, chorych bez własnych rodzin czy najstarszych mieszkańców. Takich osób nie opuściły jednak siostry katarzynki. Mimo że były przez czerwonoarmistów bite, gwałcone, torturowane – na przykład w szpitalnej piwnicy, gdzie szukały schronienia wraz ze swymi podopiecznymi. Te, które zostały wtedy z pacjentami, były wielokrotnie wykorzystywane przez Sowietów. Niektóre więziono, a potem zesłano w głąb ZSRR. Pracowały w łagrach, zmarły z wycieńczenia. Siostra, która zorganizowała ewakuację dzieci – zgromadziła je w grupie na dworcu kolejowym, sama zaś poszła szukać dla nich wody i pożywienia. Żołnierz Armii Czerwonej zastrzelił ją, gdy tylko wyszła na zewnątrz. Były siostry, które zginęły wskutek ciągnięcia ich za samochodem po ulicach Kętrzyna. Po zajęciu Gdańska przez Sowietów pod koniec marca 1945 r. rozpoczęły się mordy, grabieże i gwałty na miejscowej ludności. Ofiarą napaści padły też siostry katarzynki, które znalazły się w mieście po przymusowej ewakuacji macierzystego domu w Braniewie. Jak podaje KAI, 58-letnia siostra Caritina Fahl, nauczycielka i ówczesna wikaria generalna Zgromadzenia, ze wszystkich sił starała się bronić młodsze siostry przed gwałtem. Została straszliwie pobita, zmarła po kilku dniach. Takie były ich losy.
CZYTAJ DALEJ

Chwalcie łąki umajone w drodze do Sulistrowiczek

2025-05-31 13:57

ks. Łukasz Romańczuk

Siostry ze Zgromadzenia św. Józefa w Wierzbicach zaprosiły do wspólnego pielgrzymowania do Sanktuarium NMP Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Drogę ulicami różnych miejscowości, polami i lasami o dystansie ok. 25 km pokonuje ponad 80 osób.

Główną intencją naszego pielgrzymowania jest modlitwa za osoby poświęcone Bogu, a także o dar powołań do życia zakonnego i misyjnego. Poza tym modlimy się we wszystkich intencjach, z którymi wędrują nasi pielgrzymi - mówi s. Emmanuela Snopek CSJJ.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję