Reklama

Niedziela Łódzka

Łódzcy sportowcy zapraszają na ŚDM

Nie jedź tam – to Cię zmieni

Niedziela łódzka 26/2016, str. 4

[ TEMATY ]

Światowe Dni Młodzieży

Dagmara Zalewska

Ambasadorzy ŚDM – Aleksander Beta i Przemysław Wieczorek

Ambasadorzy ŚDM – Aleksander Beta i Przemysław Wieczorek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łódzcy sportowcy: judoka, reprezentant kraju w kat. 66 kg, członek kadry narodowej seniorów Aleksander Beta oraz wicemistrz świata i Europy w taekwondo Przemysław Wieczorek, postanowili zaangażować się w przygotowania do Światowych Dni Młodzieży. W niecodzienny sposób zachęcają młodych, by uczestniczyli w tym niezwykłym spotkaniu młodych z Papieżem. Do tej akcji promocyjnej już dołączają się kolejni łódzcy sportowcy.

„Nie mam zamiaru nikogo na siłę zapraszać na ŚDM, bo każdy z nas jest wolnym człowiekiem, ale wiem jedno, każdy z nas potrzebuje Boga, ponieważ życie bez Niego jest pozbawione sensu. Ja jestem tego przykładem, gdy tylko coś złego dzieje się w moim życiu, wątpię, odchodzę od Boga, wszystko zaczyna się komplikować, zaczynam wtedy myśleć tylko po ludzku i nie radzę sobie wtedy nawet z najmniejszymi problemami. A wystarczy tylko Mu zaufać. Jezus Chrystus jest jedyną drogą. Jest drogą, prawdą i życiem. To On wskazuje nam, jak powinniśmy żyć, by dążyć do Boga. Na pewno ŚDM będą miejscem, gdzie umocnimy swoją wiarę, możemy tu zbudować ją od nowa i odnaleźć Boga dzięki ludziom, którzy już Go odnaleźli. Dlatego warto tam być” – mówił Przemek Wieczorek w filmiku adresowanym do młodych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nieco inną formę przekazu wybrał Aleksander Beta, który postanowił wykorzystać to, że młodzież jest przekorna i zawsze robi odwrotnie niż im się każe. Tak mówił do młodych przed ŚDM:

„Powiem Ci tak – nie jedź na Światowe Dni Młodzieży. Nie jedź tam. Co się będziesz wychylał? Siedź sobie grzecznie w domu, masz swoje papcie, swój pilot do telewizora. Co się będziesz wychylał? Jeszcze poznasz kogoś, kto całkowicie odmieni twoje życie. Jeszcze spotkasz niesamowitych ludzi, z którymi przegadasz cały dzień, i to ludzi z całego świata. Co się będziesz wychylał? Po co tam będziesz jechać? Mówię ci – nie jedź tam – powiem ci dlaczego – bo będziesz wolny! Będzie ci się chciało żyć! Będzie ci się chciało tańczyć, skakać i śmiać się bez powodu! Mówię ci, to zmieni cię tak bardzo, że twoi znajomi cię nie poznają – ty sam siebie nie poznasz – po co ci to? To wywróci twój świat do góry nogami i nie będziesz chciał stamtąd wracać. No, ale wiesz, nie musisz wierzyć gościowi w białym szlafroku” – mówił judoka.

Jest wielu ambasadorów Światowych Dni Młodzieży, dlatego łódzcy sportowcy postanowili wykorzystać swój talent i to, że są rozpoznawalni wśród młodych, by przekonać ich, że tak spektakularne i niesamowite doświadczenie wiary i obecności Boga nie może ich ominąć.

2016-06-23 08:07

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W stolicy miłosierdzia

Stało się! Kraków będzie kolejną stolicą Światowych Dni Młodzieży! Wiadomość została potwierdzona przez papieża Franciszka 28 lipca po Eucharystii na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. W bazylice Bożego Miłosierdzia rozległy się wtedy gromkie oklaski młodzieży, która 27-28 lipca na łagiewnickim wzgórzu przeżywała „Rio w Krakowie”. To lokalne spotkanie przeszło już do historii. Dziś pora myśleć o światowym wydarzeniu: Kraków 2016!

Już dzisiaj Polska i Kraków otwierają na oścież serca, by za trzy lata przyjąć młodych pielgrzymów z Papieżem Franciszkiem na czele - to fragment „depeszy” kard. Stanisława Dziwisza, którą odczytał zgromadzonym w łagiewnickiej świątyni bp Damian Muskus OFM. Od siebie dodał, że decyzja Ojca Świętego nakłada na nas dużą odpowiedzialność: - Musimy wzrosnąć duchowo! Młodzi z pewnością będą szukać w naszym mieście przeżyć estetycznych, ale przede wszystkim będą patrzeć na nas, ile w nas jest z Bożego ducha!
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Podejrzany o zabicie księdza z Kłobucka był poczytalny

2025-10-02 11:06

[ TEMATY ]

śp. ks. Grzegorz Dymek

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Grzegorz Dymek

Ks. Grzegorz Dymek

Tomasz J., podejrzany o zabicie w lutym br. księdza z Kłobucka (Śląskie), był w chwili popełnienia tego czynu poczytalny – uznali biegli w przesłanej prokuraturze opinii sądowo-psychiatrycznej. Do sądu wkrótce powinien trafić akt oskarżenia.

Ks. Grzegorz Dymek, proboszcz parafii NMP Fatimskiej w Kłobucku, został zamordowany 13 lutego podczas napadu na plebanię. Zbrodnia miała najprawdopodobniej tło rabunkowe. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Częstochowie. Informację o uzyskanej opinii biegłych przekazał w czwartek PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury okręgowej Tomasz Ozimek.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję