Reklama

Europa

Każdego wieczoru widzę jego postać…

11 lat temu, 2 kwietnia 2005 r., umierał Jan Paweł II. Jego odejście opłakiwał cały świat. Katolicy i innowiercy, świeccy i duchowni. Proces beatyfikacyjny Papieża Polaka rozpoczął się natychmiast – Benedykt XVI udzielił dyspensy od pięciu lat, które według przepisów powinny minąć od śmierci kandydata na ołtarze. Nie wszyscy znają historię otwarcia tego procesu.
Jak zaznacza kard. Camillo Ruini, ówczesny wikariusz Rzymu, „z woli ludu” już podczas konklawe w 2005 r. z inicjatywy pewnego kardynała purpuraci sporządzili list z prośbą do nowego papieża o natychmiastowe rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II. – List z dniem wybrania papieża trafił do moich rąk – precyzuje kard. Ruini – a ja na pierwszym spotkaniu z Benedyktem XVI przedstawiłem mu tę prośbę. Ojciec Święty zapragnął osobiście ogłosić kapłanom swoją decyzję. I uczynił to 13 maja 2005 r. podczas spotkania z kapłanami diecezji rzymskiej. Owym kardynałem, który przygotował list do podpisu, był Słowak – kard. Jozef Tomko, którego zapytałam o dokładny przebieg zdarzeń. A. Z.

Niedziela Ogólnopolska 14/2016, str. 14-15

[ TEMATY ]

wywiad

Kościół

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

ALEKSANDRA ZAPOTOCZNY: – Kard. Camillo Ruini wyjawił mi sekret, że to Ksiądz Kardynał był inicjatorem pomysłu, by otworzyć proces beatyfikacyjny papieża Jana Pawła II natychmiast. Jak to się stało?

Reklama

KARD. JOZEF TOMKO: – Po pogrzebie Papieża odbywały się narady kardynałów dotyczące przyszłego konklawe. Stanowiliśmy dużą grupę, bo z całego świata przybyli na pogrzeb Papieża i aż do konklawe pozostali w Rzymie. Zebraniom przewodniczył ówczesny kardynał Joseph Ratzinger. Były dyskusje, pytania, obrady. Gdy zabrałem głos, wysunąłem propozycję, by przyszłemu papieżowi przedstawić prośbę o otwarcie procesu Jana Pawła II. Znaliśmy go, wszyscy byliśmy przekonani o jego świętości, żyliśmy wraz z nim...
Kardynałowie wskazali jednak na fakt, że to niemożliwe, gdyż według procedur, trzeba czekać pięć lat od śmierci kandydata na ołtarze. Odpowiedziałem, że normę się ustala, ale równie dobrze przecież można ją znieść.
Istotnie, argument ten z mojej strony był nad wyraz odważny, ale słysząc moje słowa, kardynałowie spoglądali na siebie w milczeniu, a ja już miałem przygotowany list – prośbę, napisany tylko w moim imieniu. Gdy przedstawiałem go kardynałom, zaznaczyłem, że jeśli trzeba, list ten przeredaguję i zaprezentuję jako zbiorową prośbę, i kto będzie chciał, to się pod nim podpisze.
Dzień później kardynałowie zapełnili podpisami kartkę, która po zakończeniu konklawe została oddana w ręce kard. Ruiniego, a ten przekazał ją Benedyktowi XVI. W ten oto sposób proces został otworzony natychmiast. Także jego przebieg i zakończenie były szybkie. Dla mnie, oczywiście, były one tylko formalnością, trzeba było jednak respektować przepisy procesów kanonizacyjnych. Ale czekać pięć lat wydawało się zbyteczne, bo dotarłoby się do punktu, w którym już się było...

– Mówi Ksiądz Kardynał, że oczywiste było, iż Jan Paweł II był świętym. Dlaczego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jan Paweł II był świętym w swoim wnętrzu. Był świętym wcześniej, niż został nim ogłoszony. Przed uroczystościami pogrzebowymi Papieża wracałem do domu – mieszkam przy Via Conciliazione – i ulica była wypełniona ludźmi tak, że nie można było przejść, pielgrzymi spali na chodnikach. Wśród nich zauważyłem chłopaka z tatuażami, nastroszonymi włosami, kolczykami w nosie, uszach. Stał w kolejce do katafalku, żeby pożegnać się z Ojcem Świętym, by krótko pomodlić się przy jego trumnie. Nie sądziłem, że spotkam tu kogoś takiego. A ile było milionów ludzi, sam nie wiem... Podszedłem więc do niego i zapytałem: „Dlaczego Pan tu stoi i tak się męczy?”. A ten chłopak mi odpowiedział: „On tak wiele zrobił dla nas, młodych, a ja dla niego nic nie zrobię?”. W tym momencie zrozumiałem, jak ludzie pojęli świętość Jana Pawła II – w taki zwykły, jasny sposób: zrobił wiele dla nas... Zrozumieli, że on żył dla ludzi. Był święty.

– Jak Ksiądz Kardynał pamięta ostatnie spotkanie z Papieżem, czy były to chwile szczególne i bardzo intymne?

Reklama

– Bardzo bolesne. Było to w jego pokoju sypialnym. Miałem zanieść list do kard. Dziwisza, oddać do rąk własnych. Kardynał otworzył mi drzwi i poprosił, bym wszedł za nim do sali, w której przebywał Papież. Zastałem go w pozycji półleżącej, ciężko oddychał. Mój przyjaciel, lekarz papieski, zwrócił się do mnie: „Zaczęło się...”. Agonia już się zaczęła. Był piątek wieczór.
Dzień później wszyscy oczekiwali na wiadomości z Watykanu. Wieczorem słyszałem w telewizji, że Papież źle się czuje i wygląda na to, że umiera. W pewnej chwili ktoś do mnie zadzwonił i poinformował, że Papież umarł. Udałem się szybko na trzecie piętro – on leżał już nieruchomy, usta miał podwiązane chustką. Odjęto mu wszystkie rurki i usunięto przewody, do których był podpięty. Jego ręka, pamiętam, była pełna dziur po igłach. Uklęknąłem i pocałowałem tę rękę. Ja tę rękę jeszcze do dziś czuję na swojej głowie, kiedy mnie konsekrował na urząd biskupi i kardynalski...
To było moje ostatnie z nim spotkanie. Z wielkim papieżem Janem Pawłem II...

– Co pozostanie po świętym Papieżu?

Reklama

– Gdzie tylko dotkniemy życia Kościoła, tam znajdziemy spuściznę po Janie Pawle II. Przede wszystkim był naprawdę Piotrem – następcą Piotra i kamieniem, na którym opiera się wspólnota i buduje Kościół. Pełnił funkcję, o której się nie mówi, a która jest najważniejsza – był opoką, fundamentem wspólnoty. Potrafił utrzymać różność we wspólnocie, w wierze w Chrystusa. Światu, który chciał zapomnieć o Bogu, ten Papież na Placu św. Piotra, gdy wyszedł ze swoim krzyżem – któż tego nie pamięta! – wykrzyczał: „Nie lękajcie się Chrystusa!”. To był krzyk tak wielki, że wszyscy na siebie popatrzyli i nikt nie odważył się podważyć słów człowieka, który głosił Chrystusa na cały świat. Tak mógł robić tylko papież, papież taki jak on.
Jeśli zaś chodzi o szczegóły – dziś już pisze się w książkach do historii, że Jan Paweł II przygotował zburzenie muru berlińskiego bez przeprowadzenia działań politycznych; prowadził politykę duchowości, szerzył ducha i nadzieję. On przywrócił ludziom nadzieję!
Myślę, że świat będzie powracać do osoby i dzieł Jana Pawła II nawet za wiele lat, za kilka pokoleń. Myślę też, że im bardziej będziemy się oddalać w czasie od jego śmierci, tym bliżej niego będziemy. Nie możemy stracić go z oczu, to wielka postać, chwała Polski i gloria Słowaków, no i – nasz Papież.

Reklama

Grzegorz Gałązka

– A kim Jan Paweł II był dla Księdza Kardynała?

– Dla mnie osobiście był ojcem. Służyłem wielu papieżom, ale najdłużej jemu. Znałem go osobiście. Kiedy opublikowałem swoją książkę na temat małżeństw mieszanych, wysłałem mu tę publikację, a on przysłał mi podziękowanie, które do dziś zachowuję w swojej biblioteczce. Minęło wiele lat, ale na szczęście można jeszcze tę karteczkę odczytać, to taka relikwia...
Kiedy przybył do mojego biura, miałem przy sobie album o Tatrach po stronie polskiej i słowackiej. Książka leżała na stole. Kiedy Papież wszedł do pokoju, jego spojrzenie natychmiast na nią padło. Otworzył ją i przeglądał, wskazywał szczyty. Radośnie przeglądaliśmy wspólnie tę książkę. Był już nowo wybranym papieżem, ale sercem był w górach. Mówił do mnie po polsku, a ja odpowiadałem mu dialektem słowackim, który jest zbliżony do języka polskiego. Rozumieliśmy się dobrze, a za nami stała grupa naszych współpracowników z różnych krajów i patrzyli na nas, zastanawiając się, o czym mówimy tym tajnym i radosnym językiem. A myśmy przypominali sobie góry! Widać było, że Papież bardzo dobrze zna Tatry. A kiedy już dość długo trzymał album w ręce, zamknął go, mówiąc: „Teraz to już wystarczy... Już nie można”. Ja odpowiedziałem: „Dlaczego nie można, nawet trzeba...”.
Z Papieżem łączyła mnie także religijność maryjna. Maryja jest nam bardzo bliska. On przyjmował Matkę Boga, Bogurodzicę, do końca sercem i rozumem. Rozpowszechnienie tej formy pobożności, która jest rozumiana sercem, ale rozjaśniona rozumem, odpowiada słowiańskim charakterom: nie jesteśmy zimnymi, racjonalnymi intelektualistami, jesteśmy sentymentalni i wiara przybliża nas do Maryi. Ta wiara serca i rozumu jest charakterystyczna dla Jana Pawła II.
Papież z Polski mianował mnie biskupem. Ceremonia odbyła się w Kaplicy Sykstyńskiej, a on powiedział kazanie po słowacku, śpiewane były także słowackie pieśni. Później wyniósł mnie do godności kardynalskiej...
Wcale nie żałuję, że w jakimś stopniu zburzyłem normy procesów beatyfikacyjnych, nigdy nie będę tego żałował! Byłem szczery, kiedy to zaproponowałem, i taki jestem dzisiaj. Każdego wieczoru spaceruję po Placu św. Piotra. Jest tam oznaczone miejsce, z którego 13 maja 1981 r. Ali Agca strzelał do Jana Pawła II. Często zatrzymuję się tam, na tym białym kamieniu, i za każdym razem mam przed oczami jego postać...

– Z całego serca dziękujemy Eminencji za odważną inicjatywę i przedstawienie jej kardynałom.

2016-03-29 14:04

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zwycięstwo dzięki Maryi

Gdyby nie orędownictwo Matki Bożej, odwaga mieszkańców Osiedla Stałego w Jaworznie oraz determinacja i silna wola ks. prał. Józefa Lendy, tego jubileuszu mogłoby nie być. 28 czerwca bp Grzegorz Kaszak celebrował uroczystą Mszę św. z okazji 30. rocznicy powstania parafii na Osiedlu Stałym, 15-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Nieustającej Pomocy, 45. rocznicy święceń kapłańskich ks. prał. Józefa Lendy i 25-lecia wolności po przemianach demokratycznych w Polsce. Uroczystości w parafii dopełniło wprowadzenie relikwii św. Jana Pawła II

Kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie należy dziś do najbardziej okazałych, dopracowanych, doskonale wyposażonych świątyń w diecezji sosnowieckiej. Dziś. Po 30 latach. Ale powstawał w dramatycznych okolicznościach. I gdyby nie upór, odwaga, modlitwa kapłanów i wiernych świątynia mogłaby nie powstać. Spójrzmy jak tworzyły się zręby parafii. Historia parafii i sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie-Osiedlu Stałym liczy 30 lat, ale walka o jej powstanie trwała od 1958 r. Nie każdy dzisiaj wie, że na Osiedlu Stałym w Jaworznie, liczącym już w latach 70. minionego wieku kilkanaście tysięcy mieszkańców, miało nie być nigdy świątyni katolickiej. Dowodem są blisko 30-letnie starania o zezwolenie na budowę kościoła. Według władz PRL, Osiedle Stale miało być ateistyczne, a ludzkie szczęście powinny zapewnić tylko „godna praca i wygodne mieszkanie”. – Jak się okazało, do szczęścia ludziom potrzebne było coś więcej, a właściwie Ktoś większy – Bóg. Dlatego wraz z duszpasterzami z parafii w Dąbrowie Narodowej nie dawaliśmy za wygraną. Oprócz regularnego posyłania pism do odpowiednich władz, manifestacji i pikiet w urzędach, w cichości i pokorze serca kierowaliśmy nieustanne modlitwy do Matki Boga i ludzi o wstawiennictwo u Syna, zawierzając jej sercu losy swej wiary – powiedział ks. prał. Józef Lenda, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie na Osiedlu Stałym. Kiedy „pokojowe” wysiłki nie przyniosły rezultatu, w lutym 1978 r., bez zgody władz państwowych, powstała na Osiedlu Stałym kaplica, a jej usankcjonowanie kapłani i wierni uważali za cud. – Stało się to w dniach Nowenny ku czci Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jako pielgrzym przybył do nas kardynał Karol Wojtyła, metropolita krakowski. W kazaniu skierowanym do mieszkańców naszej przyszłej parafii, powiedział znamienne zdanie: „Jestem przekonany, że to wszystko, co się tutaj na waszym osiedlu dokonało, jest dziełem nieustającej pomocy Matki Chrystusowej”. Na czym polegał cud? – Przede wszystkim z pomocą Matki Bożej Nieustającej Pomocy utworzyliśmy naszą kaplicę i ocaliliśmy ją przed próbą zburzenia. Stało się więc naturalnym wyrazem naszej wdzięczności, że kiedy powstała parafia, wybraliśmy Matkę Bożą za patronkę. To Ona darowała nam kolejne łaski: uzyskaliśmy zgodę komunistycznych władz na budowę świątyni w miejscu, które sami wybraliśmy, a później wręcz niezasłużoną łaską było ukoronowanie Jej cudownego obrazu przez Ojca Świętego Jana Pawła II, 14 czerwca 1999 r. podczas pielgrzymki papieskiej do ojczyzny. Dodam, że koronacja na placu Papieskim w Sosnowcu była wynikiem naszej ufności w nieustającą pomoc Matki Bożej, a zarazem wdzięczności za Jej opiekę, wysłuchanie próśb i modlitw, udzielane wsparcie w budowie kościoła, za uczenie nas ofiarnej miłości – tłumaczy ks. prał. Józef Lenda. W kazaniu podczas nowenny z 26 kwietnia 1978 r., kardynał Karol Wojtyła powiedział o rodzącym się wówczas kulcie Matki Bożej Nieustającej Pomocy, że „jest to chyba jedno z najistotniejszych osiągnięć duszpasterskich”. Dzisiaj, po latach, należy dopowiedzieć, że tych kolejnych, istotnych osiągnięć duszpasterskich ożywiających wiarę i miłość ludu Bożego, przyczyniających się do odnowy duchowej i moralnej ludzi było więcej, ale najważniejsza stała się koronacja cudownego wizerunku Maryi z Dzieciątkiem Jezus. W konsekwencji nastąpiło później zawierzenie mieszkańców Jaworzna opiece Matki Bożej Nieustającej Pomocy – 15 października 2005 r., a także ustanowienie jej Patronką miasta, co ogłoszono 6 marca 2006 r. Natomiast 24 listopada 2010 r. świątynia została ,,zjednoczona” w sposób szczególny więzią duchową z Bazyliką Matki Bożej Śnieżnej w Rzymie. Oznacza to, że w świątyni zawsze można uzyskać dar odpustu zupełnego. – W krótkiej historii naszej parafii wydarzyło się wiele nadzwyczajnych faktów, które należy zachować dla potomnych. Trzeba przypominać, z jakim trudem przyszło nam zbudować naszą piękną świątynię. A nie ukrywam, że jej powstawanie było wspaniałym, ogromnym porywem wiary. Nie boję się wielkich słów, aby oddać wszystko to, co działo się w naszych sercach. Wielu ludzi przekonało się o tym, jak budowa kościoła zmieniła ich życie, zmobilizowała do pracy i modlitwy, do obrony zagrożonych wówczas i dzisiaj duchowych wartości. Nasz wieloletni trud budowania opłacił się pod każdym względem. Nasza świątynia może konkurować z najlepszymi dziełami współczesnej architektury sakralnej. Ale co ważne, jej budowniczymi byliśmy my sami, miejscowi cieśle, murarze, rzemieślnicy, inżynierowie dobrze znający swoją sztukę, a także wszyscy ci, którzy wspomagali budowę swoją ofiarą. Jednym słowem, nasza świątynia jest wyrazem mocnej wiary i tęsknoty za Bogiem, a także wyrazem artyzmu sztuki sakralnej – powiedział ks. proboszcz Józef Lenda. Trzeba nadmienić, że przy całym trudzie budowlanym, dla ks. prał. Józefa Lendy najważniejsze są sprawy duszpasterskie, duchowe. A te od aktu koronacji w 1999 r. nabrały tempa. Do sanktuarium zaczęły przybywać pielgrzymki z sąsiednich diecezji, spotkać też można pojedynczych pielgrzymów z różnych zakątków Polski. Pojawiły się świadectwa oraz dokumenty świadczące o łaskach otrzymanych za przyczyną Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Dość powiedzieć, że wśród darów ofiarnych składanych podczas jubileuszowej Mszy św. znalazł się kielich mszalny jako wotum za uzdrowienie z ciężkiej choroby. W tym kontekście zrodził się pomysł, aby Matce Bożej oddać jeszcze większą cześć publiczną, a jej wyrazem powinna być zmiana herbu miasta Jaworzna. W tej sprawie ks. prał. Józef Lenda napisał specjalny list do Rady Miasta Jaworzna. Prezydent Jaworzna Paweł Silbert po otrzymaniu wniosku w tej sprawie zwrócił się do Instytutu Heraldyczno-Weksykologicznego z prośbą o przedstawienie procedury zmiany herbu oraz niezbędne opinie wymagane w tym postępowaniu. Instytut pomysł opracowania nowego herbu uznał za możliwy. Urzędnicy poradzili nawet, by połączyć dwa elementy: jawor z w postaci drzewa lub gałązek oraz wizerunek Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Czy ten zamiar, a jednocześnie marzenie uda się zrealizować? Należy pamiętać, że kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie wniósł wiele autentycznego doświadczenia Boga w życie mieszkańców, stał się dla wielu przewodnikiem po ścieżkach życia. Należy też zwrócić uwagę na fakt, że o Jaworznie mówi się coraz głośniej jako o miejscu pielgrzymkowym. W ukazujących się na rynku księgarskim albumach czy folderach z polskimi sanktuariami, Jaworzno ma swoje stałe miejsce. A skoro już wspominamy o publikacjach, to z okazji 30. rocznicy utworzenia parafii ukazał się album autorstwa Czesława Ryszki pt.: „Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Jaworznie-Osiedlu Stałym”. Znajdziemy w nim nie tylko szereg zdjęć dokumentujących budowę świątyni i życie religijne, ale także szczegółowy opis historii parafii. – Przy okazji jubileuszu wyrażam wdzięczność moim parafianom, wszystkim darczyńcom za serce, trud oraz ofiary poniesione na rzecz naszej świątyni. Dziękuję wszystkim za współpracę i wzajemne ubogacanie się. Będąc od 1978 r. duszpasterzem na Osiedlu Stałym, przeżyłem wiele radosnych, ale i trudnych chwil. Te pierwsze powiększały moją radość, a te bolesne – takie jak strajki, stan wojenny, lata starań o pozwolenie na budowę, o przyznanie terenu pod kościół i plebanię jeszcze bardziej mnie umocniły. Za dar wspólnoty, za pracę i modlitwę jestem szczególnie wdzięczny. I liczę na dalszą współpracę – podkreślił ks. prał. Józef Lenda.
CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie Mocnych w Duchu ws. wezwania Ministerstwa Finansów do zwrotu 9 milionów złotych

2025-04-07 20:11

[ TEMATY ]

Fundusz Sprawiedliwości

Red./ak/GRAFIKA CANVA

W związku z pojawiającymi się w przestrzeni medialnej informacjami dotyczącymi wezwania Ministerstwa Finansów do zwrotu środków w wysokości 9 milionów złotych, otrzymanych przez Fundację Mocni w Duchu z Funduszu Sprawiedliwości, pragniemy wydać niniejsze oświadczenie.
CZYTAJ DALEJ

Dziecko we wrocławskim Oknie Życia

2025-04-09 14:40

Marzena Cyfert

Okno Życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu

Okno Życia przy ul. Rydygiera we Wrocławiu

9 kwietnia o godz. 10 siostry boromeuszki z fundacji Evangelium Vitae przy ul. Rydygiera usłyszały dzwonek informujący, że w Oknie Życia znajduje się dziecko.

Znalazły w nim zadbanego chłopczyka. – Nie wiemy dokładnie, ile ma lat, wygląda na 2-latka. Chłopczyk jest kulturalny, elokwentny, bardzo grzeczny. Dziękuje za wszystko, nie boi się. Po prostu bardzo fajny dzieciak. Jest to nasze 23. dziecko znalezione w Oknie – mówi s. Ewa Jędrzejak, boromeuszka z fundacji Evangelium Vitae, która prowadzi Okno Życia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję