Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Macierzyństwo w cieniu choroby

Moja historia to pasmo udręki, niemocy i rozczarowania dorastaniem. Jest to też świadectwo wielkiej miłości, macierzyństwa w cieniu zabójczej choroby i heroicznej walki o każdy kolejny dzień z ukochanym dzieckiem. Z chorą na dystrofię mięśniową obręczowo-kończynową Marleną Król rozmawiała Katarzyna Muszyńska

Niedziela zamojsko-lubaczowska 2/2017, str. 7

[ TEMATY ]

wywiad

macierzyństwo

Archiwum autora

Marlena Król ze swoim synkiem

Marlena Król ze swoim synkiem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA MUSZYŃSKA: – Czym jest dla ciebie bycie mamą?

MARLENA KRÓL: – Jest czymś najpiękniejszym, co mnie w życiu spotkało. Może jest to przereklamowany slogan, bo powie tak każda mama, ale tak jest. Macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz, która mnie spotkała.

– Jest to bardzo wzruszające dla każdej z mam. Poza tym, że jesteś mamą, to także zmagasz się z wieloma trudnościami. Macierzyństwo dla każdej kobiety jest bardzo trudne i często ciężkie. Ty masz jeszcze dodatkowy balast, utrudnienie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Mam problemy ze wstawaniem, z chodzeniem. Zajmuję się synkiem tak jak każda inna mama. Jednak mi pomaga cała rodzina, bo nie pobiegnę za synkiem. Jak chcę wstać, to ktoś musi mi pomóc, bo sama nie wstanę. Pójdę, ale wolniej. Nie tak jak każdy człowiek. Jak wychodzę na dwór, to muszę mieć jakieś wsparcie. Boję się, że się przewrócę, ale często jest to taki lęk w głowie... Wolę mieć kogoś obok, czuję się bezpieczniej. Gdyby ktoś trącił mnie trochę mocnej, to mogłabym upaść. Nie mogę złapać równowagi, bo zaraz się chwieję.

– Jak nazywa się ta choroba?

– Dystrofia mięśniowa obręczowo-kończynowa.

Reklama

– Kiedy poznałaś diagnozę?

– Diagnozę najpierw poznali moi rodzice, gdy miałam 13 lat. Ja jeszcze wtedy nie wiedziałam. Zawsze byłam wypraszana z gabinetu, ponieważ byłam jeszcze dzieckiem. Objawy zauważyłam dopiero na początku liceum. Miałam już coraz większe problemy ze wstawaniem, z chodzeniem. Męczyłam się. Największym problemem było to, że zaczęłam się przewracać. Szłam, potykałam się albo dostawałam skurczu i zaczęłam się przewracać. Ciężko mi było się wtedy też podnieść. Nie miałam siły. Koleżanki mi pomagały. To właśnie zaczęło mnie niepokoić. Wtedy rodzicie mi powiedzieli, że jestem chora... Trudno mi było się z tym pogodzić. Właściwie to nawet do tej pory nie mogę się z tym pogodzić.

– Ciężko jest młodym ludziom pogodzić się z tym, że jest się chorym. Raczej wydaje nam się, że ciężkie choroby dotykają starszych. Jak ci się udaje z tym żyć? Może nie do końca pogodzić, ale żyć...

– Widziałam, że już nie mam wyjścia. Nic nie zmienię. Ciężko było i jest... do końca nie mogę z tym żyć... ale jakoś z tym żyję.

– Bo masz dla kogo.

– Tak, oczywiście. Przede wszystkim jak urodziłam synka, to zaczęłam szukać jakiejś alternatywy, żeby jakoś sobie pomóc. I znalazłam klinikę, która przeprowadza terapię komórkami macierzystymi. Mam szansę zatrzymać chorobę i poprawić swój stan zdrowia. Jest dużo ludzi, którzy już przez te terapie przechodzili albo są w trakcie i mogę obserwować na ich blogach te efekty.

– Jak wyglądało twoje leczenie zanim poznałaś terapię komórkami macierzystymi? Czy musisz zażywać leki, rehabilitować się? Co robiłaś, żeby normalnie żyć? Bo przecież młodym osobom ciężko zamknąć się w czterech ścianach w domu.

– Nigdy się nie zamknęłam w czterech ścianach. Zawsze wychodziłam do znajomych, do ludzi. Studiowałam, ukończyłam studia. Jestem psychologiem. Lekarstw na tę chorobę nie ma. Mogę się tylko rehabilitować. Ćwiczę dużo w domu, bo rehabilitacja przysługuje mi tylko raz lub dwa razy do roku, a za resztę musiałabym płacić. Zwyczajnie mnie na to nie stać.

– Jak ciąża i poród wpłynęły na twój stan zdrowia?

– U mnie było normalnie jak u każdej mamy. Nie czuję znacznego pogorszenia zdrowia. Ciąża przebiegała bez komplikacji. Bardzo dobrze się czułam, a nawet jakbym miała więcej siły na wszystko. Po porodzie także bardzo szybko doszłam do siebie.

– Jak udało ci się pogodzić i chorobę, i studia? Psychologia to trudny kierunek, prawda?

– Było ciężko. Na studiach nie miałam żadnej taryfy ulgowej. Nawet czasami miałam wrażenie, że miałam gorzej niż inni. Było ciężko, ale ja jestem zawzięta. Postanowiłam sobie, że będę psychologiem i zostałam nim. Obroniłam się, będąc w ósmym miesiącu ciąży.

– Teraz porozmawiajmy o Twoim przyszłym leczeniu. Na czym ono polega?

– Koszt terapii jest ogromny i żebym w ogóle mogła o niej realnie myśleć, muszę zebrać pieniądze. Potrzebuję jeszcze niemalże 160 tys. zł (stan na dzień 28 grudnia 2016 r.). Do tej pory udało mi się zebrać nieco ponad 31 tys. Terapia polega na pobraniu komórek macierzystych od noworodka z Banku Komórek Macierzystych w Warszawie. Na początku dożylnie zostaną mi one przeszczepione. Następnie do rdzenia kręgowego. Mam mieć takich podań aż dziesięć. Niestety, każde podanie jest bardzo drogie.

– W jaki sposób można ci pomóc?

– Zbieram pieniądze poprzez Fundację SiePomaga oraz Fundację Sedeka i Fundację Avalon. Mam także profil na Facebooku Macierzyństwo w cieniu choroby i tam prowadzę licytacje różnych przedmiotów. Tutaj jest odnośnik, pod którym znajdą Państwo informacje dotyczące zbiórki: www.siepomaga.pl/marlenakrol.

2017-01-04 11:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziwne czasy

O pandemii i relacjach międzyludzkich z aktorem i piosenkarzem, Jackiem Wójcickim rozmawia Ewa Monastyrska.

Ewa Monastyrska: Jak Pan to robi, że potrafi Pan zaczarować scenę tak, jak tutaj w Tomaszowie Lubelskim?

CZYTAJ DALEJ

Święta Mama

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 12-13

[ TEMATY ]

św. Joanna Beretta Molla

Ewa Mika, Św. Joanna Beretta Molla /Archiwum parafii św. Antoniego w Toruniu

Jest przykładem dla matek, że życie dziecka jest darem. Niezależnie od wszystkiego.

Było to 25 lat temu, 24 kwietnia 1994 r., w piękny niedzielny poranek Plac św. Piotra od wczesnych godzin wypełniał się pielgrzymami, którzy pragnęli uczestniczyć w wyjątkowej uroczystości – ogłoszeniu matki rodziny błogosławioną. Wielu nie wiedziało, że wśród nich znajdował się 82-letni wówczas mąż Joanny Beretty Molli. Był skupiony, rozmodlony, wzruszony. Jego serce biło wdzięcznością wobec Boga, a także wobec Ojca Świętego Jana Pawła II. Zresztą często to podkreślał w prywatnej rozmowie. Twierdził, że wieczności mu nie starczy, by dziękować Panu Bogu za tak wspaniałą żonę. To pierwszy mąż w historii Kościoła, który doczekał wyniesienia do chwały ołtarzy swojej ukochanej małżonki. Dołączył do niej 3 kwietnia 2010 r., po 48 latach życia w samotności. Ten czas bez wspaniałej żony, matki ich dzieci, był dla niego okresem bardzo trudnym. Pozostawiona czwórka pociech wymagała od ojca wielkiej mobilizacji. Nauczony przez małżonkę, że w chwilach trudnych trzeba zwracać się do Bożej Opatrzności, czynił to każdego dnia. Wierząc w świętych obcowanie, prosił Joannę, by przychodziła mu z pomocą. Jak twierdził, wszystkie trudne sprawy zawsze się rozwiązywały.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję