O godzinie 6 rano wyruszyliśmy z placu przed kościołem Królowej Polski w Jarosławiu na Jasną Górę. Poranek był chłodny i wszystko wskazywało, że będzie to kolejny deszczowy, ponury dzień. Tymczasem to nie był zwykły jesienny dzień. Po drodze wstąpiliśmy do Łagiewnik, bo jakże inaczej. Po krótkich pacierzach do Bożego Miłosierdzia wróciliśmy na autostradę, by później trasą E75 skierować się do Duchowej Stolicy naszego Narodu.
Wraz z przekroczeniem granic miasta dało się zauważyć duże przeciążenie ruchu. W pewnym momencie autokar po prostu ugrzązł w korkach i stał w miejscu. Wszystko wskazywało na to, że do Częstochowy w sobotnie przedpołudnie wjechała ogromna ilość autokarów. Zdecydowaliśmy z panem kierowcą nie jechać z na parking, tylko w pewnym momencie po prostu wysiąść i udać się na Jasna Górę, by włączyć się w trwające już od ponad godziny czuwanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tu czekało nas ogromne zdziwienie. Plac był wypełniony po brzegi. Ogromna rzesza wiernych dialoguje z księżmi Antonello Cadeddu i Henrique Porcu – misjonarzami z Brazylii. Wszyscy reagują brawami, oklaskami, czasem śmiechem. Co chwilę zespół ewangelizacyjny podejmuje piosenki, które tworzą z nas wszystkich ogromny chór. Utkwiła mi pewna refleksja. Prowadzący ksiądz mówi, że dużo czasu spędził w naszej Ojczyźnie i zauważył, dostrzegł, wielkie cierpienie w naszym polskim narodzie. Ten ból – mówił charyzmatyczny kapłan ma swoje źródło. Tym, co sprawia ból, jest między innymi krzywda, która spotkała nas, Polaków. Dodatkowym ciężarem, który nas obarcza, jest po prostu grzech. Polacy nie zostali uchronieni od zła, który idzie przez świat. Niestety, aborcja to również problem polskiego narodu.
Czuwanie z godzinną przerwą poprowadziło nas wszystkich do Najświętszej Ofiary. Mszy św. z udziałem może tysiąca księży przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski. Kaznodzieja przypomniał znaczenie ekspiacji i pokuty w życiu osobistym i społecznym. Przestrzegł przed błędnym rozumowaniem grzechów pokoleniowych. Na zakończenie antycypując to wszystko, co ma się wydarzyć w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia 19 listopada, zawierzył cały Polski Naród Miłosiernemu Jezusowi, nazywając Chrystusa prawdziwym Polskim Królem.
Było to ogromne wydarzenie, bez precedensu historyczne i niepowtarzalne. Bezpośrednio po Eucharystii zaczęła się adoracja Najświętszego Sakramentu, w czasie której egzorcysta ks. Piotr Glas w odpowiednim momencie prosił Boga, aby uwolnił nas, Polaków, od wszelkiego zła. Stojąc przed Najświętszym Sakramentem, wypowiadał zdecydowanym głosem słowa egzorcyzmu. Czuło się potężną moc tej modlitwy najpierw uwielbienia, a następnie uwolnienia. Wcześniej przywoływał niejednokrotnie wstawiennictwa Matki Bożej Królowej Polski, zwracał się do Świętych Polskiego Narodu, przyzywał obrońcy świętej wiary Michała Archanioła, Anioła Stróża Polski, a teraz – domagał się w Imię Trójcy Przenajświętszej, aby zło opuściło nasz polski naród. Kulminacyjnym momentem tej niezwykłej „Wielkiej Soboty Polskiego Narodu” było błogosławieństwo całej naszej Ojczyzny przez kapłanów stojących wokół eucharystycznego Jezusa. Czekał nas jeszcze Apel Jasnogórski prowadzony przez Ojca Kapucyna w rocznicę śmierci wielkiego Polaka bł. Honorata Kuźmińskiego i droga powrotna do domu.
Wszyscy byliśmy oczarowani tym wszystkim, co wydarzyło się w wigilię 38. rocznicy wyboru Jana Pawła II na Stolicę Piotrową. Nie znam szczegółów, wiem, że za tą sobotnią modlitwą stał m.in. Lech Dokowicz, świecki ewangelizator, ale nie mam wątpliwości, że był to kolejny wieki cud św. Jana Pawła II, który ciągle pamięta o swoich rodakach. Dziękujemy ci, Ojcze Święty.