Reklama

Śmiech to nie grzech

Wina, przebaczenie i pokuta

Niedziela Ogólnopolska 4/2017, str. 49

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dwaj zakonnicy – jeden starszy wiekiem, drugi młody, który dopiero co wstąpił do zakonu – pielgrzymowali od klasztoru do klasztoru, odprawiając rekolekcje dla współbraci. Szli tak od opactwa do opactwa. Maszerowali przez całe upalne lato, aż kiedyś, gdy szli późną chłodną już jesienną porą wzdłuż wartkiej górskiej rzeki, spotkali młodą kobietę, która chciała przeprawić się na drugi brzeg rzeki. Niestety, letnia powódź zniszczyła jedyny w tej okolicy most i dziewczyna, która chciała odwiedzić narzeczonego po drugiej stronie rzeki, nie mogła dostać się na drugi brzeg. Woda w rzece co prawda nie była głęboka, ale wartka, i panna nie chciała zamoczyć pięknych trzewików i kosztownej sukni.

– Przeniosę cię, niewiasto, przez rzekę, zaoferował się młody zakonnik. Za dwie gruszki i kilka śliwek, które masz w koszyku. Stary mnich oburzył się, gdy usłyszał taką propozycję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Lecz dziewczyna ochoczo zgodziła się na ową ofertę i młody braciszek przeniósł pannę na drugi brzeg rzeki, i zaraz wrócił do starszego brata. Szli dalej, milcząc, a po ośmiu godzinach wędrówki stary mnich odezwał się:

– Przeniosłeś niewiastę przez rzekę, może dobrze zrobiłeś, ale nasza zakonna reguła i księga zabrania dotykania kobiet. Zgrzeszyłeś, dopuściłeś się winy.

Młody zakonnik odrzekł:

Reklama

– Tak, ojcze, przeniosłem rano ową niewiastę przez rzekę, wybacz mi, ale ty nadal ją niesiesz przez cały dzień aż do teraz.

I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom... Chciałoby się dodać do tej opowieści.

Jestem z pokolenia, w którym, gdy coś się zbroiło na lekcjach w szkole, to nauczyciel stawiał do kąta lub bił za karę linijką po ręce. Ale dzięki dobremu Bogu nie klęczałem na grochu jak moi przodkowie ani nie klęczałem, jedząc zupę, jak o. Leon Knabit, którego mam zaszczyt znać osobiście.

W książce Pawła Zuchniewicza pt.: „Zakochany mnich” o. Leon Knabit, pytany o pokuty stosowane w klasztorze benedyktyńskim w Tyńcu, wymienia tzw. satysfakcję w refektarzu: „W piątki mieliśmy «kapitułę win». Mnisi zbierali się razem, a przełożony wskazywał trzech lub czterech. Wskazani mówili, co zrobili złego, ale z zewnętrznych rzeczy, nie ze spowiedzi. Np. «zaniedbywałem coś», «trzaskałem ławką» w chórze, «stłukłem naczynie» itd. Na drugi dzień, czyli w sobotę, te osoby podczas modlitwy przed jedzeniem klękały i odmawiały ją w tej pozycji. Przy poważniejszych wykroczeniach pokutą było jedzenie zupy na kolanach. Brało się stołeczek, klękało przed przełożonym, nabierało się zupy i jadło, jak to mówiliśmy, «w dolnej restauracji ojca przeora». Przyjmowanie pokuty to jest stary zwyczaj monastyczny”.

Gdy czyta się wspomnienia o. Leona, gdzieś w niebo ulatują wyobrażenia o braciach benedyktynach, którzy co prawda uprawiali ogrody, sady, hodowali pszczoły i drób, ale nie umartwiali się zanadto, popijali miodki i wina, raczyli się wykwintną klasztorną kuchnią.

* * *

Andrzej Władysław Wodziński
Poeta, pisarz, dziennikarz, satyryk. Autor wielu tomów poetyckich, limeryków, zbiorów humoresek, książek, zbioru opowiadań i powieści. Publikuje wiersze, opowiadania, felietony i eseje w prasie literackiej. W przeszłości pracownik PR stołecznych teatrów i dziennikarz Polskiego Radia w redakcji rozrywki i satyry.

2017-01-18 10:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy Prymas Glemp wiedział, że ks. Popiełuszko miał być uwięziony w bunkrze w Kazuniu?

Przy okazji 41. rocznicy pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki (3 listopada) w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że „prymas Polski Józef Glemp co roku przyjeżdżał do Kazunia i odwiedzał bunkier, w którym zginął ks. Popiełuszko”, ale „ukrywał ten fakt przed opinią publiczną”. Jaka jest prawda na ten temat?

W pogrzebie ks. Jerzego 3 listopada 1984 roku uczestniczyłam z rodziną jako mała dziewczynka. Trzymając mamę za rękę, stałam w tłumie na placu przed kościołem św. Stanisława Kostki w Warszawie i ze zdumieniem obserwowałam ludzi znajdujących się na drzewach oraz na dachach pobliskich domów, a także na balkonach mieszkań. O jedenastej, przy akompaniamencie dzwonów, stanął na balkonie prymas Polski, kard. Józef Glemp jako główny celebrans. Obok niego sześciu biskupów z jednej strony i sześciu księży z drugiej.
CZYTAJ DALEJ

Jak będzie w czyśćcu? Fulla Horak o życiu pozagrobowym

[ TEMATY ]

czyściec

Adobe.Stock

Nieprzeliczona, nieobjęta wprost myślą jest rozmaitość tych mąk, gdyż każda wina ma swój odpowiednik w cierpieniu. Najstraszniejszą męką duszy jest tęsknota za Bogiem, którą odczuwa stale z wyjątkiem okresu, który spędza w niektórych kręgach czyśćca, gdzie niemożność zwracania się do Niego myślą – jest najokrutniejszą męką właśnie.

We wszystkich zresztą innych kręgach dusza rwie się ku górze, ku światłu, ku Bogu i cierpi z powodu niemożności zbliżenia się do Niego przez swoje nieodpokutowane jeszcze winy. Żadne pragnienie, do jakiego serce ludzkie jest zdolne, nie może się z tym równać, gdyż jest to pragnienie powrotu do swego Stwórcy i Pana wiedzącej, wyzwolonej już z ciasnoty zmysłów, nieśmiertelnej duszy. Bóg ciągnie ją ku sobie jak olbrzymi o prze-możnej, obezwładniającej sile magnes. Tęsknota za Bogiem jest więc czymś, czego dusza wyzbyć się nie może, tak jak ślepe, bezwolne opiłki metalu nie mogą przestać rwać się ku przyciągającym je biegunom. Tęsknota ta jest więc niejako tłem, na którym zarysowują się rozmaite desenie i zygzaki cierpień, udręczeń i stanów pokutującej duszy.
CZYTAJ DALEJ

Knajpy kpią z katolickich wartości. Obraza uczuć to już trend marketingowy?

2025-11-03 13:46

[ TEMATY ]

knajpy

obraza uczuć

trend marketingowy

katolickie wartości

kpina

parodia

Facebook

Knajpy drwią z uczuć religijnych Polaków

Knajpy drwią z uczuć religijnych Polaków

- Knajpy w Zielonej Górze jawnie kpią z wartości katolickich i jeszcze się z tym nie kryją, chwaląc się w mediach społecznościowych - zaalarmowała nas zaniepokojona czytelniczka Aleksandra. Jak się okazuje, problem nie dotyczy tylko jednego miasta i wyłącznie jednej gałęzi "biznesu".

W kulturze obrazkowej, "dobra fota" - jak mawia młodzież - to więcej niż tysiąc słów. A już konkretny fotomontaż tego, co znane i rozpoznawalne z produktem, który tak zwani biznesmeni chcą wypromować, może przynieść upragnione lajki, sławę, a przede wszystkim kasę. Dla zdobycia tej ostatniej wielu przedsiębiorców ucieka się coraz częściej do łączenia tego, co dla jednych jest sensem życia, z tym co dla innych jest tylko monetyzacją i chęcią zysku za wszelką cenę. Także cenę uczuć religijnych innych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję